Tak wygląda menu w angielskiej szkole

Oj tam, oj tam... A jak Jamie rewolucje zrobil to matki protestowaly i dzieciom przez plot hamburgery i chrupki podawaly...

A prawda jest taka ze angielskie dziecko z trudem nazwie 3 warzywa... No nazwac to jeszcze moze, ale z identyfikacja to bylby problem...

W mojej poprzedniej szkole dzieciaki laly ketchup na frytki i sie madrzyly ze zjadly pomidory - a nauczyciele przytakiwali!

A teraz lokalny council zabronil dziewczynce publikowania zdjec posilkow na blogu.
I gdzie tu wolnosc slowa?

A nine-year-old girl who became an internet hit after blogging about her school dinners claims she has been banned from taking photographs of her meals.

Martha Payne, from Argyll, began publishing photographs of her school canteen lunches on 30 April.

http://www.bbc.co.uk/news/uk-scotland-glasgow-west-18454800

na swoim Martha Payne blogu pisze:

This morning in maths I got taken out of class by my head teacher and taken to her office. I was told that I could not take any more photos of my school dinners because of a headline in a newspaper today.

I only write my blog not newspapers and I am sad I am no longer allowed to take photos. I will miss sharing and rating my school dinners and I’ll miss seeing the dinners you send me too. I don’t think I will be able to finish raising enough money for a kitchen for Mary’s Meals either.

Goodbye,
VEG

http://neverseconds.blogspot.co.uk/

Kiedy zobaczyłam te zdjęcia przeraziłam się. Pokazałem je córce, która teraz jest już secondary i czasami jadała szkolne obiadki. Popatrzyła się i stwierdziła, że to i tak dobrze wygląda. Też niby mogłam spradzić na stronie co dzicko dzisiaj jadło, ale okazuje się, że to nie do końca tak jest. A włosy w jedzeniu nie należały do rzadkości... Dlatego po jakimś czasie poprosiła mnie o robienie jej lunchu do szkoły...

nie wiem, jakoś mi to nie przypomina jedzenia od starszego ze szkoły. wiem co kiedy jada. oprócz jakiegoś ciastka czy babeczki zawsze mają owoc. nie przekonuje mnie to.

ja tez jestem zdziwiona- w mojej szkole je sie raczej o wiele lepiej, dzieci maja wybor, a porcje sa dowolne.
Po za tym slowa niby cytowane za 9-latka na jej blogu sa jak dla mnie zbyt dorosle jak na 9 latke, Inna sprawa- jak ta uczennica zrobila te zdjecia jak dzieciom nie wolno do szkoly nosic telefonow czy aparatow?

moze to w szkole dla modelek ?

No to te 'posilki' nijak nie przypomnaja serwowanych w 'naszej' szkole. bardziej roznorodne, ilosciowo kazdy bierze ile chce.
A za z mikrofali, z puszek, przetworzone, no coz, znak czasow.

Darowanej świni do ryja się nie zagląda - czy jakoś tak. :)

szok!!!A potem sie dziwia że młodzież siły nie ma i że grubasy.

Mój syn przez miesiąc chodził na obiady w szkole(chciał chodzić bo koledzy chodzili) i po miesiącu sam zrezygnował. Teraz obiady szkolne są postrachem(jak nie będziesz zjadał kanapek przyszykowanych w domu to wrócisz na obiady do szkoły) Sposób skuteczny:)