Wielka Brytania plasuje się na czele listy uzależnionych. Żyjący tutaj Polacy również coraz częściej zamieniają "tradycyjny" alkohol na narkotyki. Nie tylko dlatego, że są tańsze i łatwo dostępne.
Już dwa lata temu British Crime Survey ujawniło, że ponad 30 proc. Brytyjczyków przynajmniej raz w życiu miało do czynienia z narkotykami. Świeże dane, rodem z Europejskiego Centrum Monitoringu Narkotyków i Narkomanii, mówią o Wielkiej Brytanii jeszcze gorzej. Badania poświęcone tylko marihuanie wykazały, że blisko połowa Brytyjczyków w wieku od 15 do 34 lat popala trawkę regularnie. To sprawia, że Wyspy znajdują się w niechlubnej czołówce Europy.
Narkoman – brudny, obdarty, żebrzący na ulicy z pokłutymi żyłami. – Kto tak sobie ten problem wyobraża, ten widzi tylko wierzchołek góry lodowej – mówi Monika Zerbin, pracująca z osobami uzależnionymi. – Bo tacy narkomani to skrajność. Najczęściej bywa tak, że czyści, nieźle ubrani ludzie wracają z pracy i spędzają wieczór paląc jointy, a każdy weekend upływa im na ostrych imprezach w towarzystwie ecstasy czy kokainy – dodaje. Co w tym złego, skoro wciąż pracują, stać ich na używki i nie pakują się przez to w kłopoty? - Niby nic, ale są to zwykle miłe złego początki – ostrzega terapeutka.
Życie niezbyt kolorowe
Wielka Brytania jest krajem szczególnego ryzyka, a najbardziej podatni na uzależnienia są właśnie imigranci. My, Polacy, jesteśmy niestety w grupie najwyższego ryzyka, bo – jak mówi Monika Zerbin – często zamieniamy sobie nałóg na nałóg. – Pochodzimy z kraju, gdzie sporo się pije. Wielu ludzi, którzy jeszcze w Polsce mieli problemy z alkoholem, przyjeżdżając na Wyspy, wpada w kłopoty z narkotykami – mówi. – Raz, są one tutaj tańsze. Dwa, ich skutki łatwiej ukryć, np. przed pracodawcą – dodaje. To drugie szczególnie dotyczy "miękkich" używek. Symptomy "dnia następnego" nie są tu tak oczywiste, jak w przypadku alkoholu.
O powodach, dla których Polacy na emigracji sięgają po narkotyki, można by napisać opasłe tomy. – Chodzi o potrzeby, które mamy, a których nie potrafimy zaspokoić – mówią spece od uzależnień. A akurat na brak niezaspokojonych potrzeb emigranci narzekać nie mogą. – Izolacja i poczucie wyobcowania, które przydarza nam się szczególnie na początku pobytu tutaj – zaczyna wyliczankę Monika Zerbin. – Często pracujemy ciężko, poniżej kwalifikacji, mamy kłopoty z komunikacją… To wszystko sprawia, że nasze życie tutaj nie jest kolorowe, chcemy więc jakoś sobie pomóc. Tyle że często na niewiele nas stać, a narkotyki – przez swoją dostępność i niską cenę - wydają się najłatwiejszym sposobem na odpoczynek, relaks czy zabawę – dodaje.
Zażywanie nie pomaga
Ten medal ma jednak i drugą stronę. Oprócz oczywistych i znanych, fizycznych konsekwencji, nawet miękkie narkotyki często odbierają nam siły i wolę do działania. – Pomijając ekstremalne przypadki uzależnienia, już samo zażywanie narkotyków nie pomaga nam w życiu – mówi Zerbin. – Długotrwałe palenie marihuany zabija ambicję, odbiera motywację i sprawia, że "nie chce się chcieć" – dodaje.
To może się wydawać dobrą strategią przetrwania trudnych chwil, bo życie wydaje się bardziej znośne, ale gdy znajdziemy się w naprawdę trudnej sytuacji, często nie umiemy wykrzesać z siebie woli walki koniecznej do tego, żeby cokolwiek w życiu zmienić.
– A na emigracji nie ma żartów. Wielu z moich klientów to bezdomni, którzy pracę i mieszkanie stracili dosłownie w ciągu tygodnia – dodaje terapeutka.
Trzy grupy, trzy ciosy
Brytyjskie prawo stosuje trzy grupy, do których zalicza poszczególne narkotyki. Od tego, w której grupie znajduje się dana substancja, zależą kary i sposób ich egzekwowania. Są to:
Grupa A - twarde narkotyki o największej szkodliwości. Zalicza się do nich heroina, kokaina, grzyby halucynogenne, a także ecstasy. Za ich posiadanie możemy dostać do siedmiu lat więzienia, a za handel – nawet dożywocie.
Grupa B – pośrednia, zaliczane są do niej narkotyki na bazie BMK, czyli amfetaminy oraz od niedawna również konopie indyjskie (marihuana, haszysz). Za posiadanie teoretycznie grozi nam do 5 lat więzienia, za sprzedaż do 14 lat.
Grupa C – narkotyki o najniższej szkodliwości to według brytyjskiego prawa głównie uspokajające i przeciwbólowe pigułki dostępne wyłącznie na receptę. Zazwyczaj posiadanie niewielkiej ilości kończy się upomnieniem lub zatrzymaniem do wyjaśnienia, choć teoretycznie możemy dostać nawet do 2 lat. Za handel zaś do 14 lat.
W stosunku do marihuany rząd brytyjski planuje wkrótce zastosowanie tzw. systemu trzech ciosów. Zatrzymany po raz pierwszy za posiadanie tej substancji otrzyma jedynie pouczenie, gdy zdarzy się to po raz drugi – mandat w wysokości do 80 funtów. Natomiast dopiero trzykrotna recydywa skończy się grzywną lub nawet wyrokiem sądowym.
News z sieci
Moja opinia jest zawsze taka sama - narkotyki jakie by niebyły, komu są one potrzebne?
Wszyscy uzależnieni ludzie będą bronić stanu rzeczy że miękkie narkotyki nie uzależniają więc wyjaśnijcie mi dlaczego ta szara sfera sięga po te miękkie? Faktycznie one nie uzależniają tyle że ma się zawsze na nie ochotę!
Człowiek uzależniony zawsze będzie opiniował pozytywne aspekty środków odurzających.
Najlepsze jest to że ludzie co nie zażywają żadnych środków psychotropowych nie poruszają tematu – ponieważ on nie dotyczy ich a wtedy tyka jak ulegną wypadkowi gdzie przyczyną będzie człowiek który był pod ich wpływem.
[ Ostatnio edytowany przez: Korba102 13-03-2009 07:23 ]