Wyraźnie pisałem, że rozumiem iż problem jest większy. Niemal w każdym poście pisałem o innych czynnikach prowadzących do otyłości podkreślając, że każdy jest inny i ma unikalną biochemię, metabolizm, geny, choroby. I wciąż zostałem zakwalifikowany do tego be razem z ParaDox (co akurat mnie nie martwi bo ja spróbowałem mimo braku otyłości). Komuś nie pasuje/nie chce/nie odczuwa benefitów? Ok, nie powód by wstawiać heheszki że szczupli mają depresję bo chcą mieć problem.
Fakt jest dobrze znany i potwierdzony - jest coraz więcej otylych ludzi bo jedza zbyt duzo wysokokalorycznego i tzw smieciowego żarcia ładując w siebie kalorie od rana do nocy. Jakiś procent robi to z zaburzeń psychicznych ale większość robi to z UZALEŻNIENIA organizmu od cukru i wysokokalotycznego jedzenia. Organizm przyzwyczaja się tak samo jak do alkoholu czy dragów i na tym opiera funkcjonowanie. Otyłość w krajach rozwiniętych to epidemia, a powikłania zbierają największe żniwo (zawaly, udary, miażdżyce, cukrzyce). A tu można odnieść wrażenie, że setki tysięcy otyłych ludzi maja depresje wiec jedzą kompulsywnie i nic sie nie da zrobic - diety sa do d... bo trzeba jesc zdrowo cale zycie inaczej jojo albo IF jest do d... bo na mnie nie działa. A że badania lekarskie, opinie lekarzy potwierdzające skutecznosc zmian nawyków żywieniowych i krótkotrwałych postów? A nie, ja nie dam rady to wyśmieję czyjeś porady bo: stres, sniadanie to podstawa, po 24h niejedzenia można wręcz umrzeć a na otyłość to wynika z czesci tych wpisow - nie ma rady. Do doktora po tabletki i jakoś się przebujamy.
Teraz wyrastają pokolenia videogamers, nastolatków żrących wysokokaloryczne żarcie, crispsy i slodycze zapijane cola czy fanta i spedzajacych godziny bez ruchu. Rodzice zestresowani i zabiegani (albo leniwi) maja klopot z glowy, pociecha zajeta. I w wieku 30 lat cukrzyca, otylosc, miazdzyca, klopoty hormonalne i psychiczne. I tacy tez powiedza - o, na mnie 16: 8 nie dziala a jeden dzien glodowkk wpedzi mnie do grobu.
I jak ktos latami jadl niezbyt zdrowo, opychal sie ciastami i slodyczami, robil nadwyzki kaloryczne przy zwalniajacym z wiekiem metaboliźmie a do tego byl malo aktywny fizycznie - to niech nie spodziewa sie cudów po miesiacu 16: 8, zdrowej michy i hektolitrów potu na rowerku. Organizmowi zajmie chwile nim odkreci zaburzenia szlakow metabolicznych i zacznie sie reperować. A jak ktos ma depresje i nie potrafi powstrzymac się od jedzenia? Cognitive behavioural therapy, dużo silnej woli i zaparcia w dażeniu do celu a nie - wszyscy spodziewaja sie cudu z minimalnym wysilkiem.
Tym ktorzy nie moga zrzucic kg mimo zmian - polecam wizyte u lekarza i znalezienie dobrego dietetyka. Czasem metoda prob i bledow mozna dojsc do sukcesu.
Popularnosc bija badania dna - wysylasz wlos czy dwa - i daja ci liste produktow ktorych powinnas unikac. Nie wiem jaka jest skutecznosc ale ci co sprobowali sobie chwala. Np. ludzie latami jedza nabial nie wiedzac, ze organizm nie toleruje laktozy. Lubia sery, serki, jogurty a w organizmie tworza sie stany zapalne, bola stawy, migrena. I siup - tabletki.
Uwierz, że rozumiem jak zlozony jest problem. I uwazam, ze dla wiekszosci otylych 16-8 wraz z eliminacja śmieciowego jedzenia (tak ogolnie) jest najlepszym rozwiazaniem. Diety wymagaja duzo silnej woli i zwiekszaja szanse relapsów, organizm latwiej przyzwyczai sie do IF 16: 8 bo jak ParaDox pisał - to nie dieta. Mi dojscie do 20:4 zajelo 5 tygodni i ani razu nie umieralem z glodu. A wiekszosc zycia jadlem od rana do wieczora 8 :16.
Poza tym polecam low-carb diet albo trzymanie sie posilkow bialka i tluszcze razem, weglowodany (i wysokiej jakosci bialka ewentualnie) osobno i żadnych slodyczy. Po 6 miesiacach i kg mniej mozna sobie pozwolic na cheat day i pol blachy sernika na raz.
Pozdrawiam niedowiarków, niemogacych i obawiajacych sie - mozg uzalezniony od pewnych substancji bedzie robil mnostwo trickow by wmowic wam, ze od 16h bez jedzenia nie dacie rady a nez batonika dziennie nie bedziecie zdolni funkcjonowac w pracy.
[ Ostatnio edytowany przez: Jurny_Jurek 07-07-2019 08:55 ]
I never thought I’d live in a world where people are so afraid of dying that they stop living..