Politycy opozycji nie zostawiają suchej nitki na organizacji pracy wydziału, który ma zajmować się obsługą prawno-administracyjną Brexitu. Ich zdaniem wydział nadzorowany przez Davisa cały czas jest „kompletnie niezorganizowany”.
– Mija dziewięć miesięcy od czasu uruchomienia formalnego Brexitu, czyli spełnienia warunku określonego w artykule 50 traktatu unijnego, a w departamencie cały czas panuje chaos i bałagan. Sprawdziliśmy i na obecną chwilę doliczyliśmy się 143 wakatów, które związane są z kluczowymi stanowiskami eksperckimi. Prawie jedna czwarta z nich dotyczy specjalistycznych stanowisk ekonomicznych, finansowych, podatkowych – mówią politycy opozycji.
Kryzys kadrowy
Druga sprawa to
rotacja pracowników departamentu Davisa. Od początku dziennikarze zauważali, że w wydziale panuje spory ruch, jeśli chodzi o odejścia z pracy. Okazuje się, że sytuacja wcale się nie poprawiła – średnio raz na kwartał 10 osób odchodzi lub przechodzi do innego wydziału. W innych wydziałach ministerialnych taki wskaźnik jest raczej spotykany w ujęciu rocznym, nie kwartalnym.
Kolejny powód do zmartwienia to deklaracja 44 proc. pracowników, którzy zapowiadają swoje odejście w 2018 roku. Kryzys kadrowy może się więc jeszcze nasilić. Analizy ekspertów z Institute for Government potwierdzają, że w wydziale zajmującym się Brexitem atmosfera nie jest najlepsza, a ciągła rotacja i braki kadrowe nie wróżą zbyt dobrze przed kolejną rundą rozmów negocjacyjnych z Unią Europejską.
- Nie dość, że nie są w stanie przyciągnąć fachowców z rynku, to tracą ludzi w tempie niespotykanym nigdzie indziej – mówi Jill Rutter z Institute for Government.
Jenny Chapman, minister w opozycyjnym gabinecie cieni: - W przeciągu niecałego roku rząd powinien wynegocjować i podpisać korzystną dla nas umowę z Unią Europejską. Tymczasem w kluczowym wydziale panuje bałagan, a ponad 140 stanowisk nadal pozostaje nieobsadzonych. Trudno się nie obawiać o powodzenie tej misji.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.