UK: Tysiące 11-latków nie umie czytać

Czy to ciezko jest zrozumiec doroslym jak trudno jest w wieku 11 lat opanowac przeroznego rodzaju konsole i gry.Wyslac srednio 3 tysiace sms-ow na miesiac - co daje 4 esemeski co godzine - nawet jak spi.
Nie trzeba mowic ile zajmuje czasu wyslanie jednego-spod lawki szkolnej.Gdzie czas zeby cos zajarac.Face book.Przeladowac mp3.Dziewczyna.Koledzy.Komunikator czy blog.
Opadajace "nachy" .Mowia ze taka moda.A to popuscilo na zewnatrz-niestrawnosc zestresowanego zoladka..faast foodem.
Zapominaja ze wyschlo i mozna podciagnac z powrotem (fuj)
Jaki stres - zalozyc kaptur i po wstydzie.

robiqus, przerzuc sie do Waitrose albo M&S - bedziesz mial i lepsza klientele i lepszy sort pracownikow

- Zetknąłem się tutaj osobiście z tym co opisują ostatnio w gazetach brytyjskich - ogromnym alkoholizmem wśród miejscowych. Dla niewiedzących: BBC podało że statystyczna młoda brytyjka pije 14 razy więcej niż włoszka. Typowy Polak odpada w przedbiegach pod wzgledem zachowania pod wpływem.
- Spotkałem się też oczywiście z wieloma przypadkami naprawdę porządnych i miłych Anglików, jednakże procent tych "niemiłych" zatrważa. Zresztą napisałem już wcześniej że może to tylko tutaj w tym miejscu itp.
Zapewne w wielu miejscach jest lepiej. Jeśli wam się trafiło tak że macie same dobre doświadczenia to wspaniale. Ale uwierzcie. Nie wszędzie jest tak pięknie.

- Właśnie takie nastawienie miałem do anglików przyjeżdzając tutaj. Nie było żadnych uprzedzeń do nikogo pod względem rasowym, narodowościowym itp. A jeśli chodzi o pieniadze to zarabiałem w życiu raz o wiele lepsze pieniądze raz o wiele mniejsze więc ten argument jest bardzo chybiony.
- Po przyjeździe słyszałem o miejscowych różne negatywne opinie jednakże długo nie wierzyłem w nie. Niestety rzeczywistość jest brutalna, szczdególnie kiedy okazało się że 99,9% problemów w pracy jest z miejscowymi. Miałem tylko kilka przypadków kiedy musiałem interweniować i okazywało się że kłopoty sprawia obcokrajowiec. Większość kłopotów ochronie sprawiaja tutaj miejscowi i to nieważne czy pracuje danego dnia Polak, Anglik czy jakiś kolorowy strażnik. Ciekawe, prawda?
.........

@Mika27 & @anthrax:
- Pracuję tutaj ponieważ narzeczona tu przyjechała do pracy a ponieważ zwiazek na odległość to ciężka sprawa do niełatwa sprawa więc dlatego tu jestem. Jasne?
- spędziłem spory kawałek mojego życia pracując w Austrii skąd wywiozłem naprawdę miłe wspomnienia, chyba miałem prawo oczekiwać że w UK bedzię podobnie. A pracowałem tam właśnie z takimi typowymi jak to się mówi: "robolami" z wielu krajów, m.in. właśnie autochtonami. Mogę powiedzieć że większość znich to wspaniali ludzie.
.....

Do robiqus jak tak bardzo zawiodles sie na tym spoleczenstwie to nie rozumiem dlaczego pracujesz w UK a moim zdaniem jedynym spoleczenstwem,ktore zazdrosci cos komus to jestesmy My Polacy za kilka funtow czy pensow to by jedni drugim oczy wydrapali i tak niestety nie jest tylko w UK.

jak na tych rzekomo lepiej wyksztalconych, o szerokim pojeciu o swiecie (vide wpis robiqusa), cos rodakom ciezko idzie zrozumiec, ze w UK do pracy w tesco i na tasme w fabryce idzie mizerota intelektualna a nie mlodziez czy ludzie z potencjalem i klasa. Do dzwigania towaru wielkiego IQ nie potrzeba.

a w kwestii obmawiania za plecami - rodacy mogliby stawac do olimpiady, jak sie czyta jak autochtonow na tym portalu obsmarowuja

Witamy w UK ,Robigus

Poza tym strasznie rasistowskie jest to towarzystwo. Może wśród lepiej wykształconych albo w dużych miastach jest lepsza sytuacja ale tutaj (Suffolk) w Tesco wśród społeczności angielskiej jest po prostu tragikomicznie.
Do ciebie się odzywają głosem pełnym słodyczy a za plecami nonstop cię obmawiają i wyzywają.
Podejrzewam że zazdroszczą imigrantom tego że są lepiej wykształceni i mają szersze pojęcie o świecie.
Szczerze mówiąc zawiodłem się bardzo na tym społeczeństwie.

Świeta prawda z tymi pracownikami tesco.
Pracuję tam od ponad roku jako ochroniarz - firma zewnętrzna podnajmowana, całe szczęście nie podlegam bezpośrednio pod tesco. To co zauważyłem po prostu mnie przeraża.
Wiekszość pracowników i to nie tylko tych zwykłych ale mówę też o team liderach czy managerach to idioci którzy nawet pisac po angielsku nie umieją.
Przykład - znajomy Polak tam pracujący po powrocie z urlopu który przedłużył mu się ;P o kilka dni, na rozmowie dyscyplinarnej z managerką mówi że był w Egipcie gdzie się rozchorował dlatego właśnie wrócił póżniej. A ta się go pyta: jak się pisze "Egipt"?...

potwierdza sie co wnioskuje od dawna.
"ONI" są tylko do tego, by wyciągnąć od nich kasę.
Mowię o kwestii wlasnego biznesu, nie zasiłków.

Natives - fajnie brzmi :))
O mlodych miejscowych nie mozna nic zlego powiedzec ,swietnie sie prezentuja w opadajacych gaciach oraz z nie zasznurowanymi butami.
Trzeba tez zrozumiec ile to czasu zajmuje napisac okolo 3 tysiecy sms-ow na miesiac.
Pograc w sieci ,czy w Wii z rodzinka.
Dlatego tez nie ma czasu na posilki, nie wspomne o zajaraniu czegos..

I kura ma skrzydła jak orzeł... i k-wa co z tego!