MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii
Forum Polaków w UK

Przeglądaj tematy

« poprzednia strona | następna strona » | ostatnia »

Strona 56.3 z 91 - [ przejdź do strony: 1 | 2 | 3 ... 55.3 | 56.3 | 57.3 ... 89 | 90 | 91 ] - Skocz do strony

Str 56.3 z 91

temat zamknięty | nowy temat | Regulamin

galadriel

Post #1 Ocena: 0

2009-03-15 18:58:57 (16 lat temu)

galadriel

Posty: 15913

Kobieta

Z nami od: 29-01-2009

Skąd: Lothlorien

no wlasnie smutny ten wczorajszy artykul-polacy na obczyznie
a dzis tez pesymizmem powialo-w skazany na anglie...
Magowie byli ludźmi cywilizowanymi, o wysokiej kulturze i wykształceniu. Kiedy mimowolnie stali się rozbitkami na bezludnej wyspie, natychmiast zrozumieli, że najważniejszą rzeczą jest zrzucenie na kogoś winy. Ostatni Kontynent, Terry Pratchett

Do góry stronyOnline

Temat zamknięty

Korba102

Post #2 Ocena: 0

2009-03-16 12:16:46 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Kobiety są naiwne. Oto dowód!
Czarownik, duchy i amulety - oto krótki przepis na zrobienie fortuny. Trzeba tylko uważać na policję skarbową.
Vanna Marchi kiedyś była kosmetyczką. Potem zajęła się sprzedażą produkowanych z alg środków odchudzających. Choć nie działały, sprzedawały się całkiem nieźle. Ale Marchi chciała czegoś więcej. Dlatego, jak czytamy w "Rzeczpospolitej":

W 1996 roku – wraz z córką Stefanią i 17-letnim Brazylijczykiem Mario Do Nascimento – założyła firmę, która sprzedawała w telewizjach lokalnych "produkty ezoteryczne". Miały leczyć, gwarantować szczęście w miłości, chronić przed złym urokiem, przynosić powodzenie w interesach, a nawet fortunę, bo za specjalną opłatą Vanna podawała szczęśliwe numery lotka.

Biznes kręcił się coraz lepiej. Pojawiały się nowe pomysły:

Klient, odprawiając różne czary-mary, miał rozpuszczać sól w szklance wody. Przysłane woreczki zawierały jej jednak tyle, że – zgodnie z prawami natury – całkowicie rozpuścić się nie mogła. A to był znak, że nieszczęście jest blisko.

Ale, rzecz jasna, można było mu zaradzić. Z pomocą potężnego amuletu. Kosztującego fortunę, ale to przecież jasne - magicznych przedmiotów nie znajduje się na ulicy, prawda?

Czasem jednak i one zawodziły. Wtedy wkraczał do akcji brazylijski czarownik. To wszystko przez duchy, tłumaczył. Na szczęście umiał sobie z nimi poradzić. Ale - tak, zgadliście - trochę to kosztowało.

Pewna Włoszka, rujnując rodzinę, wydała na czary 600 milionów lirów - czyli równowartość 300 tysięcy euro! Dwie inne kobiety zapłaciły po połowie tej kwoty. W sumie, jak obliczyła policja skarbowa, magiczne trio zarobiło na czarach 33 miliony euro - dzięki ponad 300 tysiącom klientów. Czy raczej - w zdecydowanej większości - klientek.

Pomyśli ktoś: pewnie naciągali niewykształcone, stare kobiety ze wsi. Gdzieżby tam! Klientelę stanowiły między innymi wyedukowane, robiące karierę lekarki i prawniczki. Włoscy badacze współczesnej kultury i socjologowie są w kropce:

Nie potrafią wytłumaczyć, dlaczego na arcyprymitywne triki oszustki dała się nabrać tak ogromna armia ludzi w jednym z bardziej rozwiniętych krajów Europy.

Ale, że ośmielimy się zapytać, co w tym dziwnego? W samych Włoszech na swojej pracy krocie zarabia ponad 100 tysięcy czarowników i czarownic, do których chodzą niemal wyłącznie kobiety. Najczęściej wykształcone - i bogate, bo innych nie stać na drożejące usługi magików.

Ktoś powie, że naiwność i wiara w magię to w takim razie cecha szczególna Włoszek, w innych krajach - w takiej Polsce, na przykład - kobiety trzymają się z dala od takich głupot.

Serio? A widzieliście kiedyś kobiece pismo bez horoskopów?
News z sieci
Ja na szczęście nie jestem zainteresowany czarami i odczynianiem i pozostawię to mniej inteligentnym osobom, gdyż to właśnie one napędzają portfele tym że dziwnym ludziom - popyt daje podaż :-]
i bardzo istotny news
PRASA ZAGRANICZNA: Ceny brytyjskich domów topnieją. Jak śnieg na wiosnę!Ich wartość spada o ponad 100 funtów dziennie.
Ceny brytyjskich domów spadły o ponad 2,3 procent w lutym i już o blisko jedną piątą (18 procent) w porównaniu do lutego rok wcześniej - podaje The Independent za Halifax House.

Co to oznacza? Mniej więcej tyle, że średnia cena domu na Wyspach wynosi obecnie ponad 160 tys. funtów i przez ostatni rok spadała o ponad 100 funtów dziennie - wynika z szacunków.

Tendencja spadkowa pogłębia się - w lutym miesięczny spadek był wyższy niż w styczniu i wyższy od prognoz analityków (ciut poniżej 2 procent).

- Ciągła presja, rosnące bezrobocie i negatywny wpływ rynków finansowych ograniczyły dostępność finansowania hipotecznego, więc prawdopodobnie ten rok będzie kolejnym trudnym rokiem dla rynku mieszkaniowego - ocenia główny ekonomista Halifax, Martin Ellis.
Ale dodajmy też, że niskie ceny zachęcają szukających domu do inwestycji i powoli rośnie liczba zawieranych transakcji.

www.independent.co.uk

Niemcy stworzą „toksyczny bank”? (Bloomberg)

Rząd Niemiec rozważa przejęcie “toksycznych” aktywów od banków - podaje agencja Bloomberg.

Niemcy chcą banku, który przejąłby „toksyczne” aktywa aż do okresu ich zapadalności, czyli nawet na kilka lat.

Oczywiście pozwoliłoby to z zminimalizować ich znaczne straty ale BaFin, czyli nadzór niemiecki nadzór finansowy szacuje, że banki mają „toksyczne” aktywa o łącznej wartości aż 300 mld euro. A na wykup za taką kwotę nawet Niemców może być obecnie nie stać.
News z sieci
myślę b.dobry news8-)

[ Ostatnio edytowany przez: Korba102 16-03-2009 12:28 ]

Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #3 Ocena: 0

2009-03-16 17:50:55 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Czy terroryści zaatakują podczas Euro 2012? Sprawdź
Wielkie sportowe imprezy są łakomym kąskiem dla zamachowców. Czy - jako organizatorzy Euro 2012 - jesteśmy przygotowani na ataki?

Stadiony, autostrady, hotele i nowoczesne lotniska - z tym wszystkim jakoś sobie poradzimy. O wiele trudniejsze wyzwanie czeka nas w kwestii zapewnienia bezpieczeństwa kibicom, oficjelom i uczestnikom mistrzostw.

Terroryści zaatakowali sportowców. Są ranni i zabici!

Jak wygląda kwestia zabezpieczeń antyterrorystycznych? Czy możemy spać spokojnie? Czy nasze służby są gotowe?

Ku przestrodze! Oto najkrwawszy zamach w dziejach sportu. Igrzyska w Monachium w 1972 roku - palestyńscy terroryści zamordowali 11 izraelskich sportowców.




Teza jest prosta: trzeba przyjąć, że zamachy będą
Musimy być przygotowani dosłownie na wszystko. Ataki z powietrza, samochody pułapki, misje samobójcze, czy broń biologiczna. WSZYSTKO!

Niestety - zdaniem ekspertów - polskie siły bezpieczeństwa są praktycznie z góry skazane na pożarcie w walce z terrorystami. Mogą sobie poradzić z dwudniową imprezą, ale nie prawie miesięczną!

Powiedzmy sobie jasno: nie można spekulować, czy zagrożenie atakami będzie duże czy małe. Na ten temat nie mamy wiedzy i jej nie będziemy mieli. Gdy się o tym dowiemy, będzie po... ptokach. Pytanie, czy należy się w ogóle do tego przygotowywać jest już grubo spóźnione. Nie ma okresu w życiu społeczeństwa, że mówimy sobie: dzisiaj się przygotowujemy, bo jest duża impreza, a jutro nie, bo ta impreza jest już skończona - nie ma złudzeń w rozmowie ze Sportfanem Jerzy Dziewulski, najbardziej znany specjalista od terroryzmu w Polsce.
Terroryści planowali atak podczas Euro. Są dowody

Człowiek, który niejednokrotnie kierował akcjami antyterrorystycznymi - jak nikt inny - zdaje sobie sprawę, jakie niebezpieczeństwo czeka Polskę podczas Euro 2012. Jego zdaniem nasz kraj... nie jest w ogóle przygotowany!

Niestety, w Polsce działania antyterrorystyczne są prowadzone czasami. Nie ma regularności - zaznacza Dziewulski.
O co chodzi? Wszelkiego rodzaju uroczystości, wizyty w Polsce papieża, czy ważnych osobistości ze świata polityki - wtedy wszystkie służby są postawione w stan gotowości.

A trzeba sobie zadać pytanie, co robimy systematycznie. Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że nic. Do Euero są jeszcze trzy lata, ale od podstaw się nie zdążymy przygotować, nie ma szans. Nikt o zdrowych zmysłach nie powie, że nie spodziewa się podczas Euro zamachów. Prawda jest taka, że trzeba przyjąć tezę, że takie zamachy będą! - zdradza Dziewulski.

Najgroźniejsze będą ataki bronią biologiczną
Niebezpieczeństwo czyhać będzie z każdej strony. Jednak zdaniem Jerzego Niewodniczańskiego - wieloletniego prezesa Państwowej Agencji Atomistyki - największe zagrożenie to ataki bronią biologiczną.

Wenger: dziwię się, że terroryści omijają futbol! Czy on oszalał?

A dokładniej użycie tak zwanej brudnej bomby. Jej skonstruowanie jest stosunkowo proste, ale nie chodzi o obawę skażeniem, a głównie chaos, jaki może wywołać wśród ludzi sam jej wybuch.

Musimy się dobrze przygotować do Euro 2012. Za czasów mojej prezesury wystąpiliśmy do Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej o pomoc w tej sprawie. Z tego co mi wiadomo, Agencja jest tym zainteresowana. Możemy liczyć na ich sprzęt i wsparcie finansowe - mówi nam Niewodniczański.
Niewodniczański jakiś czas temu zgłosił także kilka pomysłów na walkę z tego typu zagrożeniem.

Przede wszystkim przed stadionem trzeba zainstalować bramki, które nie tylko wykrywają broń, ale także materiały radioaktywne. Do tego w odpowiednie narzędzia powinni być wyposażeni bileterzy chodzący po trybunach, czy parkingowi, bo przecież ktoś może na mecz przyjechać autem-zabójcą. Niby proste środki, a moim zdaniem ich wprowadzenie zniweluje ryzyko zamachu do minimum - tłumaczy Niewodniczański.
Uff! Jak widać nie będziemy zdani sami na siebie. To nie wszystko. Udało nam się także ustalić, że od kilku miesięcy opracowywana jest koncepcja współpracy systemu bezpieczeństwa w całej Unii Europejskiej, z takim samym systemem w Polsce.

Siódme polskie miasto chce organizować Euro 2012! Które?

Chodzi głównie o to, by zapewnić - na czas trwania Euro w naszym kraju - pomoc tysięcy policjantów i antyterrorystów z pozostałych państw Starego Kontynentu.

Ku przestrodze - cz. II. Początek marca 2009. Autokar krykiecistów Sri Lanki ostrzelany przez terrorystów. Zginęło sześciu policjantów!



Euro to nie wizyta papieża! Przyjedzie bydło i będą zadymy
Czemu pomoc międzynarodowych sił jest taka ważna? Z dwóch powodów. Po pierwsze, nie może być problemów z zatrzymywaniem obcokrajowców. Jak rozrabiać zacznie np. obywatel Niemiec, to sytuację najlepiej może opanować policjant właśnie z tego kraju. On będzie mógł go przesłuchać, konsultując się z odpowiednimi ludźmi w swoim państwie rozpoznać błyskawicznie zagrożenie, jakie wynika z jego strony.

Po drugie, w nagłych przypadkach potrzebni będą tłumacze - przede wszystkim przysięgli i neutralni.

Wymiana i zbieranie informacji - uogólniając cały system łączności, był w Polsce zawsze najsłabszym ogniwem. Dlatego tak bardzo potrzebna jest pomoc z zewnątrz - mówi Dziewulski.
Byłego szefa osobistej ochrony Aleksandra Kwaśniewskiego najbardziej denerwuje jednak spokój służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo w Polsce. Twierdzą, że skoro dali sobie radę podczas wielu wizyt papieża, to czemu nie mieliby dać rady podczas Euro.

Bzdura! Tego nie ma nawet co porównywać. Papież to osobowość, głowa kościoła katolickiego, inny był więc stosunek tłumu do niego. Wiem, co mówię, bo trzy razy uczestniczyłem w tym przedsięwzięciu. A Euro 2012 to będzie rozrywka, impreza gdzie kibice będą walić w dekiel, będą lumpy, które na stadion przyjdą tylko po to by zrobić zadymę. Będzie gorąco, ale tego nikt nie chce zrozumieć - przyznaje Dziewulski.

Kryminaliści muszą wiedzieć, że starszy brat czuwa
Mimo wszystko i on widzi plusy. A są nimi ludzie, którzy w Polsce - jak przychodzi taka potrzeba - włożą w organizację maksymalny wysiłek. Dlaczego? Bo będą chcieli pokazać światu, że i w kraju nad Wisłą można normalnie, w spokoju, przygotować wielką imprezę.

Euro 2012: dostaniemy pomoc z... Bliskiego Wschodu?

Jak byłem na szkoleniu w USA, to wszyscy powtarzali jak jeden mąż: nasz amerykański sprzęt, do tego wasi ludzie i nigdy nie będzie od nas mocniejszych. Trzeba wierzyć, że i przy Euro to się sprawdzi - kończy Dziewulski.
A co w kwestii bezpieczeństwa ma do powiedzenia PZPN? Panowie z Miodowej zdają sobie sprawę z zagrożenia. Tak samo UEFA...

W środę skończyło się spotkanie z udziałem UEFA. Jednym z tematów była właśnie kwestia bezpieczeństwa. UEFA przedstawiła nam nową koncepcję, ale na razie mamy ją w kilku egzemplarzach, tylko w języku angielskim, więc by poznać ich opinię potrzebujemy czasu - zdradza nam Adam Olkowicz, szef zespołu PZPN ds. EURO 2012.
A na koniec puenta autorstwa Jerzego Niewodniczańskiego:

Powagę sytuacji trzeba mocno nagłośnić. Kryminaliści i terroryści muszą wiedzieć, że starszy brat nad wszystkim czuwa.
Kryzys trawi Polskę! Stracimy EURO 2012? Sprawdź

Co sądzicie o kwestii bezpieczeństwa podczas Euro 2012? Jesteśmy przygotowani?

News z sieci
Znając możliwości chłonne polaków siedzących na stanowiskach, za łapówki wszystko jest możliwe i może być także nie będziemy bezpieczni gdyż w Polsce tylko ryba nie bierze.
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #4 Ocena: 0

2009-03-16 18:06:50 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Jesteśmy pożeraczami śmieci


Współczesny człowiek karmiony jest makabrycznymi opowieściami o zwierzętach rzeźnych i rybach wielkości słoni, które zanim zostaną przerobione na rąbankę i filety, faszerowane są genami ludzkimi. Te wstrząsające historie, nad którymi unosi się cień doktora Frankensteina, każą nam zwracać się w kierunku żywności tzw. normalnej, zwykłej, która jest dla nas bezpieczna i przez którą nie wyrosną mężczyznom piersi, a kobietom broda.
Pij mleko, będziesz mały

Oczywiste jest, że w dzisiejszych czasach nie ma żadnej "normalnej" żywności, a za tak zwaną zdrową żywność trzeba zapłacić krocie. Jedyna w miarę czysta i nadająca się do spożycia jest ta, którą sobie wyhodujemy w ogródku lub na podwórku. Nie każdy ma jednak ogródek czy podwórko, gdzie może trzymać kury i wysiać marchewkę. Większość z nas po jedzenie idzie do sklepu i tam kupuje to, co od zawsze kojarzy mu się ze zdrowiem - mleko.

Mleko kupowane w naszych sklepach jest jedną z najbardziej szkodliwych substancji, jakie wprowadzamy do naszego organizmu. Krowa daje mleko po to, by cielakowi, który je ssie, wyrosły mocne racice i rogi. Człowiek tego wszystkiego nie potrzebuje. Pije jednak mleko, bo pił je właściwie od zawsze. Koncerny zajmujące się produkcją wysoko przetworzonych produktów nabiałowych w każdej kampanii reklamowej podkreślają, jak wspaniale mleko wpływa na nasz organizm i całe nasze życie. Wzmacnia kości, zapobiega osteoporozie i w ogóle jest najlepsze. "Pij mleko, będziesz wielki!" - tak brzmiało jedno z haseł reklamowych. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie. Mleko utrudnia wchłanianie wapnia potrzebnego do budowy kości i przez to właśnie przyczynia się do powstawania osteoporozy. Dla wielu ludzi mleko jest zupełnie nieprzyswajalne i ci akurat mają szczęście, bo istnieje duża szansa, że dożyją późnej starości, bez złamań kości i kłopotów z przesiewaniem się tkanki kostnej. Dzisiejsze mleko zawiera ponad 400 procent więcej pestycydów niż porównywalna próbka ziaren zbóż czy warzyw. Najgorsze w mleku jest jednak co innego. Naturalne mleko ma konsystencję granulatu, podczas pasteryzacji niszczy się tę strukturę i powstaje rozwodniony płyn. Do tego mleko poddaje się homogenizacji. W czasie tego procesu znajdujący się w jego tłuszczach enzym oksydaza ksantynowa wnika do krwioobiegu i sieje tam prawdziwe spustoszenie. Enzym uszkadza ścianki naczyń krwionośnych w taki sposób, że powstają mikroblizny w żyłach i tętnicach, a na nich z kolei osadza się cholesterol powodujący zatkanie naczyń. Proces ten został dostrzeżony i opisany po raz pierwszy podczas wojny koreańskiej, kiedy to lekarze i naukowcy odbywający służbę wojskową w szpitalach armii USA zauważyli w zwłokach niektórych młodych żołnierzy objawy miażdżycowe charakterystyczne dla ludzi w wieku emerytalnym. Jeśli już ktoś musi pić mleko, o wiele lepiej byłoby, gdyby pił mleko kozie niż krowie.

Śmierć czyha w kranie

W Ameryce woda płynąca z kranów zawiera fluor, a u nas chlor. Obydwie te substancje są śmiertelnie niebezpieczne dla człowieka. W Polsce nikt już chyba nie pije wody z kranu, od kiedy popularność zdobyły źródełka oligoceńskie lub woda mineralna dostępna w sklepach. Gdyby jednak komuś przyszło to do głowy, niech się lepiej zastanowi. Chlor ma tę właściwość, że odparowuje z wody po wydostaniu się z kranu. Kiedy więc odstawimy kubek z kranówą na pół godziny, wszystko powinno być w porządku. Powinno, ale nie jest. W każdej wodzie bowiem znajdują się jakieś substancje organiczne, z którymi chlor wchodzi w reakcję, w wyniku czego powstaje chloroform - rakotwórcza substancja śmiertelnie groźna dla człowieka. Nawet długotrwała kąpiel w chlorowanej wodzie może być groźna dla naszej skóry.

Nie lepiej jest z fluorem. Znalazł się on w amerykańskich kranach, żeby poprawić stan uzębienia amerykańskich dzieci. Tylko dlaczego wodę z fluorem mają pić także dorośli? Poza wszystkim do fluoryzacji zębów stosuje się fluorek wapnia, a do wody dodawano fluorek sodu i kwas fluorokrzemowy. Tak się dziwnie składa, że obydwa te związki są produktem ubocznym powstającym w czasie wytwarzania nawozów sztucznych. Zakłady produkujące nawozy dysponują ogromnymi ilościami tych substancji, które są w wielu wypadkach skażone ołowiem i arsenem. Fluorek sodu, zanim awansował do grupy leków na próchnicę, stosowany był powszechnie jako trutka na szczury. Okazało się jednak, że w USA jest go znacznie więcej niż szczurów i coś trzeba z nim zrobić. Władze wielu miast dały się przekonać, że należy dodać to świństwo do wody i powiedzieć ludziom, że dzięki temu ich dzieci nie będą miały próchnicy. Cena fluorku sodu po podjęciu takiego postanowienia bardzo szybko podniosła się o 1000 procent.

Poza tym do wody płynącej w rurach dodaje się także różne chemikalia, które mają sprawić, że rura będzie trwalsza, nie będzie ulegać korozji. Rura z pewnością po czymś takim nie ulegnie korozji, ale nasz przewód pokarmowy owszem.

Pożeracze antybiotyków

Jeśli ktoś ma wątpliwości, w jakich warunkach hoduje się w Polsce i nie tylko w Polsce bydło rzeźne, powinien wybrać się do miejsca takiej hodowli. Zwierzęta stoją w boksach bez możliwości ruchu, ich jedynym zadaniem jest jedzenie. Pochłaniają więc masę paszy, która naszpikowana jest antybiotykami. To wszystko odkłada się w ich organizmach, a potem przenika do naszych. Kiedy już tam trafi, rujnuje całkowicie naszą odporność. Antybiotyki podaje się właściwie wszystkim zwierzętom przeznaczonym do spożycia, także kurczakom. Do tego dochodzi karmienie zmodyfikowaną genetycznie paszą. Jakby tego było mało, mięso, które trafia na półki sklepowe, jest poddawane różnego rodzaju chemicznym i mechanicznym obróbkom, które mają sprawić, że będzie ono lepiej wyglądało i lepiej się sprzedawało. Każdy, kto ma znajomego lub krewnego pracującego w sklepach z mięsem, usłyszał od niego zapewne dobrą radę, którą da się streścić w zdaniu: lepiej nie kupować nic, co kosztuje mniej niż 30 złotych za kilogram. Tylko kogo na to stać? Zjadamy więc wszystko to, co producent i handlowcy wpakują do sprzedawanych przez siebie produktów. Nie mamy wyjścia. No chyba że zaczniemy sami produkować żywność na własne potrzeby. Tylko kto będzie miał na to czas i chęci.
News z sieci
Żywność oferowana szczególnie w UK jest bardzo zdrowa, chodzi o tak zwaną gotową, co widać na ulicach. Fast food jest zdrowy ludzie co bardziej przypominają trzodę jak normalne istoty. A najlepsze jest to że trzoda udaje że to ich samych nie dotyczy.
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #5 Ocena: 0

2009-03-16 18:34:32 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Jak zostać żoną VIP-a?

Ruszyła pierwsza w Polsce szkoła uwodzenia miliarderów na rosyjskiej licencji. I chociaż w naszym kraju bardzo bogatych mężczyzn jest kilkakrotnie mniej niż u wschodnich sąsiadów, chętnych do nauki Pań nie brakuje.

Polska szkoła uwodzenia milionerów to córka rosyjskiej placówki. Chociaż o licencję na jej prowadzenie ubiegało się wiele rodzimych firm szkoleniowych, dostały je dwie młode dziewczyny. Na polskim rynku są już jednak dziesiątki szkół, które w sztuce uwodzenia szkolą zarówno kobiety i mężczyzn. Czym więc chcą do siebie przekonać właścicielki kolejnej? Jak zapewniają, nie będą w niej uczyć technik podrywania bogatych panów, a raczej tego, jak być prawdziwą damą. Pierwsze zajęcia odbyły się już w styczniu.

Jak uwieść oligarchę?

W Rosji szkoły, w których uczą jak zdobyć i zatrzymać przy sobie bogatego męża istnieją od kilku lat, w niemal każdym większym mieście. W samej Moskwie jest ich kilkanaście. Najbardziej znana jest prowadzona przez Maksima Kiczajewa, autora bestsellera Jak zostać żoną VIP-a. Tutaj godzina lekcji kosztuje około 200 euro, podczas kiedy średnia moskiewska pensja to 300-400 euro. Chętnych kobiet nie brakuje. Kurs traktują jak inwestycję w swoją przyszłość. Nauka w takiej szkole trwa nawet 2-3 miesiące.

Za sowitą opłatą, Rosjanki trafiają w magiel psychologów, speców od PR, wizażystów i stylistów. Wiele z tych szkół opiera się na programowaniu psycholingwistycznym. Uczy kobiety odpowiedniej mimiki i gestów, które pomogą omotać mężczyznę. Ale też jak na randce inteligentnie porozmawiać o filmie czy spektaklu teatralnym (pod warunkiem wszak, że i on się tym interesuje, w innym wypadku nie wskazane jest peszyć wiedzą). Łowczyni milionerów ma być nie tylko dobrze ubrana, ale też powinna być obyta i oczytana. W dwa miesiące trudno jednak nadrobić zaległości z lektur, ale można nauczyć się, jak robić wrażenie intelektualistki. Nie wystarczy złapać bogatego męża, ale trzeba umieć też go przy sobie utrzymać, żeby koleżanka, która nie daj Boże również jest po kursach, nam go nie odbiła. Jednak i tego uczą w szkołach uwodzenia.

A jest o co walczyć. W Rosji wiele nawet wykształconych i pracujących kobiet nie ma szans na zarobki wyższe niż 500 euro miesięcznie. Nie rosną pensje przeciętnych Rosjan, ale rośnie za to liczba milionerów, którzy chcą mieć u swojego boku piękną partnerkę z klasą. Skłania to kobiety do marzeń o księciu, który porwie je do lepszego życia, a szkoły uwodzenia obiecują, że marzenia staną się faktem. Ile Rosjanek dzięki kursom znalazło bogatych mężów, nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że na ich marzeniach zarobili właściciele szkół podrywania.

Uwodzenie po polsku

W Rosji Panie wyposażone w wiedzę, jak zdobyć bogatego męża, mają duże pole do popisu. Tam milionerów jest ponad 100 tysięcy i prawie tyleż samo miliarderów. Polska nie jest krajem tak zasobnym w zamożnych kandydatów na męża. Dlatego też właścicielki polskiej wersji szkoły uwodzenia zmieniły nieco priorytety. Zapewniają, że rodzime kursy nie uczą kobiet, jak poderwać bogacza, a raczej uczą odkrywania kobiety w kobiecie - jak same określają, stawiają na samorozwój kobiet.

Kursy trwają nie trzy miesiące, jak w Rosji, a jeden weekend, w czasie którego Panie nabierają ogłady i klasy. Zajęcia odbywają się od rana do wieczora. Zaczynają się w piątek, kiedy to kandydatki na uwodzicielki zajmują się ciałem; poznają tajniki dobrego wyglądu. Oddają się w ręce fryzjera, stylisty i wizażysty. Dowiadują się jak dobrać buty do płaszcza i torebkę do sukienki.

Następny dzień poświęcony jest tajnikom ducha, czyli panie uczą się psychologii zachowań: stosowania i czytania mowy ciała, dowiadują się jak być pewną siebie i myśleć o sobie, jak o atrakcyjnej kobiecie. Poznają też zasady savoir-vivre'u. W niedzielę przyszłe uwodzicielki, już piękne i pewne siebie spotykają się z Giannim Sabattinim, Włochem, znanym restauratorem, autorem programów włoskiej telewizji i smakoszem, który opowie o dobrych winach i serach. Dowiadują się, jak dobierać odpowiednio trunki do dań, okazji i pory dnia.

Chociaż szkoła ruszyła dopiero w styczniu, chętnych nie brakuje. Na pierwszy kurs zgłosiło się dwanaście osób. Damami chcą być kobiety niezależnie od wieku i zwodu. Zgłaszają się i dwudziesto-, i czterdziestolatki, i barmanki, i bizneswomen. Nie wystarczy jednak zapłacić, żeby dostać się na kursy. Najpierw trzeba przejść przez rozmowę z właścicielkami. I to do nich należy ostatnie słowo.

Jak tłumaczy współwłaścicielka szkoły, Polski są pięknymi kobietami, ale często popełniają błędy, np. nie wiedzą jakie wino pasuje do deserów, a które należy podać do mięs. Kurs dostarczy im tej wiedzy i na kolejnych spotkaniach wśród ludzi biznesu nie strzelą już gafy. Pokażą, że mają nie tylko urok, ale i klasę.

Takiej Polki nie powstydziłby się nawet rosyjski miliarder.


News z sieci

Survivor dla Pań a co z nami?:-]:-]:-]
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #6 Ocena: 0

2009-03-16 20:49:19 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Polska między historią a geopolityką: Co groby zdrajców robią na Powązkach?
Jeżeli najważniejszym grobem w Polsce jest Grób Nieznanego Żołnierza, to najważniejszym cmentarzem Rzeczypospolitej jest warszawski cmentarz Wojskowy na Powązkach. Oba święte dla Polaków miejsca zostały utworzone osobistą decyzją naczelnika państwa Józefa Piłsudskiego. W ten sposób zwycięski wódz chciał uczcić chwałę i zachować dla przyszłych pokoleń pamięć o swoich żołnierzach, którzy polegli w walce o wolność Ojczyzny. W jednym ze swych najsłynniejszych rozkazów Marszałek pisał: "Po upadku Polski każde pokolenie zrywało się do walki o utracony byt niepodległy, każde pokolenie słało na pole bitwy żołnierza, jako przedstawiciela Ojczyzny, by krwią serdeczną wpisywał w księgę dziejów - 'Jeszcze Polska'... Żołnierze! Krew waszych przodków pisała w dziejach smutne - 'nie zginęła!' Wy, szczęśliwsi, dziś po raz pierwszy w wolnej Ojczyźnie, krwią swą piszecie - żyje i zginąć nie może!".
Wojskowe Powązki są miejscem unikatowym i wyjątkowym. Na stosunkowo niewielkim obszarze mieszczą całą nieomal najnowszą historię Polski. Powstanie Styczniowe 1863 roku, Legiony Marszałka Piłsudskiego 1914, wojna w obronie przed najazdem Rosji bolszewickiej 1920, Powstanie Wielkopolskie 1918, Powstania Śląskie 1919-1921, Powstanie Warszawskie 1944, obrona Polski przed agresją Niemiec we wrześniu 1939 - każde z tych dramatycznych wydarzeń w dziejach Polski ma swój własny zamknięty cmentarz na wojskowych Powązkach. Na każdym spoczywają ci, którzy walczyli o wolność Ojczyzny nie tylko z wrogami Polski, ale zarazem z wrogami Europy, bo takimi były zbrodnicze totalitarne mocarstwa Rosji i Niemiec. Te groby na cmentarzu, jak na żadnym innym, pokazują kolejne pokolenia tych, którzy walczyli za Polskę, chociaż wolna Polska okazała się nie dla nich. To byli ci, dla których hasło "Bóg, Honor, Ojczyzna" nie było jedynie pustym frazesem, ale traktowali je dosłownie. Tak jak Józef Piłsudski, który pędzony w kajdanach i na piechotę (!) na syberyjskie zesłanie w eskorcie rosyjskich żandarmów wymyślił jedną ze swych słynnych złotych myśli: "W życiu są rzeczy ważniejsze niż samo życie". Ilu najbardziej wartościowych Polaków miało taką filozofię życiową i dla idei, dla sprawy, dla wolności ryzykowało swym życiem i swoją wolnością? Żaden historyk nigdy ich nie zliczył i nie zliczy, ale najwięcej z nich spoczęło właśnie na wojskowych Powązkach.
Tutaj jest miejsce wiecznego spoczynku tych, którzy rządzili Polską w XX wieku. Tutaj pochowani są najwięksi bohaterowie Polski, ale także najgorsi zdrajcy i renegaci w służbie wrogów i okupantów. Tutaj leżą również najwybitniejsi polscy poeci, pisarze, artyści, naukowcy, sportowcy. Warszawskie Powązki Wojskowe są unikatowym cmentarzem w skali całej Europy ze względu na niezwykle ważne mogiły symboliczne, które znajdują się tutaj, a świadczą o zbiorowej pamięci Polaków. Takim symbolicznym grobem tysięcy pomordowanych oficerów Wojska Polskiego - bezbronnych jeńców, jest Dolina Katyńska. Trzy białe marmurowe krzyże to z kolei symboliczna mogiła sybiraków - w sumie co najmniej trzech milionów Polaków, którzy zesłani w XIX i XX wieku na Syberię, pozostali na zawsze w śnieżnych bezkresach na Wschodzie. Dla mnie osobiście miejscem szczególnie symbolicznym jest Kwatera "Ł" tzw. Łączka na końcu cmentarza. To tutaj komunistyczni oprawcy wrzucali do dołów pod śmietnikiem (!) zamęczonych lub zamordowanych więźniów politycznych z Rakowieckiej. Pomnik na Łączce symbolizuje tysiące więźniów politycznych PRL z lat 1984-1989. Kwatera Armii Krajowej i pomnik Gloria Victis symbolizuje tysiące żołnierzy Polski Podziemnej, którzy nie mają własnego grobu, w tym bohaterskich komendantów głównych AK: generała Grota-Roweckiego zakatowanego w Sachsenhausen przez Niemców oraz generała Niedźwiadka-Okulickiego zakatowanego przez Rosjan w Moskwie.
Jeśli ten cmentarz jest tak wyjątkowy w Polsce, a nawet w Europie, to już zupełnie unikalnym jego fragmentem jest Aleja Zasłużonych. To najpiękniejsza aleja cmentarna w naszym kraju, ale także miejsce politycznych, moralnych i historycznych kontrowersji. W tej alei pochowani zostali bohaterowie Legionów Piłsudskiego: generał Jaksa-Rożen i płk Harasymowicz, zdobywca Wilna generał Żeligowski, bohater Polski i Ameryki pułkownik WP i armii USA Ryszard Kukliński, bohaterowie wojny obronnej z września 1939: generałowie Kutrzeba i Wład.
W Alei Zasłużonych znajdują się też niestety monumentalne sarkofagi największych zdrajców Polski, targowiczan XX wieku, służących Rosji sowieckiej w imię imperialnej władzy Moskwy nad Polakami. Wielu z nich to komunistyczni zbrodniarze i mordercy, m.in. Bierut, Gomułka, Rola-Żymierski, Marchlewski, Zawadzki, Spychalski. Ci ludzie są naprawdę zasłużeni nie dla Polski, ale dla Rosji, tak jak Dzierżyński albo Rokossowski pochowani na honorowych miejscach w Moskwie. Jak wytłumaczyć młodzieży XXI wieku - uczniom, studentom, harcerzom, żołnierzom, których tak liczne wycieczki zwiedzają Powązki - co te groby zdrajców Ojczyzny robią w Alei Zasłużonych?

News z sieci
Czy ktoś znajdzie się by rozliczyć tych co jeszcze tam nie trafili? a na pewno stoją w kolejce do tej alei RÓŻ czerwonych, gdyż białe róże to unikaty a biało czerwonych nie znajdziemy.
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #7 Ocena: 0

2009-03-17 12:21:04 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Ile stracił już przeciętny mieszkaniec Wysp
Niezależny raport statystyczny ocenia, że w wyniku kryzysu finansowego przeciętny dorosły Brytyjczyk stracił 40 tysięcy funtów. Raport sporządziła jedna z najbardziej prestiżowych firm rozrachunkowych, PriceWaterhouseCoopers.
Według tych wyliczeń, w ciągu półtora roku brytyjski rynek nieruchomości stracił 800 miliardów funtów, a giełda bilion sto miliardów - w sumie prawie 2 biliony funtów. Przeciętny spadek majątku na głowę dorosłego Brytyjczyka wynosi więc 40 tysięcy funtów czyli blisko 200 tysięcy złotych. John Hawksworth, szef działu makroekonomicznego PriceWaterhouseCoopers zgadza się, że takie statystyki to duże uproszczenie i wielu Brytyjczyków poniosło znacznie wyższe straty, a inni - zwłaszcza nie posiadający własnego domu i inwestycji - minimalne.

John Hawksworth powiedział jednak agencji Reutera, że suma tych strat odbije się ostro na wydatkach konsumpcyjnych, gdyż wszyscy, bogaci i biedni będą teraz zaciskać pasa co najmniej przez resztę roku. Według innych przewidywań, brytyjskie ceny nieruchomości, które spadły dotychczas o 20%, są jeszcze daleko od dna i mogą spaść jeszcze o dalsze 35%
News z sieci
To jak mój były landlord on nie płacił gdyż te pieniądze z rentu wysyłał do Kenii, by znów rodzina z Kenii mogła tu przyjechać, tak na marginesie tam już cała rodzina jest ścigana z tytułu niespłacenia kredytów itp.
Zawsze mogą wszak dostać pomoc od kraju, w którym biały nie ma nic do powiedzenia, gdyż czarny go przekrzyczy.
Później zrobi ktoś raport o zubożeniu społeczeństwa i napisze BRYTYJCZYCY a w tych procentach większej części będą nazwiska Makumba itp. a Smyth to już będzie tylko zjawisko.
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #8 Ocena: 0

2009-03-18 10:10:39 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Po Bradford i Sheffield przyszedł czas na Londyn. Polska ambasada w Londynie ostrzega przed siatkami oszustów, którzy próbują zwerbować Polaków do fikcyjnej pracy w Wielkiej Brytanii. To właśnie tutaj - do polskiej ambasady - w ciągu ostatniego miesiąca, zgłosiło się ponad 30 oszukanych osób.

Znalazłam ogłoszenie w ogólnopolskiej gazecie praca: pracownik fizyczny do pakowania artykułów wędkarskich. Podany był angielski numer telefonu. Zadzwoniłam, odebrał pan, który był bardzo konkretny- praca 6 dni w tygodniu, stawka za godzinę 8 funtów – opowiada Ewa, która wraz z przyjaciółmi wybrała się na Wyspy. – Wylądowaliśmy na Stansted gdzie miał nas ktoś odebrać. Nikt tam jednak na nas nie czekał. Po telefonie do naszego pośrednika okazało się, że musimy dojechać na Heathrow, gdzie czekaliśmy kolejne 3 godziny. Po czym kolejny telefon, że jednak mamy wziąć taksówkę i jechać pod podany adres – relacjonuje Ewa. – Pod domem czekaliśmy 40 minut. Było zimno, a my okropnie zmęczeni. W końcu zjawił się Polak, który mówi, najpierw kasa, a później wejście do domu. Mówimy, że miało być odwrotnie. On dzwoni do faceta, z którym cały czas się kontaktowałam, rozmowa jest tak skonstruowana, byśmy nie mogli się zorientować co się dzieje. Poszliśmy pod dom, daliśmy pieniądze i facet znikł. Miejsce spotkania było ciemne i niebezpieczne. Wokół kręcili się dziwni ludzie. Ewa wraz ze znajomymi uciekli, ale o zwrocie pieniędzy za bilet lotniczy, transport, mieszkanie już nawet nie marzą.

- Straciliśmy razem 1200 funtów. Na szczęście mieliśmy kasę i znamy angielski, inaczej nie wiem jak byśmy sobie poradzili – dodaje Ewa.

Podobna sytuacja spotkała Jędrzeja. Znalazł ofertę pracy w Gazecie Wyborczej. Skusił go zarobek 8 funtów za godzinę i zakwaterowanie.

- Ogłoszenie dotyczyło pakowania ryżu, bez znajomości języka angielskiego. Podany był brytyjski numer komórki. Miła pani tłumaczyła, że mogę przyjechać w ciągu kilku dni – opowiada Jędrzej. Kupił bilet i przyleciał do Londynu. Na start zabrał ze sobą pieniądze, by mieć do pierwszej wypłaty. Pośrednika widział raz - w momencie wręczenia mu pieniędzy. Jędrzej, dzięki pomocy rodziny, która kupiła mu bilet, wrócił do Polski. Według danych ambasady, to najbardziej typowy schemat oszustwa. W ciągu ostatniego miesiąca do Ambasady RP w Londynie zgłosiło się ponad 30 oszukanych osób. Dyplomaci przewidują, że skala oszustw będzie się poszerzała w związku z kryzysem panującym na Wyspach, a co z a tym idzie brakiem pracy.

- Radzimy, by osoby wybierające się do pracy na Wyspach były ostrożne przy korzystaniu z usług agencji pośrednictwa pracy. Można sprawdzić osoby oferujące pracę czy rzeczywiście są pracownikami danej firmy. Ponadto nie oddawać pieniędzy w nieznane ręce. Jeśli jesteśmy umówieni na lotnisku z daną osobą, a ona nie zjawia się, to już powinno budzić nasze podejrzenie - mówi Dariusz Adler, radca w wydziale konsularnym Ambasady RP. – Nie należy także traktować poważnie ofert, gdzie podany jest wyłącznie numer telefonu komórkowego, czy też wysoka stawka godzinowa – dodaje Dariusz Adler.

W 2007 roku w okolicach Luton, doszło do masowych oszustw. Dzięki organizacjom polonijnym działającym na tamtym terenie oraz pomocy policji i Ambasady RP udało się zlikwidować większość grup przestępczych. Dyplomaci apelują, by nie dać się zbyć takiej sytuacji. – Należy zgłosić na policję każde oszustwo. Tylko wtedy będziemy mogli podjąć odpowiednie działania, by zapobiec takim sytuacjom – stwierdza na zakończenie Dariusz Adler, radca w wydziale konsularnym Ambasady RP.

News z sieci
Na despotyzm i cwaniactwo nie ma lekarstwa, a jedyną radą to, to że należy trzymać się na baczności, kuszący łatwy i wysoki zarobek- taka uwaga powinna dać dużo do rozważenia czy aby nie jesteś w trakcie przeróbki na konia?
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #9 Ocena: 0

2009-03-19 07:51:00 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Tłumacz potrzebny od zaraz
Policja z Suffolk ujawniła dane dotyczące kosztów, jakie każdego roku ponosi zatrudniając tłumaczy, którzy potrzebni są przy obsłudze językowej świadków, ofiar, jak i przestępców - informuje Goniec.com.
Przypuszcza się, że zapotrzebowanie na tłumaczy wzrośnie o około 18 procent, ponieważ wciąż przybywa obcokrajowców, nie znających języka angielskiego. Obecnie policja w Suffolk zatrudnia tłumaczy aż 40 języków i dialektów.

W ciągu jednego miesiąca policja wydaje blisko 20 tysięcy funtów. Tym samym, odnotowano niezwykły wzrost zapotrzebowania na tłumaczy. Od 1 kwietnia ubiegłego roku skorzystano z ich usług aż 808 razy. Na przełomie lat 2007/2008 ich usługi kosztowały policję nieco ponad 16 tysięcy funtów miesięcznie.

Najpopularniejszym językiem w Suffolk okazał się polski. Polskich tłumaczy proszono o pomoc aż 281 razy. Zaraz za polskim plasuje się litewski (103 przypadki korzystania z usług tłumaczy). Na dalszych miejscach znalazły się języki: rosyjski, portugalski, kurdyjski, a także turecki, słowacki i rumuński.

Na liście potrzeb policji w Suffolk znalazły się także tak rzadkie odmiany języków, jak Wolof (używany w Senegalu), Tigrinya (Etiopia) i Tagalog (Filipiny).

- Naszym celem jest zapewnienie wszystkim mieszkańcom usług na jak najwyższym poziomie. Chcemy, aby każdy z kim się kontaktujemy, miał pewność, że został dokładnie wysłuchany i zrozumiany – mówi rzecznik komendy policji w Suffolk. - Wzrost kosztów, jakie ponosimy, oznacza m.in. że stale rośnie liczba obcokrajowców, którzy wymagają naszej pomocy – dodaje.

Tłumacze zatrudniani przez tamtejszą policję zarabiają 33,83 funta za godzinę pracy w dni powszednie. Za pracę w nocy i w soboty dostają 50,75 funta za godzinę, a w niedziele i dni ustawowo wolne od pracy stawka ta wzrasta do 67,66 za godzinę pracy.
News z sieci
Dziwne te informacje że my jesteśmy jedynymi najliczniejszymi imigrantami którzy maja największe konflikty z prawem i właśnie to nas najwięcej napadają i to my jesteśmy tymi, co nie znają j. angielskiego. Z drugiej strony według prawa osoba poszkodowana ma prawo do tłumacza i to tłumacza przysięgłego ponieważ, tylko te źródła mogą być brane pod uwagę przez sąd. Pomimo tego i tak dla mnie jest to niewiarygodna informacja ponieważ jak już kiedyś wspominałem w podobnym komentarzu, w TV Brytyjskiej poruszali problemy o ludności z Azji i Afryki którzy przebywają tu w UK zupełnie nie znając j. urzędowego .
Instytuty opiekujące się ta ludnością ponoszą sromotna klęskę ponieważ te osoby tych kultur nie mogą uczyć się od obcych a tym bardziej innowierców, spotkałem się z faktem zamykania kobiety z dziećmi we flatach by ustrzec je przed grzesznikami:-]
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #10 Ocena: 0

2009-03-19 08:19:40 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Poradnik dla imigrantów
"England People Very Nice" to obowiązkowa opowieść dla każdego imigranta

Opowiedziana na deskach teatru komedia "England People Very Nice" to przewrotna historia o czterech pokoleniach imigrantów. Wszyscy przyjechali do Wielkiej Brytanii w poszukiwaniu lepszego życia.

Francuskich Hugenotów, Irlandczyków, Żydów czy emigrantów z Bangladeszu łączy o wiele więcej niż się to może początkowo wydawać. Wartka, zaskakująca akcja spektaklu przenosi nas do Bethnal Green, biednej i nieco zepchniętej w niepamięć dzielnicy Londynu, gdzie krzyżują się losy wszystkich imigrantów.

"England People Very Nice" pozwala przyjrzeć się nieco z boku poszukiwaniom pracy, kłótniom o zarobki czy mieszkanie. Jak się okazuje historia imigrantów nie zmieniła się za wiele od XVII wieku...

Kiedy: piątek i sobota (21 i 22 marca 2009 r.), start o 19.30
Gdzie: National Theatre, South Bank, Londyn
Za ile: bilety już od 10 funtów
Więcej informacji: 020 7452 3400

News z sieci8-)
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Strona 56.3 z 91 - [ przejdź do strony: 1 | 2 | 3 ... 55.3 | 56.3 | 57.3 ... 89 | 90 | 91 ] - Skocz do strony

« poprzednia strona | następna strona » | ostatnia »

Dodaj ogłoszenie

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Ogłoszenia


 
  • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
  • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
  • Tel: 0 32 73 90 600 Polska,