MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii
Forum Polaków w UK

Przeglądaj tematy

Sąsiedzkie problemy...

 

Postów: 7

odpowiedz | nowy temat | Regulamin

Azebel

Post #1 Ocena: 0

2019-01-11 22:21:37 (5 lat temu)

Azebel

Posty: n/a

Konto usunięte

Witam. Nie wiem, czy w dobrym dziale otwieram nowy wątek, jeśli nie, to przepraszam i proszę przenieść.

Otóż mieszkamy już tu z partnerem 2 lata, przez prawie rok dzieliliśmy dom z dość...specyficznym współlokatorem. Dom z councilu, więc oczywiście facet był wpisany i ogólnie wszystko było załatwione legalnie, ale do rzeczy.
Ów współlokator, właściwie bez pytania kogokolwiek o opinię, wystawiał swoje rzeczy na nasz ogródek - twierdził, że nie ma miejsca na jego garnki i tego typu rzeczy w lodówce, więc znalazł na to sposób. To samo robił ze słoikami, ogólnie wszystko było zamknięte, nic nigdy nie przeciekało.
Trwało to bardzo długo, właściwie od początku, ale po kilku miesiącach dostaliśmy list z councilu, że mamy tych rzeczy nie składować na ogródku, bo zostało im zgłoszone, że w sąsiedztwie zaległy się myszy. Trochę to nas zdziwiło, bo wiedzieliśmy, że ktoś to zgłosił, ale nikt nigdy nam nic na ten temat nie powiedział. I nigdy nie widzieliśmy żadnych myszy, a tym bardziej, jeśli by były zwabione naszym jedzeniem - najwięcej byłoby ich u nas.

Z sąsiadami rozmawiamy dość często, byli dla nas bardzo mili i nie sugerowali nam, że mogą mieć z czymkolwiek problem. No ale, sprzątneliśmy to i było po sprawie. W międzyczasie dostawaliśmy od sąsiadki x co jakiś czas rzeczy do domu, prezenty, jeśli ona czegoś już nie potrzebowała. Wydawało się więc, że jest do nas przyjaźnie nastawiona.

Jednak któregoś dnia owa sąsiadka zaczepiła mnie, mówiąc, że mamy przekazać współlokatorowi, żeby nie tłukł się z samego rana, a w szczególnosci nie hałasował przed drzwiami kluczami (?) i żeby ogólnie zachowywał się ciszej. Tłumaczyła, że próbowała mu to powiedzieć, ale on nie rozumiał angielskiego ni w ząb, a pech chciał, że był to człowiek bardzo pewny siebie i arogancki, więc dodatkowo zaśmiał się jej w twarz.

Trochę ją zrozumiałam, bo fakt - gość potrafił być wrzodem na...., dlatego kazalismy mu się wyprowadzić. Taki typ faceta po 40-stce, wszechwiedzącego pana ze wsi za granicą. Anglia be, Anglicy be, bezpodstawne, wrogie nastawienie do jednego i drugiego.
U niego głośne rozmowy przez Skype, telefon lub głośne puszczanie disco polo było czymś na porządku dziennym...w sensie na to ostatnie pozwalał sobie w ciągu dnia na weekendach, jednak rozmowy przez telefon zdarzało się mu prowadzić po 22. Szybko jednak go uciszaliśmy, więc teoretycznie nie trwało to długo. W każdym razie ze względu na to, że powyższe sytuacje miały miejsce - wiedziałam, że sąsiadka nie kłamie. Powiedzieliśmy o tym współlokatorowi w ten sam dzień i dzięki temu wyprowadził się szybciej. Ona też o tym wie i na razie mamy spokój.

Obawiam się jednak, że to dopiero początek naszych przygód.
Mimo tego, że wtedy na 99% wina była po jego stronie i ona nie kłamała (była gotowa przy nas ponownie zwrócić mu uwagę, opisała zarównie jego i sposób, w jaki odpowiedział - zrobiła to w taki sposób, że nikt nie miał wątpliwości o kogo chodzi, zresztą widać było po jego reakcji, więc taka sytuacja na pewno miała miejsce).

ALE. No właśnie, jest kilka "ale".
Bardzo często zdarza się tak, że czekając w przedpokoju na transport do pracy otwieramy z partnerem drzwi i patrzymy, czy coś nie podjeżdża, a któreś z nas ogląda jakiś filmik z dźwiękiem i już wcześniej zwracałam na to uwagę, zarówno sobie, jak i jemu, bo chociaż naprawdę nie jest to głośno - przy braku oznak życia na osiedlu nie trudno, by tym kogoś obudzić. Poza tym nawet nie trzeba otwierać drzwi, przecież każdy wie, że w tym kraju ściany robione są prawie że z papieru, więc w szeregowcach słychać dokładnie tak samo, co robią sąsiedzi, jakby się mieszkało w bloku, a już szczególnie, gdy dookoła jest bardzo cicho. Wystarczy, że ktoś naturalnie ma doniosły głos albo coś zrzuci - nie trzeba przystawiać szklanki do ściany, żeby to usłszeć.

Współlokator już się wyprowadził, ale podejrzewamy, że sąsiadka będzie działać dalej.
W trakcie tamtej rozmowy ze mną ostrzegła nas, że tego lokatora nie lubi, ale nas bardzo, bo nigdy jej z niczym nie robilismy problemów i zawsze powiedzieliśmy im dobre słowo, więc nie chce zgłaszać skargi do councilu. Jednak do czasu - jeśli nic się nie zmieni to nie będzie miała wyjścia. Tłumaczyła to tym, że wychowuje swoje wnuczęta, które miały trudne dzieciństwo, a z tego powodu jedno z nich ma problemy ze snem, musi brać jakieś leki, a jak się obudzi, to musi w jakiś specjalny sposób go układać. Inne chodzi do pracy na noc, więc z samego rana również zmęczone po pracy stara się zasnąć. Akurat jak my do pracy się zbieramy.

Nie wiemy, co mamy robić. To naprawdę zaczyna się robić dla nas uciążliwe, bo chociaż nic nie mówi - rano chodzimy wręcz jak na paluszkach. A jest to po 6 rano. To samo w ciągu dnia, wieczorem. Zastanawiamy się co może wyprowadzić ją z równowagi.
Stresujemy się pralką, która wiruje, bo robi jakiś hałas. Odkładaniem naczyń do szafek, bo hałas. Kotem, który wydaje z siebie różne odgłosy o róznych porach dnia. Odkurzaniem.
Tym, kiedy są u nas znajomi i w kilka osób siedzimy i rozmawiamy przy stole w kuchni, a w tle leci muzyka. Naprawdę mówimy wręcz szeptem, a muzykę ledwo co słyszymy my, ale ciągle gdzieś to siedzi z tyłu głowy...

Z drugiej strony ona sama ma hodowlę ptaków na swoim ogrodzie.
W ciagu lata się uaktywniają i zachowują się dość głośno.
Ma psa, na którego bardzo krzyczy i który sam dość często szczeka lub wyje.
No i jak już - my nie robimy niczego specjalnie, a na pewno nie jesteśmy głośno, szczególnie w godzinach ciszy nocnej. A przecież chodzi jej głównie o godziny poranne. I w dodatku, jaki by ten współlokator nie był i czego nie robił - nie mógł tymi kluczami hałasować często, bo z domu wychodził zazwyczaj codziennie po 9 lub po 10 rano. Więc jej przeszkadzają codzienne odgłosy...o normalnych porach...

Bardziej męczy to też mnie, osobę palącą, bo zawsze, kiedy wychodzę zapalić na ogródek, ona "przypadkowo" wychodzi na swój żeby porozmawiać przez telefon, lub po prostu patrzy przez okno ze swojej kuchni, gdy słyszy, że u nas przekręcają się klucze w drzwiach od ogródka.
To nie są sporadyczne sytuacje i na pewno nie zbiegi okoliczności. Zresztą, sama mówiła, że w razie czego będzie mnie próbowała złapać wtedy, gdy palę na ogródku.
Więc wie, kiedy tam jestem, a kiedy nie. Zresztą, ponad rok temu, zanim to wszystko się zaczęło, paliłyśmy z koleżanką na ogrodzie i zaczęłyśmy się z czegoś śmiać. Nie było to rżenie konia ani żaden inny, męczący ucho odgłos. Godzina - chwila przed 21 albo kilka minut po. Wtedy po raz pierwszy wyszła i powiedziała, że mamy być cicho, bo jej dzieci już śpią. Wtedy nie wiedzieliśmy, ale te "dzieci" mają po 16-19 lat i wcale nie są w łóżkach o tej porze.

No i też kwestia pozostałych sąsiadów. Wiemy, że niektórzy z nich mniej więcej w podobnym czasie podostawali skargi. Zupełnie bezpodstawne - ludzie, który mieszkają na tym osiedlu już od x lat zostali zakwestionowani np. pod względem dochodów, benefitów. My dostaliśmy akurat ten list, w którym było pytanie o dość bliską znajomą tej naszej sąsiadki, mieszkającej swoją drogą na przeciwko nas - proszono, by zadzwonić pod podany numer, jeśli wiemy cokolwiek na temat nielegalnych dochodów pani x. Krótko po tym nasz inny sąsiad poszedł do więzenia, prawdopodobnie za palenie czegoś innego niż papierosów. Podejrzewam więc, że była to jedna i ta sama osoba, którą po prostu zaczęło z nieznanych powodów bardziej interesować życie innych. W tym i nasze.
Z tym, że sąsiedzi, który dzielą z nią ścianę po drugiej stronie, bardzo często na weekendach puszczają głośno muzykę. Słyszy całe osiedle. Nikt im nic nie mówi.
Z kolei sąsiadkę, która graniczy tylko z nami, podejrzewamy o przemoc wobec dzieci i zwierząt. Wiemy, że wszyscy dookoła mają tego świadomość, co tam się dzieje, słyszą to, ona im zresztą sama o tym opowiada. Jednak na to również wścibska sąsiadka nie reaguje. To, że inni na to reagują to inna sprawa. Ale chodzi o brak reakcji ze strony tej jednej kobiety.
Może jednak stara się nas wykurzyć z domu?

Teoretycznie nie boimy się o to, że dostaniemy po raz drugi skargę - owszem, może jej przeszkadzać to i tamto, ale nie robimy nic niezgodnego z prawem i/lub regulaminem wynajmu. Nie chcemy z nią prowadzić wojny (no bo po co?), ale też z drugiej strony ponawiające się prośby, grośby i stawianie warunków jest irytujące.
Wynajmowanie i życie w domu, w którym nie można zbyt głośno oddychać - też. To samo, jeśli chodzi o bycie kontrolowanym na każdym kroku. Rozumiemy jej sytuację, współczujemy, ale to nie może być punktem wyjścia dla nas. Bo jednak to nie nasze życie i nie musimy się z tym liczyć.


Co polecacie zrobić w tej sytuacji? Dogadać się z sąsiadką nie da. Głównie dlatego, że prawdopodobnie nie będzie nam mówiła o swoich obiekcjach, tylko od razu złoży skargę. Poza tym znów będzie starała się wzbudzić w nas litość opowiadając historię o jej perypetiach i ciężkim życiu.
Z drugiej strony, jeżeli całkowicie będziemy mieli gdzieś jej prośby, to raczej sytuacje tylko pogorszy i zacznie się czepiać dosłownie wszystkiego. Jesteśmy tylko ludźmi, a że planujemy tutaj zostać raczej długo, to na pewno nie raz lub dwa zdarzy nam się coś, co już będzie podpadało jako np. zakłocenie ciszy nocnej czy cokolwiek innego. Nie mówię o imprezach na codzień, ale zwykłych sytuacjach - robieniem w domu urodzin, imienin, chęci posiadania więcej, niż jednego zwierzęcia, kiedyś dziecka. A z wiekiem będzie się robiła coraz bardziej zrzędliwa.

Nie wiemy co robić, co o tym myśleć. Czy robić to, co nam się podoba, ryzykować i czekać na reakcję, czy może jednak starać się dopasować do jej wymagań.
Jak myślicie? Warto wojować? Co robić? W jaki sposób?
Czy mimo braku naszej winy w tym wszystkim może to się faktycznie obrócić przeciwko nam?

A może po prostu dać sobie spokój i szukać nowego lokum albo starać się z kimś zamienić? To ostateczność, której nie bierzemy jeszcze za bardzo pod uwagę, ale być może będzie jednak trzeba...
Z górzy dziękuję za wszystkie odpowiedzi i przepraszam za to, że ten post jest tak długi. Wydaje mi się jednak, że to, co innym wyda się pierdołą, tu jest ważnym elementem.
Pozdrawiam :-)

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

cris82

Post #2 Ocena: 0

2019-01-11 22:35:48 (5 lat temu)

cris82

Posty: 10563

Mężczyzna

Z nami od: 16-11-2014

Skąd: .

jak to czytam to mam wrazenie ze jedyny normalny czlowiek zostal zmuszony do wyprowadzki : D
zyjcie normalnie wojowac albo wprowadzac sie bedziecie wtedy gdy zajdzie taka potrzeba

z takich ciekawostek miedzylokatorskich to kiedys wynajalem pokoj u Polaka ktory mieszkal z narzeczona to byl ich dom niby wszystko bylo ok ale czasami takie akcje wstawiali ze nogi sie uginaly z wrazenia : ) mieszkalem tam 3 miesiace na koniec powiedzialem im ze maja trudne charaktery i sie wyprowadzam ale wszystko w zgodzie chociaz znajomosci nie chcialem kontynuowac w odpowiedzi uslyszalem ze to ze mna jest cos nie tak ze wszyscy ktorym wynajmowali pokoj nigdy nie robili problemow zadnych

kilka takich sytuacji ktore mi utkwily w pamieci
mieszkalem tam z psem raz na 4 tygodnie musialem odkurzac bo bylo nas czworo nie bylo tragedi ale uwaga uwaga bylem tam z psem : ) wszedzie byly panele tylko na schodach dywan i staralem sie zamiatac nawet co 2 dni z swojej inicjatywy bo beagle sypia sie jak choinki

no to jedna sytuacja np taka ze oni dobrze widzieli ze wynajeli pokoj i zgodzili sie na psa siedzew pokoju na kompie cos soie przegladam a pod drzwiami slysze jego narzeczona jak odkurza i sobie marudzi pod nosem " k%rwa ja pi*dole nooo" i bez kitu taki dywanik metr na metr odkurzala chyba godzine czasu chyba jej bardzo zalezalo zeby nie bylo tam ani jednego wlosa : )

inna sytuacja mialem swoja polke na produkty spozywcze ale nie miescily mi sie tam platki kukurydziane i wlozylem je na gorny mebel w kuchni -bo na blacie nie zyczyli sobie zostawiac "zbednych rzeczy" i oczywiscie na suficie zrobila sie taka kreska czerwona grubosc 1mm dlugosc 5mm : ))) noi gadka sie zaczyna "no wiesz krzysiek no bo musisz uwazac" "teraz bede musial juz malowac caly sufit bo jak to zamaluje to bedzie widac" "no wiesz... nie rob tak"

wzialem gabke ze zlewu i wytarlem ta kreske nie bylo nawet sladu gosc lekko czerwony mowi ze to dlatego ze kupil taka zajebiscie droga farbe...

inna akcja po tej juz wiedzialem ze szukam innego pokoju ; )
wchodze do domu i dziewczyna tego gosci do mnie " krzysiek czy zamiast prysznica moglbyc kapac sie w wannie"
mowie ze nie ale pytam sie dlaczego? a ona ze jak biore prysznic to wszedzie woda chlapie(po plytkach )iiiii uwaga uwaga na jej kosmetyki ktore znajdowaly sie na takiej naroznikowej polce typowej prysznicowej poleczce a ta woda mowi dalej zbiera sie na kapselkach i kiedy ona pozniej ich uzywa to ta zimna to ta woda jest juz zimna i jest to bardzo nieprzyjemne :-] noi tlumaczy mi ze poza tym to nie jest prysznic tylko wanna

ja jej mowie ze jest kotara i to normalne ze w takich smiesznie malych lazienkach ludzie nie moga sobie pozwolic na osobny prysznic a w wannie kapac sie nie bede bo nie lubie laska strzala focha i oczywiscie co wieczorem sie dzieje ? rozmowa z jej przydupasem...
"krzysiek no bo wiesz..." a ja zaczynam powtarzac mu slowo w slowo ten caly belkot ktory od niej wczesniej uslyszalem koles sie zaczyna usmiechac powoli i nagle ona jadla jakis obiad i nagle slysze chlip chlip chlip przez lzy probuje mu wytlumaczyc ze ma racje w pewnym momencie wymieka i z rykiem leci do gory

a gosc co mowi ; )) " krzysiek to kap sie w wannie przez tydzien a ja w ciagu tego czasu kupie jej jakas szafke do lazienki na te kosmetyki"
ja pierdziele powiem wam ze byly tam przez te 3 miechy bylo kilka dobrych grilkow ale mieszkac z takimi ludzmi pod jednym dachem to tragedia

pozniej znalazlem pokoj u jednej Polki ktora mieszkala tam z corka taki luzi dwa lata przemieszkane ludzie do rany przyloz mozna bylo liczyc na nich w kazdej sytuacji i vice versa do tej pory mamy swietny kontakt to tak na marginesie : P zeby podbic watek

a wy maieliscie jakies nietypowe sytuacje z lokatorami w uk?

p.s kiedys jeszcze mieszkalem w domu z para litwinow robole fizyczni i jednym hindusem wporzo gosc pracowal jako naukowie na uniwersytecie w leicester raz go nawet wyciagnalem na dicho ale jako duzo nie imprezowal ogolnie to jak go pare miesiecy pozniej spotkalem to mowil ze na moje miejsce wprowadzily sie dwie Polki wyjadaly mu z lodowki jedzenie i murzynow sprowadzaly na imprezy : )) takie urwisy

[ Ostatnio edytowany przez: cris82 11-01-2019 23:07 ]

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Azebel

Post #3 Ocena: 0

2019-01-11 22:46:28 (5 lat temu)

Azebel

Posty: n/a

Konto usunięte

@cris82 nie jestem tego pewna, czy do końca był normalny, patrząc na jego sposób bycia i to, jak sie zachowywał w innych sytuacjach :P

Ale do rzeczy, dziękuje po pierwsze za szybką odpowiedź. Tylko właśnie nie jestem do końca przekonana ani w kwestii wojowania, a wyprowadzka w ogóle jest póki co dla mnie paranoją...nie mam pojęcia w jaki sposób to ugryżć ani jak rozwiązać

[ Ostatnio edytowany przez: Azebel 11-01-2019 22:47 ]

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Richmond

Post #4 Ocena: 0

2019-01-11 22:51:31 (5 lat temu)

Richmond

Posty: 28879

Kobieta

Z nami od: 06-02-2007

Skąd: Surrey

Sasiadka Was zmanipulowala i boicie sie teraz wlasnego cienia, a raczej kichniecia. Wiesz dlaczego nie zwraca uwagi glosnym sasiadom? Bo oni maja ja gdzies i nie moze na nich wpłynąć.

Zajmij sie swoim zyciem i przestan przejmowac wścibska sasiadka, ktora nie ma wlasnego zycia. Ona pewnie sklada skargi na wszystko i wszystkich i w urzedzie wiedza o tym.
Carpe diem.

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

gosian

Post #5 Ocena: 0

2019-01-11 23:38:10 (5 lat temu)

gosian

Posty: 9828

Kobieta

Z nami od: 06-09-2007

Skąd: z domku....

(....)
Z kolei sąsiadkę, która graniczy tylko z nami, podejrzewamy o przemoc wobec dzieci i zwierząt. Wiemy, że wszyscy dookoła mają tego świadomość, co tam się dzieje, (....)

A mnie zastanawia ten fragment twojej wypowiedzi. Czy zglosiliscie tą przemoc nad dziećmi i zwierzętami???
Dożyliśmy takich czasów, w których ucisza się mądrych ludzi, żeby to co mówią nie obraziło głupców.

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

E-mail

Azebel

Post #6 Ocena: 0

2019-01-12 02:55:24 (5 lat temu)

Azebel

Posty: n/a

Konto usunięte

@Richmond, dziękuję, za odpowiedż. Nie mogę się z Tobą nie zgodzić, bo właściwie jest tak, jak piszesz. Myślę, że to po części wina bardzo dużej ilości problemów, z którymi musieliśmy się uporać w krótkich odstępach czasu i już po prostu nie chce nam się użerać, ani z nią, ani z councilem...
Mogę się mylić, ale czy nie trzeba czymś poprzeć swojej skargi? Czytałam kiedyś właśnie o tym na stronie naszego councilu i z tego co zrozumiałam, to skarga zostanie rozpatrzona, a jakiekolwiek działania podjęte tylko wtedy, jak będzie dołączone do tego coś, co potwierdza wszelkie obiekcje dotyczące kogoś lub czegoś.
Wtedy wydało mi się to nawet logiczne, bo w przeciwnym wypadku ludzie by na siebie donosili codziennie, po kilka razy, więc jeśli każdy by miał tylko na podstawie czyjejś opini ponosić konsekwencje, to musiałby zmieniać miejsca zamieszkania co tydzień. Ale jak mówię, pewna nie jestem...

@gosian - przecież napisałam, że to, co tam się dzieje, nie pozostało bez echa. Nie rozwinęłam wypowiedzi, bo nie o tym był ten post, ale jeśli ta sprawa Cię zaintrygowała - tak, zgłaszaliśmy to, chyba najwięcej razy, w końcu właściwie tak naprawdę tylko my jesteśmy w stanie dokładnie usłszeć co tam się dzieje, jak często i jak dokładnie wyglądają "dialogi" prowwadzone w tej rodzinie. Koniec końców sprawa wygląda tak, że ojciec tych dzieci właśnie wylądował w więzieniu (też święty nie był...), a ona została z 4 dzieci sama i chyba nie za bardzo dawała sobie z nimi radę. Policja przez jakiś czas składała im wizyty regularnie, więc na pewno mieli jakiś powód, wiedzą, jaka jest sytuacja. A jednak te dzieci dalej z nią są. Więc co możemy więcej zrobić? Staramy się działać, ale bezskutecznie póki co. Zmieniło się tylko tyle, że wprowadziła się tam chyba matka tej pani, ale teraz zamiast krzyków dzieci, które są odpowiedzią na krzyk ich matki, mamy dwie krzyczące dorosłe kobiety i jednocześnie krzyczącą 4 dzieci, która chyba w ten spósób tylko umie odpowiadać po latach doświadczenia. Z jednej strony naprawdę jest mi żal, psów, dzieci, ale matki również. Robi źle, ale nikt nie jest rodzicem idealnym, a zostanie z dnia na dzień samemu, bez pracy i wsparcia, nie należy chyba do sytuacji łatwych. Poza tym, jeśli chodzi o te psy, niby nie brzmi to i nie wygląda na opiekę ani miłość, ale z drugiej strony przecież gdyby były dla niej tylko problemem, to mogłaby je gdzieś wywieźć, porzucić, oddać, albo dopuścić się gorszych rzeczy, żeby tylko mieć pewność, że nie wrócą do domu.

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Azebel

Post #7 Ocena: 0

2019-01-12 06:54:05 (5 lat temu)

Azebel

Posty: n/a

Konto usunięte

@cris82 - nie zauważyłam, że edytowałeś swój post po tym, jak na niego odpowiedziałam.

nie był normalnym człowiekiem, bo dokładnie taką samą sytuację jak Ty, mieliśmy my. Z tą różnicą, że to my tutaj byliśmy właścicielami, a właśnie ta osoba, którą nazywasz najnormalniejszą, przez niecały rok urządziła nam z życia małe piekło. Jego metody działania i tych Polaków, u których mieszkałeś, brzmią bardzo, baardzo podobnie.

Wiesz, ja z chęcią opowiedziałabym parę ciekawostek, zarówno z perspektywy właściciela właśnie, jak i wynajmującego od kogoś. Nie było jeszcze miejsca, w którym nic nadzwyczajnego by się nie działo. Co prawda nie są to raczej pozytywne wspomnienia, ale dosyć...ciekawe?

Nie chcę jednak niczego opisywać w tym wątku, żeby nie potraktowali tego jako offtop, spam, czy nabijanie postów.

Może warto by było założyć oddzielny wątek?Jeśli takowy jeszcze nie powstał, oczywiście.
Myślę, że jest więcej ludzi, którzy mają w tym temacie pewne doświadczenia :-}

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Emeryt56

Post #8 Ocena: 0

2019-01-12 11:49:07 (5 lat temu)

Emeryt56

Posty: 1661

Mężczyzna

Z nami od: 15-01-2018

Skąd: Montreal (Bristol)

Widzę że masz zacięcie literackie.
Azebel, tak trzymaj dobrze się czyta., ale możesz jeszcze dodać więcej pikanterii.

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

 

Dodaj ogłoszenie

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Ogłoszenia


 
  • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
  • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
  • Tel: 0 32 73 90 600 Polska,