Nigdy nie będę POPRAWNY POLITYCZNIE! I nie byłem, zawsze trzeba mówić o tym, ze coś śmierdzi a nie pachnie, że ja jestem rezydentem UE a nie jestem przybyszem z nikąd – Afryka, Azja.
Zawsze będę za każdą formą sprzeciwu, która daje leprze możliwości dla nas,
yanovitz Ty jesteś jak jareb40 o takim samym toku postępowania: „
jareb40, Wysłane: 04/10/2009 16:43:51
co robie w UK
jestm audytorem astry zeneca w cheshire manchester jestem bo mam byc bo mi placa, place podatki w szwajcari pensje mam w szwajcarii, benefitow nie biore, tylko patrze na to bydlo polskie co sobie w talerz sra, EU to liga narodow, nie daje ci paszportu ani obywatelstwa,ani prawa pobytu jedynie prace, jak fikniesz to cie deportuja, jestes u nich nie u siebie na paszporcie twym godlo polskie nie korona, EU to forma wymiany spoleczno handlowej, to przywilej nie obowiazek
Ja nie będę zamykał oczu i uszy oraz ust poprawność polityczna to udawanie, że nic się nie dzieje.
Wiele razy podkreślałem i będę podkreślał, że my tu jesteśmy legalnie a traktują nas jak byśmy przebywali tu nielegalnie. Według poglądów takich ludzi jak Ty jest ten artykuł a dokładnie o takich poglądach mam przemilczeć ten fakt i uderzyć się w pierś, że nie będę brał, pomimo że płaciłem tu podatek!
np:Socjalna draka
Na łamach brytyjskiej prasy zawrzało: imigranci z Europy Wschodniej nie zamierzają przeczekać kryzysu u siebie, tylko ustawiają się w kolejkach po brytyjskie zasiłki. Według danych Home Office, w zeszłym roku ubiegało się o nie 13,600 tys. imigrantów z krajów przyjętych do Unii Europejskiej w 2004 roku. O 1,400 osób więcej niż w roku 2007. Ponad dwie trzecie wniosków odrzucono. Autorami większości byli Polacy. A będzie ich coraz więcej – straszy Financial Times, o Daily Mailu nie wspominając. Co pomyślał sobie przeciętny czytelnik? „British benefits for BritiRówni i równiejsi
„British jobs for British workers” – powiedział w listopadzie ubiegłego roku premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown, a jego wypowiedź momentalnie wylądowała na transparentach Brytyjczyków protestujących przeciw imigracyjnej, jakoby, chrapce na zajmowane przez nich miejsca pracy. Albo na te, które ostatecznie mogłyby ich zainteresować. Lub na te, których zajmować nie chcą, ale jest to zupełnie inna para – mało atrakcyjnych dla mediów – kaloszy. Z kolei 8 kwietnia cała prasa doniosła, że nici z postulowanej przez Unię Europejską zasady równego traktowania wszystkich obywateli państw członkowskich, bo nadal obowiązywać nas będzie rejestracja w brytyjskim Home Office jak tylko dostaniemy pierwszą pracę.
– Labourzystowski rząd umożliwił dostęp Polakom i innym obywatelom państw A8 do rynku pracy w Wielkiej Brytanii wcześniej niż jakiekolwiek inne państwo. Ze względu na zdecydowaną opozycję konserwatystów i krytykę ze strony prawicowej prasy, rząd zabezpieczył się już w 2004 roku wprowadzeniem tymczasowej rejestracji dla nowo przybyłych pracowników z tych krajów – mówi Wiktor Moszczyński. Nie był to system idealny, ale w ten sposób istniała możliwość monitorowania, ile osób przyjechało, ile pracuje, w jakich zawodach, w jakich dzielnicach, którym samorządom potrzebne są nowe inwestycje i komu należałby się zasiłek w wypadku utraty pracy. System ten miał obowiązywać przez pięć lat, po czym liczono się z tym, że może już nie będzie potrzebny, gdyż inne państwa UE pójdą w ślady rządu brytyjskiego i też otworzą swoje rynki pracy. Niestety zeszłoroczna recesja i trwający kryzys gospodarczy przekreśliły wiele planów i rząd znalazł się pod presją pogłębiającego się poczucia zagrożenia wśród brytyjskich wyborców, którzy obawiają się utraty pracy – mówi Wiktor Moszczyński, członek Zjednoczenia Polskiego i współtwórca Labour Friends of Poland.
Wypełnienie formularza w ramach Workers Registration Scheme (WRS) i obowiązkowa wpłata 90 funtów nie dotyczy każdego imigranta poszukującego na Wyspach zatrudnienia.
– Jakkolwiek brytyjski WRS nie ogranicza prawa do podjęcia pracy, stanowi pewne pogwałcenie zasad równego traktowania wszystkich obywateli Unii Europejskiej, ponieważ obowiązek rejestracji dotyczy tylko pracowników z państw A8 – powiedziała, komentując decyzję Home Office, Chantal Hughes, rzeczniczka prasowa Komisji Europejskiej.
Prawo do pomocy
– Tylko wtedy otwartość na pracowników migracyjnych ma sens, jeśli przynosi pożytek obywatelom Wielkiej Brytanii i jesteśmy zdeterminowani w uzyskaniu potwierdzenia, że tak właśnie się dzieje. Dlatego z pełną satysfakcją chcę ogłosić podtrzymanie obowiązku rejestracji, co oznacza, że będziemy nadal monitorować liczbę imigrantów, a co za tym idzie, ich udział w korzystaniu z zasiłków socjalnych – powiedział odpowiedzialny za funkcjonowanie imigracyjnego rynku, minister Phil Woolas.
Decyzja ta obowiązywać może tylko do 1 maja 2011 roku. Wtedy bowiem, zgodnie z regulacjami Unii Europejskiej, wszystkie kraje członkowskie bezwarunkowo muszą otworzyć swoje rynki pracy i znieść wszelkie restrykcje w jakikolwiek sposób ograniczające swobodny przepływ pracowników. Póki co, przedłużenie obowiązku rejestracji oznacza, że nadal obywatele krajów A8 nie będą mieli możliwości korzystania z pomocy socjalnej, dopóki nie przepracują i nie odprowadzą podatku, przynajmniej przez okres kolejnych dwunastu miesięcy.
– Politycznie nie byłby to odpowiedni moment do większego luzu w systemie kontroli nad nowo przyjezdnymi, szczególnie w obliczu obaw brytyjskiego społeczeństwa, iż nowa fala przyjezdnych będzie wolała zasiłki od szukania pracy. Mimo, że te obawy nie są uzasadnione, rząd woli kontynuować system kontroli, mimo że praktycznie umożliwia już na dużą skalę dostęp polskich rodzin do zasiłków, byleby jedna osoba w rodzinie pracowała w tym kraju co najmniej jeden rok w ciągu ostatnich pięciu lat – mówi Wiktor Moszczyński. Rok zatrudnienia to zarazem okres, w którym państwową kasę zasiliły nasze podatki oraz składki odprowadzone w ramach National Insurance Number. Opłacanie NIN-u to zapewnianie sobie prawa do emerytury i socjalnej pomocy państwa wtedy, kiedy jest nam ona potrzebna.
Oni czyli nie my
– Nie jest mi wstyd z tego powodu, że dostaję od tego państwa zasiłek na córkę i dopłatę do czynszu. Pracuję, nie zamierzam iść na bezrobocie i co roku rozliczam się z podatków, dlaczego więc nie miałabym z pomocy państwa, w którym żyję, skorzystać? Zasiłki są dla ludzi. Nie chodzi o to, by wykorzystywać ten system i mieszkając na przykład w Polsce, tak to urządzić, by dostawać stąd benefity. To jest zwykłe oszustwo i powinno być piętnowane; jestem zresztą za bardzo rygorystycznym systemem kontroli przyznawania zasiłków. Sytuacja ludzi żyjących tutaj i kształcących swoje dzieci jest inna. Oni będą obywatelami tego kraju, a nie Polski i to tutaj będą pracować, więc państwo, pomagając mi w wychowaniu mojej córki, inwestuje również w siebie. Tak to widzę. Gdybyśmy ledwo wiązały koniec z końcem, Magda byłaby tym obciążona i zamiast skupiać się na nauce, żyłaby w stresie – mówi Kamila, samotna matka, która zanim upomniała się o jakiekolwiek dofinansowanie, przez całe lata próbowała sama związać koniec z końcem.
Zagorzali przeciwnicy „benefitów”, nazywają tych, którzy z nich korzystają, darmozjadami. Pieniądze z podatków powinny iść na modernizację państwa, budowę placów zabaw, szpitali, wspieranie lokalnej aktywności mieszkańców, a nie na ludzi, którym nie chce się pracować – to najczęstsze argumenty, którym nie można odmówić słuszności. Mąż pracuje, żona siedzi w domu z dziećmi, mają Child Benefit, dofinansowanie do czynszu, Council Tax i ulgę podatkową. Nieźle. Jak dają, to biorę. Dzieci rodzą się tutaj, dostają po 250 funtów na starcie (Child Trust), a potem jadą z mamą do Polski. Kto to jednak sprawdzi? Raz zgłoszony do zapomogi maluch, co tydzień swoich parę funtów ma zagwarantowanych, mimo że już tu nie mieszka. Jawne nadużycie. Jest ich sporo. Można powiedzieć, że znakomita większość. A jeszcze łatwiej przekierować uwagę brytyjskich bezrobotnych, od pokoleń żyjących na benefitach, na tych drugich, obcych. Naród musi mieć jakąś pożywkę.
POPRAWNOŚĆ??? czy dyskryminacja? To nie jest wyssane z palca a FAKT
wg Twojego rozumowania należy się uderzyć w pierś i to tak mocno by siebie zabic!
To nas okreslaja “Stracone pokolenie “ ??? to my!
Tacy jak Ty rozumują to w ten sposób więc weź szpadel i zacznij kopać studnie w Czadzie.
Pamiętaj jednak do roku 1945 w Afryce żyło sobie beztrosko około 130 milionów Afrykańczyków teraz jest ich ponad 850 milionów czyli okazuje się ze kopanie studni nie jest aż tak ważnym argumentem dla przetrwania, ponieważ wystarczy że klku z nich wyjedzie do takiej Anglii i dostaje wszystko co na tacy – bo czarny i biedny!
Jak wszyscy mają być równi to dlaczego nas spycha się w tej kolejce na sam koniec.
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz