O tej głośnej sprawie
pisaliśmy na początku sierpnia . 30-letnia kobieta pracowała jako sprzątaczka w rezydencji państwa Hendry w Westminster od stycznia do października 2010 roku. Do jej zadań należało utrzymywania porządku i czystości w domu z sześcioma sypialniami zlokalizowanym przy Smith Square. Jednak Polkę skusiła obszerna kolekcja biżuterii należącej do żony brytyjskiego wiceministra energetyki – czytamy w „Daily Mail”.
Wśród ukradzionych precjozów były m.in. kolczyki od Cartiera warte 25 tys. funtów i diamentowa brosza o wartości prawie 9 tys. funtów.
Już na wstępnej rozprawie sędzia ostrzegał kobietę, że przestępstw jest dość poważne i może za nie grozić kara więzienia. Wspominał o tym, że Polka wykorzystała zaufanie swojego pracodawcy i w dość nieładny sposób go okradła. Tymczasem na wczorajszej rozprawie wszyscy byli świadkiem niespodzianki.
Najpierw jednak Polka po raz kolejny przyznała się do zarzucanych jej czynów. Następnie dodała, że z kradzionych przedmiotów uzyskała ok. 6 tys. funtów (sprzedawała je mocno poniżej wartości). Część biżuterii udało się namierzyć na internetowych serwisach aukcyjnych.
Tymczasem na koniec rozprawy sędzia Petes Susman oznajmił, że Barbara Kuligowska zostanie ukarana wyrokiem w zawieszeniu. A wszystko ze względu na to, że samotnie wychowuje dziecko. Kobieta została skazana na 12 miesięcy w zawieszeniu na dwa lata. Sędzia dołożył jeszcze 60 godzin prac społecznych.
- To bardzo poważne przestępstwo. Pracowałaś w domu, który powierzono twojej opiece. Byłaś dobrze traktowana przez pracodawcę, dali ci duży kredyt zaufania. Byli też pomocni i na pewno staraliby się pomóc rozwiązać twoje problemy, gdybyś o to ich poprosiła. Zamiast tego okradłaś ich, rabując cenną biżuterię. Spora część przepadła i ciężko będzie ją odzyskać, a przedmioty te miały dużą wartość pamiątkową dla właścicieli – mówił sędzia Susman.
Sędzia dodał, że zdecydował się na „pełen litości” wyrok tylko ze względu na 9-letnie dziecko 30-letniej Polki. W czasie jej pracy w rezydencji dziecko przebywało u siostry w Polsce. Kobieta przesyłała tam część zarobionych pieniędzy.
- Gdybyś nie miała syna, to bez żadnego wahania posłałbym cię do więzienia – dodał sędzia pod adresem kobiety.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk