MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii
Forum Polaków w UK

Przeglądaj tematy

« poprzednia strona | następna strona » | ostatnia »

Strona 73.2 z 91 - [ przejdź do strony: 1 | 2 | 3 ... 72.2 | 73.2 | 74.2 ... 89 | 90 | 91 ] - Skocz do strony

Str 73.2 z 91

temat zamknięty | nowy temat | Regulamin

Korba102

Post #1 Ocena: 0

2009-05-07 11:08:00 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

JEDYNA wartoscia polskiego paszportu, podkreslam, JEDYNA

jest to, ze jego posiadanie daje WAM prawo do legalnego przebywania i pracy na terenie UK. Mowie to z bolem, ale oprocz tego, w sensie ekonomicznym nie ma w nim zadnej sily. Glosujac na BNP i jesli ta partia wygra ,odbierzecie sobie to prawo w bardzo szybkim tempie. Czeka Was powrot do miejsca, w ktorym wiekszosc z was nie znalazla chleba (zadnej ironii, czy sarkazmu). Jesli teraz BNP mamia Was haslami, ze chca wyrzucic tylko pakistanczykow i innych ciemnoskorych to tylko dlatego, zeby wykorzystac nasza sile wyborcza, ktora jest juz dosc znaczna .ONI nie sa glupi i to wiedza. Potem zmienia front, wierzcie mi. Nie wkladajcie im w reke narzedzia, prawo Was tu chroni,potem juz nie bedzie. Wielokrotnie na wielu brytyjskich forach internetowych, wchodzilem w polemike z czlonkami BNP. W momencie kiedy dowiadywali sie, ze jestem z Polski, ROZFYWALI MNIE NA STRZEPY. I nie byli to tylko jacys pakole, ale ludzie tzw. szanowanych zawodow, takze nauczyciele. Wiara w to, ze chca wyrzucic tylko pakistancow i ciemnoskorych ociera sie o skrajna glupote i naiwnosc. Wierzcie mi. Dla anglikow, jesli chodzi o dostep do pracy, kiedy jej tak ubywa, nie ma roznicy miedzy pakistanczykiem a polakiem. Poza tym kim tutaj jest Polak, ktory w konkurencji o prace obawia sie nielegalnego pakistanczyka??? Ludzie badzcie powazni, co to za argumentaja??. Jeszcze raz podkreslam. BNP jest partia skrajnie NACJONALISTYCZNA, A MY JESTESMY TU OBCOkrajowcami. Czy wasza naiwnosc nie ma granic??? Jesli ktos z Polakow sie cieszy, ze ta partia chce wylaczenia UK z EU, to tylko ten, kto ma juz w kieszeni brytyjski paszport. Ja juz go mam, jednak silniejsze dla mnie jest przekonanie, ze nie chcialbym mieszkac w kraju rzadzonym przez NACJONALISTOW.Dlaczego nie dac szansy partii ktora FAKTYCZNIE podala wam reke i dala chleb??? lub konserwatystom. Do tych ktorzy chca glosowac na BNP (choc w glowie mi sie nie miesci jak Polak moze wpasc na tak szalony pomysl).THINK IT OVER, ONCE AGAIN. POZDRAWIAM




~ruster UK , 06.05.2009 14:25

News z Sieci

[ Ostatnio edytowany przez: Korba102 07-05-2009 11:13 ]

Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Post #2 Ocena: 0

2009-05-07 11:32:25 (16 lat temu)

Uczestnik nie jest zarejestrowany

Anonim

Usunięte

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Korba102

Post #3 Ocena: 0

2009-05-09 06:31:37 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Wielka Brytania 06:00

UK: Hindus przegrał walkę o stosy pogrzebowe
Wniosek 70-letniego Hindusa, który przed High Court w Londynie domagał się prawa do tego, by po śmierci mógł zostać spalony na stosie został odrzucony - poinformowało BBC.
70-letni Davender Ghai w High Court walczył z wcześniejszym wyrokiem sądu w Newcastle, który zabronił mu tradycyjnego hinduskiego pochówku, ponieważ uznał, że w Wielkiej Brytanii nie można tworzyć stosów pogrzebowych. Londyński sąd orzekł, że zakaz jest zgodny z prawem i uzasadniony.

Sąd przyznał Ghaiowi prawo do wniesienia odwołania do Court of Appeal. - Nie sądzę, by pozew miał tam jakieś szanse, ale wydaje mi się to sprawą o tak dużym znaczeniu dla opinii publicznej, że muszę przyznać to prawo - powiedział sędzia.

Powód, który obecnie przebywa w Indiach, zapowiedział, że będzie walczył aż do wyczerpania wszystkich dróg odwołania.
News z sieci
Cywilizacja górą ciekawy jestem, kiedy ktoś zacznie mówić o legalnej bigamii w UK
Najwyższy czas na stosowanie prawa cywilizacji a nie prymitywów.

[ Ostatnio edytowany przez: Korba102 09-05-2009 06:32 ]

Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #4 Ocena: 0

2009-05-10 10:16:13 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Polska wojna domowa - zapomniana historia
"W Polsce nigdy nie było wojny domowej" – to jeden z popularnych mitów o naszej historii. Jak w przypadku każdego mitu, i temu bardzo daleko do prawdy.
21 października 1963 roku specjalny oddział ZOMO otoczył gospodarstwo w pobliżu wsi Kozice Górne. W kierunku milicjantów wyszedł jeden człowiek. Rozejrzał się, a gdy zorientował w beznadziejności sytuacji – wyjął pistolet i zaczął strzelać. Zomowcy odpowiedzieli ogniem, ale bardzo niecelnym. Osaczony mężczyzna niemal zdołał przedrzeć się do pobliskiego lasu. Niestety, milicjanci w końcu trafili. Uciekinier padł na ziemię i po chwili zmarł. Tak zginął Józef Franczak, ostatni polski partyzant.

Franczak walczył przez niemal ćwierć wieku. Najpierw w kampanii wrześniowej, potem w AK, a następnie w antykomunistycznej partyzantce. Należał do tych tysięcy żołnierzy podziemia, którzy nie pogodzili się z oddaniem Polski pod władzę komunistów. Mimo bardzo trudnej sytuacji zdecydowali się stawić opór milionowej armii Sowietów oraz polskich kolaborantów. Rozpoczęli wojnę o wolność. Po latach nazwano ich "żołnierzami wyklętymi", a to dlatego, iż w latach PRL zatarto niemal wszelkie ślady ich istnienia. Nikt nie miał się dowiedzieć o zbrojnym oporze, który Polacy stawili komunistom.

Jak ocenia IPN, w lecie 1945 roku liczba partyzantów wynosiła ok. 15 tysięcy ludzi. Można powiedzieć, że to niewiele, zwłaszcza w porównaniu z gigantycznymi siłami komunistów. Lecz ta stosunkowo mała grupa przez kilka lat stawiała poważny opór sowietyzacji kraju. Było to zasługą wyjątkowej determinacji, ale też ogromnego doświadczenia. Niektórzy partyzanci (i praktycznie wszyscy ich dowódcy) walczyli już od 1939 roku.

Dzięki nadzwyczajnym umiejętnościom partyzanci potrafili rozbijać znacznie silniejsze oddziały komunistów. Tak było np. w bitwie pod Lasem Stockim. Ok. 250 "żołnierzy wyklętych" rozbiło niemal trzy razy liczniejsze i wyposażone w ciężki sprzęt ugrupowanie UB.

Zwykle jednak partyzanci toczyli niewielkie potyczki, zabijając milicjantów, ubeków oraz partyjnych działaczy. W niektórych rejonach kraju udawało się tworzyć obszary wolne od komunistycznej władzy.

Wśród "żołnierzy wyklętych" największą sławę zdobył Zygmunt Szendzielarz "Łupaszko". Weteran kampanii wrześniowej oraz antyniemieckiej konspiracji działał początkowo na Wileńszczyźnie. Po przejściu frontu przeniósł się ze swym oddziałem – 5 Wileńską Brygadą AK – na zachód. Przez dwa lata nękał komunistów w północno-wschodniej Polsce. W ulotce z 1946 roku tak uzasadniał motywy swego działania:

Nie jesteśmy żadną bandą, tak jak nas nazywają zdrajcy i wyrodni synowie naszej ojczyzny. My jesteśmy z miast i wiosek polskich. My chcemy, by Polska była rządzona przez Polaków oddanych sprawie i wybranych przez cały Naród, a ludzi takich mamy, którzy i słowa głośno nie mogą powiedzieć, bo UB wraz z kliką oficerów sowieckich czuwa. Dlatego też wypowiedzieliśmy walkę na śmierć lub życie tym, którzy za pieniądze, ordery lub stanowiska z rąk sowieckich, mordują najlepszych Polaków domagających się wolności i sprawiedliwości.

Szendzielarz został ujęty, a następnie zamordowany przez komunistów dopiero wtedy, gdy zdecydował się na rezygnację z walki i powrót do cywilnego życia.

O tym, iż taktyka zachowania neutralności wobec brutalnych władz nie miała sensu świadczy smutny przykład generała Augusta Emila Fieldorfa "Nila". Dowódca Kedywu Armii Krajowej postanowił nie przyłączać się do powojennego ruchu oporu. Odradzał swym dawnym podwładnym angażowanie się w dalsza walkę. Żył życiem zwykłego Polaka. Mimo to również został aresztowany i zamordowany.

Dla komunistów nie miał bowiem znaczenia fakt, czy ktoś przeciw nim walczy, czy też nie. Musieli w Polsce zrobić miejsce dla własnych elit, dla własnych bohaterów. Polscy patrioci byli zagrożeniem przez samo swoje istnienie. Chyba najlepiej ten fakt zrozumieli ci antykomunistyczni partyzanci, którzy zdecydowali się na walkę do samego końca.

***

Ostatnie regularne oddziały partyzantów zostały rozbite w 1953 roku. Datę tę można uznać za koniec zbrojnego oporu przed sowietyzacją kraju. W latach 1945-53 z bronią w ręku walczyło przeciwko komunistom łącznie ok. 20 tys. ludzi. Liczba cywilnych konspiratorów była znacznie większa – ok. 200 tys.. Patriotów zwalczało blisko 100 tysięcy funkcjonariuszy milicji, Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Urzędu Bezpieczeństwa wspieranych przez setki tysięcy żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego oraz Armii Czerwonej. Na polskich partyzantów polowało również 40 tys. żołnierzy NKWD.

W bezpośrednich walkach zginęło ok. 12 tys. żołnierzy i funkcjonariuszy komunistycznej Polski oraz 1 tys. żołnierzy sowieckich. Poległo ok. 8,5 tys. partyzantów. Do tych liczb należy jednak doliczyć dziesiątki tysięcy ludzi aresztowanych przez komunistów. 21 tys. Polaków zginęło w więzieniach i katowniach UB.
****
Terror postalinowski
Już po stalinizmie "ludowa władza" PRL strzelała do demonstracji robotniczych. Zabijanie i masakrowanie trwało na ulicach polskich miast i w komisariatach tajnej i nietajnej milicji. Był zryw robotników w Poznaniu w czerwcu 1956 roku, z 70-80 zabitymi i 800 rannymi, a po nim masowe aresztowania
Pomimo odwilży po Październiku 1956, za czasów Gomułki, nadal panował terror Służby Bezpieczeństwa (SB), chociaż już na nieporównywalnie mniejszą skalę. Był brutalnie zdławiony bunt studentów polskich w Marcu 1968, wykorzystany przez partię komunistyczną do brutalnej czystki antysemickiej. Był zryw robotniczy na Wybrzeżu w grudniu 1970, z co najmniej 50 zabitymi i setkami rannych (dokładne liczby ofiar nie są znane!). Były Radom i Ursus roku 1976 i skrytobójcze morderstwa (np. Stanisława Pyjasa w Krakowie). Był w końcu stan wojenny lat 1981-1983, ostatni "kamień milowy" komunistycznego terroru w Polsce, z około 200 ofiarami śmiertelnymi, tysiącami pobitych, tysiącami internowanych, tysiącami skrzywdzonych i poniżonych. Był terror SB lat 80., z nowymi jawnymi albo skrytobójczymi morderstwami (np. Grzegorza Przemyka i ks. Jerzego Popiełuszki).



Problem odpowiedzialności
Zakończony w roku 1996 wyrokami skazującymi proces Adama Humera i jedenastu innych oprawców z UB był tylko wierzchołkiem góry lodowej, chociaż osądzono w nim ludzi wyjątkowo okrutnych w okresie terroru stalinowskiego w Polsce.

Żyją dotąd w Polsce setki funkcjonariuszy aparatu terroru z lat 40-tych i 50-tych. Oficerowie śledczy UB, funkcjonariusze więzienni, sędziowie, prokuratorzy. Zachowały się akta śledztw, dokumenty sądowe, liczne relacje. Każda teczka w obecnych archiwach MSW była kiedyś tragedią jakiegoś człowieka i jego rodziny. Żyją również świadkowie, którzy przeszli przez to piekło. Działa w Polsce Komisja d/s Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Nikt jednak nie kwapi się z wymierzeniem symbolicznej chociażby sprawiedliwości owym funkcjonariuszom terroru. To nie jest tylko sprawa kolejnych rzadów w Trzeciej Rzeczpospolitej, ale kwestia trudnej do zrozumienia niechęci większości Polaków do poważnego zajęcia się tym problemem. Dominuje rozmycie kryteriów odpowiedzialności i chaos w pojęciach wartości. Może jest to obawa przed konfrontacją faktu, jak wielu ludzi w Polsce było bezpośrednio lub pośrednio (donosicielsko) zaangażowanych w aparat terroru. Być może jest to po części chęć zapomnienia o tragicznej przeszłości. Zbiorowa amnezja? Myśmy wszystko zapomnieli... ?





Taki sobie news z Historii
Tak to już jest w historii różnych państw, teraz już nikogo nie interesuje czas odległy nawet jak sięgnie się wstecz do Stanu Wojennego w Polsce to mała rzesza młodych ludzi kojarzy ten okres z terrorem i elitą rządzącą
W kraju gdzie slangiem był krzyk Prawo i Sprawiedliwość w dalszym ciągu nie rozlicza się ludzi z lat powojennej eksterminacji Polskich oficerów i żołnierzy z okresu stalinowskiego jak i po tym okresie.
Oni: zbrodniarze, jaki ich pokolenia prężnie działają w organizacjach pod płaszczykiem partii prawicowych jak i lewicowych.
Czerpią korzyści z zajmowanych stanowisk w instytucjach państwowych.
Demolują polską gospodarkę niwelując ja do zera przykładem są Polskie Stocznie i przemysł Metalurgii przykładów można mnożyć, lecz to i tak nic nie da gdyż swój swojego nie rozliczy z Historii
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #5 Ocena: 0

2009-05-10 22:15:58 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Polacy na politycznym widelcu
Walka o polskie głosy w wyborach do Parlamentu Europejskiego rozgorzała na dobre

Na razie upominają się o nas największe partie polityczne na Wyspach. Polscy kandydaci na europosłów wciąż śpią. Przebudzenie może być bolesne.

Brytyjscy politycy zauważyli ospałość swoich polskich kolegów po fachu i zwęszyli szansę na przeciągnięcie Polonii na swoją stronę. Proeuropejscy imigranci stali się łakomym kąskiem na politycznym talerzu Wspólnoty. O głosy cennego elektoratu zabiegają laburzyści, konserwatyści i liberalni demokraci. Nawet Partia Zielonych nie odpuściła potencjalnym polskim wyborcom.

Poles to Polls, czyli Polacy do urn

Sami Polacy nie wydają się być jeszcze wyborami specjalnie zainteresowani. Do podjęcia decyzji dotyczącej politycznej przyszłości Europy próbuje zachęcić ich siedmiu młodych rodaków, którzy przy ścisłej współpracy i poparciu Polish Professionals in London (PPL), Poland Street, Polish City Club (PCC) oraz Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii zainicjowali kampanię "Polacy Głosują: The European Chapter".

Jest to już druga tego typu inicjatywa obywatelska przygotowana przez ten sam zespół. W 2008 roku starano się przekonać Polaków do wzięcia udziału w wyborach na burmistrza Londynu. Wtedy się udało. Nadzieję, że tym razem będzie tak samo ma jedna z autorek kampanii, Monika Sztajerowska. – Chcielibyśmy uświadomić Polakom, że powinni korzystać z równych praw, jakie daje nasze członkostwo w Unii Europejskiej – mówi. – Z drugiej strony zależy nam również na pokazaniu, że Polacy to nie tylko tania siła robocza, ale też politycznie świadomi członkowie społeczeństwa.

To właśnie z tych dwóch głównych powodów pomysłodawcy akcji postanowili zorganizować debatę przedwyborczą z udziałem pięciu brytyjskich kandydatów do europarlamentu. – Zaprosiliśmy przedstawicieli brytyjskiej sceny politycznej, ponieważ chcemy, aby Polacy dowiedzieli się, co kandydaci mają im do zaoferowania – dodaje Adam Komarnicki zaangażowany w ruch "Polacy Głosują".

Brytyjskie przeciąganie liny

Dokładnie w piątą rocznicę wstąpienia Polski do UE czterech brytyjskich kandydatów spotkało się w Ognisku Polskim z Polonią. Warwick Lightfoot z Partii Konserwatywnej, Dinti Batstone reprezentująca Liberalnych Demokratów, laburzystka Anne Fairweather i Jean Lambert z Partii Zielonych przekonywali kilkudziesięciu zgromadzonych Polaków do swoich racji. Poruszone zostały tematy dotyczące m.in. zatrudnienia, w tym 48-godzinnego tygodnia pracy i utrzymania obowiązku rejestracji w Worker Registration Scheme, edukacji i opieki zdrowotnej. Dyskusja toczyła się również wokół problemu negatywnego wizerunku Polaków w brytyjskich mediach.

Publiczność usłyszała mnóstwo komplementów pod swoim adresem. - Polacy mieli ogromny wpływ na historię Europy – twierdzili zgodnie politycy. Tuż przed wyborami wszystkie partie postrzegają imigrantów z Polski nie tylko jako osoby pracowite, ale także doceniają nasz wkład w życie kulturalne stolicy. Konkretów, jak można ułatwić nasze życie na Wyspach, było jednak mało. Wydawało się, że rzeczywiście na zdobyciu głosów Polaków skupiła się jedynie Partia Liberalnych Demokratów.

– Zrewidujemy system rejestracji w Home Office, będziemy walczyć o zredukowanie opłat i wszelkich przeszkód ograniczających dostęp do sprawiedliwego rynku pracy – obiecywała Dinti Batstone.

– To za naszych rządów Polacy otrzymali możliwość legalnej pracy w Wielkiej Brytanii. Teraz chcemy was godnie reprezentować w europarlamencie – przekonywała z kolei Anne Fairweather z Partii Pracy.

Kto nas przekona?

Nie zabrakło wzajemnych politycznych oskarżeń. Momentami debata wyglądała jak licytacja, która z partii ma na swoim koncie więcej błędów, a Polacy zsuwali się na dalszy plan. – Przede wszystkim brakowało mi konkretów. Większość uczestników udzieliła wymijającej odpowiedzi nawet na pytanie, co tak naprawdę zrobiła i co zamierza zrobić dla Polaków – mówi 24-letnia Agnieszka, uczestniczka debaty. – Dużo polityki i pochwał pod adresem Polaków, ale tak naprawdę mało pomysłów – podsumowuje.

Walka o głosy Polaków toczy się już od początku grudnia, kiedy to Partia Konserwatywna powołała do życia grupę sympatyzujących z Polakami posłów, którzy obrali nazwę Konserwatywni Przyjaciele Polski. Na odpowiedź Partii Pracy czekano do marca, kiedy powstało Labour Friends of Poland. Wkrótce działalność swojego koła zainaugurowali liberalni demokraci. Czy któremuś z ugrupowań udało się przekonać do siebie Polaków, dowiemy się już 4 czerwca.

News z sieci

Polacy, jako kiełbasa wyborcza w UK głosy na talerzu parlamentarzystów na pożarcie.
Później wypchną nas jak zepsute mięso lub padlinę.
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Post #6 Ocena: 0

2009-05-10 22:52:26 (16 lat temu)

Uczestnik nie jest zarejestrowany

Anonim

Usunięte

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Post #7 Ocena: 0

2009-05-11 05:14:08 (16 lat temu)

Uczestnik nie jest zarejestrowany

Anonim

Usunięte

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Korba102

Post #8 Ocena: 0

2009-05-11 06:36:15 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Cytat:

2009-05-11 05:14:08, krissotrent napisał(a):
Nie zadawaj mu pytań bo się chłpoak HEMII uczy.:-)


kris Ty nie masz Honoru a Ambicji to już nawet nie wspomnę.
Tłukłeś się w pierś pietą, że nie będziesz zaglądał do idioty czy trolla, itd.
Ja nie potrzebuje tu kretynów poprawnych politycznie, co smród przypomina im rodzinny klimat.
Ja w odróżnieniu od Ciebie nie szukam tematów, które Ty prowadzisz,
Podejrzewam, że znalazłbym tam Bollshit a tego jest dużo wszędzie.
Ja po prostu nie umiem siebie oszukiwać smród pozostanie smrodem a wynaturzenie wynaturzeniem.
Mnie nie interesują Ci, co dzierżą tęczową flagę śliniąc się oglądają porolne z udziałem dzieci czy facetów, kobiet również.
Ty nie wiesz, co to jest wolność!!!
Wolność nie oznacza, że Ty możesz wszystko.
Wolność to jest dokładnie, że nie palisz nie nadużywasz używek i nie sięgasz po narkotyki, z chwilą, gdy uzależniony jesteś, od której z tych używek stajesz się niewolnikiem, czyli nici z demokracji i wolności.
Tacy jak ty karzą nam akceptować smród i to, co jest nienaturalne i co gorsze zmuszają don tego siłą.
Poprawność Polityczna ma szerszy horyzont utopi jak sensu
Ja naprawdę żartowałem, że wezmę tego śmiecia w rękę odnośnie marszu 04.05.09.
W życiu nic mnie nie zmusi do uczestniczenia w utopiach cywilizacji
Ja po prostu nie życzę sobie Twojej obecności w AMBONIE
AMEN
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #9 Ocena: 0

2009-05-11 19:43:24 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Apel brytyjskiego ministra do polskich imigrantów
Brytyjski minister spraw zagranicznych David Miliband powiedział, że liczy na udział polskich imigrantów w czerwcowych wyborach do Parlamentu Europejskiego (PE) - informuje PAP.
- Jako obywatele UE, Polacy powinni korzystać z wyborczego prawa mieszkając na terenie innego kraju. Partia Pracy będzie ich do tego zachęcać - podkreślił laburzystowski minister.

Miliband wskazał też, że polityczną stawką w obecnych wyborach do PE jest w Wielkiej Brytanii powstrzymanie antyeuropejskiej, antyimigracyjnej i skrajnie prawicowej Brytyjskiej Partii Narodowej (BNP).

- Wyborcy z różnych krajów europejskich czasowo, lub stale mieszkający w Wielkiej Brytanii powinni złączyć siły i przeciwstawić się BNP - powiedział Miliband.

Wcześniej, wypowiadając się na spotkaniu grupy LME (Labour Movement for Europe), szef brytyjskiego MSZ podkreślał, że "Polacy wnoszący w Wielkiej Brytanii wkład do gospodarki, życia społecznego i kulturalnego powinni być zaangażowani także politycznie".

Głos imigrantów będzie się - zdaniem Milibanda - liczył w wyborach, ponieważ kampania wyborcza jest ostra.

Laburzystowski poseł okręgu Ealing, Acton i Shepherds Bush, Andrew Slaughter zaznaczył w wypowiedzi dla PAP, że "Partia Pracy jest nie tylko proeuropejska, ale najbardziej internacjonalistyczna w swojej politycznej orientacji i dlatego otwarta na współpracę z różnymi narodowymi społecznościami".

Slaughter obawia się, że przy niskiej frekwencji, jeśli wyborcy skorzystają z okazji, by zaprotestować przeciwko partii rządzącej bez głębszego zastanowienia się nad reperkusjami takiego kroku, skrajna prawica może odnieść sukces.

Uważa on w związku z tym, że wszystkie partie głównego nurtu politycznego powinny zadeklarować, iż głosowanie na skrajną prawicę jest nie do przyjęcia.

Z opublikowanego w niedzielę sondażu dla tygodnika "Mail on Sunday" wynika, że Partię Pracy popiera 23 proc. ankietowanych, mniej niż w latach 80., gdy jej notowania (za rządów konserwatywnej premier Margaret Thatcher) były szczególnie niskie.

Popularności laburzystów zaszkodziła zła kondycja gospodarki, seria skandali i utarczki wewnętrzne. Opozycyjną Partię Konserwatywną popiera 27 proc. ankietowanych.

Laburzyści utworzyli grupę Labour Friends of Poland (Laburzystowscy Przyjaciele Polski) z myślą o kontaktach z polskimi organizacjami społecznymi i dotarciu do polskich imigrantów. Na kontakty z polskimi imigrantami otworzyli się też liberalni demokraci, organizujący w poniedziałek mityng z udziałem przedstawicieli polskich organizacji.

News z sieci
Kuszenie Jezusa lub Szatańskie Wersety bez różnicy jak zwał tak zwał.
Kiełbaski Wisza na wędkach i wszyscy się ładnie bawią a po co będzie po będzie tak samo lub gorzej.
Oni w nas widza tych, co oddadzą głosy i jako tania siłę roboczą, lecz może być tak jeszcze, że będzie gorzej, lecz gorzej myślę już nie może być

Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #10 Ocena: 0

2009-05-12 06:44:48 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Wykształceni Polacy jadą na Wyspy
Czeka na nich "nisko płatna" praca.
Komisja Europejska przyjrzała się emigrantom. Według jej danych, na początku 2008 roku aż 2,3 miliona Polaków przebywało za granicą dłużej niż dwa miesiące - informuje "Rzeczpospolita".
Najczęściej wyjeżdżają ludzie młodzi - poniżej 29. roku życia. Najczęściej są to mężczyźni z wschodniej i południowej Polski. Aż 25,7 proc. z nich ma wyższe wykształcenie.
Jaka praca czeka na nich? Według Komisji Europejskiej: „prosta i nisko płatna”.
Tylko niewielka część migrantów wiąże z pobytem za granicą swoją karierę. Wyjeżdżają, żeby zarobić, a nie zrealizować się zawodowo - mówi "Rzeczpospolitej" dr Paweł Kaczmarczyk z Ośrodka Badań nad Migracjami UW.
Na początku 2008 roku 2,3 miliona Polaków przebywało za granicą dłużej niż dwa miesiące – wynika z najnowszego raportu Komisji Europejskiej dotyczącego migracji w Europie.

Wyjeżdżają głównie ludzie bardzo młodzi (połowa ma mniej niż 29 lat), przede wszystkim mężczyźni, najczęściej z wschodniej i południowej Polski. Zaskakuje wysoki odsetek osób z wyższym wykształceniem wśród emigrantów zarobkowych. Aż 25,7 proc. z nich ma wyższe wykształcenie, w całej populacji Polski zaś – 14,7 proc. „Wskazuje to na pojawienie się zjawiska drenażu mózgów” – ocenia raport Komisji.

25,7 procent osób z wyższym wykształceniem jest wśród emigrantów z Polski
Zjawisko to jeszcze boleśniej dotyka innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej: wśród wyjeżdżających do pracy z Węgier, Czech czy Litwy aż jedna trzecia ma wyższe wykształcenie.

Jaką pracę mogą znaleźć dobrze wyedukowani emigranci w zachodniej Europie? Na przykład w Wielkiej Brytanii i Irlandii czekają na nich głównie – jak zaznaczono w raporcie – prace „proste i nisko płatne”.

– Oferta dla imigrantów po zawodówce i tych z dyplomem magistra jest bardzo często taka sama – mówi dr Paweł Kaczmarczyk z Ośrodka Badań nad Migracjami UW.

14,7 procent Polaków legitymuje się wyższym wykształceniem
Dlatego jest nadzieja, że wykształceni młodzi ludzie wrócą do Polski. – Tylko niewielka część migrantów wiąże z pobytem za granicą swoją karierę. Wyjeżdżają, żeby zarobić, a nie zrealizować się zawodowo – zaznacza Kaczmarczyk.

Jak sytuację oceniają eksperci? – Najgorsze jest to, że wyjeżdżają ludzie młodzi. Wielu z nich straciliśmy bezpowrotnie, co jest bardzo negatywnym zjawiskiem w naszym starzejącym się społeczeństwie – wyjaśnia ekonomista prof. Witold Orłowski.
Paweł Kaczmarczyk uspokaja: – Nie zaobserwowaliśmy, by wyjazdy wpłynęły negatywnie na gospodarkę. Na dużą skalę specjalistów zabrakło jedynie w służbie zdrowia.

Według raportu, choć liczba powracających z emigracji rośnie, nie powinno to spowodować wzrostu bezrobocia. – Mitem jest, że w ciągu ostatnich lat bezrobocie spadło, bo Polacy wyjechali na Zachód. Spadało, ponieważ rozwijała się gospodarka – podkreślają autorzy raportu Komisji Europejskiej.

Czy kryzys gospodarczy wpłynie negatywnie na sytuację emigrantów? Autorzy raportu obawiają się, że spowoduje „wypychanie” z rynku pracowników z państw Europy Środkowej i Wschodniej.

Polscy naukowcy się z tym zdaniem nie zgadzają. – Zagraniczni pracodawcy często bardziej cenią Polaków niż rodzimych pracowników – ocenia dr Paweł Kaczmarczyk.
News z sieci
Winą można obarczyć polski rząd, ponieważ to rząd podpisując wszelkie umowy w UE: krajach członkowskich nie zadbał o interes przyszłych emigrantów
O akceptacji ich kalifikacji oraz kompetencji.
I dlatego inżynier sprząta i wynosi gruz na budowie a technicy jada na zmywakach lub zostają fachowcami od pasty
Bullshit
Polak jak niewolnik za karmę pracuje otrzymując niejednokrotnie 1/4 tego, co kolega z UK


Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Strona 73.2 z 91 - [ przejdź do strony: 1 | 2 | 3 ... 72.2 | 73.2 | 74.2 ... 89 | 90 | 91 ] - Skocz do strony

« poprzednia strona | następna strona » | ostatnia »

Dodaj ogłoszenie

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Ogłoszenia


 
  • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
  • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
  • Tel: 0 32 73 90 600 Polska,