Średnio każdy kierowca w UK stoi rocznie w korku przez 32 godziny. Co ciekawe, stopień zakorkowania dróg nie zawsze zależy od wielkości miasta. W Londynie korki są mniejsze niż choćby w Manchesterze, ale za to w stolicy Wielkiej Brytanii opóźnienia w poruszaniu się do celu bywają dłuższe.
Czołówka: Manchester i Londyn
Autorzy raportu badali nie tylko długości opóźnień na trasie, ale również „intensywność” zatorów na drogach, czyli stopień odchylenia od normalnych warunków dla danego miasta gwarantujących płynny ruch samochodów. Stąd też procentowe „odchylenie od normy”, które w Manchesterze wynosi ponad 24 proc. Tam kierowcy rocznie tracą 45 godzin na stanie w korkach, a najgorzej bywa we wtorki między godz. 9 i 10.
Z kolei zmotoryzowani londyńczycy mogą mówić o odchyleniu rzędu 23,8 proc, ale za to marnują aż 66 godzin rocznie na staniu w korkach. Na trzecim miejscu znalazł się Liverpool – 21,3 proc. i 39 godzin rocznie w stojącym w miejscu samochodzie. Kolejna lokata przypadła Belfastowi, gdzie dopatrzono się odchylenia na poziomie 20,6 proc i 34 godzin w korkach.
Generalnie na Wyspach najpłynniej jeździ się w poniedziałkowe popołudnia. Najgorzej bywa Londynie, zwłaszcza między godz. 16 i 17. Wtedy właśnie mamy jedziemy do celu średnio o 33 proc. dłużej niż normalnie.
Jest lepiej
Są też w UK miasta, gdzie sytuacja kierowców się poprawiła. Do tego grona należy Birmingham, gdzie w zmotoryzowani spędzają osiem godzin mniej w korkach niż miało to miejsce w 2010 roku. Z roku na rok poprawę zanotowano też w Londynie (7 godzin mniej), Newcastle upon Tyne, Nottingham i Glasgow (5 godzin).
W europejskim zestawieniu, Wielka Brytania znalazła się na czwartej pozycji za Belgią, Holandią i Włochami. Największa poprawa w porównaniu 2010 do 2011 roku na mapie korków wystąpiła w Portugalii, Hiszpanii i we Włoszech.
- Wzrost natężenia korków to często sygnał o rozwoju gospodarki. To znakomite kryterium oceny kondycji ekonomicznej danego kraju. Zatory w ruchu drogowym mówią nam o prowadzonych remontach, a więc inwestycjach i o masach ludzi jeżdżących do pracy, firmach nadających przesyłki i konsumentach wydających pieniądze – mówi Stuart Marks, z firmy INRIX Europe, która opracowała raport.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk