Mają dosyć żądań gejów, więc zabronią im mówić!
Bo inaczej lobbing homoseksualistów doprowadzi do legalizacji gejowskich małżeństw z możliwością adopcji dzieci. A wielu osobom wcale się to nie podoba.
Bułgarscy posłowie z komisji ds. społeczeństwa i mediów chcą zmiany obowiązującego prawa o lobbingu tak, aby zakazane zostało propagowania takich pomysłów, gdyż są one "sprzeczne ze społeczną etyką". W uzasadnieniu wniosku napisali (za "Gazetą Wyborczą"

:
Jeśli nie zmienimy prawa, istnieje wielkie niebezpieczeństwo, że rozmaite międzynarodowe organizacje gejowskie albo pojedyncze pary homoseksualne będą lobbować na rzecz zalegalizowania małżeństw gejowskich, albo adopcji dzieci przez takie pary.
Proponowana przez komisję zmiana prawa nikogo w Bułgarii nie zaskakuje. Podobny pomysł zaprezentowali w zeszłym roku nacjonaliści z Bułgarskiej Unii Narodowej podczas "tygodnia nietolerancji". Debatowali wówczas na temat:
Jak zwalczać szkodliwy wpływ homoseksualizmu i pedofilii w Bułgarii?
Do prezydenta i rządu wysłali list, domagając się w nim wprowadzenia zakazu "jawnej promocji homoseksualizmu, pedofilii i innych zboczeń seksualnych", który ma "uchronić moralność i kulturową tożsamość Bułgarów".
Z raportu Departamentu Stanu USA (dotyczącego przestrzegania praw człowieka na świecie) wynika, że 80 proc. obywateli Bułgarii postrzega homoseksualistów negatywnie, z czego aż 59 proc. - wrogo. Połowa nie zgodziłaby się pracować z gejem, zaś 70 proc. nie chce, by homoseksualista uczył ich dzieci.
Negatywne nastawienie rodaków do gejów dziwi Wesselę Tabakową, profesor etyki na Uniwersytecie Sofijskim:
Właściwie nie wiem, z czego to wynika, kiedyś uchodziliśmy za tolerancyjny naród.
Może "tolerancyjny naród" miał po prostu dosyć promowania homoseksualizmu i starań o wprowadzenie w Bułgarii gejowskich małżeństw? Społeczeństwo uznało, że ktoś - ujmując rzecz dosadnie - przegina, zadziałał więc efekt wahadła.
Ciekawe, kiedy inne europejskie nacje osiągną punkt, od którego będą mogły już tylko odbić się w drugą, nietolerancyjną stronę?
News z sieci
Królowa nie lubi gejów? To niech abdykuje!
Gejowscy aktywiści mają usta zawsze pełne sloganów o potrzebie tolerancji dla odmiennych poglądów. Niestety, czasem sami nie potrafią być tolerancyjni.
Przekonała się o tym Zofia, królowa Hiszpanii. Na 70. urodziny monarchini wydano jej biografię. Zawarte w książce opinie królowej sprawiły, iż na starszą panią posypały się gromy ze strony działaczy ruchów gejowskich. Niespodziewane problemy żony Juana Carlosa opisuje "Polska":
W wydanej z okazji okrągłego jubileuszu biografii zacytowano opinię monarchini, że "geje mogą się żenić, ale niech nie nazywają tego małżeństwem". (…

W książce "Królowa z bardzo bliska", autorstwa Pilar Urbino, znalazły się też inne cytaty, które rozwścieczyły gejów. - Rozumiem i szanuję fakt, ze istnieją osoby o odmiennej od mojej orientacji seksualnej. Nie rozumiem jednak, że czują się one dumne z tego powodu, że są gejami, i manifestują to na swoich paradach. Gdyby manifestację zorganizowali wszyscy ci, którzy nie są gejami, zablokowaliby ruch na ulicach - miała powiedzieć królowa autorce swej biografii.
Jak widać, do zdenerwowania hiszpańskich gejów wystarczy naprawdę niewiele. Trudno uznać, iż królowa powiedziała coś niedopuszczalnego. W jej słowach nie ma nienawiści do homoseksualistów. Po prostu wyraziła opinię charakterystyczną dla wielu osób o konserwatywnych poglądach.
Działacze spod tęczowego sztandaru zareagowali w histeryczny sposób. Niektórzy posunęli się nawet do postawienia żądania abdykacji królowej Zofii:
- To nie do wiary, by królowa składała takie deklaracje. Za czasów dyktatury Franco setki gejów, lesbijek i transseksualistów trafiły za swą seksualną orientację do więzienia - przypomniał Miguel Ángel González, przewodniczący gejowskiej organizacji COGAM z Madrytu. Zapowiedział przy tym protesty w całym kraju. - Jeśli królowa nie odwoła swoich słów albo nie abdykuje, będziemy krzyczeć: Niech żyje republika! - dodał.
Bez wątpienia los mniejszości seksualnych za czasów dyktatury Franco był ciężki, lecz jaki ma to związek ze słowami królowej? Czy dawne krzywdy mają usprawiedliwiać każde żądania gejowskiego lobby? Najwyraźniej w Hiszpanii uważa się, że tak. Politycy wszystkich partii na wyścigi ruszyli potępiać królową. Nawet mąż nie stanął w jej obronie.
Nikt za to nie powiedział, iż monarchini ma prawo do swoich poglądów. Zwłaszcza, że nikomu one nie szkodzą. Hiszpańscy politycy zachowali się tak, jakby w debacie publicznej liczyło się tylko jedno zdanie – zdanie gejowskich działaczy.
News z sieci
Wszystko co nienaturalne powinno się unicestwiać
Gejowskie tematy wyeksportować na zimny kontynent- Antraktyda by się do tego nadawała
Jeszcze troszkę i będziem linczowani przez one - te geje
"Sodomia może poważnie szkodzić twemu zdrowiu"
Londyński duchowny postanowił w dosyć ekstrawagancki sposób wystąpić w obronie brytyjskiego poczucia humoru. Teraz jednak jemu samemu nie jest chyba do śmiechu.
Ojciec Peter Mullen z londyńskiego City uznał, iż na Wyspach satyra mięknie pod wpływem politycznej poprawności. Efektem tego jest, zdaniem Mullena, kompletna posucha na dowcipy o gejach i muzułmanach. Szczególnie w mediach się ich nie uświadczy. Duchowny postanowił odwrócić ten trend osobiście, na swoim blogu. O treści wpisów Mullena donosi oburzony "Dziennik":
Liberalni londyńczycy przecierają oczy ze zdumienia. Kapelan giełdy, 66-letni Peter Mullen, chce, by każdego geja tatuowano na podbródku i pośladkach. "Nadszedł czas, by wierni domagali się zniechęcania do praktyk homoseksualnych w sposób znany z paczek papierosów" (…

"Uczyńmy obowiązkiem każdego homoseksualisty, by wytatuował swoje pośladki napisem: >sodomia może poważnie szkodzić twemu zdrowiu<, a podbródek podpisem >fellatio zabija<"
Faktem jest, iż tekst Mullena nie grzeszy specjalnym wysublimowaniem. Oczy przetarli więc nie tylko "liberalni londyńczycy", ale też kościelni zwierzchnicy "żartownisia":
"Chociaż kler ma prawo do wyrażania własnego zdania, ta wysoce obraźliwa wypowiedź w żaden sposób nie odzwierciedla poglądów Diecezji Londyńskiej" - napisano w specjalnym oświadczeniu dla gazety "Evening Standard". Nieoficjalnie wiadomo, że wobec kontrowersyjnego duchownego wszczęte zostało postępowanie dyscyplinarne.
Trudno ocenić, czy Mullen dokonał prowokacji, czy też po prostu dał wyraz swoim poglądom. Niezależnie od przyczyn duchowny prawdopodobnie zakończył w ten sposób karierę.
Lecz jeśli celem Mullena była faktycznie prowokacja to należy przyznać, iż osiągnął sukces. Bez wątpienia udowodnił, że z pewnych spraw w Wielkiej Brytanii śmiać się nie wolno.
News z sieci
:-Y
[ Ostatnio edytowany przez: Korba102 14-03-2009 15:20 ]
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz