A support staff moze byc? ; )

Mnie kolana bola, i bez otylosci: )



Counsellor/ psychotherpist musi byc cpcab akredytowany. U GP podadza namiary na psychoterapeutow (counsellor'ow) na NHS.

Sama terapia typu counselling, cbt albo psychoterapia tez nie pomoga, bo tak jak juz wiele osob napisalo gora lodowa problemow a nie jeden sobie maly klopocik.

Ludzie chlają bo mają problemy. Ludzie ćpajä bo mają problemy. Ludzie jedzą za dużo i piją butelkę pepsi do obiadu bo mają problemy. Potem zgłaszają się do lekarza z kłopotami zdrowotnymi.

Pamietam jakiś program, jak otyłą nastolatkę uczono jeść warzyw. Wymiotowała gdy poczuła ogórka czy sałatę w ustach. Mamy o BMI przekroczonym o 1000% tłumaczyła, że jadła tylko frytki, nuggetsy, burgery, ciastka, słodycze bo na inne płakała i be. No a mama nie chciała by płakała. Odkąd zaczęła jeść. Wyobrażacie sobie deficyt minerałów, witamin, kwasów tłuszczowych? Taka osoba bedzie kaleką już zawsze z przetrąconym metabolizmem.

Ofiar obżarstwa w krajach cywilizowanych jest coraz więcej. I będzie coraz więcej. Jak widze na ulicy mamusie o nadwadze 40kg (100kg total mass na oko), ktora pcha wozek w ktorym na oko 2 latek pije dr.pepper czy fante i zagryza chrupkami salt&vinegar to mam ochote wytlumaczyc mamusi, ze jest wlasnie w polowie zabijania siebie a swoja pocieche wlasnie zaczela pomalu zabijac.

A to fakt, ze zdrowego odzywiania sie uczy (nabiera) w dziecinstwie

Ja tam nie tesknie za Mc Donaldami, bo sie nigdy nie nauczylam tego jesc: ) Kasy nie mialam na take away'e jak to to wchodzilo w Pl. Pepsi i Mirinda tez byly od swieta, wiec nie ma cisnienia na slodkie drinki neither.

Na dobra sprawe menu a'la "wroc komuno" jest calkiem niezla "na czasie" zdrowa dieta! :D

Marcheweczki, ogorki, salaki a juz surowa kiszona kapuste itd uwielbiam bardziej od slodyczy. Mniami

dlaczego czlowiek bywa gruby? no wiec... choroby...nadwage po 2 ciazach gubilam szybko.. po 1 ciazy od hormonow jak przybylo tak zostalo - potwierdzone badaniami.. po 5 ciazy, mimo dobrej kondycji, waga wogole nei ruszala sie..po 3 latach okazalo sie, ze od ciazy mam problem z tarczyca, a mi wciskali brak witamin itd...najpierw schudlam szybko, a jak podali hormony, to rownie szybko przytylam i to podwojnie..i od tamtego tez momentu mam skleroze, ale kogo to interesuje.. i tak ..ciezko w to uwiezyc, dopoki tego sie na wlasnej skorze nie przeżyje..ostatnio jedna ze znajomych mi odob wlasnie sie przekonala o tym i doswiadczyla tego co mowilam.. .. dalej...z 5 ciaz, mam 3 dzieci... z problemami..ubaw po pachy, lezy i nic nie robie, krasnoludki mi pomagaja....bylam na kursie z trenerem personalnym.. najpierw badania, wywiad itp... stwierdzila, ze jestem tak przemeczona, ze moj organizm kumuluje energie na zapas, zamiast jej sie pozbywac...musze nauczyc sie odpoczywac... super...kiedy? wstaje kolo 6-7 i tak latam do 11-1 w nocy..czasem zdaze usiac i cos zjesc.. a czasem zapominam, co jadlam i czy wogole jadlam.. plus znowu tarczyca szwankuje..
kiedys, jak bylam mloda i piekna.. dziwilam sie osobom,ktore maja po 100 kg, czemu oni nic nie robia... no i poniekad juz wiem...wlasnie mam troche czasu, ale juz sily nie mam.. a dzien sie jeszcze nei skonczyl..w przyszlym roku szkolnym, beda znerwicowane plany.. juz sie zastanawiam, jak to ogranc... no i pewnie zaraz ktos powie, ze jak zwykle wymowki... nie mam wymowek, chetnie bym poszla z buta nawet i ze 20-30 km i moze byc pod gore, bo lubie chodzic... jeden problem, nie mam magicznego zegarka, co by czas zatrzymal.. od jakis 4 lat zamiast chodzic, jezdze samochodem.. nie wiem ile mil w roku mi wychodzi, ale sporo.. strasznie to meczoce, ale nie mam za bardzo wyboru..
co do depresji... jedzenie samo w sobie nie pokrywa 100% depresji.. depresja bierze sie glownie z jakeigos kryzysu, ficznego lub spolecznego... jedzenie bywa smieciowe...ale od czegos sie to zaczyna i nie od jedzenia...
to tak w skorcie...

gadanie ...rusz tylek, nie jedz tyle... nie pomaga, a pogarsza.. ciagla krytyka buduje wieze depresji... a pozatym skad ktos moze wiedziec ile jem? albo ile sie ruszam.. nie wie..ale pogadac i wyobrazac sobie moze... czasem bywa to mylne..problem bywa bardziej skomplikowany, niz komus to moze sie wydawac..

aha, gotuje sama, umiem robic rozne rzeczy sama.. dzieic mam szczuple..

cos w stylu nie oceniaj ksiazki po okladce..

[ Ostatnio edytowany przez: kik1976 03-07-2019 21:51 ]

Kik, zgodzę się że każdy przypadek jest inny. Ale myślę że mniejszość otyłych osób mają problemy ze zdrowiem. Niestety większość to zaniedbania żywieniowe.
Przypadek z wczoraj. Godzina już wieczorna. Mama ze 100kg z ok rocznym dzieckiem podchodzi do stoiska z pączkami i się pyta córeczki.. Chcesz pączka prawda? Jasne że tak.. Dziecko nawet nie zareagowało, myślę że to mama miała apetyt na te 5 pączków i to było jej usprawiedliwienie.. Przecież dziecko chciało.. A ile osób widzę na wózkach, bo już chodzić nie mogą ale zakupy mega wypasione są a jak, tylko szkoda że nie warzywami.
Ale myślę że tutaj ten problem i tak jest mniejszy niż w Ameryce..

gosian, jak wspomnialam... problem pewnie zaczal sie od czegos innego.. a to co kupuja i jak wygladaja.. to juz skutek ubocznych tych problemow na poczatku...niestety..

jak ktos wyzej wspomnial, potrzebny bylby dobry psycholog, zeby zrobic obraz, pewnie wygladalby jak gora lodowa..

[ Ostatnio edytowany przez: kik1976 03-07-2019 21:59 ]

Oglądałam kiedyś program Jamiego Olivera, w Stanach właśnie.
Było to coś w rodzaju lekcji gotowania z dziećmi.
Porobili pyszne rzeczy z drobiu, a na koniec resztki (kości, skórę itp.) zmielili w malakserze i usmażyli nuggetsy.
Podczas robienia tych ostatnich, dzieci się krzywiły, bo ohyda itp.
Jak przyszło do jedzenia, wszystkie dzieci chciały nuggets, bo to znają i mają na codzień. I nie było już ważne z czego są...

Złe nawyki żywieniowe bardzo dużo złego robią.
Ja też jestem wychowana na domowych obiadach. McDonald to miałam podczas wycieczki szkolnej i to była dla mnie i innych dzieciaków raczej atrakcja, a nie codzienność.
Ale pracowałam kiedyś z Anglikiem, który nie ruszył sałatek (nawet takich mniej zdrowych z majonezem) o warzywach z grilla czy gotowanych nie wspomnę. Mieliśmy w pracy kucharkę i gotowała naprawdę smacznie, zdrowo, ale on wolał kupować na mieście ”to co robiła zawsze mama” czyli frytki, rybę i kurczaka smażone na głębokim oleju. O dziwo nie miał nadwagi nawet. Jeszcze.
Niestety czym skorupka za młodu nasiąknie...

Nawet jeśli człowiek chce schudnąć i zadbać jakos o siebie to jest tyle diet, ze można się przekręcić ze trzy razy. Dieta Dukana, dieta wiedeńska, dieta 1200 kalorii, dieta dobierana do grupy krwi, dieta no carbs... i każdy prekursor tej diety zaklina na wszystkie świętości ze jego dieta jest najlepsza, daje najlepsze efekty i w ogóle to ósmy cud świata. Jak tu nie zwariować, schudnąć i uniknąć batożenia?

kiedys mialam doslownie moze ze 2 i pol mca wzglednego spokoju, taka cisza przed burza... nie wiem co sie stalo, ale tak bylo... jadlam nieduże posilki 3-5 razy dziennie wychodzilo tak kolo 1500kcal.. wiecej nie wchodzilo, plus picie.. i spalam 8-9h...takim normalnym zdrowym snem.. i robilam to co zwykle.. zadnych gym itp.. jazda samochodem standardowo.. w 2 mce zgubilam cos kolo 14 kg.. a potem stress mnei zjadl...doslownie.. np moj ex jak ma stresa, to nie je.. ja w stresie jem wiecej macznych... bez stresu wiecej zielonych..taka roznica.. ilosciowo moze byc tyle samo, sklad jest inny..