MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii
Forum Polaków w UK

Przeglądaj tematy

« poprzednia strona | następna strona » | ostatnia »

Strona 54.3 z 91 - [ przejdź do strony: 1 | 2 | 3 ... 53.3 | 54.3 | 55.3 ... 89 | 90 | 91 ] - Skocz do strony

Str 54.3 z 91

temat zamknięty | nowy temat | Regulamin

Korba102

Post #1 Ocena: 0

2009-03-08 15:11:54 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Prawo UE pozwoli usuwać krzyże ze szpitali i urzędów
Także zdejmować obraźliwe dla wierzących plakaty filmowe.

Unia Europejska chce wprowadzić prawną zasadę równości poglądów na wiarę i religię.

Każdy, kto poczuje się obrażony przez symbole wiary lub nie-wiary, będzie mógł domagać się ich usunięcia - donosi "The Daily Mail".

Wszelkiego rodzaju firmy i instytucje państwowe będą mogły być pozwane do sądu, jeżeli np. ateistom nie spodoba się wieszanie w nich krzyży.

Podobnie wieszanie plakatu filmowego z "Żywotu Briana" Monty Pythona na ścianie hotelu
, może dla owego hotelu zakończyć się procesem - sugeruje gazeta.

O tym, czy rzeczywiście tak będzie, zdecydują w tym roku kraje UE. Bo ich rządy mają zagłosować nad dyrektywą Rady Unii Europejskiej w sprawie wprowadzenia w życie zasady równego traktowania osób bez względu na religię lub światopogląd, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną
News z sieci
Szykuje się nam następna krucjata skoro fakt umieszczania wizerunków wiary godzi w odczucia ateistów, to co można powiedzieć o tych co wierzą? jak tu egzystować???
Islamiści będą atakować Katolików a Ateiści jak i jednych tak i drugich. Czas sięgnąć po glany by kopać dokładnie wszystkich bez różnicy na wyznanie! Absurd jakich mało ale pedalstwo ma prym więc niech żyją!
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #2 Ocena: 0

2009-03-08 16:24:23 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Fachowiec

'Czy to sens ma, kląć, że ten Świat z kiepskiego zrobiony surowca,
Bo dobry Bóg już zrobił co mógł, teraz trzeba zawołać fachowca!'

Nasz kochana landlady (czyli babka od której wynajmujemy nasz letniskowy domek), po naszych usilnych prośbach i tragicznym telefonie w środku nocy zaczynającym się słowami: 'z bojlera leci woda jak z kranu- co robić?!' postanowiła bojler wymienić. Przywiozła nowy w środę ze słowami, że w najbliższym czasie pojawi się fachowiec, który go zamontuje. Fachowiec pojawił się w piątek rano. Pakistańczyk koło 40. Szalenie ciekawski, zadający dużo pytań, szwendający się po domu cały dzień... I do tego brudas nieprzeciętny- łaził wszędzie w ubłoconych buciorach, wszystkie rurki i inne takie piłował w kuchni zamiast wyjść do ogródka, narzędzia porozrzucał po całym domu, czym doprowadzał Chiarę do białej gorączki, do szału i do innych agresywnych stanów.
Zdjął stary bojler, walnął go w kąt ogródka i zabrał się do zakładania nowego gubiąc po drodze kawałki styropianu, w które piec był zapakowany. Chiara zgrzytała zębami.
Wreszcie o 4 po południu boler wisiał na swoim miejscu i zaczął ogrzewać dom. Chiara odetchnęła z ulgą, bo myślała, że fachowiec zaraz zbierze swoje zabawki i się zmyje. Nic z tego- fachowiec zostawił burdel i wyszedł mówiąc, że zaraz wróci. Wrócił po 2 godzinach. Przeszedł się po pokojach, odpowietrzył grzejniki w każdym pokoju, popytał skąd jesteśmy, co robimy itd. Przy odpowietrzaniu grzejnika w kuchni wcale się nie przejął, że syfiasta woda z grzejnika leci nam prosto na podłogę, nogę od stołu i modem, który stał pod stołem. Chiara miała mord w oczach.
Około 7 wieczorem znowu wyszedł mówiąc, że zaraz wróci. Chiara miała totalnie dość, więc zaczęła sprzątać. Powynosiłyśmy wszystkie kartonowe i styropianowe kawałki na śmietnik, wyczyściłyśmy wszystkie krzesła jakich fachowiec używał przy piłowaniu rurek. Fachowiec wrócił po 8, posprawdzał kaloryfery po raz setny i zaczął zbierać swoje zabawki, czym wprawił Chiarę w stan błogi, bo wreszcie była nadzieja, że facet się wyniesie przed północą, wreszcie umyje się kuchnię i zrobi jakieś jedzonko, którego przez fachowca-syfiarza byłyśmy pozbawione przez cały dzień. O 9 pan się zmył. Narzędzia zostawił w przedpokoju, mówiąc, że wróci po nie w sobotę rano. Domycie kuchni, podłóg, doczyszczenie wykładzin w pokojach zajęło nam prawie 3 godziny. Jak dziś przyjdzie to mamy zamiar nie wpuścić go za próg- podamy mu narzędzia przez drzwi, bo inaczej znowu nasyfi nieprzeciętnie...

News z sieci
Właśnie fachowcy z Azji i Afryki są najlepsi





Codziennie jestem wyzywany. Każdego dnia bez wyjątku nazywają mnie debilem, bezmózgim, leniem, zwierzęciem i gnojem. Dodam, że wymieniłem tylko epitety, które mogę legalnie zacytować.


Gdyby tylko na epitetach się skończyło. Zakazano mi także wrócić do Polski. Nie ważne, że nie chcę. Zabroniono mi także przyjechać w odwiedziny, bo gnój takiego prawa nie ma. Ciekawi was kto? Moi krajanie, rodacy z kraju nad Wisłą, „wielcy Polacy”, którzy emigrantów mają za śmieci.

Bardzo trudno jest ocenić sytuację, jaka ma obecnie miejsce w sieci, a dotyczącą dyskusji o zjawisku emigracji. W debacie tej uczestniczą głównie media elektroniczne - portale , fora internetowe, strony www. Głównie dlatego, że najpełniej, choć na odległość, łączą Polaków w zaciętej debacie. Trudno pisać o dyskusji, przypomina to bowiem bardziej agresywny bełkot towarzyszący pijackim awanturom.

Przyczyną owego konkursu, maratonu wulgarności, jest sztucznie wprowadzony podział na „nich” i na „nas”. Podział na dobrych i złych, jak w tanim filmie klasy „C”. Podział nie mający realnego poparcia w faktach będący echem frustracji, które moim zdaniem swoje głęboko ukryte źródło mają w polityce, jaką uskuteczniał rząd poprzedniej kadencji. Do tej sytuacji przyczyniły się także tyrady niektórych posłów, którzy grzmieli płomiennymi przemowami w sejmie o „zdradzie” jakiej dopuścili się ci, którzy wyjechali z kraju. O tym, że ci nieudacznicy któregoś dnia wrócą z podkulonym ogonem.

Retoryka jak z czasów głębokiego komunizmu - populistyczne hasła szybko znalazły swojego odbiorcę. Temat bardzo szybko podchwycony i rozdmuchany, teraz zamienił się w spiralę, która sama się nakręca. Jedni obrażają drugich, nie odnosząc się tak naprawdę do żadnych konkretnych sytuacji, zdarzeń czy informacji. Uprawiając najbardziej tani rodzaj obrażania, najbardziej tani i jednocześnie bezmyślny, wzajemne obrażanie się dla zasady.

W naszej historii „pojęcie emigracji” zawsze było jej integralną częścią. To, że wielkie wynalazki i dzieła były pisane na obczyźnie nikomu nie przeszkadzało. Nikt też nie potępiał zjawiska. Obecne masowe wyjazdy z kraju też możemy nazwać kolejną „Wielką Emigracją, biorąc pod uwagę wielkość zjawiska”. Zdaję sobie sprawę, że ta ma zupełnie inne przyczyny, cel i środki, ale czy naprawdę tak strasznie się różnimy? Mickiewicz wyjechał z kraju zostawiając go w potrzebie, a jest wieszczem narodowym i wzorem. Kowalski wyjechał wczoraj, kiedy w Polsce sytuacja jest stabilna, panuje pokój i ład i staje się automatycznie debilem, obywatelem drugiej kategorii.

Najbardziej niepokojące jest to, że zjawisko początkowo marginalne zaczyna zataczać coraz szersze kręgi. Czyżbyśmy, jako naród, mieli zamiar pobić jakiś, kolejny zresztą, rekord poziomu ksenofobii. A może ci „obrażacze” najzwyczajniej są tylko bandą niespełnionych frustratów? Nową wersją wrednych, plotkujących staruszek spod bloku, które bardziej interesują się życiem cudzym niż własnym. Dlaczego zamiast zająć się własnym życiem nie tylko wtykamy nosy w życie sąsiadów, ale także tych, którzy są daleko od nas: ludzi anonimowych, zwykłych jak my, których w tak samo zwykły i anonimowy obrażamy. To może przy kontroli paszportowej, jak przyjadę na wakacje, stanie taki ktoś i napluje mi w twarz? Za zdradę stanu, za wybór jakiego dokonałem jako wolny człowiek. Zwyczajny, szary, wolny Polak. Obecnie już Polak drugiej kategorii.

Zastanawiam się tylko jak zakwalifikować to zjawisko, czy jest to tylko jakaś głupawa nowa moda, walka niespełnionych ambicji, zawiedzionych nadziei i zazdrości, czy groteskowa, karykaturalna nowa wersja nacjonalizmu? Wiem, że internet daje anonimowość, daje poczucie bezpieczeństwa i bezkarności, po raz kolejny jednak udowadniamy, że nie jest on dla wszystkich. Niektórzy powinni mieć „zakaz wstępu”, bo nie nie ma żadnej różnicy w zawartości Polaka w Polaku, bez względu na to czy autobus, którym jedzie do pracy mija Pałac Kultury czy Pałac Buckingham.

News z sieci.

No comment:-]

[ Ostatnio edytowany przez: Korba102 09-03-2009 08:14 ]

Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #3 Ocena: 0

2009-03-11 07:03:01 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Kryzys napędza rasizm w Szkocji
Jim Murphy, minister do spraw Szkocji w rządzie Gordona Browna ostrzega, że pogarszająca się sytuacja na rynku pracy może doprowadzić w najbliższym czasie do narastania problemu rasistowskich ataków - informuje Goniec.com.
Urodzony w Glasgow brytyjski minister podzielił się swoimi obawami podczas konferencji zorganizowanej przez Partię Pracy w Dundee. Murphy oświadczył, że żadna z trzech głównych partii politycznych w UK nie bierze na poważnie twierdzenia, że kryzys spowodowali zagraniczni pracownicy. Polityk podkreślił, że nikt nie powinien uciekać się do rasizmu w dobie kryzysu.

Jak przypomina Goniec.com, wielu zagranicznych pracowników znalazło zatrudnienie przy wydobyciu ropy i gazu w północno-wschodnim rejonie Szkocji. Dodatkowo tysiące przyjezdnych, w większości Polaków, pracuje w różnych sektorach gospodarki na północy kraju.

Oficjalne statystyki pokazują, że w północno-wschodniej Szkocji przypadki rasistowskich ataków zdarzają się coraz częściej. Policja potwierdza, że w latach 2007–08 zanotowano w tym rejonie ponad 462 incydenty na tle rasistowskim, w porównaniu z 275 przypadkami w latach 2003-04.

News z sieci

Może nie ale prawda jest naga media i elita rządząca robi inkwizycję na emigrację szczególnie z Polski już fakt wypowiedzi Gordona B. w Brytyjskim Parlamencie że w UK praca tylko dla Brytyjczyków jest namawiająca do dyskryminacji pozostałych. Nie da się ukryć to jest jawna dyskryminacja i podburzanie do nienawiści na tle narodowościowym. A co za różnica czy to jest w Szkocji, Irlandii Północnej czy gdziekolwiek indziej. Fakt jest faktem a nie jest to teoria. Nikt nie chce wyrażać opinii w kierunku Afrykańskich workerów
Nikt nie będzie mówił na temat Azjatów i Afrykanów tylko na nasz europejczyków ponieważ opinia jak by niebyła w ich kierunku jest od razu traktowana jako rasizm, lecz nas można mieszać ze wszystkim co się da i świadczyć że wina jest w nas a nie innych przybyszach do UK

Inny News

Lenistwo Brytyjczyków główną przyczyną imigracji na Wyspy
Brytyjski polityk Lord Mandelson powiedział, że mieszkańcy krajów Europy Wschodniej, które są członkami Unii Europejskiej, mają możliwość i duże szanse na brytyjskim rynku pracy, ponieważ lokalni pracownicy nie chcą podejmować wolnych, według nich mało atrakcyjnych etatów – informuje elondyn.co.uk.
Kolejny raz potwierdzony został fakt, że imigranci nie zabierają Brytyjczykom pracy. To Brytyjczycy swoim leniwym zachowaniem – niechętnie podejmując mało atrakcyjne dla nich zajęcia - doprowadzają do tego, że imigranci mają, "po co" przyjeżdżać na Wyspy Brytyjskie. Gdyby lokalni mieszkańcy podejmowali pracę, którą wykonują imigranci, pewnie do Wielkiej Brytanii nie przyjechałaby tak duża liczba imigrantów. Lord Mandelson uważa również, że tak liczna imigracja, jaką w ostatnich latach doświadcza Wielka Brytania jest między innymi wynikiem leniwego zachowania brytyjskich pracowników.

Lord Mandelson oświadczył, że imigranci pochodzący z państw członkowskich wypełniają luki na brytyjskim rynku pracy pomagając prężnie rozwijać się brytyjskiej gospodarce. Dodał także, że pracownicy z krajów Wschodniej Europy nie mają negatywnego wpływu na sytuację ekonomiczną Brytyjczyków. - Prawdą jest to, że imigranci korzystają czasem z pomocy publicznej państwa, ubiegając się o różnego typu zasiłki, jednak ich wkład w brytyjską gospodarkę jest o wiele wyższy aniżeli pobierane przez część imigrantów świadczenia - powiedział Lord Mandelson.

Setki tysięcy osób przyjechało po 2004 roku na Wyspy Brytyjskie, jednak kryzys ekonomiczny, widocznie dotykający brytyjską gospodarkę, spowodował, że niektóre osoby postanowiły powrócić do kraju. Według najnowszych danych liczba imigrantów z tzw. krajów A8, które weszły do UE pięć lat temu, a ich obywatele są uprawnieni do podejmowania legalnej pracy na Wyspach, zmniejszyła się z 504 tysięcy (stan w trzecim kwartale 2008 roku) do 469 tysięcy osób (koniec 2008 roku) - podaje elondyn.co.uk

[ Ostatnio edytowany przez: Korba102 11-03-2009 07:05 ]

Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #4 Ocena: 0

2009-03-11 17:11:30 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Polskie prostytutki w UK: Nasi mężowie się nie dowiedzą

Polacy zapracowali w Wielkiej Brytanii na opinię, iż są doskonałymi fachowcami. Jak się okazuje, dotyczy to wszelkich zawodów. Także tego najstarszego.
W Londynie prostytucja jest powszechnym zjawiskiem. Opisuje je tygodnik "Cooltura":

Według raportu przygotowanego przez organizację charytatywną Poppy Project dla BBC, w Londynie usługi seksualne świadczone są na każdym rogu, średnia cena za stosunek to 62 funty, ale najniższe stawki zaczynają się już nawet od 15 funtów. Za dodatkową opłatą (10 funtów) można "kupić" stosunek bez zabezpieczenia. Najwięcej domów publicznych (aż 71) znajduje się w dzielnicy Westminster, a najmniej (tylko 8) w Southwark. Na każdą z londyńskich dzielnic przypada średnio 28 domów publicznych.

Znaczna część brytyjskich prostytutek to nasze rodaczki, co zaczyna irytować emigrantów na Wyspach. Fora internetowe pełne narzekań na niski poziom moralności Polek. Wydawana w Zjednoczonym Królestwie "Cooltura" postanowiła dowiedzieć się czegoś o polskich kobietach pracujących w najstarszym zawodzie świata.

Dziennikarka "Cooltury" porozmawiała z kilkoma prostytuującymi się Polkami. W ten sposób powstał raport ukazujący ponurą rzeczywistość nierządu uprawionego przez całkiem "zwykłe" dziewczyny:

Pytam się, co Jola teraz o sobie samej myśli. Mówi, że stara się jak najmniej myśleć, bo tu już nie ma miejsca na wyrzuty sumienia czy zastanawianie się. Nie lubi swojej pracy, ale wie, że gdyby nie ona, jej najmłodsza siostra nie dostałaby takiej pięknej wyprawki do I klasy, a dwie kolejne siostry miałyby co najwyżej po jednej parze dżinsów, a jako najstarsza siostra czuje się za nie odpowiedzialna.

Bardzo to wzruszające. Warto podkreślić, że to Jola zebrała w jednym domu kilka koleżanek, de facto zostając "burdelmamą". Między innymi dwudziestoletnią Kasię:

Dopiero jak przyjechałam, dowiedziałam się, czym ona się zajmuje. A kiedy okazało się, że jedna dziewczyna wyjeżdża i jest wolne miejsce w domu, powiem szczerze, że nawet nie szukałam innej pracy. W Polsce na studiach też musiałam tak dorabiać, nie było to dla mnie nic nowego, ale za to za lepsze pieniądze. Czy czuję, że robię coś złego? Nie, teraz już nie. Bieda zmusza ludzi do różnych strasznych rzeczy. Jedni kradną, inni sprzedają swoje ciało za pieniądze. Ja kraść nie chciałam.

No tak, Kasię bieda zmusiła do prostytucji, ale szukać innej pracy nawet nie próbowała. Ciekawe ile polskich kobiet myśli dokładnie w ten sam sposób i racjonalizuje swoje zachowanie czynnikami zewnętrznymi? Biorąc pod uwagę przytoczone wcześniej liczby – z pewnością wiele. Jednak mistrzynią w oszukiwaniu siebie i innych jest Ania, która w ogóle nie używa słowa "prostytutka". Woli termin "pani do towarzystwa". Ania ma w Polsce narzeczonego, który oczywiście myśli, że ona pracuje w sklepie. Jak to Kazik śpiewał: "tylko czemu ręce ma białe?". Kobieta nie powie przyszłemu mężowi prawdy:

Mówię sobie, że czasami naprawdę cel uświęca środki. Narzeczonemu nigdy nie powiem. To już nie będzie miało znaczenia. Kiedyś weźmiemy cichy, skromny ślub i będziemy żyli długo i szczęśliwie.

Pewnie, po co ukochanemu facetowi zawracać głowę takim szczegółem, że spało się z setkami innych mężczyzn? Najważniejsze, iż są pieniądze na wspólne życie.

Czy naprawdę oddające się nierządowi Polki robią to z braku jakiejkolwiek alternatywy? Czy na początku XXI wieku mieszkanki dużego europejskiego kraju nie maja innego wyjścia niż sprzedawać się za pieniądze? Trudno w to uwierzyć.

News z sieci
A nasze panie powiedzą zawsze że to miłość a jak już kiedyś ktoś powiedział ona już w sobie niema ceny, pakol czy grylowany bez różnicy byle kasa była i co gorsze z reguły bez zabezpieczenia w końcu syf to oryginał a HIV to Roy’s Roy’s seksu na pałę
A później niespodzianka podgrylowane bachory, owoce miłości ze zwierzakiem.
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #5 Ocena: 0

2009-03-11 18:10:29 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Nie uczą o Holokauście, by nie urazić muzułmanów
Szkocja staje się rajem dla wyznawców islamu. Poprawność polityczna sięgnęła zenitu, gdy zakazano wszystkim pracownikom służby zdrowia jedzenia przy biurkach, a nauczycielom mówienia o Holokauście.
W połowie września zaczyna się święty miesiąc muzułmanów czyli ramadan. Wyznawców Allaha obowiązuje post od świtu do zmierzchu. By więc nie drażnić ich widokiem jedzenia, zabroniono osobom zatrudnionym w służbie zdrowia spożywania posiłków przy biurkach. Dodatkowo z korytarzy mają zniknąć wózki z kanapkami i napojami, a także maszyny z batonikami.

Na'eem Raza z pozarządowej organizacji Meem, która wymusiła wprowadzenie zakazu:

To kwestia tolerancji. Te przepisy mają pomóc w ugruntowaniu dialogu międzyreligijnego w miejscu pracy. Dzięki nim ludzie będą mogli poznać muzułmańskie obyczaje i uwrażliwić się na problemy tej społeczności.

Szkoccy konserwatyści wpadli we wściekłość. Bill Aitken, parlamentarzysta Partii Konserwatywnej, dla "Rz":

Co za idiotyzm! Jeżeli muzułmanie chcą się przez miesiąc głodzić, to proszę bardzo. Ale jak można narzucać podobne obyczaje innym.

Inny przykład skrajnej politycznej poprawności:

Brytyjskie Towarzystwo Skautyzmu zabroniło ostatnio swoim podopiecznym jedzenia kiełbasek z ogniska, co było odwieczną tradycją na harcerskich obozach. Powód: widok skwierczącej na ogniu wieprzowiny mógłby urazić uczucia muzułmanów.

Skauci są skazani na faszerowane konserwantami wegetariańskie przysmaki wprost z plastikowych pudełek. Zdaniem władz Towarzystwa dzieci są zachwycone. Dziennikarze rozmawiali z nimi i przekonali się, że wcale tak nie jest.

Takich sytuacji było znacznie więcej. Gazeta przypomina:

Kilka miesięcy temu w jednej z angielskich szkół zabroniono dzieciom śpiewać piosenkę o trzech świnkach (świnia to dla muzułmanów nieczyste zwierzę) i zamiast tego kazano zaśpiewać o "trzech szczeniaczkach". W brytyjskich szkołach nauczyciele unikają również mówienia o Holokauście, żeby nie wywołać gniewnej reakcji muzułmańskich uczniów i wzrostu antysemickich nastrojów.

Miriam Roberts z organizacji Wielokulturowe Zjednoczone Królestwo mówi:

Wspaniała idea, jaką jest zgodne współżycie przedstawicieli rozmaitych ras, narodowości i kultur, wymaga poświęceń. Wszyscy mieszkańcy Wielkiej Brytanii, niezależnie od koloru skóry, powinni się czuć u nas dobrze, komfortowo. Właśnie dlatego nie powinniśmy zachowywać się w sposób, który mógłby sprawić komuś przykrość.

Tolerancja - jak czytamy w słowniku PWN - to postawa zgody na wyznawanie i głoszenie poglądów, z którymi się nie zgadzamy oraz na praktykowanie sposobu życia, którego zdecydowanie nie aprobujemy, a więc zgody na to, aby zbiorowość, której jesteśmy członkami, była wewnętrznie zróżnicowana pod istotnymi dla nas względami.

Ale tolerancja nie oznacza zgody na ograniczanie naszej wolności w imię promowania jednej, określonej mniejszości. Bo przecież nikt nie zmusza szkockich muzułmanów do jedzenia w czasie ramadanu. Nikt nie każe im raczyć się kiełbaskami na obozach skautów. Można wreszcie powiedzieć - nikt nie każe im przyjeżdżać do Szkocji.

Na tym polega liberalizm - idea, której większość tkwiących w średniowieczu wyznawców islamu nadal nie rozumie. Przyjeżdżając do zachodniej Europy mają zazwyczaj w planach uczciwie pracować i zarabiać więcej, niż w swych rodzinnych krajach. Często jednak zapominają o cenie, jaką przychodzi za to zapłacić - o konieczności choć częściowego dopasowania się do miejscowych zwyczajów.

Jeśli jadę do jakiegoś kraju jako turysta, korzystam z gościnności Włochów, Francuzów, Brytyjczyków itd., muszę respektować zwyczaje swoich gospodarzy. Mogę jednocześnie oczekiwać, że nie będę szykanowany z powodu mojego pochodzenia. Imigranci mają prawo spodziewać się czegoś podobnego. Nie mniej, ale i nie więcej. Poszanowanie religijnej odmienności - tak. Wymuszanie zmiany w zachowaniu swoich gospodarzy - nie.

Problem polega na tym, że - jak słusznie zauważył kiedyś pewien mój znajomy - cywilizacja zachodnia jest jedyną, która wykształciła coś takiego jak powszechny samokrytycyzm. Tylko my jesteśmy w stanie wydać na świat ludzi, którzy w ogóle zastanawiają się nad tym, czy nasz krąg kulturowy jest lepszy od innych, czy też im równy.

Duża część społeczeństw zachodnich twierdzi, że poszczególnych cywilizacji nie można porównywać. Nie da się powiedzieć: Kultura arabska jest gorsza od nas, bo nie ma nasyconej technologiami gospodarki, ale za to zezwala na bicie kobiet. Nieważne, czy zdanie to jest uzasadnione. Liczy się to, że przeciętnemu Arabowi w ogóle nie przyjdzie do głowy takie pytanie: Czy moja kultura jest równa innym?

Wyda mu się to oczywiste, że jego cywilizacja jest najlepsza, że niedługo zapanuje nad światem i wtedy wszyscy będą szczęśliwi (choć teraz jeszcze w to nie wierzą). Ekspansja kosztem "miękkich" Europejczyków jest całkowicie uzasadniona. Tak chce Allah. Dlatego tolerancja w arabskim wydaniu jeszcze bardzo długo będzie mocno ograniczona.

Bogusław Zagórski, dyrektor Instytutu Ibn Chalduna w Warszawie, mówi dla "Rz":

[Pomysły szkockiej służby zdrowia] są absurdalne. Czy to oznacza, że jeżeli w pracy jest jeden wegetarianin, wszyscy muszą przestać jeść mięso? Oczywiście należy brać pod uwagę to, że muzułmański kolega podczas ramadanu może być zmęczony i głodny, lepiej więc nie zajadać się przy nim w demonstracyjny sposób. Nie podkładać mu pod nos jedzenia. Ale to kwestia kultury osobistej. Odgórne zakazywanie jedzenia w pracy jest po prostu śmieszne.

News z sieci
Kiedyś Szkocja walczyła o niezależność I wiarę, ba nawet walczyła o tożsamość a teraz Q rwa syf zresztą UK to utopia z jednej skrajności wchodzą w drugą, hodują wrzody na własnej dupie. Na bilbordach wypisują „boga niema a zapomnieli dodać że Allacha również”
Nie jestem wierzącym lecz zastanawiam Sie czy oni będą respektować nakazy Unii by nie prezentować przedmiotów kultów religijnych, jak zobaczę koraliki TASBIH czy krzyżyk na szyi bez różnicy będę wnosił o wyciągnięcie konsekwencji – będę smażył ich na własnym ogniu, ogniu który oni sami będą podsycać
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #6 Ocena: 0

2009-03-12 07:01:25 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

USA zepchną na nas talibów?
Bojownicy mogą uciekać do polskiej strefy.

Spodziewamy się wzrostu aktywności przeciwnika, czyli ekstremistycznego skrzydła talibów i innych organizacji terrorystycznych - zapowiada w "Rzeczpospolitej” minister obrony Bogdan Klich. - W południowej części prowincji Ghazni śnieg już stopniał, ale wciąż zalega powyżej 2,5 tysiąca metrów n.p.m. Mamy świadomość, że lada moment nasi przeciwnicy obudzą się z zimowego snu - dodaje.

Według ministra obrony amerykańska operacja prowadzona w pięciu prowincjach otaczających Ghazni, gdzie Amerykanie rzucą do walki kilka tysięcy dodatkowych żołnierzy, będzie zasadniczym zagrożeniem dla naszego kontyngentu.

Obawiamy się zepchnięcia zorganizowanych grup przeciwnika do naszej prowincji - mówi Klich.

Operacja w Afganistanie trwa już ponad siedem lat. W tej chwili już nawet prezydent USA przyznaje, że siły koalicji "nie wygrywają tej wojny".

Tylko w styczniu i lutym liczba ataków wzrosła o 30 procent w porównaniu z tym samym okresem 2008 roku. W wybuchach min pułapek zginęło 32 żołnierzy koalicji (rok wcześniej dziesięciu). Rebelianci odzyskują kontrolę nad kolejnymi regionami, a - zdaniem ekspertów - będzie jeszcze gorzej - pisze "Rzeczpospolita".

Chyba nikt nie wątpi, że w tym roku wiosną i latem sytuacja stanie się dużo niebezpieczniejsza niż w zeszłym roku - mówi Stephen Biddle, ekspert Council on Foreign Relations w Waszyngtonie i były wykładowca Akademii Wojennej Armii USA.

News z sieci

Zupełnie jak pomysł Buraka Obamy by wszystkich podejrzanych z Guantanamo wyeksportować do europy to będzie dar od Buraka dla Europy jak kiedyś Francuzi wysłali Statuę Wolności tyle że ona nie przemieszcza się a stoi z tym zakiepowanym cygarem w ręce.
Najlepiej pozbyć się problemu spychając go na plan trzeci innych teraz problem z głowy. Talibowie odsądzą Polaczków za rzeź niewinnych.
Były więzień GITMO stał się numerem dwa al-Kaidy w Jemenie.


Po sześciu latach w celi, Said al-Shihri został zwolniony z Guantanamo i w 2007 roku przekazany władzom w Arabii Saudyjskiej. Po roku wypłynął jako numer dwa terrorystycznej siatki w Jemenie. Teraz Saudyjczycy negocjują, by Jemen im go oddał.

Informacja o zajmowanej przez al-Shihriego pozycji pojawiła się w formie auto-reklamy organizacji „Al-Kaida Półwyspu Arabskiego". Na stronie internetowej umieszczono komunikat o jego ucieczce z kraju dwóch świątyń (Arabia Saudyjska) i przyłączeniu się do braci z Al-Kaidy.

Więzień numer 372 pozostawił w Guantanamo wielu kolegów, w tym setkę Jemeńczyków, którzy, gdy się ich wypuści, mogą pójść w jego ślady.

W chwili, gdy dyskutuje się o terminie zamknięcia Guantanamo, problem losu więźniów jest bardzo żywy. Przykład al-Shihriego pokazuje najgorszy możliwy scenariusz.


[ Ostatnio edytowany przez: Korba102 12-03-2009 07:05 ]

Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #7 Ocena: 0

2009-03-13 07:06:54 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Cała Europa jest na haju – alarmują media

Wielka Brytania plasuje się na czele listy uzależnionych. Żyjący tutaj Polacy również coraz częściej zamieniają "tradycyjny" alkohol na narkotyki. Nie tylko dlatego, że są tańsze i łatwo dostępne.

Już dwa lata temu British Crime Survey ujawniło, że ponad 30 proc. Brytyjczyków przynajmniej raz w życiu miało do czynienia z narkotykami. Świeże dane, rodem z Europejskiego Centrum Monitoringu Narkotyków i Narkomanii, mówią o Wielkiej Brytanii jeszcze gorzej. Badania poświęcone tylko marihuanie wykazały, że blisko połowa Brytyjczyków w wieku od 15 do 34 lat popala trawkę regularnie. To sprawia, że Wyspy znajdują się w niechlubnej czołówce Europy.

Narkoman – brudny, obdarty, żebrzący na ulicy z pokłutymi żyłami. – Kto tak sobie ten problem wyobraża, ten widzi tylko wierzchołek góry lodowej – mówi Monika Zerbin, pracująca z osobami uzależnionymi. – Bo tacy narkomani to skrajność. Najczęściej bywa tak, że czyści, nieźle ubrani ludzie wracają z pracy i spędzają wieczór paląc jointy, a każdy weekend upływa im na ostrych imprezach w towarzystwie ecstasy czy kokainy – dodaje. Co w tym złego, skoro wciąż pracują, stać ich na używki i nie pakują się przez to w kłopoty? - Niby nic, ale są to zwykle miłe złego początki – ostrzega terapeutka.

Życie niezbyt kolorowe

Wielka Brytania jest krajem szczególnego ryzyka, a najbardziej podatni na uzależnienia są właśnie imigranci. My, Polacy, jesteśmy niestety w grupie najwyższego ryzyka, bo – jak mówi Monika Zerbin – często zamieniamy sobie nałóg na nałóg. – Pochodzimy z kraju, gdzie sporo się pije. Wielu ludzi, którzy jeszcze w Polsce mieli problemy z alkoholem, przyjeżdżając na Wyspy, wpada w kłopoty z narkotykami – mówi. – Raz, są one tutaj tańsze. Dwa, ich skutki łatwiej ukryć, np. przed pracodawcą – dodaje. To drugie szczególnie dotyczy "miękkich" używek. Symptomy "dnia następnego" nie są tu tak oczywiste, jak w przypadku alkoholu.

O powodach, dla których Polacy na emigracji sięgają po narkotyki, można by napisać opasłe tomy. – Chodzi o potrzeby, które mamy, a których nie potrafimy zaspokoić – mówią spece od uzależnień. A akurat na brak niezaspokojonych potrzeb emigranci narzekać nie mogą. – Izolacja i poczucie wyobcowania, które przydarza nam się szczególnie na początku pobytu tutaj – zaczyna wyliczankę Monika Zerbin. – Często pracujemy ciężko, poniżej kwalifikacji, mamy kłopoty z komunikacją… To wszystko sprawia, że nasze życie tutaj nie jest kolorowe, chcemy więc jakoś sobie pomóc. Tyle że często na niewiele nas stać, a narkotyki – przez swoją dostępność i niską cenę - wydają się najłatwiejszym sposobem na odpoczynek, relaks czy zabawę – dodaje.

Zażywanie nie pomaga

Ten medal ma jednak i drugą stronę. Oprócz oczywistych i znanych, fizycznych konsekwencji, nawet miękkie narkotyki często odbierają nam siły i wolę do działania. – Pomijając ekstremalne przypadki uzależnienia, już samo zażywanie narkotyków nie pomaga nam w życiu – mówi Zerbin. – Długotrwałe palenie marihuany zabija ambicję, odbiera motywację i sprawia, że "nie chce się chcieć" – dodaje.

To może się wydawać dobrą strategią przetrwania trudnych chwil, bo życie wydaje się bardziej znośne, ale gdy znajdziemy się w naprawdę trudnej sytuacji, często nie umiemy wykrzesać z siebie woli walki koniecznej do tego, żeby cokolwiek w życiu zmienić.

– A na emigracji nie ma żartów. Wielu z moich klientów to bezdomni, którzy pracę i mieszkanie stracili dosłownie w ciągu tygodnia – dodaje terapeutka.

Trzy grupy, trzy ciosy

Brytyjskie prawo stosuje trzy grupy, do których zalicza poszczególne narkotyki. Od tego, w której grupie znajduje się dana substancja, zależą kary i sposób ich egzekwowania. Są to:

Grupa A - twarde narkotyki o największej szkodliwości. Zalicza się do nich heroina, kokaina, grzyby halucynogenne, a także ecstasy. Za ich posiadanie możemy dostać do siedmiu lat więzienia, a za handel – nawet dożywocie.

Grupa B – pośrednia, zaliczane są do niej narkotyki na bazie BMK, czyli amfetaminy oraz od niedawna również konopie indyjskie (marihuana, haszysz). Za posiadanie teoretycznie grozi nam do 5 lat więzienia, za sprzedaż do 14 lat.

Grupa C – narkotyki o najniższej szkodliwości to według brytyjskiego prawa głównie uspokajające i przeciwbólowe pigułki dostępne wyłącznie na receptę. Zazwyczaj posiadanie niewielkiej ilości kończy się upomnieniem lub zatrzymaniem do wyjaśnienia, choć teoretycznie możemy dostać nawet do 2 lat. Za handel zaś do 14 lat.

W stosunku do marihuany rząd brytyjski planuje wkrótce zastosowanie tzw. systemu trzech ciosów. Zatrzymany po raz pierwszy za posiadanie tej substancji otrzyma jedynie pouczenie, gdy zdarzy się to po raz drugi – mandat w wysokości do 80 funtów. Natomiast dopiero trzykrotna recydywa skończy się grzywną lub nawet wyrokiem sądowym.
News z sieci
Moja opinia jest zawsze taka sama - narkotyki jakie by niebyły, komu są one potrzebne?
Wszyscy uzależnieni ludzie będą bronić stanu rzeczy że miękkie narkotyki nie uzależniają więc wyjaśnijcie mi dlaczego ta szara sfera sięga po te miękkie? Faktycznie one nie uzależniają tyle że ma się zawsze na nie ochotę!
Człowiek uzależniony zawsze będzie opiniował pozytywne aspekty środków odurzających.
Najlepsze jest to że ludzie co nie zażywają żadnych środków psychotropowych nie poruszają tematu – ponieważ on nie dotyczy ich a wtedy tyka jak ulegną wypadkowi gdzie przyczyną będzie człowiek który był pod ich wpływem.

[ Ostatnio edytowany przez: Korba102 13-03-2009 07:23 ]

Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #8 Ocena: 0

2009-03-13 11:20:32 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Karać klientów prostytutek? Głupota


Już wkrótce w Wielkiej Brytanii mężczyzna, który skorzysta z usługi prostytutki, może zostać aresztowany pod zarzutem gwałtu. Takie zasady chce wprowadzić nowa minister spraw wewnętrznych Zjednoczonego Królestwa Jacqui Smith.
Lek na całe zło?

Pani minister chce ponadto, aby policja mogła zamykać domy publiczne. Przyświeca jej także inny szczytny cel - zmiana mentalności mężczyzn, którzy do tej pory bezkarnie korzystali z usług prostytutek.

Pomysł wydaje się sensowny, tylko czy jest realny? Mężczyźni, którzy robią sobie wypad na panienki, bo mają akurat taki pomysł na wieczór i troszkę pieniędzy do przepuszczenia, mają czuć ciężar odpowiedzialności za los kobiet, które zostały sprzedane do agencji towarzyskiej i wciągnięte siłą w prostytucję. Być może groźba kary to jedyny sposób, by taką odpowiedzialność wymusić. Przecież facet, który w sobotni wieczór wyrusza do Soho, ma wybór: może sobie przygarnąć jakąś panienkę lub nie. Dziewczyna, którą gang wystawił na ulicy, takiego wyboru nie ma, ryzykuje życie, zdrowie, właściwie wszystko. Nie chce być prostytutką, ale nią jest, a człowiek, który przychodzi do niej po seks, nie chce jej pomóc i nic go nie obchodzi ,czy ona stoi na ulicy z własnej woli, czy została do tego zmuszona.

Pomysł pani minister Smith jest wart uwagi ze względu na wyraźnie określony zakres odpowiedzialności za prostytucję i handel kobietami. Przywykło się myśleć o tym jak o obrzydliwym procederze, któremu winne są gangi i nikt więcej. Tymczasem sprawa wygląda inaczej.

Świat w zasięgu ręki

Współpraca policji ze wszystkich właściwie krajów Europy wyklucza w zasadzie uchylenie się od odpowiedzialności w wypadku korzystania z usług dziewczyn z agencji. Przestępstwo popełnione w Polsce przeciwko jakiemuś obywatelowi Unii Europejskiej jest przestępstwem także w innych krajach. Przestępstwa zaś i kodeks karny, czy to się komuś podoba, czy nie, wiążą się ściśle z moralnością. Nie można być świnią w Belgii i kochającym ojcem w Wielkiej Brytanii. No bo jak ocenić mężczyznę, który dwa razy dziennie wyznaje żonie miłość, głaszcze dzieci po główkach, ma dorastającą córkę, ale wieczorem idzie do burdelu i tam rżnie jakąś zgwałconą wcześniej przez bandziorów Ukrainkę, pokrzykując przy tym dziarsko. Nic go nie obchodzi, co czuje ta dziewczyna, nie wie, jaka jest jej przeszłość ani co z nią będzie, kiedy już przestanie nadawać się na dziwkę. To właśnie z powodu takich facetów, szczęśliwych i zadowolonych z siebie ojców rodzin, prostytucja ma się dobrze i nie można jej skutecznie zwalczać. To z ich powodu porywane są dziewczyny na wschodzie Europy, a spasione alfonsy z Turcji i Rumunii liczą swoimi tłustymi paluchami tysiące euro pochodzące z nierządu. Pomysł, żeby z tym skończyć i obarczyć odpowiedzialnością za korzystanie z płatnego seksu także miłośników takich rozrywek, może się okazać jedynym skutecznym narzędziem walki z handlem ludźmi.

Pani minister Smith planuje także kampanię medialną, która ma propagować jej pomysły. Kampania ma być ostra i klarowna: żadnych metafor, żadnych dwuznaczników. Jeśli korzystasz z usług prostytutki, jesteś winny jej upodlenia i degradacji. Koniec. Miejmy nadzieję, że kampania taka zamknie usta mężczyznom, którzy będą chcieli bagatelizować lub spłaszczać ten problem. A, że tacy się znajdą, nie można mieć co do tego wątpliwości.

Kto lubi prostytucję?

Traktowanie kobiety jak taniego - bo ileż może kosztować numer z prostytutką - środka na stres jest tak popularne, że większym powodzeniem cieszą się chyba tylko rozgrywki ligowe oglądane w telewizji. To jest w przypadku wielu środowisk kulturowy przymus. I nie chodzi tu wcale o jakichś frustratów z kompleksem małego członka czy wstydzących się swoich upodobań seksualnych staruszków. Chodzi o całe grupy zawodowe czy wręcz społeczne, w których istnieje ciche przyzwolenie na korzystanie z usług dziewczyn na telefon. Faceci organizujący firmowe imprezy, na które zaprasza się dziewczyny z agencji, ludzie jeżdżący całymi grupami do krajów takich jak Tajlandia, by tam rozerwać się w towarzystwie miejscowych dziewczyn. Turyści odwiedzający takie miasta jak Amsterdam. Wszyscy ci ludzie chcą seksu, płatnego seksu, bo uważają, że jest to atrakcyjne, nie przynosi im ujmy i jest w tym fun.

Nie istnieje właściwie żadna sankcja moralna, która potępiałaby takie zachowanie. Oczywiście jest nauka Kościoła. Ale kto z tych panów przejmuje się Kościołem? I jaką popularnością cieszą się dziś te nauki? Jest ruch feministyczny, ale to z kolei wywołuje uśmiech politowania i wzgardę. Nie istnieje więc realnie żadna siła, która byłaby przeciwwagą dla niemoralnego i bestialskiego z samej natury zachowania niektórych mężczyzn. Prawo nie zabrania przecież nierządu, zabrania jedynie czerpania z niego korzyści przez osoby trzecie. Jest to oczywiście przepis martwy i nie mający przełożenia na realia. Przecież cały seksbiznes opiera się na tym, że osoby trzecie, a nawet czwarte, czerpią zyski z nierządu. To wielopoziomowe piramidy, które u podstaw mają cierpienie i nieludzkie poniżenie tysięcy kobiet. Na ich szczycie natomiast znajdują się zadowoleni z siebie mężczyźni będący w gruncie rzeczy przestępcami. Czy coś im za to grozi? W praktyce nic.

Jak na razie żaden kraj nie podjął na poważnie próby zwalczenia prostytucji. Wielka Brytania jest pierwsza. Istnieje za to wiele krajów, które chcą prostytucję oswoić. Proponuje się jej upaństwowienie, bo przecież legalna już jest. Proponuje się, by obłożyć prostytutki podatkiem i kontrolować je, tak jak się kontroluje prywatne firmy. Podobno było tak kiedyś i system taki zdawał egzamin. Być może, ale w czasach, kiedy na kontynencie istniały duże, centralnie zarządzane państwa, przeminął. Dzisiaj żaden rejestr prostytutek i ich kontrolowanie niczego dobrego nie przyniosą, poza tym, że wyasygnowany na ten cel budżet zostanie rozparcelowany pomiędzy grupkę osób, które zgłoszą się do wykonywania tych, z natury niewykonalnych zadań.

W czasach, na które powołują się zwolennicy upaństwowienia prostytucji, nie było także zorganizowanych gangów działających na międzynarodową skalę. Policja była sprawniejsza i mniej skłonna do przekupstwa niż dziś. No i państwo, które regulowało te kwestie, miało prawdziwy autorytet, a nie papierowy. Dziś każdy kraj Unii to zlepek jakichś nie do końca rozpoznanych interesów i dążeń, które politycy europejscy próbują skleić w jedną całość. Problem prostytucji jest w tym wszystkim jednym z bardziej marginalnych. Od czasu do czasu ktoś próbuje go podnieść po to, by zwrócić na siebie uwagę. Przeważnie czynią tak mężczyźni. Teraz zrobiła to kobieta polityk. Może udaj się jej to, co nie udało się tylu przed nią. Może przekona mężczyzn, że seks z dziewczyną zmuszoną do nierządu to przestępstwo i wstyd.

News z sieci

Zastanawiam się jaki czynnik powoduje taki tok myślenia, argumentem może być wpływ ba uzależnienie etyki od nacisków ze strony kultur ISLAMSKICH za wszystko karać! może faktycznie UK sprzyja muzułmanom bardziej jak oni sami muzułmanie we własnych krajach.
Wielka Brytania powinna zmienić Herb lub dołożyć doń półksiężyc z opisem halal z zielonym tłem. To wszystko ma znamionko walki z religią inna jak islam?
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

madagaskar3

Post #9 Ocena: 0

2009-03-13 12:29:34 (16 lat temu)

madagaskar3

Posty: 890

Kobieta

Z nami od: 01-02-2009

Skąd: berkshire

Biedaku ,tak mi Ciebie szkoda...
Az mi sie lezka w oku kreci,ze musisz sam do siebie pisac te monologi...
Nie masz oparcia u bliskich,znajomych?

Wiem.Lepiej przelac na szklo,niz dusic w sobie...Szkoda,ze ja tak nie potrafie...Byc moze dlatego tyle we mnie zla:-Y
Oj zla kobieta ze mnie ,zla...
[url=][img][/img][/url]

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Post #10 Ocena: 0

2009-03-13 14:29:10 (16 lat temu)

Uczestnik nie jest zarejestrowany

Anonim

Usunięte

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Strona 54.3 z 91 - [ przejdź do strony: 1 | 2 | 3 ... 53.3 | 54.3 | 55.3 ... 89 | 90 | 91 ] - Skocz do strony

« poprzednia strona | następna strona » | ostatnia »

Dodaj ogłoszenie

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Ogłoszenia


 
  • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
  • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
  • Tel: 0 32 73 90 600 Polska,