Str 61 z 91 |
temat zamknięty | nowy temat | Regulamin |
Korba102 |
Post #1 Ocena: 0 2009-04-05 08:14:17 (16 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Polacy nie lubią siebie nawzajem...
Polacy na emigracji najbardziej nie lubią siebie nawzajem. Wyniki ostatniego badania potwierdziły to jednoznacznie. W sumie trudno się temu dziwić. Wystarczy spojrzeć, jak patrzą na siebie sąsiedzi, jak w autobusie inni nadstawiają uszy i komentują otwarcie, gdy tylko usłyszą coś po polsku.
Nie czujemy się dobrze w towarzystwie innych Polaków, bo oni analizują (bo rozumieją, co mówimy) każde nasze słowo. Wyłapują rodzinne problemy, o których rozmawiamy przez telefon, każde nasze kłopoty w pracy czy z partnerem. No i najważniejsze – bardzo ich interesuje, ile mamy w portfelu, ile mamy na godzinę, ile płacimy za mieszkanie i jakie rachunki mamy.
Generalnie gumowe ucho na całego. Czasami nawet usta szeroko otwierają, jak się zapomną. I jak tu się czuć komfortowo? Jeśli dodamy do tego sąsiadów, którzy uśmiechają się do nas, gdy chcą pożyczyć pieniądze albo przysyłają dzieci, żeby rozejrzały się, jak żyjemy – trudno znaleźć osobę, która lubi być w takiej sytuacji.
Oczywiście jest też druga strona medalu. Podejrzewam, że każdy spotkał na swojej drodze rodaka, któremu wydawało się, że jest jedyną osobą, która zna język polski. Komentarze poniżej krytyki, obleśne odzywki i przekleństwa, do których nawet w Polsce trudno się przyzwyczaić.
Kiedy rodak krzyczy w twarz dziewczynie innej narodowości, że jest wieśniarą i jest gruba jak beczka (oczywiście po polsku, bo po angielsku tylko "hello"  widać jak inni Polacy kryją lub odwracają głowy i najchętniej zapadliby się pod ziemię. Gdyby ktoś ich wtedy zapytał, skąd są i czy rozumieją, co ten gość mówi, najchętniej wyparliby się polskości.
Wstydzimy się za innych Polaków. Wstydzimy się, bo później w pracy Irlandczycy mówią: "a słyszałeś, że ten czy tamten Polak zrobił to i to?". a to znowu stawia nas w niekomfortowej sytuacji uogólnienia i porównania do wszystkich, którzy oszukują, wyłudzają, kradną. Na dodatek próbujemy się tłumaczyć, że nie wszyscy są tacy, że my jesteśmy inni.
Chyba niepotrzebnie bierzemy na barki cudze winy. Warto w takich sytuacjach przypomnieć sobie mądre zdanie: "Niech się wstydzi ten co robi, a nie ten co widzi". Każdy odpowiada za swoje czyny i każdy reprezentuje samego siebie… również poza granicami Polski.
W Polsce nie przyjmujemy tak na siebie wszystkich morderstw, kradzieży i rozbojów. Dlaczego robimy to w Irlandii? Fajnie byłoby, żeby wszyscy utożsamiali nas tylko z wizerunkiem dobrego pracownika. Natura ludzka jak wiadomo nie jest prosta. To, że ktoś w pracy jest rzetelny i uczciwy, wcale nie przeszkadza w tym, żeby w życiu prywatnym był zwykłym burakiem. Warto jednak pamiętać, również na emigracji, że skoro nie lubimy siebie nawzajem, trudno oczekiwać, żeby lubili nas inni.
News z sieci
To bez komentarza Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|
|
Korba102 |
Post #2 Ocena: 0 2009-04-05 08:21:22 (16 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Polak – nie da się ukryć!
"Where are you from?"
to chyba jedno z najczęstszych pytań w Londynie i niezobowiązujący początek rozmowy. Zazwyczaj zadajemy je jedynie pro forma, aby potwierdzić nasze typowanie. Raz udaje nam się trafić, innym razem jesteśmy zaskoczeni. Jednak swoich rodaków rozpoznajemy niemal bezbłędnie. Jak się to dzieje i skąd w nas tyle nieodpartej chęci gry w ten osobliwy quiz?
Wybieram się z przyjaciółką na spacer do parku, rozmawiamy o wszystkim i o niczym, niedzielny relaks. Widzimy z daleka grupę młodych ludzi, a ona rzuca: "Patrz, to na pewno Polacy". Mijamy ich, a jej przypuszczenie się potwierdza, napotkani ludzie faktycznie mówią po polsku. "Mieli polskie ciuchy" dodaje moja przyjaciółka, jakby tłumacząc swoją pewność. Jednak nie w tym rzecz. Z tamtej odległości nie było widać metek, a jednak od razu można rozpoznać, że "nasi".
Po powrocie piszę maila do kuzynki, która od ponad 20 lat mieszka w Berlinie. Wyjechała z Polski jako dziecko, świetnie mówi po niemiecku i nie ubiera się raczej w polskich sklepach, a jednak przyznaje, że czasem Niemcy rozpoznają w niej obcokrajowca. Jak?
Typowa Polka
Jest taki mit o blondynkach z niebieskimi oczami. To prawda, sporo dziewczyn znad Wisły można opisać w ten sposób, ale podobnie jest z większością Szwedek, Brytyjek, Czeszek czy Niemek.
Oglądam zdjęcia znajomych Polek – każda inna! Są blondynki, ale też rude i brunetki, karnacje cery od bladych po oliwkowe, różne style ubierania i typy figury. A co ciekawe, każda opowiada, że ludzie raczej nie mają większego problemu z rozpoznaniem ich narodowości.
"W tej praktyce – którą z zawodowego punktu widzenia sam musiałem opanować – jest coś głęboko atawistycznego i pierwotnego. To wyszukiwanie nie tylko współplemieńców w miejskiej dżungli, ale szukanie fizycznych, biologicznych cech wyróżniających przybyszy znad Wisły od reszty, w celu łatwiejszej kategoryzacji świata społecznego i grup ludzi" – wyjaśnia zjawisko antropolog Michał Garapich.
"Można bez końca spekulować na temat przyczyn tego zjawiska. Przede wszystkim mam wrażenie, że to rodzaj testu na wtopienie się w otoczenie. Niektórych Polaków poznajemy, gdyż wyróżniają się na tle odmiennego, kolorowego tłumu; osoby, na które byśmy nie zwrócili uwagi w Warszawie nagle odstają. To z kolei każe nam zadać pytanie, czy aby i my w podobny sposób nie odstajemy, czy aby przypadkiem i my nie podzielamy tych fizycznych cech z daleka zdradzających, skąd jesteśmy. Skoro on i ja to Polak, to znaczy, że i mnie można tak poznać na oko" – dodaje dr Garapich.
Polska twarz
Nowi emigranci lub turyści często są zaskoczeni, że ktoś nieznajomy ich "rozszyfrował". Brat koleżanki nie mógł się otrząsnąć po tym, gdy opuszczając lotnisko Stansted, został zaczepiony przez młoda dziewczynę pytaniem "Masz ognia?", zadanym pewnym tonem, po polsku. Skąd wiedziała, że zrozumie?
Wertuję internet. A tam, o zgrozo! Polacy sami na sobie nie zostawiają suchej nitki! Wąsy, plecaki i przestraszone "oczka" to najczęściej powtarzające się "znaki rozpoznawcze". Polki mają szarobure pasemka i przesadzają z solarium – komentarze są pełne agresji, wręcz furii. Uciekam z tych stron pośpiesznie, burzą mój obraz Słowian – otwartych i serdecznych.
Polaków zazwyczaj identyfikuje się po powierzchownych symbolach statusu. Chodzi tutaj o ubrania, zarost, uzębienie bądź zachowanie związane ze stereotypami etnicznymi, ale które też identyfikuje pochodzenie klasowe – nadużywanie alkoholu i używanie wulgaryzmów.
W tej grze identyfikacji jest oczywiście sporo narzucania hierarchii, oceniania z góry osób o niższej pozycji klasowej i chęci dominacji. Stąd gra "poznaj Polaka" jest stałym poszukiwaniem fizycznych markerów klasowych, nie etnicznych. Nie chodzi o znalezienie partnera do rozmowy, ale raczej dowodu własnej wyższości, wskazówki własnego awansu, lub dominacji. Może też być tak, że poznajemy się z czystej sympatii, ale jakoś w to nie chce mi się wierzyć.
Podobnie trudno mi kupić przekonanie niektórych, że naprawdę jest coś w "twarzy" polskiej... Wyznawcy takiej opinii to nieświadomi rasiści, przekonani, że ludzie naprawdę podzieleni są na łatwo oddzielone od siebie grupy narodowe charakteryzujące się biologicznymi cechami – wyjaśnia dalej dr Garapich.
Przystojni Polacy
Dostaję maila zwrotnego od kuzynki, która twierdzi, że Polacy mają z reguły inny kształt czaszki, bardziej okrągły. A jednak! Poruszając temat fizycznych różnic faktycznie łatwo zahaczyć o rasizm. Lidka, która jest ponad 4 lata w Anglii, nie ukrywa, że Polaków również poznaje po rysach twarzy.
Ale, dodaje, że to też cała tradycja gestów. Polacy poruszają się specyficznie i w cokolwiek by się nie ubrali, nie da się ukryć, że to Polacy. Ale nie widzi w tym nic złego. "Fajnie jest popatrzeć na przystojnych Polaków i zadbane Polki, jak na ich twarzach maluje się chęć poznawania świata i różnych kultur, kiedy nie przemawia przez nich ksenofobia i agresja" – mówi.
News z sieci
 ... Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|
Korba102 |
Post #3 Ocena: 0 2009-04-05 08:30:26 (16 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Ważą razem 527 kg i żyją z zasiłków!!!
Historia brytyjskiej rodziny, otyłych i bezrobotnych Chawnersów odbiła się echem nawet w polskich gazetach. Oto czteroosobowa rodzina nie jest zdolna podjąć żadnej pracy, bo są zbyt grubi. Od lat żyją na zasiłkach, a ich największą atrakcją jest oglądanie telewizji
Co jest dzisiaj w Wielkiej Brytanii większym zmartwieniem? Rosnące bezrobocie czy chorobliwie otyli lub zdołowani obywatele, którzy nie są w stanie funkcjonować jak normalni, aktywnie pracujący ludzie?
Okazuje się, że raczej złośliwie opisywana przez media rodzina grubych Chawnersów nie należy do wyjątków. Osiem milionów Brytyjczyków jest nieaktywnych ekonomicznie, z tego aż 2,5 miliona pobiera zasiłki tzw. incapacity benefit zaliczając się do grupy osób niezdolnych do pracy. Ponad 2 000 za przyczynę swojej niesprawności zawodowej podaje otyłość, ponad 1 000 żyje na koszt państwa z powodu bezsenności, 4 000 wymiguje się od pracy bólami głowy, prawie 400 Brytyjczyków zaległa na sofie z powodu hemoroidów, a ponad pół miliona nie pracuje, bo cierpi na przewlekłą depresję. Według danych z narodowego instytutu Health and Work jedno z pięciu dzieci w brytyjskich szkołach pochodzi z rodziny, w której żadne z rodziców nie pracuje. Są to dane z zeszłego roku, kiedy jeszcze na brytyjskim rynku pracy wolnych etatów nie brakowało i ponad pół miliona miejsc pracy czekało na chętnych.
W tej sytuacji hasła głoszone przez British National Party o tym, że Somalijczycy, Rumuni, Chińczycy czy Polacy kradną pracę rodowitym Brytyjczykom nijak mają się do rzeczywistości. Ponad 80% emigrantów pracuje za mniej niż 25 000 funtów rocznie w sektorach, które nie cieszą się popularnością wśród rodowitych Anglików. Rodzina Chawnersów od lat nie interesuje się tym, co dzieje się na rynku pracy lub w pobliskim Job Center.
Pan, pani Chawners i ich dwie córki tłumaczą się tym, że są zbyt grubi, aby pracować. Razem cała czwórka waży 527 kilogramów, od 11 lat żadne z nich nie zainteresowało się pracą, siedzą na zasiłkach (roczny dochód rodziny to nieco ponad 22 000 funtów) i od rana do wieczora oglądają telewizję drzemiąc od czasu do czasu, bo jak sami przyznają oglądanie seriali też może zmęczyć.
W tym czasie, tylko w zeszłym roku, warte 13 milionów funtów owoce i warzywa nie zostały zerwane, bo rolnicy nie mogli znaleźć chętnych do pracy. Córki Chawnersów 21-letnia Samantha i 19-letnia Emma są oczywiście zbyt grube, aby zrywać truskawki. Rodzice panienek co tydzień kupują 18 paczek czipsów i kilkanaście paczek ciastek, bo jak sami przyznają lubią podjadać podczas oglądania telewizji. Na pytanie czemu nie pracują, nie odpowiadają, że z powodu chorobliwego obżarstwa i lenistwa, lecz dlatego, że ze względu na dodatkowe kilogramy są niepełnosprawni i tym samym dyskryminowani na rynku pracy. Według nich każdy jest winny ich niesprawności – rząd, imigranci, – ale nie oni sami.
W obliczu rosnącego bezrobocia i bezradności do niedawna przychylny imigrantom rząd Gordona Browna zaczyna obwiniać ich za to, że zabierają pracę Brytyjczykom. Pojawiła się nawet propozycja, aby imigranci spoza Unii Europejskiej płacili dodatkowe 50 funtów na sektor publiczny, w ramach podatków. Takie postępowanie miałoby zniechęcić imigrantów do chęci zarabiania w funtach. To posunięcie raczej nie powstrzyma imigrantów do pracy, ale na pewno pomoże BNP nakręcać propagandę o złych i nikomu niepotrzebnych imigrantach, którzy nie tylko wykonują pracę, którą brzydzą się Brytyjczycy, ale także dzięki swoim kwalifikacjom są w stanie zapełnić luki, chociażby w budownictwie czy w służbie zdrowia. Tylko w 2008 r. prawie 15% pracujących w szpitalach i domach opieki to obcokrajowcy.
Łatwo zrzucić winę na imigrantów za rosnące bezrobocie i recesję. Wielkim wyzwaniem natomiast jest poradzenie sobie z milionami rodzin w stylu Chawnersów. To jednostki nie tylko kierujące się w życiu wyuczoną bezradnością, obwiniające za swoje nieprzystosowanie i lenistwo wszystkich, tylko nie siebie. To również rzesza obywateli, którzy w swoich genach zwyczajnie nie mają poczucia obowiązku pracy.
News z sieci
Ludzie o obliczu trzody otaczają nas, oni toczą swoje wielkie cielska trzęsące się jak galareta Hipopotam i Słoń to w porównaniu do nich to baletnice!!! Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|
Korba102 |
Post #4 Ocena: 0 2009-04-05 08:43:26 (16 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Sojusz polsko-brytyjski 70 lat temu
W soim dziale historycznym, dotyczącym drugiej wojny światowej, Telegraph.co.uk opublikował informację sprzed 70 lat.
2 kwietnia 1939 roku brytyjski minister ogłosił w Parlamencie, że Wielka Brytania zobowiązała się do obrony Polski przeciwko wszelkim atakom. Zadeklaorwał, że Warszawa została o tym zapewniona.
Francuski rząd – dodał premier – upoważnił go, aby wyraził jasno, iż stoją oni po tej samej stronie, co Rząd Królewski. Jednocześnie zapewniano, że nie ma żadnych ideologicznych przeszkód pomiędzy Wielką Brytanią i Sowietami.
Dalsze szczegóły na temat anglo-polskiego sojuszu militarnego, miały być ustalone po przyjeździe polskiego ministra spraw zagranicznych Józefa Becka w następnym tygodniu.
W tamtym niespokojnym okresie ten układ miał służyć jako przyklad dla podobnych paktów pomiędzy Wielką Brytanią a innymi państwami, takimi jak Rumunia. Już tydzień wcześniej, "The Telegraph" informował o częściowym uzbrajaniu polskiej armii.
Do spotkania oraz omówienia szczegółów doszło. Oto fragment zapisu przemówienia mnistra Józefa Becka, wygłoszonego w maju 1939 roku w polskim Parlamencie:
Z jednymi państwami kontakt nasz stał się głębszy i łatwiejszy, w innych wypadkach powstały poważne trudności. Biorąc rzeczy chronologicznie, mam tu na myśli w pierwszej linii naszą umowę ze Zjednoczonym Królestwem, z Anglią.
Po kilkakrotnych kontaktach w drodze dyplomatycznej które miały na celu określenie zakresu naszych przyszłych stosunków, doszliśmy przy okazji mej wizyty w Londynie do bezpośredniej umowy, opartej o zasady wzajemnej pomocy w razie zagrożenia bezpośredniego lub pośredniego niezależności jednego z naszych państw.
Formuła umowy znana jest panom w deklaracji premiera Neville Chamberlaina z dn. 6 kwietnia, deklaracji, której tekst został uzgodniony i winien być uważany za układ zawarty miedzy obydwoma Rządami. Uważam za swój obowiązek dodać tu, że sposób i forma wyczerpujących rozmów, przeprowadzonych w Londynie, dodają umowie wartości szczególnej.
Pragnąłbym, aby polska opinia publiczna wiedziała, że spotkałem ze strony angielskiej mężów stanu nie tylko głębokie zrozumienie ogólnych zagadnień polityki europejskiej , ale taki stosunek do naszego państwa, który pozwolił mi z cała otwartością i zaufaniem przedyskutować wszystkie istotne zagadnienia, bez niedomówień i wątpliwości.
Cytat z " Przemówienia ministra spraw zagranicznych Józefa Becka, wygłoszonego na plenarnym posiedzeniu Sejmu RP, w dniu 5 maja 1939, w odpowiedzi na mowę kanclerza Rzeszy A. Hitlera z dnia 28.04 1939".
News z sieci
Ten szacunek i sposób dbania o Polack,a widać i daje się spoko odczuć miedzy innymi w UE
Może faktycznie to wina polskiej dyplomacji Premier i Prezydent może powinni występować w kagańcach z zakneblowanymi ustami, ostatnio ich tendencje robienia sobie jaj z oblicza naszego kraju sięga zenitu, w końcu jaki pan taki kram?
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|
Korba102 |
Post #5 Ocena: 0 2009-04-05 09:01:11 (16 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Walka o wyższe wynagrodzenie!!!
Spośród wszystkich państw Europy Zachodniej, Anglia jest na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o najniższe zarobki pracowników hoteli. Oczywiście nie chodzi tu o kadrę zarządzającą, lecz o tzw. "fizycznych", od których wymaga się wysokiego standardu pracy, lecz w zamian oferuje się najniższy standard płacy.
Obywatelska organizacja London Citizens (LC) i związki zawodowe Unite prowadzą kampanię, której celem jest zmiana stosunku do ludzi zatrudnionych w hotelach. Chodzi o wyższe stawki, możliwość podnoszenia kwalifikacji i awansu, współpracę ze związkami zawodowymi, pomoc w stworzeniu możliwości nauki języka angielskiego i równe prawo do rozwoju zawodowego tak dla sprzątaczki, jak i dla pani z hotelowego biura.
Stawka na życie
W środę, 25 marca, w brytyjskim parlamencie, członkowie Unite i London Citizens ogłosili raport "Rooms for Change", którego założenia mają być zrealizowane do 2012 roku, tak by Londyn rzeczywiście zasłużył sobie na miano Miasta Olimpijskiego. Autorzy raportu uznali, że przywilej organizowania największego święta etycznej, sportowej rywalizacji, stanowi dla miasta rodzaj nobilitacji. A póki co, Londyn na nią nie zasługuje, właśnie z tego względu, że za wytworną fasadą ekskluzywnych hoteli, kryje się zaplecze ludzi ledwo wiążących koniec z końcem.
Od dziewięciu lat London Citizens walczy o wprowadzanie przez korporacje minimalnej stawki płacy, ale obliczanej specjalnie dla Londynu, ponieważ koszty życia są tutaj większe niż w innych miastach Wielkiej Brytanii. Stawce gwarantowanej ustawowo (National Minimum Wage) LC przeciwstawiło stawkę London Living Wage, która obecnie wynosi 7,45 funta za godzinę. Co roku oblicza ją urząd burmistrza Londynu, który zresztą w pełni popiera walkę organizacji o przestrzeganie Living Wage.
Z raportu "Rooms for Change" wynika, że porównując średnie zarobki pracowników hoteli opłacanych oczywiście stawką National Minimum Wage, bo na większą na ogół nie mogą liczyć, zarabiają około 917 funtów miesięcznie. Tymczasem, przeliczając wciąż na funty, zatrudnieni w hotelach w Norwegii zarabiają dwa razy więcej – około 1900 na rękę. Lepiej płaci się w Niemczech, Finlandii i wyjeżdżając poza Europę: w Australii. Przy czym stolica Wielkiej Brytanii wciąż przoduje w kosztach utrzymania.
Ludzie tacy jak ty
Ekskluzywne hotele w centrum Londynu, są uzależnione od serwowania swoim pracownikom płacy najniższej z legalnie możliwych. Można to zmienić tylko dzięki osobistemu zaangażowaniu ludzi, których ten problem dotyczy. Zaledwie 4% pracowników hotelowych to członkowie związków zawodowych. Jest to najniższy odsetek spośród wszystkich grup zawodowych. I również z tego względu jest to grupa pracowników najbardziej wykorzystywanych. Zwłaszcza jeśli są to ludzie zatrudniani przez agencje. Paulina Sagan jest członkiem związku Unite. Była jedną z osób, która wystąpiła podczas inauguracji raportu. – Pracowałam dla agencji Central London Facility w Kensington Close Hotel na West Endzie. Którejś niedzieli supervisor pół godziny spóźnił się z listą pokoi do posprzątania.
Zdecydowałyśmy więc z dziewczynami, że nie podejmujemy pracy, a w poniedziałek wszystkie zapisałyśmy się do związków zawodowych. Dziesięć osób, same Polki. Część z nich się jednak wykruszyła, a teraz jest nawet tak, że pracą nad zmianami w warunkach zatrudnienia interesuję się tylko ja. Bo chcę coś osiągnąć i nie pozwolę na to, żeby nas oszukiwano i mówiono tak, jak powiedział menedżer agencji: "ja się nie martwię o głupie Polki, bo znajdę sobie tanie w utrzymaniu Rumunki".
Po prostu działać
Osoby, które działają na rzecz poprawy warunków pracy w hotelach, to nie tylko pracownicy London Citizens czy związku Unite, lecz również wolontariusze, tacy jak Omosefe, emigrantka z Nigerii. Od piętnastu lat sprząta hotelowe pokoje, bez szans na awans. Przez te lata dorobiła się stawki 6,30 funta za godzinę. Zapisała się do związków po tym, jak pracodawca nie podwyższał jej pensji przez cztery lata. Jest również bardzo aktywna w swojej społeczności, jako liderka Women’s Group przy swoim kościele.
Podobnie Monika Tkaczyk, która na co dzień pracuje jako pokojówka, a kończąc pracę o godzinie 13.00 angażuje się w działalność stowarzyszenia Poland Street. "Jak wyglądałoby moje życie, gdybym zarabiała stawkę Living Wage? Gdyby było to tysiące funtów więcej, mogłabym snuć wielkie plany, ale Living Wage pozwoliłoby mi po prostu na nieco więcej wydatków. Mogłabym zabrać syna do kina, albo kupić mu coś nowego do ubrania, może odłożyć coś na wakacje" – mówi Monika.
Efekty
Pierwsza z wytycznych raportu "Rooms for Change" mówi o skłonieniu zarządu najdroższych londyńskich hoteli do wprowadzenia stawki Living Wage, jako podstawowej dla wszystkich swoich pracowników. Od miesięcy prowadzone są starania o spotkanie z głównym menedżerem hotelu Andaz z sieci Hyatt. Trwają już za to rozmowy z siecią Hilton. Otworzyła się na negocjacje z London Citizens po trzech latach od momentu pierwszego listu z propozycją spotkania.
News z sieci
Niestety znam ludzi co pracują w Hotelach 6 dni w tygodniu po 14 godz. Za 40 Pounds dniówka. Rzeczywistości nie da się ukryć. Wielka Brytania a właściwie wszystkie instytucje Rządowe w kraju nad Thames wiedzą o wyzyskiwaniu ludzi w niektórych branżach, że ci pracownicy pracują poniżej średniej zasadniczej płacy i tak naprawdę udają że ten problem ich nie dotyczy, ponieważ niejeden z tych ludzi zatrudnia również w swoich firmach Black Workers na najniższych stawkach. [ Ostatnio edytowany przez: Korba102 05-04-2009 09:04 ] Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|
|
Korba102 |
Post #6 Ocena: 0 2009-04-05 09:16:18 (16 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Wypadki przy pracy
Praca może szkodzić Twojemu zdrowiu. Według statystyk Health & Safety Executive tylko w zeszłym roku, w Wielkiej Brytanii zanotowano
274 000 wypadków przy pracy, w tym 240 śmiertelnych. Jak wynika ze statystyk, tylko w 2007 roku z powodu chorób i urazów będących wynikiem wykonywanej pracy, zostało utraconych 36 milionów dni pracy. Zakłada się, że około połowa wszystkich wypadków zdarzyła się w pracy. Znacznie więcej wypadków nigdy nie zostaje zgłoszonych.
Obecnie pracodawcy muszą stosować się do wielu ścisłych przepisów regulujących zasady bezpieczeństwa i higieny pracy. Przykładowo, pracodawcy są zobligowani do zadbania o należyty stan maszyn, urządzeń, narzędzi i sprzętu oraz o porządek i ład w miejscu pracy. Są oni zobowiązani do przeprowadzenia odpowiedniego przeszkolenia w zakresie wykonywanej pracy, włącznie z ręcznym przemieszczaniem ciężkich przedmiotów.
W zależności od charakteru wykonywanej pracy pracodawca jest obowiązany nieodpłatnie dostarczyć pracownikowi środki ochronne zabezpieczające przed działaniem szkodliwych i niebezpiecznych dla zdrowia czynników występujących w środowisku pracy oraz informować go o sposobach posługiwania się tymi środkami.
Pracodawca jest zobowiązany dostarczyć pracownikowi nieodpłatnie odzież i obuwie robocze. Pracodawca jest obowiązany zapewnić, aby stosowane środki ochrony indywidualnej, odzież oraz obuwie robocze posiadały właściwości ochronne i użytkowe. Ponadto istnieją odpowiednie przepisy regulujące prace na wysokościach, na placu budowy, w kontakcie z chemikaliami.
Jeśli przepisy te są łamane, pracownikowi przysługuje roszczenie o naprawienie szkody wyrządzonej przez pracodawcę. Nawet, gdy wypadek nastąpił z winny Twojego współpracownika warto wspomnieć, iż pracodawca ponosi także odpowiedzialność za zachowanie swoich pracowników i szkody przez ich zaniedbanie wyrządzone.
Niestety, wiele osób, które poniosły wypadek w pracy, nigdy nie występują o odszkodowanie – wskaźniki mówią, że na 10 osób tylko 1 występuje z roszczeniem odszkodowawczym. Wiele osób nie występuje o przysługujące mu odszkodowanie z powodu mylnie pojętej lojalności wobec swojego pracodawcy albo ze strachu przed konsekwencjami swojego działania.
Każdy pracodawca jest zobligowany, według obowiązującego prawa, do posiadania ubezpieczenia. W znacznej większości przypadków to firma ubezpieczeniowa, a nie pracodawca bezpośrednio, zajmują się prowadzeniem sprawy. Pracodawca nie powinien utrudniać wykonywania swojemu pracownikowi pracy, tylko dlatego, że wystąpił z roszczeniem odszkodowawczym.
Oto kilka praktycznych wskazówek, które pomogą Ci w przypadku wypadku w miejscu pracy:
1.Upewnij się, że wypadek został zgłoszony i odnotowany. Twój pracodawca jest zobligowany przez obowiązujace prawo do udostępnienia książki wypadków. Jeśli Twój wypadek jest poważny, pracodawca obowiązkowo musi zgłosić wypadek to organu rządowego – Health and Safety Executive. Poproś o wgląd do raportu wypadku, bądź jednak ostrożny i nie podpisuj niczego w języku, którego nie rozumiesz. Upewnij się, że raport jest zgodny z okolicznościami wypadku i poproś o kopie.
2.Poproś o pomoc medyczną nawet, jeśli uważasz, że nie jesteś bardzo poważnie ranny. W miejscu pracy, powinna znajdować się odpowiednio przeszkolona osoba, gotowa udzielić pierwszej pomocy. W przypadku poważniejszych obrażeń, zgłoś się do lekarza pierwszego kontaktu (GP), bądź do szpitala. Aby wystąpi z roszczeniem odszkodowawczym, należy wykazać rozmiar obrażeń, dlatego bardzo pomocne będzie jeśli udasz się do lekarza w dzień wypadku.
3.Weź dokładne dane, adresy i numery telefonów świadków wypadku. Świadkiem nie musi być koniecznie osoba, która widziała wypadek, ale może być to ktoś, kto przebywał w pomieszczeniu obok, czy ktoś, kto widział cię zaraz po wypadku lub ktoś, kto posiada informacje na temat okoliczności wypadku. Ktoś kto był ofiarą podobnego wypadku, również może być bardzo pomocny.
4.Jeśli to możliwe, natychmiast zrób zdjęcia miejsca wypadku. Jeśli Twój wypadek był bardzo poważny, oczywiście w pierwszej kolejności zgłoś się po pomoc lekarską. Twój prawnik będzie potrzebować dokładne informacje na temat wypadku, więc także zdjęcia zrobione później mogą być przydatne.
5.Niektórzy pracodawcy próbują dojść do porozumienia z pracownikiem. Bądź uważny i nie przyjmuj żadnych pieniędzy od pracodawcy bez zasięgnięcia uprzednio opinii prawnika. Zwykle pracodawcy licząc na jak najszybsze i jednocześnie ciche zakończenie sprawy, proponują kwoty pieniężne, które są z reguy znacznie niższe niż realna wartość odszkodowania. Przyjmując pieniądze, znacznie utrudniasz możliwość wystąpienia z roszczeniem odszkodowawczym.
6.Nawet jeśli uważasz, że jesteś częściowo winny, nadal możesz ubiegać się o rekomensate za poniesione obrażenia. Obowiązujące prawo jest bardzo surowe i jest ustanowione tak, aby chronić pracowników przed wypadkami nawet, jeśli są oni nieostrożni czy też nie przykładają należytej uwagi. Jeśli wypadek był spowodowany przez niedbałość, nie wyklucza to możliwości ubiegania się o rekompensatę z tytułu poniesionych obrażeń.
7.Najważniejsze, to aby skorzystać ze specjalistycznej pomocy prawnej. Roszczenia odszkodowawcze ulegają przedawnieniu po upływie 3 lat od dnia w którym roszczenie stało się wymagalne. Jednak im szybciej się zgłosisz po poradę prawną, tym lepiej, albowiem świadkowie mogą nie pamiętać wszystkich szczegółów, dokumenty mogą zaginąć, a miejsce pracy oraz sprzęt mogą ulec zmianie. Nawet jeśli obrażenia są poważne i przewidywany jest długi proces rekonwalescencji, lepiej zacząć badanie sprawy bez zbędnych opóźnień.
News z sieci Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|
Korba102 |
Post #7 Ocena: 0 2009-04-05 09:25:02 (16 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Samorozwój
Niezależnie od tego, czy jesteś zainteresowany rozwijaniem swoich pasji, doskonaleniem umiejętności, potrzebujesz formalnego potwierdzenia doświadczenia w swojej specjalizacji, jesteś świeżo upieczonym magistrem, inżynierem czy dopiero rozpoczynasz budowanie swojej kariery, Wielka Brytania jest krajem bogatych możliwości.
Podstawowymi czynnikami przy wyborze odpowiadającego Ci kursu są cel kształcenia, dostępne środki finansowe, czas, jaki możesz poświęcić na naukę oraz miejsce nauki.
Przygotowania: cele, środki i czas
Zwiększanie kwalifikacji nie musi być związane z dużymi kosztami
niektóre kursy są zupełnie bezpłatne;
kursy może finansować (lub współfinansować) Twój pracodawca;
organizatorzy kursów często oferują zniżki dla zarejestrowanych bezrobotnych;
koszt niektórych szkoleń można odliczyć od podatku.
Wszystko o finansowej stronie kursów, czyli o kosztach, możliwych ulgach i dotacjach znaleźć można na stronie: www.direct.gov.uk
Także godziny kursów są w wielu przypadkach elastyczne. Można wybierać spośród:
kursów dziennych;
kursów wieczorowych;
kursów weekendowych.
Ciekawą ofertą są ponadto kursy online, które pozwalają na optymalne dostosowanie naszego planu dnia do nauki (w przypadku kursów online poszukiwania warto rozpocząć od odwiedzenia stony www.ukonlinecentres.com)
Doradztwo
Z myślą o ludziach pragnących się dokształcić wiele instytucji proponuje pomoc w osobie doradcy, z którym możesz umówić się na rozmowę zarówno przez telefon jak i osobiście. Zawsze warto także prześledzić zawartość stron internetowych poszczególnych szkół i organizacji, proponujących kursy.
Dokumenty
Dokumenty wymagane do przyjęcia na dany kurs to najczęściej:
wypełniony formularz zgłoszeniowy wydawany przez szkole (często udostępniany online lub wysyłany na życzenie pocztą);
CV;
referencje;
list motywacyjny.
Czasami od kandydata wymaga się także portfolio - zwłaszcza na kierunkach artystycznych.
Kwalifikacje
Wszystkie oferowane kursy można podzielić na trzy grupy względem oferowanych kwalifikacji:
1.Kwalifikacje akademickie:
GCSE - General Certificate of Secondary Education to bardzo popularny dyplom zdobywany przez młodzież na potwierdzenie wiedzy w danym przedmiocie, nauka trwa zwykle 5 semestrów i może wyznaczać 1 lub 2 poziom Państwowego Systemu Kwalifikacji Zawodowych;
AS oraz A level – odpowiedniki polskich matur;
stopnie licencjackie.
2.Kwalifikacje zawodowe – związane są z opanowywaniem praktycznych umiejętności w określonych zawodach:
NVQ (oraz GNVQ) – to 5 poziomów kwalifikacji określających stopień kompetencji w określonej specjalizacji zawodowej. Kwalifikacje te oparte są na standardach uznawanych przez państwo.
BTEC oraz OCR Nationals BTEC i OCR Nationals to kwalifikacje zawodowe, dostępne w szerokim zakresie tematów i zaprojektowane tak, aby można było zdobyć wiedzę teoretyczną i praktyczną w konkretnym sektorze. Mogą one przyjąć formę (lub być częścią) certyfikatu technicznego.
3.Kwalifikacje podstawowe (zwane Skills for Life):
4.czytanie;
5.pisanie;
6.operacje matematyczne;
7.praca z komputerem.
Do określania stopni kwalifikacji na terenie Anglii, Walii i Irlandii Północnej stosuje się Państwowy System Kwalifikacji Zawodowych (National Qualification Framework). System ten obejmuje poziom podstawowy (czyli głównie Skills for Life) oraz poziomy 1-8, z których trzy najwyższe oznaczają wysoki poziom specjalizacji w określonej dziedzinie.
Najważniejsze organizacje oferujące kursy
W poszukiwaniu informacji na temat szkoleń warto odwiedzić trzy główne strony instytucji państowych.
Strona rządowa
www.direct.gov.uk
Kompleksowy serwis przedstawiający wszystkie informacje potrzebne do wybrania odpowiedniego kursu i rozpoczęcia nauki. Ze strony można zamówić broszury informacyjne, a specjalny doradca dostępny jest pod numerem telefonu 0800 100 900.
Learn Direct
www.learndirect-skills.co.uk
Jedną z najważniejszych organizacji pomagających w podnoszeniu kwalifikacji jest LearnDirect. Posiada on rozbudowaną sieć setek placówek w całym kraju (w centrach kultury, bibliotekach, klubach sportowych, kościołach itd.). Oferta obejmuje około 550 najróżniejszych kursów. Bezpłatny zestaw informacyjny można zamówić online lub telefonicznie pod numerem 0800 101 901.
Brytyjski Urząd Pracy
www.jobcentreplus.gov.uk
Poza kwestiami zatrudnienia JobCentre oferuje kursy na różnych poziomach kwalifikacji. Informacje o prowadzonych kursach dostępne są na stronie online. Można również skontaktować się z miejscowym Job Centre w celu umówienia się na rozmowę z doradcą, który pomoże wybrać odpowiednią ścieżkę kształcenia. Z najpopularniejszych kursów wymienić można: obsługę komputera, naukę angielskiego jako języka obcego, modę, sztukę, ogrodnictwo oraz muzykę.
Program dla emigrantów - The Highly Skilled Migrant Programme (HSMP)
www.ukba.homeoffice.gov.uk
Projekt Urzędu Migracyjnego zwrócony jest do osób posiadających wysokie kwalifikacje, które rozważają przyjazd do Wielkiej Brytanii. Kwalifikacje do programu pomocy dla potencjalnych emigrantów obejmują dwa elementy: test kompetencji w zakresie specjalizacji kandydata oraz test językowy. Program ten kończy swoją działalność w roku 2008.
Przydatne linki
•Pełen spis tematyczny kursów LearnDirect:
•Formularz po wypełnieniu którego będziesz mieć możliwość kontaktowania się z doradcą e-mailowo: www10.learndirect-advice-search.co.uk
•Strona pomagająca w wyborze odpowiedniego kursu dostosowanego do Twoich potrzeb: www.direct.gov.uk
•Formularz online, dzięki któremu dowiesz się gdzie i jak najlepiej będzie w Twoim przypadku rozpocząć szkolenie: www10.learndirect-advice-search.co.uk
•WorkSmart – organizacja związana z brytyjskimi związkami zawodowymi zajmująca się pomocą osobom zatrudnionym, które zainteresowane są podnoszeniem swoich kwalifikacji.
www.worksmart.org.uk
•Strona informacyjna Ministerstwa Spraw Wewnętrznych – tutaj znajdziesz informacje na temat systemu punktowania kwalifikacji dla emigrantów przebywających w UK
www.ukba.homeoffice.gov.uk
News z sieci
To niektóre możliwości do poprawy swojego pobytu w UK jeżeli zdobędziesz upgrade do swojego Polskiego świadectwa możesz pozyskać wyższe wynagrodzenie i atrakcyjną pracę i co ważne w tym całym bałaganie możesz mieć umorzone wszystkie koszty po ukończeniu kursu dokształcającego. I oto w tym wszystkim chodzi, to po prostu ma sens! Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|
Korba102 |
Post #8 Ocena: 0 2009-04-06 10:06:19 (16 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Śmiać mi się chce z Pani Janiny Ochojskiej i jej opinii jako ekspert do spraw organizacji pomocy ofiarom trzęsień ziemi – to babsko koślawe niech weźmie się faktyczne za kopanie studni, a nie propagandę, to właśnie ona określiła że trzęsienie ziemi w Chinach jako sytuacę opanowaną przez Chiny, że niby to „państwo środka samo rozwiązało problemy z tym faktem związane po przez doskonałą organizację i za tym koordynację służb ratowniczych a tym samym nie potrzebowało pomocy z zewnątrz ” Brednia totalna - ta kobieta jest debilką prawda jest inna Chiny odrzuciły pomoc, by nie dopuścić do wtargnięcia obcych służb z tą pomocą w te rejony, które to być może odkryli by nieprawidłowości w budownictwie a po za tym te rejony objęte trzęsieniem ziemi posiadały tajne instalacje zakładów chemicznych o znaczeniu militarnym i być może nastąpiło częściowe skażenie rejonów objętych fala trzęsienia z tego powodu znaczna część ofiar nastąpiła w skutek skażeń chemicznych z rozszczelnionych instalacji i dla tego to państwo nie dopuściło do pomocy humanitarnej ekip zawodowych z zewnątrz.
Ludzie udający niesienie pomocy humanitarnej tak naprawdę huśtają się za pieniądze darczyńców, to na ich stronach możesz znaleźć tylko nr kont bankowych i tam niema miejsca na opinię wyrażaną przez darczyńców – ofiarodawców
Nie masz prawa tam zapytać się o los swoich pieniędzy czy materiałów, najważniejsze są informacje gdzie masz wysłać pieniądze. Żal dupę ściska zajrzyj tu: http://www.pah.org.pl/o_pah,komu_pomagamy.html
Strona P. A. H. jest martwa lecz za to tam można znaleźć uśmiechnięte twarze "polskich dzieci"
Pani Ochojska pomija fakt ubożenia polskich dzieci i rodzin, ważni są ludzie z zewnątrz naszego państwa, ludzie którzy rozmnażanie stawiają wyżej nad godność normalnego życia.
Z materiału zdjęciowego wynika jak bardzo „POLSKIE DZIECI” są zadowolone z niesionej pomocy.
Ludzi biednych w tych rejonach przybyło trzy razy więcej w ostatnim siedemdziesięcioleciu Azja- około miliard Afryka – blisko miliard
:-Y Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|
Korba102 |
Post #9 Ocena: 0 2009-04-06 20:50:45 (16 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Koniec z mieszkaniami socjalnymi?
Zmiany, jakie wprowadzono w zeszłym roku w prawie dotyczącym dodatków na mieszkanie, mogą doprowadzić do bezdomności oraz marnowania publicznych pieniędzy – ostrzega grupa Zrzeszenie Właścicieli.
National Landlords Association (NLA) uważa, że nowe prawo dotyczące zasiłków mieszkaniowych, które wzdrożono w 2008 roku w odniesieniu do nowych lokatorów w prywatnym sektorze powinny być zmodyfikowane.
Z badania NLA wynika, że 52% właścicieli nie zamierza kontynuwać wynajmowania mieszkań w ramach programu socjalnego, ponieważ lokatorzy często zalegają ze spłatą wynajmu. W przeciwieństwie do starego systemu, obecnie dodatek mieszkaniowy wydawany jest lokatorowi, nie zaś bezposrednio właścicielowi.
Rząd wprowadził nowe rozporządzenie w kwietniu ubiegłego roku argumentując, że chciał przenieść obowiązek opłacenia wynajmu na lokatorów, aby dać im poczucie osobistej odpowiedzialności oraz rozwinąć ich umiejętności zarządzania domowym budżetem. Jednocześnie, istnieje zabezpieczenie, które mówi, że w przypadku, gdy lokatorzy nie są w stanie opłacać samodzielnie wynajmu przez osiem tygodni, dodatek mieszkaniowy wpłacany jest bezpośrednio właścicielowi.
Jednak odkąd wprowadzono nowe prawo, około 42% właścicieli osiadczyło w ankiecie, że zamierza zrezygnować z brania udziału w rządowym programie mieszkań socjalnych, ze względu na "rosnącą niepewność jeśli chodzi o opłaty".
News z sieci Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|
Korba102 |
Post #10 Ocena: 0 2009-04-06 21:01:17 (16 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Ratunek dla zadłużonych
Jak podaje BBC, program ratunkowy dla tych, którzy nie są w stanie spłacać kredytów mieszkaniowych, został poszerzony o nowe rozwiązanie. Plan, na który przeznaczono 200 milionów funtów może pomóc nawet 6 tysiącom domostw, które w innym przypadku musiały by być wywłaszczone.
Zagrożone domy będą wykupywane przez charytatywne zrzeszenia od zadłużonych osób. Byli właściciele będą mogli pozostać w mieszkaniach na innych zasadach.
Program został zaplanowany jeszcze w zeszłym roku przez Państwową Federację Mieszkaniową (National Housing Federation), która reprezentuje zrzeszenia mieszkaniowe w Anglii oraz Radę Kredytodawców (Council of Motgage Lenders).
Został on już zainicjowany w osiemdziesięciu okręgach w Anglii i ma być dostępny w całym kraju od piątku. Irlandia Północna, Walia i Szkocja w najbliższym czasie wdrożą własne inicjatywy tego typu.
Czy będzie można odzyskać mieszkanie?
Według planu, stowarzyszenia mieszkaniowe wykupią domu po cenach rynkowych.
Wnioskodawcy będą mogli pozostać w nieruchomości jako najemcy (ceny najmu będą "przystępne"  lub jako właściciele po tym, jak dane stowarzyszenie udzieli im pożyczki.
W zamierzeniu właściciel mieszkania będzie mógł spłacić pożyczkę w całości lub części po tym, jak polepszy się jego sytuacja finansowa.
Kto może uzyskać pomoc?
Plan skierowany jest do rodzin z małymi dziećmi, domostw, w których znajduje się niepełnosprawny członek, emerytów lub tych, którzy mogą być uważani za "narażonych" w inny sposób.
Zgodnie z nowymi przepisami, pożyczkodawca ma obowiązek uciekać się do wywłaszczenia jedynie w ostateczności, szukając wcześniej innych rozwiązań, jak np. zmniejszenie rat miesięcznych. Osoby w trudnej sytuacji powinny najpierw zgłosić się do swojego kredytodawcy w poszukiwaniu optymalnego rozwiązania.
Osoby oczekujące pomocy powinny złożyć wniosek w lokalnym urzędzie. Ich sytuacja finansowa zostanie oszacowana przez wyznaczoną agencję. Następnie nieruchomość zostanie wyceniona. Wtedy określone stowarzyszenie będzie mogło zacząć procedurę zakupu.
Inne formy pomocy
Jest to jedna z wielu inicjatyw, wdrożonych lub rozszerzonych, aby pomóc właścicielom mieszkań w okresie kryzysu.
Od niedawna działa program pomocy właścicielom zadłużonym (Support for Mortgage Interest - ISMI), który skrócił oczekiwanie na pomoc osobom niezdolnym do spłaty mieszkania z 39 do 13 tygodni. Inną inicjatywą jest możliwość odroczenia spłaty kredytu do dwóch lat.
Zdaniem Davida Orra, dyrektora generalnego Państwowej Federacji Mieszkaniowej, plan ma umożliwić tysiącom rodzin długoterminową stabilność. Podkopie to także, jego zdaniem, pozycję "ciemnych" firm, które obecnie "robią pieniądze" na ludzkim nieszczęściu.
News z sieci
Zastanawiam się czy tez obejmie ten system tych co mieli korzyści z niepłacenia rat kredytowych. Reguła jest jedna, nie płacisz a wynajmujesz i w ten sposób bogacisz się,
Banki poczekają a państwo dofinansuje, to mi śmierdzi spekulacja.
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|