Po zakonczeniu kuracji nie stwierdziłem żadnej poprawy i wróciłem do lekarza. Tez bylo to jeszcze przed wirusem-celebrytą. Lekarz juz mnie nawet badać nie chciał tylko poinformował, że recepta na nowe leki czeka do odbioru w recepcji.
Lek A 3x dziennie dawka
Lek B 2x dziennie dawka
Po tygodniu otrzymuję telefon z GP, ze recepta na leki jest do odbioru na recepcji. Idę więc i tłumaczę, że jakas pomyłka bo mam lekarstwa jeszcze na tydzień. Po konsultacji telefonicznej recepcja do lekarza okazalo się, ze na pierwszej recepcie jest błąd i powinno byc:
Lek A 3x dziennie dawka przez dwa tygodnie
Lek B 2x dziennie dawka przez tydzien, start po zakonczeniu leku A.
Pomogło na chwilę. Po miesiącu (tez za starych czasów) wystąpiły ponownie te same objawy. Miałem leki które pozostały więc zastosowałem. Nie pomoglo.
Idę więc do lekarza, a on rozklada ręce twierdząc, że wyczerpal wszystkie swoje możliwości i nie moze mi pomóc. Zacząłem szukać na własną rękę rozwiązania problemu. Wiedza dostarczana przez internetowych specjalistów z googlem na czele byla na tym samym poziomie jak mojego lekarza z GP. Znajdowalem wszystko co juz wiedziałem plus wiele przerażających informacji o skutkach. Kiedy do wyszukiwanych dolegliwosci użyłem słowa klucza "herbal", nagle ukazaly sie zupełnie inne informacje. Wynikało z nich, ze moja dolegliwość powszechnie występuje w wielu krajach i traktowana jest jako coś normalnego choć uciążliwego, a w wielu krajach można za free w każdej aptece dostać ten lek bez recepty.
Znalazłem, zamówiłem, otrzymałem, zastosowałem. Przewidziana kuracja tydzień. Jestem w trzecim dniu. Problem minął.
Tak działała medycyna jeszcze rok temu. Teraz? Nie chcę sprawdzać.
Nie wierz nikomu, nie wierz w nic, patrz na fakty i wyciągaj wnioski.