MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii
Forum Polaków w UK

Przeglądaj tematy

« poprzednia strona | następna strona » | ostatnia »

Strona 57.3 z 91 - [ przejdź do strony: 1 | 2 | 3 ... 56.3 | 57.3 | 58.3 ... 89 | 90 | 91 ] - Skocz do strony

Str 57.3 z 91

temat zamknięty | nowy temat | Regulamin

Korba102

Post #1 Ocena: 0

2009-03-19 18:44:49 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Zakaz palenia jednak działa? 400 tys. Brytyjczyków rzuciło!
Jednym z argumentów przeciw zakazowi palenia jest wskazywanie na jego nieskuteczność. Najnowsze badania dotyczące palaczy na Wyspach go obalają.
Obowiązujący od roku w Wielkiej Brytanii zakaz palenia pubach, restauracjach i innych miejscach publicznych pomógł rzucić aż 400 tysiącom osób, donosi "Daily Mail". Gazeta powołuje się na badania, które mają zostać zaprezentowane podczas UK National Smoking Cessation Conference w Birmingham.

Z ankiety wynika, że w ciągu 9 miesięcy poprzedzających wprowadzenie zakazu palenie rzuciło 1,6% osób. W ciągu kolejnych 9 miesięcy uczyniło to kolejne 5,5% palaczy. Pytany przez "Daily Mail" ekspert, zajmujący się badaniami nad wpływem palenia na raka, prof. Robert West, jest tymi liczbami zachwycony.

Jak mówi, jest to dobitny dowód na skuteczność zakazu. Oczywiście, nie ma pewności, że wszyscy ci, którzy rzucili, w swoim postanowieniu wytrwają. Ale najważniejsze, że jest postęp. Według profesora, przy odpowiedniej kampanii ze strony władz, da się się doprowadzić do sytuacji, w której 15% palaczy porzuci nałóg.

Pozytywny trend z prezentowanego przez "Daily Mail" badania potwierdzają inne opracowania na ten temat. Brytyjski Departament Zdrowia podaje, że z rządowego programu pomagającemu w rzuceniu palenia w ciągu ostatniego roku skorzystały 234 tysiące ludzi. To o 22% więcej niż rok wcześniej.

Wygląda na to, że wraz z zakazem przyszła na Wyspach moda na niepalenie. Podobny trend wcześniej miał miejsce w Stanach Zjednoczonych. Palacz powoli przestaje być wyluzowanym gościem ze starych reklam, za którym szaleją wszystkie laski. Staje się człowiekiem, który przeszkadza innym w spokojnej egzystencji. Ci zaś, przy wsparciu obowiązującego prawa, bezlitośnie egzekwują swoje prawo do życia bez dymu.

Kiedy obserwuję podobne sytuacje za granicą, zwykle sobie myślę, że w Polsce to i tak nierealne. Ale zaraz potem przypominam sobie, że przecież 50 lat temu dym był wszędzie. Co drugi film przekonywał, że palenie jest cool, a reklamy papierosów wyglądały tak:



Następnie sobie przypominam, że w żadnym kraju zakaz palenia nie został wprowadzony bezboleśnie - zarówno w USA, jak i w Wielkiej Brytanii czy Francji wolność od dymu jeszcze niedawno wydawała się pomysłem rodem z kosmosu. I myślę, że czasy, w których palący Polacy przestaną bezmyślnie truć niepalących, nie są już tak odległe.

To tylko kwestia społecznej świadomości. Której nam jeszcze brakuje. Jeszcze.
News z sieci
To już jakiś sukces, a przyznam że sam rzuciłem palenie ponad dwa lata temu.
Jest lepsze samopoczucie i zniknął zapach popielniczki.
8-)
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #2 Ocena: 0

2009-03-20 07:36:29 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Dlaczego AIG nie może upaść?
Grupa ubezpieczeniowa AIG otrzymała od rządu amerykańskiego (a właściwie od amerykańskiego podatnika) łączną pomoc w wysokości ponad 170 mld dolarów. Dla porównania budżet całej Polski na 2009 rok odpowiada około 90 mld dolarów. Jak widać kwota jest gigantyczna i wystarczyłaby na niemal dwa lata wydatków dla naszego kraju i stąd rodzi się pytanie czemu AIG po prostu nie może upaść?

Trzeba od razu powiedzieć, że spółka tak naprawdę powinna zbankrutować już dawno temu zgodnie z wymogami zasad wolnego rynku. Takie opinie są coraz głośniejsze wraz z wypływającymi z firmy informacjami o bonusach i nagrodach dla pracowników (165 mln dolarów). Jak oznajmił wczoraj rozwścieczony prokurator generalny stanu Nowy Jork Andrew Cuomo aż 73 pracowników AIG otrzymało co najmniej po milionie dolarów premii. Zresztą ten sam proceder niedawno odkrył też w uratowanym przed bankructwem przez przejęcie banku inwestycyjnym Merril Lynch, który po cichu także wypłacił swoim ludziom sowite bonusy. Czy w takim razie nie należałoby rozgonić to całe niezbyt moralne towarzystwo zainteresowane napychaniem kabzy bez względu na okoliczności?

Wszystko tłumaczy się tak zwanym ryzykiem systemowym związanym przede wszystkim z instrumentami pochodnymi powstałymi na bazie kredytów hipotecznych, czyli tak zwanymi CDSami (Credit Default Swaps). Przy bankructwie Lehman Brothers nagle powstała wielka dziura i zapanował wielki chaos – przypomnijmy sobie październikową falę spadkowa, gdy WIG20 stacił niemal 1000 punktów lecąc w dół z rejonów powyżej 2400 punktów do dna poniżej 1500. Podobną wyprzedaż, szczególnie wśród akcji instytucji finansowych obserwowaliśmy rzecz jasna na całym świecie, także w USA skąd rozprzestrzenił się ten wirus.

Dlaczego tak się stało? Po prostu przy okazji powstaje efekt domina, powodujący, że problem jednej strony transakcji na papierach pochodnych staje się kłopotem nawet nie tyle wyłącznie drugiej strony, ale wręcz całej grupy podmiotów i obserwujemy efekt przewracającego się domku z kart (zainteresowanych bardziej szczegółowym wyjaśnieniem odsyłam do artykułu w linku). Tego obawiają się amerykańscy regulatorzy w panice pompujący setki miliardów do kulejących firm (AIG wkrótce dostanie kolejną transzę 30 mld dolarów).

Co ciekawe, dzięki takiemu rozumowaniu AIG musiało się wywiązać ze swoich transakcji zawartych nie tylko z bankami amerykańskimi jak Goldman Sachs (ponad 12 mld dolarów), ale także europejskimi czyli Deutsche Bank czy Credit Suisse, co wzbudziło kolejne pomruki gniewu Amerykanów, którzy protestują przeciw faktycznemu ratowaniu banków z Europy za ich pieniądze. Z drugiej strony popatrzmy na sprawę od strony praktycznej.

Jeżeli ktoś wierzy, że w ten sposób rynki zostaną jakimś cudem utrzymane w bieżącym kształcie, to głównymi beneficjentami staną się prawdopodobnie akcje przecenionych banków. Przykładowo wspomniany Goldman Sachs otrzymał ostatnio za swoje derywaty nie tylko ich teoretyczną wartość rynkową, ale dodatkowo ponad 5 mld dolarów od rządu uzupełniającego różnicę z ceną nominalną. Gdyby rzeczywiście fala zwyżki była kontynuowana i indeksy wyszły nad poważne opory (umowne 800 punktów na S&P500) także nasza GPW chcąc nie chcąc ruszyłaby na północ ciągnięta przez akcje banków naśladując wydarzenia z innych parkietów.

Niestety jednoznacznie nie da się odpowiedzieć czy szalony dodruk pieniądza i sztucznie niskie stopy procentowe pobudzą coś więcej poza gwarantowaną wyższą inflacją w dłuższym terminie. Ciekawe, że filozofia „za duży, aby upaść” stosowana wobec największych banków gorąco popierana przez Alana Greenspana po krachu w 1987 roku przyniosła wtedy pozytywny skutek i gdyby historia zatoczyła wielkie koło indeks S&P500 mógłby w czarnym scenariuszu ruszyć w kierunku tamtych poziomów. Miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie, ale takiej możliwości niestety nie można zdecydowanie wykluczyć.



Treści przedstawione w artykule są prywatnymi opiniami autora i nie stanowią rekomendacji inwestycyjnych w rozumieniu Rozporządzenia Ministra Finansówz dnia 19 października 2005 roku w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych, ich emitentów lub wystawców (Dz. U. z 2005 roku, Nr 206, poz. 1715).
News z sieci
Wszystkim jest wiadome jak można za plecami podatników obracać ich pieniędzmi. Przykładem jest WB i inwestycje pieniędzy publicznych w bankach Islandii. My zwykli śmiertelnicy tylko domniemamy po części jakie to fortuny przewalają na giełdach poza naszymi plecami. Jeżeli ktoś gra milionami to może zyskać również miliony a jak niema już czym zagrać ponieważ wsadził żywą kasę nie w to co potrzeba, to co w tedy?
Okrzyk recesja zajrzy nawet w ucho głuchego i z tych co wypinali pierś do przodu zaczynają się robić wieszaki, pokazując sprawcę który pożarł nasze inwestycje łasimy się koło rządu o pomoc finansową, z reguły to pomaga co było widoczne w USA jak i UK a tu zamiast zatrzymać potężne dotacje dajemy sobie bonusy, bonusy nie małe gdysz większa część z tych pieniędzy to milionowe sumy. Radości niema końca wszak dostali i rozdali, a to nie są pieniądze z kieszeni ministra finansów, a nasze podatników. Uśmiech na twarzach bankierów a rozpacz ciułaczy gdyż to tylko pieniądze, taka polityka jest wszędzie zarządzać pieniędzmi cudzymi jest łatwo. „ easy come easy go”
i jeszcze to troszeczkę z innego wymiaru:-]:-Z


Kilka tysięcy osób kupiło nielegalnie wyemitowane obligacje Rentier.dk - informuje "Puls Biznesu". Śledczy badają teraz czy nie zostali oszukani.

Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że kilkanaście dni temu w wypadku samochodowym zginął Waldemar K., prezes i jedyny właściciel firmy Rentier.dk. Wcześniej prokuratura postawiła mu zarzut publicznego proponowania nabycia obligacji bez zgody KNF.

Jak pisze "PB" obligacje sprzedawano w formie marketingu sieciowego. Kupiło je ponad 2 tys. osób inwestując w nie 6 milionów złotych. Obawy budzi fakt, że z każdych 2 tys. zł (tyle kosztowała jedna 10-letnia obligacja) nawet 1250 zł rozchodziło się w struktury sieci w formie prowizji.

Właściciel firmy - w wywiadzie udzielonym tuz przed wypadkiem - tłumaczył "Pulsowi Biznesu", że pieniądze zainwestował w nieruchomości, a oprócz gwarantowanych 3 proc. zysku rocznie do obligatoriuszy ma trafiać 25 proc. zysku z zainwestowanego kapitału.

Tymczasem jak dowiedział się "PB" Waldemar K. zainwestował pieniądze z obligacji w firmę, która ma zamiar opatentować metodę, która pozwoli zbudować 150-metrowy dom w stanie surowym za zaledwie 20 tys. zł.

[ Ostatnio edytowany przez: Korba102 20-03-2009 10:24 ]

Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #3 Ocena: 0

2009-03-20 07:48:51 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Strzeż dziecko w sieci
Rodzice dzieci, które odwiedzały jego gabinet, nie mogą zrozumieć. Jak on mógł?

Robert Manley był lekarzem jakich mało. Prawdziwy profesjonalista, dbający o pacjentów, zawsze pomocny i przychylny – tak mówią o nim ci, którzy go znają. Nawet po tym, jak został namierzony przez polską policję i aresztowany za posiadanie dziecięcej pornografii.

Heanor to małe miasteczko nieopodal Derby. Jedno z tych, gdzie wszyscy wszystkich znają i wszystko o sobie wiedzą. Przynajmniej w teorii, bo jak się okazało, o doktorze Bobie wiedziano niewiele. – On był pierwszym moim lekarzem – mówi Katharine. – Zajmował się mną, odkąd tylko przyszłam na świat. Słysząc tę historię jestem zaszokowana i wściekła – dodaje.

Podobne i jeszcze bardziej skrajne nastroje udzielają się także innym pacjentom doktora. Jedni wciąż nie mogą uwierzyć i starają się go rozgrzeszyć, inni – wściekli, że zawiódł ich zaufanie – wprost mówią o linczu.

Sekrety doktora

Mniej więcej w połowie lutego brytyjscy policjanci zastukali do drzwi niczego się nie spodziewającego lekarza z Derbyshire. Wiedzieli czego mają szukać, gdy tylko weszli do środka. Dowody znajdowały się na twardym dysku jego komputera. Sześć tysięcy pornograficznych zdjęć dzieci – tyle znaleźli od razu. Wystarczyło, żeby tego dnia Manley zamiast do swojej przychodni, poszedł do więzienia.

Po dochodzeniu prowadzonym przez brytyjską policję postawiono Manleyowi dwa zarzuty. Pierwszy to posiadanie zdjęć z dziecięcą pornografią i ich dystrybucja przez łącza internetowe. Drugi jest poważniejszy i dotyczy „tworzenia dziecięcej pornografii”. Nie wiadomo jednak do końca, czy dr Manley fotografował nieletnich, czy też modyfikował istniejące zdjęcia metodami elektronicznymi. Dla brytyjskiego prawa jednak różnica jest niewielka.

Jak informuje rzecznik policji z Derby, dochodzenie w sprawie Manley’a nie jest jeszcze zakończone, a policjanci spodziewają się znaleźć więcej fotografii. Jak sądzą, mogą być ich dziesiątki tysięcy. Te już znalezione, zgodnie z brytyjskim prawem zostały podzielone na kategorie od 1 do 5, gdzie „jedynka” oznacza materiały o najmniejszej szkodliwości, a „piątka” – przeciwny koniec tej skali. Doktor z Derbyshire miał w swoich archiwach wszystkie możliwe typy dziecięcej pornografii.

Polacy wpadli na trop

Ujęcie brytyjskiego pedofila wzięło swój początek grubo ponad 1000 kilometrów od spokojnego miasteczka, w którym mieszkał – w katowickiej komendzie policji. Tamtejsi spece od przestępstw internetowych, monitorując sieć przy użyciu nowoczesnego oprogramowania, namierzyli w niej pedofilskie treści. – To oprogramowanie umożliwia monitoring tzw. połączeń peer 2 peer, nawiązywanych pomiędzy poszczególnymi komputerami, i jednocześnie uzyskanie ich adresów IP – tłumaczy Karol Jakubowski z biura prasowego Komendy Głównej Policji.

Akcja pod kryptonimem „Simone” była jedną z kilku, jakie polscy policjanci przeprowadzili w ostatnim czasie przeciwko internetowym pedofilom. Ich scenariusze zazwyczaj są podobne. Najpierw policjanci uzyskują adresy IP komputerów, na których mogą być przechowywane pedofilskie treści, potem ustalają miejsca, gdzie są one podłączone do sieci, a następnie konfiskują sprzęt i zatrzymują jego właścicieli. Potrzeba tu jednak dobrej koordynacji czasowej, bowiem w środowisku pedofilów wieści o zatrzymaniach rozchodzą się lotem błyskawicy. Trzeba więc „zwinąć” całą, często rozsianą po całym kraju siatkę w tym samym czasie. – 140 zatrzymanych osób w całej Polsce – podsumowuje żniwo operacji „Simone” Karol Jakubowski. Ta liczba dotyczy jednak tylko Polski, a niejako przy okazji policjanci wytropili też adresy internetowe komputerów z zagranicy. W sumie było to 14 krajów, a około 100 komputerów pochodziło z terenu Wielkiej Brytanii.

Po IP do Manley’a

Centralny Zespół do walki z Handlem Ludźmi i Pedofilią, który koordynował operację „Simone”, ściśle współpracuje ze swoimi odpowiednikami w innych krajach. Tą drogą właśnie informacja o pedofilach trafiła do Child Exploitation and Online Protection Centre w Wielkiej Brytanii, która sprawę przekazała tutejszej policji. Jednym z adresów IP, które otrzymano od polskich policjantów, był ten należący do Manleya.

Najważniejsze pytanie, jakie zadają sobie mieszkańcy Heanor brzmi, czy ich lekarz tylko oglądał zdjęcia i przesyłał je innym, czy też zaspokajał swe popędy także inaczej.

– Moje córki i wnuki były pacjentami tej kliniki – mówi jeden z mieszkańców Heanor o miejscu, gdzie Manley praktykował. – Zawsze uważałem go za wysokiej klasy profesjonalistę - dodaje.

Gdzieś w tle wszystkich internetowych komentarzy pobrzmiewa jednak nutka niepewności co do tego, czy aby działalność lekarza ograniczała się jedynie do zdjęć.

Jeden z ciążących na Manley’u zarzutów dotyczy tworzenia dziecięcej pornografii. Pod tym pojęciem prawo brytyjskie rozumie jednak nie tylko robienie zdjęć czy kręcenie filmów, ale również modyfikowanie istniejących materiałów za pomocą metod elektronicznych w taki sposób, że ich treść staje się obsceniczna. Na rozprawie przed sądem w Derby Manley przyznał się m.in. do tego zarzutu, jednak według zapewnień miejscowej policji, nie ma żadnych dowodów na to, że doktor wykorzystywał kogokolwiek seksualnie.

Niebezpieczne rewiry

Posiadanie na twardym dysku dziecięcej pornografii jest zakazane w większości cywilizowanych krajów. Internet nie ma jednak granic, stąd tego typu treści w nim nie brakuje. – Mimo że wiele służb na całym świecie traktuje ten problem serio, nie da się w 100 procentach monitorować globalnej sieci – mówi Jakubowski.

Na przypadkowy kontakt z dziecięcą pornografią, a także grasującymi po internecie pedofilami najbardziej narażone są oczywiście dzieci, szczególnie zaś te, dla których internet to coś nowego.

To, czego dzieci polskich imigrantów nie miały w Polsce, w Wielkiej Brytanii jest rzeczą najzupełniej naturalną i powszechnie dostępną. Jedną z takich rzeczy jest komputer, a wraz z nim dostęp do internetu.

- Moja ośmioletnia córka czuje się przed monitorem komputera jak ryba w wodzie – mówi Grzegorz, który sprowadził żonę i dziecko po roku samotnego życia w Londynie. – Szczerze mówiąc, nie rozmawiałem z nią o zagrożeniach w internecie, nie stosuję blokad na niebezpieczne strony i nie kontroluję gdzie wchodzi, bo wydaje mi się, że na to w jej wieku jeszcze za wcześnie.

Jak twierdzą specjaliści - to błąd. Nawet niewinne poszukiwanie stron www w Googlach dotyczących serii znanych lalek dla dziewczynek może sprowadzić dziecko w niebezpieczne rewiry. – Tak naprawdę jedynym skutecznym sposobem chronienia dzieci przed pedofilią są ich rodzice. Ich aktywność, wyobraźnia i uwaga, jaką poświęcają temu, co dziecko robi w sieci, to często jedyna i najlepsza gwarancja bezpieczeństwa ich pociech – mówi Karol Jakubowski.

Pedofilia – karać czy leczyć?

Rozmowa z Grażyna Czubińską, terapeutką z Polskiego Centrum Zdrowia Seksualnego w Londynie.

Goniec Polski: Andrzej Samson, słynny psycholog, który okazał się pedofilem, napisał w więzieniu książkę o tym właśnie zjawisku. Postulował w niej, że karać powinno się za czyny, nie zaś za same skłonności czy np. posiadanie zdjęć. Miał rację?

Grażyna Czubińska: - Raczej tak, bo pedofilia ponad wszelką wątpliwość jest chorobą. Choroby trzeba leczyć, a naganne czyny karać – nie odwrotnie. Choć chcę podkreślić, że pedofilia jest jednym z najbardziej szkodliwych i krzywdzących zjawisk. Głównie dlatego, że jej obiektem są dzieci, które po pierwsze nie mogą się bronić, a po drugie ufają dorosłym i często nie wiedzą nawet, jak ocenić to, co się z nimi dzieje.

Czyli jednak karać też?

Zdecydowanie tak, bo pedofilia jest potworną krzywdą. Przeciwko dzieciom i samej istocie dzieciństwa, czyli niewinności. Szkody, które powoduje wykorzystywanie seksualne w dzieciństwie, pozostają w człowieku na zawsze i często determinują jego życie seksualne i psychospołeczne. Np. wielu pedofilów to ludzie, którzy sami byli ofiarami wykorzystywania seksualnego. Trzeba jednak pamiętać, że samo izolowanie takiego człowieka to strzał kulą w płot, bo to nic nie zmienia i ani trochę nie chroni naszych dzieci. Wcześniej czy później ktoś taki wróci do społeczeństwa i znów będzie stanowił zagrożenie dla dzieci.

Zatem co? Kastracja, elektrowstrząsy, kara śmierci?

Terapia i budowanie w tym człowieku samoświadomości. To długi i trudny proces, ale jedyny skuteczny sposób, żeby pozbyć się zagrożenia dla naszych dzieci.

Wielu ludzi oburzy to, co tu przeczytają…

Wiem i dlatego podkreślam: pedofilia jest tragiczną w skutkach krzywdą i takie czyny trzeba karać. Ale trzeba im także zapobiegać w przyszłości i dlatego tych ludzi trzeba leczyć.

Skoro jednak jest to choroba, to czy człowiek rodzi się z takimi skłonnościami, czy nabywa je w jakimś momencie życia?

Ludzie nie rodzą się pedofilami ani się tym nie zarażają. Najczęściej grają tu rolę czynniki środowiskowe, w których dorastają, czasem pedofile są też ofiarami przemocy lub wykorzystywania seksualnego. Tych czynników jest wiele, a każdy przypadek ma inną przyczynę – dlatego właśnie nie ma prostej recepty na rozwiązanie tego problemu i potrzebna jest terapia.

Skuteczna, dodajmy. Ale czy to w ogóle możliwe?

Tak, choć trudne i czasochłonne. Ale wielu ludzi udaje się „wyprowadzić” z pedofilii. Niektórzy z nich z własnej woli angażują się potem w ściganie pedofilów, pomagając w tym policji.

***

Jak brytyjskie prawo ściga dziecięcą pornografię?

Już samo posiadanie zdjęć lub filmów prezentujących dziecięcą pornografię jest surowo karane. Dotyczy to zarówno materiałów ukazujących żywe osoby, jak i filmów rysunkowych oraz wszelkich ilustracji zmodyfikowanych elektronicznie. Oczywiście te drugie są traktowane jako mniej szkodliwe, niemniej jednak wciąż są nielegalne.

Materiały z dziecięcą pornografią podzielono na pięć grup pod względem zagrożenia, jakie niosą. Kara dla pedofilów zależy m.in. od ilości oraz grupy, do której należą posiadane przez niego materiały, a także od ich przeznaczenia. Okolicznością łagodzącą jest m.in. to, że podsądny posiada je wyłącznie na własny użytek. Obciąża go o wiele bardziej, jeśli zajmuje się również ich dystrybucją, szczególnie odpłatną.

Sąd może uznać winę posiadacza dziecięcej pornografii tylko w dwóch przypadkach. Jeśli oskarżenie udowodni, że osoby na zdjęciach lub filmach pornograficznych miały poniżej 18 roku życia w momencie nagrania lub zrobienia zdjęcia, albo jeśli ich młody wiek nie budzi żadnych wątpliwości. Znacznie niższe kary grożą posiadaczom zdjęć dzieci w wieku 16-17 lat, surowsze sankcje stosuje się wobec tych, którzy kolekcjonują materiały dotyczące dzieci poniżej 13 roku życia.

Kontrowersję wzbudza ocena materiałów pochodzących z internetu, gdzie tożsamość ofiar pozostaje nieustalona. Pomijając przypadki oczywiste, czasem niezwykle trudno jest ocenić faktyczny wiek dziecka.
Poza orzeczoną karą więzienia lub grzywny, sąd zwykle wydaje w stosunku do pedofilów zakaz wykonywania prac związanych z opieką nad dziećmi.

***

10 rad dla rodziców na temat bezpiecznego korzystania z internetu przez dzieci

1. Odkrywaj internet razem z dzieckiem.

Bądź pierwszą osobą, która zapozna dziecko z internetem. Odkrywajcie wspólnie jego zasoby, próbując znaleźć w nich to, co najbardziej zainteresuje twoją pociechę. Jeśli dziecko porusza się po sieci sprawniej niż ty sam, nie zrażaj się – poproś, by było twoim przewodnikiem po wirtualnym świecie.

2. Naucz dziecko podstawowych zasad bezpieczeństwa w sieci.

Uczul na niebezpieczeństwa związane z nawiązywaniem nowych znajomości, podkreśl, że nie można bezgranicznie ufać osobom poznanym w internecie ani też wierzyć we wszystko, co o sobie mówią. Ostrzeż dziecko przed ludźmi, którzy mogą chcieć zrobić im krzywdę. Rozmawiaj z dzieckiem o zagrożeniach czyhających w internecie i sposobach ich unikania.

3. Rozmawiaj z dziećmi o ryzyku umawiania się na spotkania z osobami poznanymi w sieci.

Dorośli powinni zrozumieć, że dzięki internetowi dzieci mogą nawiązywać przyjaźnie. Jednakże spotykanie się z nieznajomymi poznanymi w sieci może okazać się bardzo niebezpieczne. Dzieci muszą mieć świadomość, że mogą spotykać się z nieznajomymi wyłącznie po zgodzie rodziców i zawsze w towarzystwie dorosłych lub przyjaciół.

4. Naucz swoje dziecko ostrożności przy podawaniu swoich prywatnych danych.

Dostęp do wielu stron internetowych przeznaczonych dla najmłodszych wymaga podania prywatnych danych. Ważne jest, aby dziecko wiedziało, że podając takie informacje, zawsze musi zapytać o zgodę swoich rodziców. Dziecko powinno zdawać sobie sprawę z niebezpieczeństw, jakie może przynieść ujawnienie swoich personaliów. Ustal z nim, żeby nigdy nie podawało przypadkowym osobom swojego imienia, nazwiska, adresu i numeru telefonu.

5. Naucz dziecko krytycznego podejścia do informacji przeczytanych w sieci.

Wiele dzieci używa internetu w celu rozwinięcia swoich zainteresowań i rozszerzenia wiedzy potrzebnej w szkole. Mali internauci powinni być jednak świadomi, że nie wszystkie znalezione w sieci informacje są wiarygodne. Naucz dziecko, że trzeba weryfikować treści, korzystając z innych dostępnych źródeł (encyklopedie, książki, słowniki).

6. Bądź wyrozumiały dla swojego dziecka.

Często zdarza się, że dzieci przypadkowo znajdują się na stronach adresowanych do dorosłych. Bywa, że w obawie przed karą, boją się do tego przyznać. Ważne jest, żeby dziecko ci ufało i mówiło o tego typu sytuacjach; by wiedziało, że zawsze, kiedy poczuje się niezręcznie, coś je zawstydzi lub przestraszy, może się do ciebie zwrócić.

7. Zgłaszaj nielegalne i szkodliwe treści.

Każdy musi wziąć odpowiedzialność za niewłaściwe czy nielegalne treści w internecie. Twoje działania w tym względzie pomogą likwidować np. zjawisko pornografii dziecięcej szerzące się przy użyciu stron internetowych, chatów, e-maila itp. Nielegalne treści można zgłaszać na policję lub do współpracującego z nią punktu kontaktowego ds. zwalczania nielegalnych treści w internecie – Child Exploitation and Online Protection Centre (www.ceop.gov.uk). CEOP kooperuje również z operatorami telekomunikacyjnymi i serwisami internetowymi w celu doprowadzenia do usunięcia nielegalnych materiałów z sieci.

8. Zapoznaj dziecko z netykietą - kodeksem zachowania w internecie.

Przypominaj dzieciom o zasadach dobrego wychowania. W każdej dziedzinie naszego życia, podobnie więc w internecie obowiązują takie reguły: powinno się być miłym, używać odpowiedniego słownictwa itp. (zasady netykiety znajdziesz na stronie www.sieciaki.pl) Twoje dzieci powinny je poznać (nie wolno czytać nie swoich e-maili, kopiować zastrzeżonych materiałów itp.).

9. Poznaj sposoby korzystania z internetu przez twoje dziecko.

Przyjrzyj się, jak twoje dziecko korzysta z sieci, jakie strony lubi oglądać i jak zachowuje się surfując. Staraj się poznać znajomych, z którymi dziecko koresponduje za pośrednictwem internetu. Ustal zasady korzystania oraz sposoby postępowania w razie nietypowych sytuacji.

10. Pamiętaj, że pozytywne strony internetu przeważają nad jego negatywnymi stronami.

Internet jest doskonałym źródłem wiedzy, jak również dostarczycielem rozrywki. Pozwól swojemu dziecku w świadomy i bezpieczny sposób w pełni korzystać z oferowanego przez sieć bogactwa.
News z sieci
O tym nieraz ja pisałem i nawet mości Krakn
Problem, problem, lecz to nie jest już mój problem, w końcu jest demokracja i każdy robi to co chce lecz tragedia może lecz nie musi dotknąć każdego z nas oprócz mnie i mojego dziecka. Wszystkich tych co zwracają uwagę i monitorują o ostrożność nazywacie frustratami
Fakt nie moja małpa nie mój cyrk. Pedofilia to chyba następny krok do legalizacji skoro pedał ma prawo to pedofil również będzie pod ta tęczową banderą.

[ Ostatnio edytowany przez: Korba102 21-03-2009 07:55 ]

Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #4 Ocena: 0

2009-03-20 08:49:37 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Islamski duchowny poślubił 12-latkę

43-letni indonezyjski duchowny pojął za żonę 12-letnią dziewczynkę, wybraną w "konkursie" spośród 20 innych nieletnich - podała prasa dżakarcka.

Mułła Pujianto Cahyo Widianto jest właścicielem islamskiej szkoły z internatem w Semarangu na Jawie. Jak podaje dziennik "Jakarta Post", w sierpniu poślubił on 12-latkę w czasie nieoficjalnej ceremonii religijnej. Natychmiast po ślubie wyjechał na miesiąc miodowy do Singapuru wraz z dziewczynką i swą pierwszą żoną.

Sprawa wywołała powszechne oburzenie, a indonezyjska komisja obrony praw nieletnich zażądała wystąpienia o ekstradycję mułły z Singapuru i postawienia go przed sądem. Zgodnie z prawem może mu grozić do 15 lat więzienia i wysoka grzywna. Indonezyjska policja nie wszczęła jednak jak do tej pory żadnych działań w sprawie, twierdząc iż nadal prowadzi śledztwo.

Przedstawiciele komisji chroniącej prawa dzieci podali, iż z przeprowadzonego przez nich dochodzenia wynika, że Widianto wybrał dwunastolatkę spośród dwudziestu innych dziewczynek ze względu na jej "inteligencję i dojrzałość". Zapowiedział też, że podobnie jak prorok Mahomet ze skonsumowaniem małżeństwa poczeka aż dziecko dojrzeje. Takie porównanie wywołało oburzenie przedstawicieli islamskiego establishmentu w Indonezji.

Indonezja jest najludniejszym krajem islamskim świata - islam wyznaje tu 80 proc. z około 220 mln mieszkańców.
News z sieci
Dodam tylko tyle że pedofilia ma różne oblicze i między w tej religii ma ono jedno ze swoich twarzy.

Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #5 Ocena: 0

2009-03-20 08:52:53 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Islamskie Oświecenie
Poznajemy kultury Wschodu, tym razem Bliskiego. Mało kto zdaje sobie sprawę, że w przeciwieństwie do TVP czy TVN telewizje w takim Iraku emitują programy naukowe i edukacyjne, pracowicie potem tłumaczone przez MEMRI i linkowane przez Alkuda. O czym dyskutuje się w takich programach? Ano na przykład o kształcie naszej planety - o ile w ogóle to planeta:

Jak widać Koran stawia sprawę jasno: Ziemia jest płaska. A że naukowcy twierdzą inaczej - tym gorzej dla naukowców. Tylko patrzeć, a przemiły Króliczek z programów dla najmłodszych mieszkańców Palestyny (jeszcze bardziej od Iraku oświecony kraj arabski) wezwie, by bluźniercom poderżnąć gardło lub pożreć ich żywcem, co zresztą całkiem niedawno zalecał w stosunku do Duńczyków:
News z sieci
Tak ziemia jest płaska i do tego wspierana jest na żółwiach. I za to nasze panie kochają swoich szejków, no może nie wszyscy są szejkami ale zawsze mogą nimi zostać wszak nie zawsze pada jabłko daleko od jabłoni.

[ Ostatnio edytowany przez: Korba102 20-03-2009 09:01 ]

Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #6 Ocena: 0

2009-03-20 19:39:56 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Nie masz matury? Ucz w Wielkiej Brytanii!
Mieszkasz w Wielkiej Brytanii? Nie masz wykształcenia i nie mówisz dobrze po angielsku? To nie przeszkoda w szukaniu pracy w brytyjskiej szkole. Brytyjski system nauczania przeżywa poważny kryzys. Poziom nauczania drastycznie spada, spada też liczba zainteresowanych nauczaniem.
Propozycje pokonania trudności, takie jak rządowy plan ekspresowego przekwalifikowania tracących pracę bankierów na nauczycieli, budzą śmiech. Rozsądnych rozwiązań wciąż brakuje.

Od lat zainteresowanie zawodem nauczyciela maleje. Trzynaście tygodni wakacji, jeden dzień wolny w tygodniu na przygotowanie planu zajęć oraz pensja zaczynająca się od 25 tys funtów okazują się niewystarczające, aby przyciągnąć uwagę młodych Brytyjczyków. W efekcie nauczaniem zajmują się często ludzie przypadkowi, którym zdesperowany rząd ułatwia drogę do zdobycia kwalifikacji.

Zostać nauczycielem jest łatwo. Wystarczy mieć skończone studia. Jakie? Oczywiście najlepiej nauczycielskie, ale nic nie szkodzi jeśli jest to dyplom księgowego lub chemika. Jeśli mamy tzw. degree, wystarczy nam rok podyplomowych studiów i możemy zaczynać karierę, np. w szkole podstawowej.

Wielka Brytania to również raj dla nauczycieli innych narodowości, którzy najczęściej pracują jako tzw. supply teachers, po polsku mówiąc - nauczyciele przychodzący na zastępstwo. Tak pracujący nauczyciel zarabia nawet do 150 funtów dziennie. Największa grupa nauczycieli pracujących w ten sposób to Australijczycy, którzy przyjeżdżają do Europy najczęściej na dwa lata, bo tylko na tyle pozwala im wiza. Za cel pobytu w UK rzadko obierają ciężką pracę, częściej są to podróże i zabawa. Ponieważ australijski system kształcenia, podobnie zresztą jak angielski, pozwala na otrzymanie dyplomu w wieku lat dwudziestu dwóch, szkoły pełne są dwudziestolatków, którzy czasem przychodzą do pracy prosto z imprezy.

I tak nie jest źle, bo Australijczycy przynajmniej mówią po angielsku. Otwarte granice i wielkie zapotrzebowanie na nauczycieli, sprawiają, że każdy kto trzyma w ręku dyplom nauczyciela, może pracować, nawet jeśli przyjechał do Wielkiej Brytanii wczoraj. Jeśli takiego nauczyciela nie zatrudni szkoła, to na na pewno znajdzie się na liście pracowników agencyjnych.

Agencje, nastawione na zysk, nie odmawiają nikomu, a każda szkoła w Londynie korzysta z usług przynajmniej jednej agencji. Kadra agencyjna to przybysze z całej Europy, wśród nich również my - Polacy. Zdarza się, że tacy nauczyciele nie mówią dobrze po angielsku, ale, w obliczu kryzysu, i tak są wysyłani do szkół na zastępstwa.

W każdej klasie, oprócz nauczyciela pracuje tzw. teaching assistant, czyli asystent nauczania. Asystent nie bierze udziału w przygotowaniu lekcji, jednak w pełni współuczestniczy w jej prowadzeniu, zdarza się, że prowadzi zajęcia samodzielnie. W angielskiej szkole dzieci dzielone są na grupy mniej lub bardziej zdolnych uczniów. Nauczyciel i asystent pracują niezależnie z poszczególnymi grupami, często wymieniają się rolami. Dla dzieci różnica między nauczycielem a asystentem bywa nierozpoznawalna. Dziecko wie tyle, że ma dwóch nauczycieli w klasie.

Aby zostać asystentem, nie potrzebujemy żadnych kwalifikacji. Agencje oraz same szkoły organizują kursy wewnętrzne dla tych, którzy nie mają przygotowania do pracy w szkole. Jedyny dokument, który dyskwalifikuje kandydata na takie stanowisko to kryminalna kartoteka. Jeśli byliśmy karani, nasze szanse na pracę z dziećmi oraz w edukacji w ogóle są przekreślone. Dobrze natomiast jeśli mieliśmy już styczność z dziećmi w przeszłości. Asystenci to byłe szkolne sprzątaczki, nianie, matki dzieci uczących się w szkole, a od jakiegoś czasu przybysze ze wschodniej Europy, bywa, że są to osoby z dyplomem magistra takich nauk jak psychologia czy pedagogika.

Asystenci z wyższym wykształceniem to duży zastrzyk intelektualny dla brytyjskich szkół, w których kadra wspomagająca nie musi mieć nawet wykształcenia na poziomie A level (odpowiednik polskiej matury). Z drugiej strony fakt, że edukacja młodych Brytyjczyków leży w rękach angielskich analfabetów oraz wykształconych obcokrajowców, którzy jednak nie władają poprawnie angielskim, może i chyba powinna martwić.

News z sieci
Nie dziwie się wcale że ja dostaje propozycje pracy w jako wykładowca Wykształcenie jakie posiadamy w większości jest na wyższym poziomie jak u Tubylczaków.
Wystarcza chęci i z jako taką znajomością języka angielskiego
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #7 Ocena: 0

2009-03-22 07:49:51 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Zwolniony za dyskryminację nieznających angielskiego
Pochodzący ze Sri Lanki 40-letni Deva Kumarasiri, prowadzący usługi pocztowe w Sneinton na przedmieściach angielskiego Nottingham i odmawiający obsługiwania imigrantów nie władających dostatecznie angielskim, stracił pracę - donosi BBC.
Lokalne kierownictwo poczty w Nottingham uznało, że taki stosunek do klientów zaszkodzi obrotom i odebrało mu koncesję.

Miejscowi muzułmanie zbierali podpisy pod petycją w sprawie zwolnienia Kumarasiriego. Według BBC, urząd pocztowy prowadzony przez Lankijczyka bojkotowali imigranci z Polski.

Kumarasiri ściągnął na siebie krytykę Rady ds. Równości Ras i miejscowego laburzystowskiego posła Johna Heppella, który wytknął mu dyskryminowanie turystów.

Kumarasiri, który osiadł w Anglii przed 17 laty twierdzi, że znajomość języka jest wyrazem szacunku dla tradycji kraju, w którym się mieszka. Uważa się za brytyjskiego patriotę - jego dom zdobi flaga państwowa, a obie córki znają na pamięć słowa brytyjskiego hymnu.

Mężczyzna argumentował, że jego pracownicy są sfrustrowani tym, że imigranci nie potrafią się wysłowić, a on sam, nie wiedząc z czym przychodzą, nie może ich obsłużyć.

Kumarasiri spolaryzował miejscową opinię. Część nieprzychylnie nastawiona do imigrantów chwaliła go za śmiałość wypowiedzi i odważne poruszenie tematu-tabu. Inni wskazywali, że wprowadza społeczne podziały tam, gdzie ich nie powinno być.

W wypowiedzi dla BBC Kumarasiri przyznał, że odprawił z kwitkiem sześć osób, sugerując im, by wrócili na pocztę, gdy nauczą się angielskiego lub by przyszli z tłumaczem.
News z sieci
A nas się potępia za dyskryminację,a tu cała prawda
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #8 Ocena: 0

2009-03-22 09:06:28 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London


Marcinkiewicz: Rodzina jest najważniejsza
Jaki jest Kazimierz Marcinkiewicz prywatnie? Odpowiedź na to pytanie znaleźć można na jego stronie internetowej. Były premier przekonuje, że jest "człowiekiem, dla którego rodzina zawsze była wartością nadrzędną". Link do strony umieszczony jest tuż obok najnowszego wiersza kobiety, dla której Marcinkiewicz zostawił żonę
Link na stronę http://www.marcinkiewicz.waw.pl/ prowadzi z bloga Marcinkiewicza - miejsca w sieci, które ostatnio stało się trybuną miłosnych uniesień byłego premiera i jego młodej narzeczonej Izabeli. Na swoim blogu Marcinkiewicz chętnie informuje internautów o swoim życiu uczuciowym, chwali się swoim "pięknym związkiem" z ponad 20 lat młodszą pracownicą banku w londyńskim City, a także publikuje wiersze nowej ukochanej, dla której zostawił żonę i czwórkę dzieci.

Tuż obok poezji autorstwa Izabeli znajdują się archiwum bloga, statystyka odwiedzin, a także link do strony internetowej Marcinkiewicza. Były premier, który tytułuje się też kandydatem na prezydenta, szeroko rozpisuje się o tym, co dla niego w życiu najważniejsze: "Z perspektywy czasu i doświadczeń jeszcze bardziej przekonuję się, że rodzina jest najważniejsza”. Zapewnia, że zawsze znajduje czas dla żony i dzieci, z których - jak twierdzi - jest bardzo dumny. Pisze, że najważniejsze dla niego są "atmosfera i klimat domu rodzinnego”.

>>>Zobacz, jak Marcinkiewicz atakuje dziennikarzy

Wygląda na to, że byłego premiera, nazywanego złośliwie "polityczną Dodą", tak pochłonęło układanie sobie życia z nową wybranką serca, że zapomniał o zaktualizowaniu informacji o sobie na stronie. Znacznie więcej uwagi poświęca blogowi, na którym może dzielić się ze światem swoją wielką miłością do początkującej poetki.

>>> Dlaczego mam już dość romansu Marcinkiewicza?

>>> A może były premier miał powód, by zostawić żonę?

News z sieci
Fakt że nie należę do ludzi zajmującym się opinią jak mają postępować ludzie w życiu prywatnym, lecz nie zgodzę się z doktrynami głoszonymi z ust tych że ludzi z jednej strony oficjalnie głoszą miłość do żony i potomstwa jakie w wyniku tejże miłości spłodzono a z drugiej strony pokazują się z osobami nowej miłości wpajając innym że to jest ta prawdziwa miłość. Miłość prawdziwa??? Przecież to normalne tej prawdziwej tak zwanej nowej miłości na obczyźnie jest tak wiele, że nie sposób zliczyć można by powiedzieć co drugi przypadek „wielkiej miłości” to wynik nudy i łatwego życia.
Nuda: mając pieniądze pierwszy raz w życiu sam z taką gotówka i do tego poza wzrokiem wścibskiej żony, oszukując ją i dzieci zatrzymujemy jakieś drobne jako zaskórniak lub też wszystko, gdyż zawsze można powiedzieć że nie zapłacili. Kłamstwa zdobią twarze większości przybyłych tu na wyspy krajanów. Tak tez przyozdobiło ono twarz byłego premiera Marcinkiewicza. Kasa uderza jak woda sodowa do głowy.
Łatwe Zycie- to kobieta przeważnie ta dzieląca flat poszukująca pracy i okazji a praca jest odskokiem od uporczywego obmacywania partnera. Łatwe życie snuje się ulicami i krąży po pubach poszukując ofiary która da większą swobodę i odciąży portfel od wydatku na ciuch i życie w UK taka pijawa!
Łatwe życie- Jak znajdzie ofiarę patrząc jej głęboko w oczy powie że kocha i jest jedyny w swoim rodzaju partnerem zasługującym na największa uwagę i jeszcze większą miłość z jej strony, jak uczucie własnej żony i dzieci do niego.
Miłość dodaje skrzydeł czujemy się dowartościowani, lecz też daje ona ciosy bólu dla osób trzecich.
One nagle są tymi niechcianymi wielkimi pomyłkami w życiu.
Chcemy o nich zapomnieć lecz nie zawsze chcą tego te dwa oblicza.
Pamiętajcie że „łatwe życie” w końcu znajdzie coś lepszego od Ciebie, coś co będzie bardziej łatwym życiem dla ich samych.
:-]:-]:-]
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #9 Ocena: 0

2009-03-22 17:26:18 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Hitler to jednak był klawy gość!??



Krąży po sieci taka wiadomość, konkretnie wycinek Głosu Wielkoposki z '47 roku. Oto co wg agencji United Press powiedział wujek Adolf do Heinricha Himmlera 4 marca 1944 roku, o Polakach:

Polacy są najbardziej inteligentnym narodem ze wszystkich, z którymi spotkali się Niemcy podczas tej wojny w Europie... Polacy według mojej opinii, oraz na podstawie obserwacji i meldunków z Generalnej Gubernii, są jedynym narodem w Europie, który łączy w sobie wysoką inteligencję z niesłychanym sprytem. Jest to najzdolniejszy naród w Europie, ponieważ żyjąc ciągle w niesłychanie trudnych warunkach politycznych, wyrobił w sobie wielki rozsądek życiowy, nigdzie niespotykany.
Na podstawie ostatnich badań, powadzonych przez Reichsrassenamt uczeni niemieccy doszli do przekonania, że Polacy powinni być asymilowani do społeczności niemieckiej jako element wartościowy rasowo. Uczeni nasi doszli do wniosku, że połączenie niemieckiej systematyczności z polotem Polaków dałoby doskonałe wyniki

Jakby to powiedzieli Anglicy - urocze;)

W sumie to może dziadzio Hitler nie był taki zły... Każdemu zdarzają się błędy - jednym coś się stłucze, a innym wymorduje miliony. Boże jesteśmy tylko ludzmi.

A my Polacy jesteśmy też narodem lekko zakompleksionym. Rozbiory to obciach, komuna też, w zachodniej telewizji pokazują Nas wciąż jako zespół pieśni i tańca Mazowsze. Do tego niszcząca ten śliczny kraj gangrena alkoholizmu. Polak to pijak, a Polka to sprzątaczka. Tania siła robocza, szczekające rządy, prezydent ziemniak no i na koniec słynna polska szkoła futbolu:/ Kiepsko to wygląda.

Oczywiście że nie jest tak źle i my to wiemy, ale... zawsze jest głupio i wkurzająco jak się z Nas śmieją nawet jeśli to nie jest prawda.

A tu taka bomba! Hitler, wódz rasy panów, szef szefów ojca Eriki Steinbach kaja się w pas przed Polakami. BA! On wręcz chce aby Nasz krew płyneła w jego żyłach!!!

Mieszane uczucia, co?!

A widzisz kvtasku! A mogliśmy się dogadać w 39?! Jakbyś Nas miał po swojej stronie to byś nie przegrał Adolfiku, a tak to w piachu leżysz!

Chwilunia... ale czy wtedy nie bylibyśmy tam gdzie wtedy było gestapo?!?!

Kurza twarz!!!

News z sieci
No tak już Niemcy to zauważyli i inni również ale dla czego nas przy tym kopią po kostkach???

[ Ostatnio edytowany przez: Korba102 23-03-2009 11:18 ]

Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #10 Ocena: 0

2009-03-23 08:37:38 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London


Biali chcą odzyskać Amerykę

O najsłynniejszej niegdyś rasistowskiej organizacji na świecie było przez ostatnie dziesięciolecia cicho. Kiedy jednak okazało się, że prezydentem USA może zostać człowiek o ciemnej karnacji, do klanu zaczęli zgłaszać się młodzi ludzie, którzy nie czują się już dobrze w Ameryce i nie podoba im się ich nowy prezydent.

Wieszanie Murzynów

Klan powstał w 1865 roku po klęsce Konfederacji Stanów Południowych w wojnie secesyjnej. Jego zadaniem, prócz tępienia czarnych, katolików, Żydów i jankesów, było przywrócenie dawnego, to znaczy południowego, stylu życia. A jeśli to miało się nie udać, to liczyło się przynajmniej zachowanie o nim pamięci, tak by nawet wnuki tych, którzy kochali tradycję, wiedziały, czym było amerykańskie Południe, zanim zniszczyli je przybysze z północy. Klan upadał kilka razy i odradzał się potem jeszcze silniejszy. Jednak od lat sześćdziesiątych liczba jego członków zmalała, a aktywność klubu ogranicza się jedynie do spotkań w ścisłym gronie i tajemniczych rytuałów, z których osoba postronna niewiele zrozumie. Zanim to się stało, Ku-Klux-Klan był najgroźniejszą przestępczą organizacją w USA, zaraz po mafii z Chicago i Nowego Jorku. Członkowie klanu organizowali w biały dzień polowania na czarnych, których wieszali na drzewach, pobiwszy ich uprzednio dotkliwie, lub palili ich żywcem. Na celowników rewolwerów członków klubu znajdowali się także działacze na rzecz praw człowieka oraz Żydzi. Nie za wesoło żyło się na Południu także katolikom.

Do klanu należeli prawie wszyscy znaczący obywatele Południa: policjanci, sędziowie, urzędnicy, lekarze i oficerowie. Organizacja była tajna i tak liczna, że przylgnęło do niej określenie: "niewidzialne imperium". Imperium to zmalało znacznie dzięki działaniom policji, poprawie jakości życia na Południu, nawet najbiedniejszych, oraz dzięki zniesieniu segregacji rasowej. Nie zniknęło jednak zupełnie. W małych miasteczkach Alabamy, Arkansas czy obydwu Karolin działały i działają nadal lokalne organizacje, którym nie podoba się to, w jaki sposób zmienia się Ameryka.

Biali czarni ludzie

Według przeprowadzonych w 2008 roku badań demograficznych struktura ludnościowa USA zmieni się w 2042 roku na niekorzyść białej rasy. Stanie się ona mniejszością. Większość stanowić będą Latynosi, Murzyni i Chińczycy. Los białych, nawet jeśli utrzymają władzę w swoich rękach, nie będzie do pozazdroszczenia. Staną się powoli wymierającą grupą, która będzie musiała bez przerwy walczyć i udowadniać swoje prawo do życia w wielokulturowym społeczeństwie. Członkowie klanu wiedzą o tym wszystkim i chcą, by już teraz podjęto działania hamujące ten proces. Przede wszystkim chodzi o nielegalną imigrację z Meksyku i krajów Ameryki Środkowej, ale także o izolowanie czarnych gett, które stają się wylęgarnią przestępców napadających na białych. Klan nie chce też, by w USA rządzili Żydzi; wpływy Izraela to coś wyjątkowo irytującego dla białych mieszkańców Południa. Nie podoba im się także, że kolorowi sięgają po władzę, a Obama irytuje ich w szczególności. Ostatnią grupą, której nie chcą widzieć w pobliżu swych domostw biali anglosascy protestanci, są homoseksualiści.

Członkowie klanu wypowiadają się z sympatią o pierwszych falach emigracji, które przybyły do Ameryki na początku XX wieku. Niemcy, Polacy, Rosjanie - wszyscy oni zasymilowali się i wtopili w amerykańskie społeczeństwo. Ich potomkowie pracują jak Amerykanie, kochają swój kraj jak oni, płacą podatki i stoją na baczność, gdy słyszą hymn państwowy. Oni po prostu są Amerykanami. Tymczasem ludzie, którzy przybyli do USA w ostatnich dziesięcioleciach, nie mają zamiaru integrować się ze społeczeństwem. Nie chcą flagi ani hymnu. Chcą tylko pieniędzy, reszta ich nie obchodzi. Żyją zamknięci w swoim świecie, wśród swoich spraw i ludzi sobie podobnych. Dla członków klanu są po prostu wrzodem na zdrowym ciele Ameryki.

Do tego dochodzi jeszcze problem, który określa się mianem wiggers (to skrót od white niggers - biali czarni). Chodzi o dorastające pokolenie młodzieży z tradycyjnie białych dzielnic, które nie czuje się pewnie w szkole pełnej kolorowych kolegów. Dzieciaki, aby zapewnić sobie komfort i czuć akceptację, usiłują naśladować we wszystkim swoich czarnych kolegów. Mówią jak oni, ubierają się jak oni i tłuką się, z kim popadnie, także jak oni. Frustracja tych nastolatków bierze się z prostego faktu: biali przestali być bohaterami Ameryki. Dziś są tylko tłem dla kolorowych. To kolorowi grają role detektywów w filmach kryminalnych. To kolorowi są lekarzami w serialach. To czarni lansowani są dziś na pozytywnych bohaterów. Nawet najwybitniejsi sportowcy Ameryki są czarni To wszystko rodzi frustrację i lęk. Wiggers są według klanu żałośni. To dzieciaki, które wstydzą się siebie i swoich rodziców. Nikt ich jednak nie potępia; wszyscy wiedzą, że to nie ich wina, że winny jest system.

Cholerny muzułmański ekstremista

Tak ludzie klanu mówią o obecnym prezydencie USA. Kiedy został zaprzysiężony, na stronach poszczególnych klanowych organizacji zarejestrowało się kilka tysięcy nowych sympatyków, którzy zadeklarowali chęć wstąpienia w szeregi organizacji i przywdziania białej togi z kapturem. Obama nie budzi zaufania sporej części Amerykanów. Wielu z nich uważa, że jego kadencja to początek końca Ameryki. Zmiany zaś, które zapowiedział prezydent, to największa klęska Południa od czasów wojny secesyjnej. To także klęska całej Ameryki. Liderzy klanu chcą zmian, ale nie takich, o jakich mówi Obama. Czy klan będzie walczył o lepsze jutro dla białych, tak jak to robił w początkach XX wieku? Raczej należy w to wątpić. Klan nie wzywa dziś do linczów ani nie stawia na wzgórzach płonących krzyży. Jednoczy się wokół idei, której na imię "dominacja białych", ponieważ według przywódców klanu tylko biali mają predyspozycje do tego, by być liderami. Klan nie głosi dziś haseł nawołujących do niszczenia. Chodzi o to, żeby otwarcie i głośno móc zadeklarować swoje przywiązanie do "białych" wartości. Chodzi także o to, by biali mogli znów poczuć się pełnoprawnymi obywatelami w swoim kraju, bo podobno już się takimi nie czują. Chodzi także o to, by prezydentem został ktoś, kto potrafi wskrzesić Amerykę sprzed lat, a nie ktoś składający mętne obietnice, które na pewno okażą się obietnicami bez pokrycia. No i jeszcze jedno: ważne jest także to, by biali mogli bezpiecznie poruszać się po dzielnicach czarnych, nie narażając się na pobicie lub odebranie portfela. Ludzie klanu twierdzą, że czarni to ksenofobiczni rasiści, i z tym także zamierzają walczyć.
News z sieci
Biali zatracili swoja tożsamość w chwili gdy zaczęli wchodzić w związki partnerskie z dzikimi. Sami stworzyli możliwość rozwoju darmozjadów, fascynacja pasożytami. W tej chwili dochodzą do wniosku, że to nie tak powinno wyglądać?
UNESCO narzuciło kanony tolerancji i ochrony dla świata w którym czas się zatrzymał, a najlepszym faktem jest to że właśnie ten trzeci świat zaczyna terroryzować tych co stanęli w obronie tych że amatorów łatwego życia. Na każdego białego na tej planecie przypada około trzech pasożytów których już nie sposób się pozbyć.
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Strona 57.3 z 91 - [ przejdź do strony: 1 | 2 | 3 ... 56.3 | 57.3 | 58.3 ... 89 | 90 | 91 ] - Skocz do strony

« poprzednia strona | następna strona » | ostatnia »

Dodaj ogłoszenie

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Ogłoszenia


 
  • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
  • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
  • Tel: 0 32 73 90 600 Polska,