Popatrz, jak słońce pięknie zachodzi -
By jutro dla ciebie wschodzić.
Popatrz, jak dzień kładzie się spać -
By jutro mógł nadal trwać.
Ten dzień - to Ty, Ten dzień - to ja,
Nasza miłość, która trwa.
To słońce - to my,
To ja i Ty.
Te zachody i wschody
- To rozstania i powroty,
To promyk nadziei na jutro,
To ciepło, pogoda,
Do życia ochota.
Tak piękne zachody co dnia.
To ja.
Żegnam Ciebie zachodem,
Bym jutro mogła przywitać Ciebie
Znowu cudownym wschodem...
Śpij bajki śnij
Kolorowe piękne dobre bajki
W nich na łące ty
Wokół ciebie niezapominajki
Abyś zapamiętał sen radosny
Pełen słońca i oddechów wiosny
Sen gdzie powietrze niesie wiatr od gęstwin
Lasów
Sen gdzie są rzeki w których żyją kwiaty
Tam wszystko jest
Zdrowe jak sen dobre jak sen
Twój sen
Śpij bajki śnij
A w tych bajkach jasny dom z ogrodem
W nim owoców raj
A wokoło małe domki z miodem
Można zbierać wielkie kosze malin
Nie ma dymu fabryk miasta spalin
Tam gdzie łagodną ciszę zdobi koncert
Ptaków
Tam tam gdzie życie się wydaje czarem
Cudownym darem
Takim jak ty jak dla nas ty
Jak ty
Śpij bajki śnij
Aż nadejdzie wreszcie dzień wspaniały
Gdy obudzisz się
Nagle ujrzysz świat tych bajek cały
Wreszcie spełni się twój sen radosny
Pełen słońca i oddechów wiosny
Sen
Gdzie powietrze niesie wiatr od gęstwin
Lasów
Sen gdzie są rzeki w których żyją kwiaty
Przyrzekam ci nadejdzie dzień
Sen spełni się
Już śpij...
Lubię nocną porę...sprzyja to refleksji. W samotności można znaleźć ukojenie, spełnienie swym pragnień, ale i trosk. Samotna wędrówka przez życie, choć niebezpieczna, to jednak jest taka prosta i niewymagająca. Bo któż z ludzi mnie lepiej zrozumie, jak nie ja sam? Mam już dość tego wszystkiego, co mnie otacza. Chcę się zamknąć w swym świecie i z niego nie wychodzić... Pragnę stworzyć swój mały światek, wysepkę, na której Faust chciał zbudować utopijną krainę. Nuży mnie to ciągłe zabieganie o marność dnia, nuży mnie to wszystko, gdy wiem, że nie zostało mi być może zbyt wiele od życia. Sam. Tak, jestem sam. Nie mam komu powiedzieć o swych problemach, nie mam nikogo, z kim mógłbym tak po prostu po przebywać, zmarnować nasz cenny czas na chwilę śmiechu i radości. Czym jest to wszystko, gdy ja sam nie wiem, kim jestem. Człowiekiem? Każdy z nas nim jest...
O, biała pełnio księżycowej łaski!
Tajny przypływie wezbranego ducha!
O, nocy czysta! O, gwiazd święte blaski!
O, duszo! Wieczność nas słucha!
Patrzę na bladej nocy srebrny kwiat,
Na nieb mistyczną, księżycową różę,
Która rozkwita w zenitu lazurze,
Błogie siwe światło zalewając na świat
I biorąc bezmiar w wszechmocne władanie
Czarodziejskiego spokoju...
Patrzę w błękitów bezdenne otchłanie.
Drżące iskrami rzadkiego gwiazd roju,
Co lśnią jak marzeń klejnoty zaklęte
I chociaż czuwam i sen mnie nie mami,
Jest mi, jak gdybym miał oczy zamknięte
I widział wszystko we śnie pod powiekami...
A z źródła nocy srebrnej,
Z nieskalanego, wysokiego zdroju,
Z białej krynicy miesiąca.
Spływa kojący lek podniebny
Na serce, które gorąca,
Dotyka tęsknota
Przepala ogniem i męką żywota
Otchłań dobroci,
Miłosierdzia morze,
Bezdeń najtkliwszej litości
Spływa pociechą miłościwej łaski
Na łąki pełne jaskrów i stokroci,
Na puste drogi, ścieżki i bezdroże.
Gdzie z trzodą chodzą ludzie sercem prości -
Zlewa się światłem miesięcznej sonaty
Na wiejskie sady i uśpione chaty,
Płynie po łanach żyta i pszenicy
I po ugorach w oparów mgławicy,
Srebrzy wierzb kępy i nadrzeczne piaski
I zmienia strugi w błyszczące przepaski...
Las się odsunął aż po widnokręgi,
Ażeby bliżej być nieskończoności,
Co czarem swojej urocznej potęgi
Przestwór zogromnia tak i wyolbrzymia
Że niknie topól aleja pielgrzymia,
Czoło kościoła małość swą poczuło
I ziemia ściele się kornie i nisko,
Jak opuszczone, drobne kretowisko,
Pod nieskończoną milczenia kopułą.
Nieogarniona, rozmodlona cisza.
Która w bezkresy rozszerza niebiosa,
Świątyni mocy blada przeorysza,
W perłowej rosie kroczy niema, bosa...
Trawa u stóp jej pokłonem się wełni,
A ona w płaszcza gwiezdnego całunie
Idzie i w dłoni dzierżąc hostię pełni,
Daje tęsknocie wieczności komunię...
O, czarodziejskie harfy nocy letniej!
O, srebrnej ciszy tajemnicze lutnie!
Zaczarowany dźwięku wietrznej fletni,
Która w wiklinach na sen ścicha smutnie!
Podajcie mi wysoki ton,
Który sit; wzbije nad ziemi okolem
I sercem w gwiezdnych nieb uderzy dzwon,
Bym z przepełnionej nazbyt łona cieśni,
Co nie wie, czy jest rozkoszą. czy bólem,
Wylał treść duszy mej w upojnej pieśni:
Bo pragnę marzyć i śpiewać!