Najgłupsze pytania zadawane w łóżku
O tym, że mężczyźni są głupsi od kobiet, wiadomo od dawna. Mają oni niezrozumiały zwyczaj chełpienia się popełnianymi głupstwami, domagają się hołdów, ewentualnie współczucia zaraz po ich popełnieniu. Uwielbiają także opowiadać, w jaki to idiotyczny sposób zmarnowali sobie życie, pozbyli się ukochanej kobiety lub stracili okazję do zarobienia wielkich pieniędzy.
Każdemu wolno kochać?
Człowiek może zwątpić w tę odwieczną prawdę wyrażoną w słowach starej piosenki, kiedy obserwuje mężczyzn, których los obdarzył wyglądem, pieniędzmi i koneksjami, lecz zupełnie pozbawił rozumu. Ludzie ci, gdy zdarzy im się wejść w jakieś bliższe relacje z kobietą, próbują zdobyć ją opowieściami o swojej pozycji, o pozycji tatusia w konsorcjum produkującym meble lub o jakichś innych pozycjach. Pokazują swoje samochody i mieszkania w loftach - które kupił dla nich wspomniany wyżej tatuś - oczekując przy tym, że kobieta legnie przed nimi bez czucia i wyszepce: "jestem twoja", albo jakąś inną podobną głupotę. Kiedy nic takiego nie następuje, obrażają się lub szukają jakichś nowych, jeszcze bardziej idiotycznych sposobów, by zaimponować nieszczęśnicy, na której spoczął ich mętny wzrok. Gdy już zdarzy im się usłyszeć wyrażoną wprost rezygnację z ich towarzystwa, w ogóle nie rozumieją, co zostało powiedziane, i udają, że to tylko takie żarty, a kobieta, którą rzekomo uwielbiają, to głupia gęś nie mająca pojęcia, o czym rozmawia się z mężczyzną i jak się go traktuje. Potrafią nachalnie dzwonić do drzwi przez cały tydzień, a nawet domagać się przeprosin za doznaną zniewagę. Mężczyźni są bowiem przekonani o tym, że nikt, a już na pewno nie kobieta, nie może ot tak po prostu wystawić ich na margines życia. Taki właśnie jest pierwszy punkt na liście głupstw popełnianych przez mężczyzn. Pycha i krótkowzroczność, która nakazuje nie dostrzegać niczego, co znajduje się poza końcem ich dość krótkiego nosa. Nie jest to jednak głupstwo największe. Mężczyzna może zrobić jeszcze kilka znacznie gorszych rzeczy, a niektóre z nich wiążą się ze sferą seksualną.
Jaki byłem?
Pytania, które mężczyźni zadają kobietom w łóżku, to cała seria głupstw dyskwalifikujących każdego faceta właściwie z miejsca. Poza nachalnym domaganiem się pochwał za rzeczywisty lub rzekomy orgazm, którego jeden albo drugi był sprawcą, mężczyzna potrafi samym tylko mówieniem uczynić łóżkowe sprawy zupełnie nieznośnymi. Jeśli na dodatek jest fatalnym kochankiem, to już prawdziwa klęska. Nie wiadomo, co z takim zrobić. Samo gadanie da się jeszcze jakoś wytrzymać, o ile inne sprawy nie leżą całkiem odłogiem - ale też niezbyt długo. Mężczyźni mają bowiem brzydki zwyczaj wypytywania kobiety o jej dawnych kochanków. Lubią przy tym dociekać szczegółów, z których wynikałoby niezbicie, że ich potencjał seksualny oraz emocjonalny jest o niebo większy niż tych wcześniejszych chłopców, którzy zresztą także o to samo pytali. Mężczyźni chcieliby także usłyszeć z ust kobiety tysiączne zapewnienia o swojej wyjątkowości. Potrafią domagać się, by kobieta opowiedziała im, co najbardziej lubi, jaki seks preferuje. Wtedy oni szybciutko się wyszkolą w tym domowym zadaniu, przemyślą całą sprawę i już będzie jak w raju. Infantylizm takich zachowań nie wymaga komentarza. Najgorzej, że zachowują się w ten sposób nie tylko młodzi i niedoświadczeni chłopcy, ale także faceci z pewnym stażem, którzy na pierwszy rzut oka wydawali się normalni. Nie do zniesienia są także tacy, którzy "biorą sprawy w swoje ręce", czyli uważają, że jeśli nie będą zwracać uwagi na to, czego oczekuje partnerka, i na jej delikatne sugestie, tylko po prostu ją zerżną jak prawdziwy macho, to wtedy dopiero sprawią kobiecie przyjemność. Niestety nie sprawią jej wtedy nawet sobie, chyba że mają jakieś sadystyczne inklinacje.
Bądź jak matka
Osobnym zbiorem głupstw popełnianych przez mężczyzn jest porównywanie kobiety, którą aktualnie ma się u swego boku do innych kobiet, w tym do rodzonej matki. Tego nie zniesie żadna, nawet najbardziej cierpliwa istota, nawet dziewczyna zakochana bez pamięci, gotowa na wszelkie poświęcenia dla swojego mężczyzny. Uwagi dotyczące kuchni, sposobu ubierania się lub urządzania mieszkania i ocenianie tego, co robi kobieta, w porównaniu z tym, jak analogiczne sprawy załatwiała matka, jest bardziej dyskwalifikujące niż domaganie się pochwał po stosunku. Najgorzej zaś, gdy mężczyzna porównuje sposoby przyrządzania posiłków. Gotowanie, nawet jeśli nie potrafimy tego robić, jest dla nas, kobiet, bardzo ważne i deprecjonowanie naszych osiągnięć na tym polu to skandal. Mężczyzna opowiadający o tym, jak tęskni do zupek gotowanych przez mamę, zasługuje na to, by waza z gorącym rosołem wylądowała mu na głowie. Gorzej jest tylko wtedy, kiedy mówi o krzywo zaprasowanych koszulach i zadaje pytania w rodzaju: a dlaczego nie wyprasowałaś mi skarpetek?
Bywają mężczyźni, u których głupota ma miąższość, tak jak gleba. Sięga owa głupota warstw mózgu, poza którymi nie ma już zupełnie nic poza bezpostaciową magmą. Ci bez żenady i skrępowania porównują swoje kobiety do innych kobiet, z którymi spotykali się przed laty. Potrafią też bez zahamowań opowiadać o tym, jak było im z tamtymi w łóżku, w jaki sposób one się ubierały, jak pachniały i jak się poruszały, a wszystko po to, by skłonić aktualną partnerkę do choć częściowego naśladowania tych pań. Mężczyzna, który zaczyna mówić takie rzeczy, jest z miejsca skreślony i najlepiej nie pozwolić mu dokończyć frazy, tylko od razu wyrzucić go za drzwi. Kobiety jednak bywają zbyt łagodne wobec takich durniów i trzymają ich "na stanie" o wiele za długo. Liczą bowiem na to, że facet się opamięta i nie będzie snuł swych opowieści w nieskończoność. To błąd, bo nagle, ni stąd ni zowąd, może okazać się, że jego tęsknoty za poprzednimi partnerkami są zbyt silne. Porównania obecnej z byłą wypada zaś w ich oczach na tyle niekorzystnie dla obecnej, że sami postanawiają się zmyć.
Faceci domagają się od kobiety czegoś, co umownie można nazwać ciepłem - chodzi o całkowite poświęcenie im swojego czasu i swoich emocji, tak, żeby nie zostało już nic dla kobiety. Próbują osiągnąć to rozmaitymi pokrętnymi sposobami, z reguły nieskutecznymi. Kiedy wszystkie z nich zawiodą, mężczyźni próbują metod siłowych i to jest już ostateczne głupstwo, które popełniają wobec kobiet i którego niczym usprawiedliwić się nie da. Historia męskiej brutalności to jednak materiał na zupełnie inny felieton.
Zdrada - jak się zemścić
Nie ma człowieka, który nie zastanawiałby się poważnie nad tym, co zrobi, kiedy znajdzie pod szafą lub w łóżku niezbite dowody zdrady swojej partnerki lub partnera. Lista czynności, które można wykonać w takiej sytuacji, może być długa, ale na pierwszym miejscu zawsze jest jedno i to samo: rewanż.
Jak Kuba Bogu…
Z wielkim wzruszeniem i powściągliwością słuchałem zawsze ludzi, którzy rozwodzili się nad tym, jak to po stwierdzeniu zdrady postanowili za wszelką cenę walczyć o utrzymanie związku, nawet jeśli nie było to małżeństwo, jak starali się być dla partnerki lub partnera znów atrakcyjnym, jakie karkołomne działania podejmowali, byle tylko "uratować tę miłość" - tak się bowiem owe czynności nazywają w żargonie kiepskich psychologów i słabych tekściarzy. Nikt z tych nieszczęśników nie zadał sobie prostego pytania: po co? A to jest najważniejsze, gdy zostaliśmy wystawieni do wiatru i już nic nie możemy zrobić poza owym nieszczęsnym "ratowaniem związku". Czy aby na pewno nic? Ejże, rozejrzyjmy się bacznie dookoła! Zanim jednak to zrobimy, musimy opracować sposób reakcji na ową straszną wiadomość, jaką jest zdrada ukochanej kobiety. Kiedy kobieta mówi nam, że ma kogoś, to w ogóle nie mamy się nad czym zastanawiać, bo w następnej sekundzie pakuje walizki i wyprowadza się do swojego nowego misia-pysia. Chodzi nam o sytuację, kiedy ona mieszka z nami, jak gdyby nigdy nic, a przedpołudniami i w co drugi weekend wyskakuje gdzieś na jakieś niesłychanie ważne spotkania biznesowe lub ma towarzyskie obowiązki wobec koleżanek z podstawówki. Oczywiście coś podejrzewamy, po kilku tygodniach sprawa musi się rypnąć, czyli musi okazać się, kto tak naprawdę jest przyczyną owych nie cierpiących zwłoki wyjść z domu i pracy. Zwykle o zdradzie dowiadujemy się z przeczytanego przypadkiem esemesa, kiedy ona, zapominając o grze, którą prowadzi, mówi do nas: kochanie, sprawdź kto do mnie dzwonił. My sprawdzamy i przez przypadek, rzecz jasna, odczytujemy esemesa, pięciolinijkowy list od kolegi Waldka, który w słowach wulgarnych i aroganckich opiewa tak dobrze znane nam ciało. Musimy zachować całkowity spokój, nie możemy cisnąć komórką w ogień buzujący w kominku ani podeptać jej obcasem. To wykluczone. Powinniśmy się uśmiechnąć najłagodniejszym ze swych uśmiechów, obnażającym jedynie jedną piątą górnych jedynek. Potem mówimy jej, kto dzwonił i kontynuujemy naszą grę. Ona nie może zorientować się, że coś wiemy (o podejrzeniach nie ma już mowy). Przez jakiś czas przyglądamy się okiem znawcy całej sytuacji i co dwa lub trzy dni sprawdzamy, co tam nowego wypisał w komóreczce pan Waldeczek, znany w okolicy ogier i łamacz serc. Kiedy mamy już tego dość, bo nam się to nudzi, decydujemy się na rewanż, ale nie robimy tego pochopnie z pierwszą lepszą, która nam się nawinie. I nie daj panie Boże nie opowiadamy tej, którą wybierzemy, jak to zostaliśmy skrzywdzeni przez ukochaną nad życie kobietę.
Z kim do łóżka?
Z najlepszą przyjaciółką naszej ukochanej - to przecież oczywiste i jasne jak słonko na czerwcowym niebie. Ona tyle razy bywała u nas w domu i siadywała naprzeciwko nas, zakładając nogę na nogę, i rozmawiała z nami z takim wyrazem głębokiego smutku i zrozumienia w oczach, że bylibyśmy wsiowymi głupkami, gdybyśmy nie skorzystali z tej najprostszej i najlepszej okazji, by się zemścić. Wiemy ponadto, że jest owa najlepsza przyjaciółka osobą niezwykle elokwentną i otwartą, co w praktyce oznacza, że żaden sekret jej powierzony nie obiega kuli ziemskiej w czasie dłuższym niż półtorej doby.
Gdzie zaaranżować spotkanie? Oczywiście u nas w domu! Przecież zależy nam na tym, aby postępki nasze były transparentne i łatwo zauważone przez jak największą rzeszę ludzi, a w szczególności przez naszą niewierną kochankę lub żonę. Musimy więc zaprosić przyszłą kochankę i najlepszą przyjaciółkę niewiernej w nasze skromne progi w czasie, kiedy niewierna będzie u Waldeczka albo gdzieś indziej. To, po co ją zapraszamy, jest jasne od samego początku, możemy więc oszczędzić sobie wstępów i rozmaitych niepotrzebnych historii, zwanych nie wiadomo dlaczego grą wstępną. Musimy koniecznie sobie przypomnieć, jak to było, kiedy debiutowaliśmy łóżkowo, wyedukowani przez starszego brata i jego kolegów, naładowani wiedzą ze specjalistycznych podręczników seksu i świadomi tego, czym jest wulgarna erotyka, czego z kolei dowiedzieliśmy się z filmów z Teresą Orlowsky w roli głównej. Wszystkie te rzeczy będą nam potrzebne po to, by nasza nowa kochanka nie czuła się zawiedziona rutyną i pewnym schematyzmem, który - nie oszukujmy się - na pewno wkradł się w nasze intymne życie. Z wiekiem człowiek bowiem obojętnieje na pewne sprawy i nie chce mu się robić tego wszystkiego, co robił dawniej.
Jeśli się postaramy, nasza zemsta będzie słodka jak owoc granatu pożerany w słoneczny poranek na stoku winnicy. Kobieta, którą podstępnie sprowadziliśmy do swego mieszkania, aby nakłonić ją do czynów lubieżnych, będzie z początku nieco zaskoczona naszą obcesowością, ale potem na pewno wpadnie w zachwyt. Sama zacznie się roztkliwiać nad naszym losem, wie ona bowiem doskonale już od dawna, z kim zdradza nas żona i dlaczego to robi. Tyle że my daliśmy właśnie niezbity dowód na to, że do zdrady nie ma powodu, a jeśli jest, to na pewno nie ten, który został przedstawiony. Zdziwiona i zniesmaczona postawą naszej małżonki najlepsza jej przyjaciółka wprost z pościeli pobiegnie na miasto, by tam opowiedzieć innym przyjaciółkom o tym, że nasza Jadźka ma źle w głowie i to, co mówiła o nas, to wszystko kłamstwa, o czym jej najlepsza przyjaciółka może zaświadczyć i jeszcze nawet złożyć uroczystą przysięgę.
Po czymś takim pozostaje nam już tylko czekać. Na co? Oczywiście na to, by ustawiła się przed naszymi drzwiami cała kolejka przyjaciółek, które zechcą na własnej skórze sprawdzić, czy Jadźka łże, czy nie.
Gdy ona sama wpadnie na nas jak burza ze łzami w oczach, łkając i wygrażając nam zaciśniętym kułakiem, my najspokojniej w świecie odbieramy jej telefon i dzwonimy do kolegi Waldeczka. Składamy mu najserdeczniejsze życzenia z okazji nowego roku i pytamy, czy dobrze mu się sypia z naszą kobietą. Nie daj Bóg nie krzyczymy na biednego Waldka i nie wyzywamy go od najgorszych. Cieszymy się przecież wraz z nim, że w końcu udało mu się odnaleźć szczęście
Męskie prostytutki
Według badań opublikowanych przez "Dziennik" mężczyźni trudniący się prostytucją są w wieku od 24 do 30 lat, nie mają wyższego wykształcenia, a czasem wręcz nie mają żadnego wykształcenia i nie znają języków. Wystarczy jednak wpisać w wyszukiwarkę słowa "mężczyzna do wynajęcia", żeby przekonać się, że jest zupełnie inaczej.
Facet na poziomie?
Mężczyźni reklamujący swoje usługi w internecie przedstawiają się z zupełnie innej strony. Seks interesuje ich jako uzupełnienie intymnych, kulturalnych wieczorów wypełnionych rozmowami i jedzeniem rozmaitych przysmaków. Seks, jeśli do niego dojdzie, będzie taki, jakiego oczekuje kobieta, i będzie można o tym porozmawiać wcześniej i wyjaśnić sobie wszystkie wątpliwości dotyczące pragnień i oczekiwań klientki. Mężczyzna do wynajęcia jest kulturalny, wykształcony, delikatny i nie narzuca się swojej klientce. Ona musi się przy nim dobrze poczuć i mieć pewność, że dobrze wydała swoje pieniądze. A nie będą to małe pieniądze, gdyż godzina z męską prostytutką kosztuje od 100 do 250 złotych.
- Możesz te głupoty włożyć między bajki - mówi Irek, student, który trudnił się męską prostytucją. - Te prezentacje to element gry wstępnej. Musisz być świadom jednego: kobieta marzy o tym, by ją oszukiwać. Ona się wręcz tego domaga i czuje się źle, gdy tego nie robisz. Babki, które dzwonią pod twój numer, będą się mizdrzyć i ględzić o jakichś subtelnościach, a tak naprawdę chodzi im o to, by ktoś je zerżnął porządnie i nie zawracał potem głowy. Po wszystkim wykąpią się, naleją sobie drinka i obejrzą coś w telewizji, a za dwa dni znów zadzwonią. Oczywiście są i takie klientki, które potrzebują cię do towarzystwa, chcą iść na kolację lub na jakieś biznesowe spotkanie, ale wszystko i tak skończy się w łóżku, gdzie ona zażąda od ciebie, żebyś ją przeleciał w masce na twarzy. Takie są kobiety i tego nie zmienisz.
Mężczyźni reklamujący się w sieci nie pokazują swoich twarzy, widać co najwyżej upozowaną sylwetkę przystojniaka z długimi włosami à la Jakimowicz, w garniturze i krawacie, albo odwróconego tyłem mięśniaka, który napina się jak struna i pręży muskuły.
- Weź przestań - śmieje się Irek. - Traktujesz to poważnie? A kiedy widzisz reklamówki agencji towarzyskich wtykane za wycieraczki samochodów, to także myślisz, że te dziewczyny tam wyglądają jak na zdjęciach z ulotki? No co ty. Chłopaki w branży są różni i różnie się stylizują, ale żeby tam były jakieś wielkie przystojniaki, to nie powiedziałbym. Wielu się tatuuje i ozdabia jakimś złomem powpinanym w różne miejsca, kobiety to lubią. Ci faceci nie są zbyt rozgarnięci, ale nie tego się po nich oczekuje. Mają zachować jakiś standard przyzwoitości - nie smarkać w palce, nie bekać przy stole, umieć posługiwać się nożem i widelcem. Poza tym powinni mieć solidne męskie wyposażenie, bo to jest najważniejsze.
Czego pragną kobiety?
Kobiety przede wszystkim nie chcą być samotne, a jeśli już mają towarzystwo, domagają się, by mężczyzna był niekłopotliwy i spełniał wszystkie ich wymagania. Najlepiej jednak, by owe wymagania odgadywał, bo intymność to nie jakaś tam umowa najmu, tylko poważna sprawa, gdzie w grę wchodzą emocje. Kobiety mimo tego, że kupiły sobie faceta na wieczór, chcą, by zachowywał się tak, jakby był ich wymarzonym partnerem. Tego samego domagają się faceci od dziewczyn w agencjach towarzyskich.
- Powiem ci, że one są dosyć marudne - mówi Irek. - To nie jest tak, że wskakujesz na taką, robisz swoje i już cię nie ma. Miałem kiedyś taki przypadek, że moja klientka, która przez telefon umówiła się ze mną na określone pieniądze, kiedy przyszło co do czego, zaczęła udawać, że nie rozumie, o co chodzi. Przewróciłem ją na łóżko i zerżnąłem, bo pomyślałem sobie, że jeśli tego nie zrobię, to będę nieprofesjonalny. Miałem rację, była po wszystkim bardzo zadowolona. Gdybym dał się na to nabrać, mógłbym stracić także inne klientki, bo w tej branży wiadomości przenoszone są pocztą pantoflową.
Kogo kręcą napakowani chłopcy?
Wielu mężczyzn po prostu nie potrafi zaspokoić swoich kobiet i nawet o tym nie wie. Sposób, w jaki pary komunikują się w sprawach intymnych, jest kaleki i niedoskonały. Pragnienia żadnej ze stroną nie są często zaspokajane, stąd właśnie bierze się popyt na usługi męskich prostytutek. Sfrustrowane kobiety pomiędzy 30. a 50. rokiem życia mają dość oczekiwania na to, że ich partner odgadnie wreszcie, o co im chodzi w łóżku. Często mają także dosyć szukania nowej, wielkiej miłości, która najczęściej okazuje się wielkim rozczarowaniem. Lepiej wynająć sobie kogoś na godzinę lub dwie albo na wieczór. To oczywiście kosztuje, ale z usług panów na godziny nie korzystają kobiety biedne, tylko bogate i nieszczęśliwe. To największa grupa klientek.
- Ja zawsze mam takie szczęście, że trafiają do mnie panie, które wykładają na wyższych uczelniach - śmieje się Irek. - Pewnie dlatego, że nigdy nie ogłaszałem się, że jestem studentem, zawsze podawałem się za kogoś innego, najczęściej jednak nie było potrzeby mówienia, kim się jest. Kobiety z wyższym wykształceniem są niezłe i łatwo nawiązują kontakt, przeważnie też wiedzą, czego chcą. To dobre i uczciwe klientki. Najgorsze są biznesmenki, nie wszystkie, ale trafiają się prawdziwe zołzy. Jeszcze żadna co prawda nie domagała się rabatu za to, że miała na sobie koronkową bieliznę, ale sądzę, że takie myśli snuły im się po głowach.
Kolejną grupą dzwoniących do męskich prostytutek są kobiety samotne, które zostały opuszczone przez mężów lub takie, których mężowie wyjechali do pracy za granicą. Niewierne żony to spory odsetek klienteli korzystającej z usług takich mężczyzn jak Irek. - Tak, niewierne żony... - Irek uśmiecha się pod nosem. - Zanim je przelecisz, musisz się nasłuchać o tym, jakim skurczybykiem jest ich mąż i dlaczego muszą go zdradzać za pieniądze. Mogłyby to robić za darmo, ale jest ryzyko, że jakiś facet się przyczepi i będzie potem za nimi łaził, jeszcze mąż się dowie i co? A one przecież nie chcą zostawiać męża ani tym bardziej być przez niego zostawione. One chcą się trochę zabawić i żeby znów było jak dawniej. Musi być do tego jednak jakiś pretekst. I ja przez pół godziny przed stosunkiem muszę wysłuchiwać tych rozbudowanych mocno pretekstów. Pół biedy, jeśli w pokoju jest piwo i papierosy, ale jeśli nie ma, to można przysnąć na kanapie.
Najmniej wśród Irkowej klienteli jest młodych dziewczyn, ale i takie się zdarzają. Dlaczego korzystają z usług męskiej prostytutki? To jedna z wielu zagadek kobiecej duszy. Mogłyby przecież zrobić to normalnie z jakimś sympatycznym chłopcem.
- Kiedyś miałem taką jedną - głos Irka traci pewność. - Miała może z 23 lub 25 lat. Nie chciało mi się wierzyć, że mi zapłaci, bo dmuchnąłbym ją nawet za darmo, ale zapłaciła. Zapytałem oczywiście na koniec: Why?! Dlaczego, dobra kobieto, dajesz i płacisz, skoro mogłabyś oszczędzić te dwie i pół stówki!? Nie odpowiedziała mi. Nie wiem do dziś, co o tym myśleć.
News z sieci
![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif )
![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif )
![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif )
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz