MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

20/01/2008 17:58:53

Maleńki, zasuszony Mamut

Maleńki, zasuszony MamutGłęboko w podświadomości polskich inteligentów (a słowem tym określić można starzejące się resztki tego gatunku, które napotkać można wśród zwałów kurzu wymiatanego spod szaf bibliotecznych, w postaci maleńkich, zasuszonych mamutów) tkwi obraz wyznaczający miejsce właściwe dla polskiego inteligenta raz na zawsze.
A żeby wprawić się we właściwy nastrój, pamiętajmy, że „zawsze” tego gatunku właśnie się kończy. Jest to obraz Jana Matejki o długim tytule: „Stańczyk w czasie balu na dworze królowej Bony wobec straconego Smoleńska”.

Jak pamiętamy wszyscy… Jak pamiętają niektórzy z nas… Jak być może ktoś jeszcze pamięta… Jak pamięta każdy zasuszony mamut, obraz ten przedstawia Stańczyka w stroju błazeńskim i czerwonym, siedzącego w przydużym renesansowym fotelu. Błazen siedzi ze splecionymi dłońmi, wsparty łokciami na poręczach fotela tak wysokich, iż uniesienie łokci sprawia, że pochylona postać zapada się w sobie. Broda spuszczona na pierś i wyciągnięte, bezwładnie rozsunięte nogi sugerują smutek, ten sam, który wyraziście maluje się w oczach trefnisia. Mistrz Matejko z nieco nudną pedanterią wyjaśnia w tytule, że źródłem tego smutku jest leżące na stoliku pismo, zawierające wieści o utracie Smoleńska. Na drugim planie, w tle frasobliwego Stańczyka, majaczy scena balu. Baluje – rzecz jasna, z karygodną beztroską – ówczesna klasa polityczna, która, rzecz jasna, nie dorasta do wyzwań historii.



Symbolika i dydaktyczna wymowa dzieła Matejki jest odrobinę bardziej skomplikowana od konstrukcji cepa, ale jej oddziaływanie jest równie jednoznaczne jak cios cepem po łbie. Oto mamy postać smutnego błazna (błazen czy kapłan? patrz: Leszek Kołakowski) czyli mędrca (Kołakowski i Wyspiański) bezsilnie biadającego nad narodowym nieszczęściem (czymże Ojczyzna nasza będzie bez Smoleńska?), podczas gdy możni tego świata oddają się głupim rozrywkom (O cześć wam panowie magnaci patrz: Gustaw Ehrenberg). Nad całością unosi się duch moralnej wyższości i historycznej racji stojący całkowicie po stronie błazna. Ducha akurat artysta nie musiał malować; wystarczyło, że dał Stańczykowi rysy swojej twarzy. I tak skromnie, bo Jacek Malczewski z uporem portretował siebie, jako Chrystusa.
Legendarna postać Stańczyka została wpisana w równie legendarną genealogię polskiego inteligenta w wieku XIX. Odbyło się to z niemałym udziałem mistrza Jana Matejki. Inteligencja, identyfikując się z tym obrazem, manifestem bolejącej safandułowatości, mogła znaleźć w dziele Matejki (albo w postaci Stańczyka z „Wesela”) bogate źródło usprawiedliwień dla własnej politycznej impotencji. Impotencji, która nigdy zresztą nie rezygnowała z prawa do wystawiania cenzurek, a zwłaszcza do „mienia za złe”, co jest ukochanym zajęciem starych ciotek. Pokolenia flirtujących z polityką intelektualistów odwracały się ze wstrętem od balującej sceny politycznej i notowały w sztambuchach swoje wyrafinowane patriotyczne cierpienia z powodu utraty rozmaitych Smoleńsków.

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 2)

kostka22

5 komentarzy

29 styczeń '09

kostka22 napisała:

...dokladnie...

profil | IP logowane

Andrew_Bird

751 komentarz

21 kwiecień '08

Andrew_Bird napisał:

Sytuacja jest tak poważna, że nawet błazen posmutniał.

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska