2011-11-02 10:05:18, pmarcys1 napisał(a):
Mnie wq... np w marketach notoryczne przekladanie towarow
ooo jak ja tego nienawidzę.
ide tam gdzie wiem że powinno być, a tu kurde trzeba się namęczyć i szukać na innych półkach.
To mnie strasznie irytuje, bywało że się o to wypyskowałem do menagerstwa jak się napatoczył.
No ale oni w tym maja właśnie cel.
Chodzi o tych klientów co idą do sklepu i nie wiedzą po co, i zmuszają do tego by ludzie łazili i brali to co im w ręce wpadnie, a nie jest konieczne i potrzebne.
Bułki tartej nigdy nie kupuje, mielimy pieczywo pszenne które się zeschnie.
Do miksera i 30 sekund zmielone.
Z z polskich ciekawostek to:
był sobie sklepik na Elephancie,
Właścicielka wciskała naszej młodej koleżance iż mimo że termin przydatności minął pół roku na mrożone pierogi to tutaj w Angli liczy się inaczej i że w ogóle to są zamrożone i świeżutkie.
To było jakieś 6 lat temu gdy jeszcze po polskie produkty ludzie jeździli do kilku polskich sklepów przez pól londynu.
Potem się posypało, pani chyba żyła tylko z towaru z pod lady, ale to jej za długo nie pomogło.
Potem zmienił się wystrój i właściciel, ale na tym sklepie ciążyło widmo tamtej "jakości" i po roku upadł.
W innym sklepie w innej cześci Londynu włascicielka narzekała że ma kiche obroty, troche się dziwiłem bo w sumie maiała bardzo dobry towar zwłaszcza wędliny ...
Bywając w okolicy u polskich klientów nie raz przy okazji rozmowa schodziła na temat tego sklepu.
Wierzyć mi się nie chciało ale ludzie twierdzili ze wolą iść dalej bo oni choć mają dobry ma towar to potrafią sprzedać nie do konca Świerzy.
Do czasu, przyszedł czas ze sprzedali mi z premedytacją niezbyt świeżą wędlinę, którą chciałem zjeść w samochodzie.
Na pewno wiedzieli że coś jest nie tak, bo kontem oka widziałem jak zareagowała ... jak ktoś komu coś zaleciało nie teges...
zawsze zostawiałem tam, za mięso wędliny i inne po 30-50 funtów ... to był ostatni raz.
tego sklepu już też nie ma. Byli kilka lat. O ile mnie google nie myli przenieśli się do innej części wyspy