Polacy zapracowali w Wielkiej Brytanii na opinię, iż są doskonałymi fachowcami. Jak się okazuje, dotyczy to wszelkich zawodów. Także tego najstarszego.
W Londynie prostytucja jest powszechnym zjawiskiem. Opisuje je tygodnik "Cooltura":
Według raportu przygotowanego przez organizację charytatywną Poppy Project dla BBC, w Londynie usługi seksualne świadczone są na każdym rogu, średnia cena za stosunek to 62 funty, ale najniższe stawki zaczynają się już nawet od 15 funtów. Za dodatkową opłatą (10 funtów) można "kupić" stosunek bez zabezpieczenia. Najwięcej domów publicznych (aż 71) znajduje się w dzielnicy Westminster, a najmniej (tylko 8) w Southwark. Na każdą z londyńskich dzielnic przypada średnio 28 domów publicznych.
Znaczna część brytyjskich prostytutek to nasze rodaczki, co zaczyna irytować emigrantów na Wyspach. Fora internetowe pełne narzekań na niski poziom moralności Polek. Wydawana w Zjednoczonym Królestwie "Cooltura" postanowiła dowiedzieć się czegoś o polskich kobietach pracujących w najstarszym zawodzie świata.
Dziennikarka "Cooltury" porozmawiała z kilkoma prostytuującymi się Polkami. W ten sposób powstał raport ukazujący ponurą rzeczywistość nierządu uprawionego przez całkiem "zwykłe" dziewczyny:
Pytam się, co Jola teraz o sobie samej myśli. Mówi, że stara się jak najmniej myśleć, bo tu już nie ma miejsca na wyrzuty sumienia czy zastanawianie się. Nie lubi swojej pracy, ale wie, że gdyby nie ona, jej najmłodsza siostra nie dostałaby takiej pięknej wyprawki do I klasy, a dwie kolejne siostry miałyby co najwyżej po jednej parze dżinsów, a jako najstarsza siostra czuje się za nie odpowiedzialna.
Bardzo to wzruszające. Warto podkreślić, że to Jola zebrała w jednym domu kilka koleżanek, de facto zostając "burdelmamą". Między innymi dwudziestoletnią Kasię:
Dopiero jak przyjechałam, dowiedziałam się, czym ona się zajmuje. A kiedy okazało się, że jedna dziewczyna wyjeżdża i jest wolne miejsce w domu, powiem szczerze, że nawet nie szukałam innej pracy. W Polsce na studiach też musiałam tak dorabiać, nie było to dla mnie nic nowego, ale za to za lepsze pieniądze. Czy czuję, że robię coś złego? Nie, teraz już nie. Bieda zmusza ludzi do różnych strasznych rzeczy. Jedni kradną, inni sprzedają swoje ciało za pieniądze. Ja kraść nie chciałam.
No tak, Kasię bieda zmusiła do prostytucji, ale szukać innej pracy nawet nie próbowała. Ciekawe ile polskich kobiet myśli dokładnie w ten sam sposób i racjonalizuje swoje zachowanie czynnikami zewnętrznymi? Biorąc pod uwagę przytoczone wcześniej liczby – z pewnością wiele. Jednak mistrzynią w oszukiwaniu siebie i innych jest Ania, która w ogóle nie używa słowa "prostytutka". Woli termin "pani do towarzystwa". Ania ma w Polsce narzeczonego, który oczywiście myśli, że ona pracuje w sklepie. Jak to Kazik śpiewał: "tylko czemu ręce ma białe?". Kobieta nie powie przyszłemu mężowi prawdy:
Mówię sobie, że czasami naprawdę cel uświęca środki. Narzeczonemu nigdy nie powiem. To już nie będzie miało znaczenia. Kiedyś weźmiemy cichy, skromny ślub i będziemy żyli długo i szczęśliwie.
Pewnie, po co ukochanemu facetowi zawracać głowę takim szczegółem, że spało się z setkami innych mężczyzn? Najważniejsze, iż są pieniądze na wspólne życie.
Czy naprawdę oddające się nierządowi Polki robią to z braku jakiejkolwiek alternatywy? Czy na początku XXI wieku mieszkanki dużego europejskiego kraju nie maja innego wyjścia niż sprzedawać się za pieniądze? Trudno w to uwierzyć.
News z sieci
A nasze panie powiedzą zawsze że to miłość a jak już kiedyś ktoś powiedział ona już w sobie niema ceny, pakol czy grylowany bez różnicy byle kasa była i co gorsze z reguły bez zabezpieczenia w końcu syf to oryginał a HIV to Roy’s Roy’s seksu na pałę
A później niespodzianka podgrylowane bachory, owoce miłości ze zwierzakiem.