Mimo, że poprawność polityczna coraz bardziej przenika do polonijnej
świadomości, rasistowskie spięcia nie znikają. Chociaż na brytyjskiej
ulicy raczej nikt nie zaczepia, nie wyzywa, ani nie ubliża. Bo
oficjalnie nie wypada. Prywatnie to co innego. Frustracja i
nietolerancja przenoszą się więc do barów i na internetowe fora. Tam
wybuchają pełną siłą.