MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii
Forum Polaków w UK

Przeglądaj tematy

« poprzednia strona | następna strona » | ostatnia »

Strona 51.9 z 91 - [ przejdź do strony: 1 | 2 | 3 ... 50.9 | 51.9 | 52.9 ... 89 | 90 | 91 ] - Skocz do strony

Str 51.9 z 91

temat zamknięty | nowy temat | Regulamin

Korba102

Post #1 Ocena: 0

2009-02-24 15:47:36 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Bezrobotni imigranci będą musieli opuścić Wielką Brytanię?
Ostatnie protesty przeciwko sprowadzaniu robotników z zagranicy w rafinerii ropy Lindsey doprowadziły do publicznej debaty nad zatrudnianiem imigrantów zamiast brytyjskich robotników w czasach kryzysu ekonomicznego. Brytyjska minister spraw wewnętrznych Jacqui Smith oznajmiła, że należy wprowadzić nowe prawa dla pracujących imigrantów - informuje elondyn.co.uk.
Według nowych zasad bezrobotne rodziny imigrantów być może będą musiały opuścić Wielką Brytanię, jeśli nie będą chciały podjąć pracy - pisze elondyn.co.uk powołując się na publikację w "The Daily Mail". Wyspiarze mają pretensje do rządu, zarzucając premierowi Gordonowi Brownowi, że nie robi nic, aby jego obietnica "brytyjskich miejsc pracy dla Brytyjczyków" znalazła swoje odbicie w rzeczywistości. Właśnie dlatego też minister spraw wewnętrznych Jacqui Smith zasugerowała zaostrzenie przepisów imigracyjnych, które z pewnością ograniczą napływ imigrantów spoza Unii Europejskiej.

Według nowych zasad, jeśli rodzina imigrantów spoza Unii Europejskiej nie będzie odpowiednio przygotowana do tego, by podjąć pracę na Wyspach, wówczas może zostać zmuszona do opuszczenia terenu Wielkiej Brytanii.

Jacqui Smith zmieniła nieco treść obietnicy Gordona Browna, która jej zdaniem powinna brzmieć: "To, co jest najlepsze dla brytyjskiej gospodarki, jest najlepsze dla brytyjskich pracowników".

Jak podaje elondyn.co.uk, w ubiegłym roku pozwolenie na pracę w Wielkiej Brytanii otrzymała rekordowa liczba imigrantów – 151 tysięcy osób. Jeśli nowe przepisy wejdą w życie imigranci spoza UE będą mogli przyjechać na Wyspy, jeśli będą posiadać odpowiednio wysokie kwalifikacje, które niekoniecznie będą potrzebne do podjęcia danej pracy. Odpowiednimi kwalifikacjami będzie trzeba wykazać się jeszcze przed przyjazdem na Wyspy. Już od kwietnia przybysze spoza Unii Europejskiej, aby dostać pozwolenie na przyjazd i pracę, będą musieli wykazać się wyższym wykształceniem: magistrem lub licencjatem, a także będą musieli w swoim rodowitym kraju zarabiać, w przeliczeniu, co najmniej 20 tysięcy funtów rocznie.

Ostatni warunek będzie bardzo trudny do spełniania, dlatego szacuje się, że dzięki takim zaostrzeniom przepisów imigracyjnych liczba osób spoza UE chcących podjąć pracę w Wielkiej Brytanii spadnie co najmniej o połowę. To jednak nie wszystko, brytyjscy pracodawcy zanim będą mogli zaoferować swoje etaty imigrantom, najpierw będą musieli się ogłaszać i poszukiwać pracowników wśród obywateli Wysp. Dopiero, gdy nie będzie chętnych osób na dane stanowisko, będą mogli oferować swoją pracę poza Unią Europejską.

- Migracja jest bardzo ważna dla tego kraju, ale w momencie, kiedy tak wiele osób poszukuje pracy w Wielkiej Brytanii, z ekonomicznego punktu widzenia mamy prawo do tego by decydować o tym kto będzie mógł tu przyjechać – powiedziała Smith.

Jacqui Smith wytłumaczyła, że nie chodzi o żadne uprzedzenia, lecz o dbanie o dobro brytyjskiej gospodarki i brytyjskich pracowników.

Jednak Damian Green uważa, że jeśli minister do spraw wewnętrznych chce kontrolować liczbę przybywających na Wyspy nowych imigrantów, wówczas powinna wprowadzić limity. Z kolei, aby ograniczyć napływ nielegalnych imigrantów powinna bardziej skoncentrować się na uszczelnieniu brytyjskich granic.

W ubiegłym tygodniu opublikowano dane na temat zatrudnienia imigrantów spoza Unii Europejskiej. Okazało się, że tacy imigranci zajmują ponad 3,8 mln etatów - to największy wyniki w historii Wielkiej Brytanii - pisze elondyn.co.uk.
News sieci
Ciekawe na ile oni to będą realizować?
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #2 Ocena: 0

2009-02-24 18:13:55 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Najgłupsze pytania zadawane w łóżku

O tym, że mężczyźni są głupsi od kobiet, wiadomo od dawna. Mają oni niezrozumiały zwyczaj chełpienia się popełnianymi głupstwami, domagają się hołdów, ewentualnie współczucia zaraz po ich popełnieniu. Uwielbiają także opowiadać, w jaki to idiotyczny sposób zmarnowali sobie życie, pozbyli się ukochanej kobiety lub stracili okazję do zarobienia wielkich pieniędzy.
Każdemu wolno kochać?
Człowiek może zwątpić w tę odwieczną prawdę wyrażoną w słowach starej piosenki, kiedy obserwuje mężczyzn, których los obdarzył wyglądem, pieniędzmi i koneksjami, lecz zupełnie pozbawił rozumu. Ludzie ci, gdy zdarzy im się wejść w jakieś bliższe relacje z kobietą, próbują zdobyć ją opowieściami o swojej pozycji, o pozycji tatusia w konsorcjum produkującym meble lub o jakichś innych pozycjach. Pokazują swoje samochody i mieszkania w loftach - które kupił dla nich wspomniany wyżej tatuś - oczekując przy tym, że kobieta legnie przed nimi bez czucia i wyszepce: "jestem twoja", albo jakąś inną podobną głupotę. Kiedy nic takiego nie następuje, obrażają się lub szukają jakichś nowych, jeszcze bardziej idiotycznych sposobów, by zaimponować nieszczęśnicy, na której spoczął ich mętny wzrok. Gdy już zdarzy im się usłyszeć wyrażoną wprost rezygnację z ich towarzystwa, w ogóle nie rozumieją, co zostało powiedziane, i udają, że to tylko takie żarty, a kobieta, którą rzekomo uwielbiają, to głupia gęś nie mająca pojęcia, o czym rozmawia się z mężczyzną i jak się go traktuje. Potrafią nachalnie dzwonić do drzwi przez cały tydzień, a nawet domagać się przeprosin za doznaną zniewagę. Mężczyźni są bowiem przekonani o tym, że nikt, a już na pewno nie kobieta, nie może ot tak po prostu wystawić ich na margines życia. Taki właśnie jest pierwszy punkt na liście głupstw popełnianych przez mężczyzn. Pycha i krótkowzroczność, która nakazuje nie dostrzegać niczego, co znajduje się poza końcem ich dość krótkiego nosa. Nie jest to jednak głupstwo największe. Mężczyzna może zrobić jeszcze kilka znacznie gorszych rzeczy, a niektóre z nich wiążą się ze sferą seksualną.
Jaki byłem?
Pytania, które mężczyźni zadają kobietom w łóżku, to cała seria głupstw dyskwalifikujących każdego faceta właściwie z miejsca. Poza nachalnym domaganiem się pochwał za rzeczywisty lub rzekomy orgazm, którego jeden albo drugi był sprawcą, mężczyzna potrafi samym tylko mówieniem uczynić łóżkowe sprawy zupełnie nieznośnymi. Jeśli na dodatek jest fatalnym kochankiem, to już prawdziwa klęska. Nie wiadomo, co z takim zrobić. Samo gadanie da się jeszcze jakoś wytrzymać, o ile inne sprawy nie leżą całkiem odłogiem - ale też niezbyt długo. Mężczyźni mają bowiem brzydki zwyczaj wypytywania kobiety o jej dawnych kochanków. Lubią przy tym dociekać szczegółów, z których wynikałoby niezbicie, że ich potencjał seksualny oraz emocjonalny jest o niebo większy niż tych wcześniejszych chłopców, którzy zresztą także o to samo pytali. Mężczyźni chcieliby także usłyszeć z ust kobiety tysiączne zapewnienia o swojej wyjątkowości. Potrafią domagać się, by kobieta opowiedziała im, co najbardziej lubi, jaki seks preferuje. Wtedy oni szybciutko się wyszkolą w tym domowym zadaniu, przemyślą całą sprawę i już będzie jak w raju. Infantylizm takich zachowań nie wymaga komentarza. Najgorzej, że zachowują się w ten sposób nie tylko młodzi i niedoświadczeni chłopcy, ale także faceci z pewnym stażem, którzy na pierwszy rzut oka wydawali się normalni. Nie do zniesienia są także tacy, którzy "biorą sprawy w swoje ręce", czyli uważają, że jeśli nie będą zwracać uwagi na to, czego oczekuje partnerka, i na jej delikatne sugestie, tylko po prostu ją zerżną jak prawdziwy macho, to wtedy dopiero sprawią kobiecie przyjemność. Niestety nie sprawią jej wtedy nawet sobie, chyba że mają jakieś sadystyczne inklinacje.
Bądź jak matka
Osobnym zbiorem głupstw popełnianych przez mężczyzn jest porównywanie kobiety, którą aktualnie ma się u swego boku do innych kobiet, w tym do rodzonej matki. Tego nie zniesie żadna, nawet najbardziej cierpliwa istota, nawet dziewczyna zakochana bez pamięci, gotowa na wszelkie poświęcenia dla swojego mężczyzny. Uwagi dotyczące kuchni, sposobu ubierania się lub urządzania mieszkania i ocenianie tego, co robi kobieta, w porównaniu z tym, jak analogiczne sprawy załatwiała matka, jest bardziej dyskwalifikujące niż domaganie się pochwał po stosunku. Najgorzej zaś, gdy mężczyzna porównuje sposoby przyrządzania posiłków. Gotowanie, nawet jeśli nie potrafimy tego robić, jest dla nas, kobiet, bardzo ważne i deprecjonowanie naszych osiągnięć na tym polu to skandal. Mężczyzna opowiadający o tym, jak tęskni do zupek gotowanych przez mamę, zasługuje na to, by waza z gorącym rosołem wylądowała mu na głowie. Gorzej jest tylko wtedy, kiedy mówi o krzywo zaprasowanych koszulach i zadaje pytania w rodzaju: a dlaczego nie wyprasowałaś mi skarpetek?
Bywają mężczyźni, u których głupota ma miąższość, tak jak gleba. Sięga owa głupota warstw mózgu, poza którymi nie ma już zupełnie nic poza bezpostaciową magmą. Ci bez żenady i skrępowania porównują swoje kobiety do innych kobiet, z którymi spotykali się przed laty. Potrafią też bez zahamowań opowiadać o tym, jak było im z tamtymi w łóżku, w jaki sposób one się ubierały, jak pachniały i jak się poruszały, a wszystko po to, by skłonić aktualną partnerkę do choć częściowego naśladowania tych pań. Mężczyzna, który zaczyna mówić takie rzeczy, jest z miejsca skreślony i najlepiej nie pozwolić mu dokończyć frazy, tylko od razu wyrzucić go za drzwi. Kobiety jednak bywają zbyt łagodne wobec takich durniów i trzymają ich "na stanie" o wiele za długo. Liczą bowiem na to, że facet się opamięta i nie będzie snuł swych opowieści w nieskończoność. To błąd, bo nagle, ni stąd ni zowąd, może okazać się, że jego tęsknoty za poprzednimi partnerkami są zbyt silne. Porównania obecnej z byłą wypada zaś w ich oczach na tyle niekorzystnie dla obecnej, że sami postanawiają się zmyć.
Faceci domagają się od kobiety czegoś, co umownie można nazwać ciepłem - chodzi o całkowite poświęcenie im swojego czasu i swoich emocji, tak, żeby nie zostało już nic dla kobiety. Próbują osiągnąć to rozmaitymi pokrętnymi sposobami, z reguły nieskutecznymi. Kiedy wszystkie z nich zawiodą, mężczyźni próbują metod siłowych i to jest już ostateczne głupstwo, które popełniają wobec kobiet i którego niczym usprawiedliwić się nie da. Historia męskiej brutalności to jednak materiał na zupełnie inny felieton.


Zdrada - jak się zemścić


Nie ma człowieka, który nie zastanawiałby się poważnie nad tym, co zrobi, kiedy znajdzie pod szafą lub w łóżku niezbite dowody zdrady swojej partnerki lub partnera. Lista czynności, które można wykonać w takiej sytuacji, może być długa, ale na pierwszym miejscu zawsze jest jedno i to samo: rewanż.
Jak Kuba Bogu…
Z wielkim wzruszeniem i powściągliwością słuchałem zawsze ludzi, którzy rozwodzili się nad tym, jak to po stwierdzeniu zdrady postanowili za wszelką cenę walczyć o utrzymanie związku, nawet jeśli nie było to małżeństwo, jak starali się być dla partnerki lub partnera znów atrakcyjnym, jakie karkołomne działania podejmowali, byle tylko "uratować tę miłość" - tak się bowiem owe czynności nazywają w żargonie kiepskich psychologów i słabych tekściarzy. Nikt z tych nieszczęśników nie zadał sobie prostego pytania: po co? A to jest najważniejsze, gdy zostaliśmy wystawieni do wiatru i już nic nie możemy zrobić poza owym nieszczęsnym "ratowaniem związku". Czy aby na pewno nic? Ejże, rozejrzyjmy się bacznie dookoła! Zanim jednak to zrobimy, musimy opracować sposób reakcji na ową straszną wiadomość, jaką jest zdrada ukochanej kobiety. Kiedy kobieta mówi nam, że ma kogoś, to w ogóle nie mamy się nad czym zastanawiać, bo w następnej sekundzie pakuje walizki i wyprowadza się do swojego nowego misia-pysia. Chodzi nam o sytuację, kiedy ona mieszka z nami, jak gdyby nigdy nic, a przedpołudniami i w co drugi weekend wyskakuje gdzieś na jakieś niesłychanie ważne spotkania biznesowe lub ma towarzyskie obowiązki wobec koleżanek z podstawówki. Oczywiście coś podejrzewamy, po kilku tygodniach sprawa musi się rypnąć, czyli musi okazać się, kto tak naprawdę jest przyczyną owych nie cierpiących zwłoki wyjść z domu i pracy. Zwykle o zdradzie dowiadujemy się z przeczytanego przypadkiem esemesa, kiedy ona, zapominając o grze, którą prowadzi, mówi do nas: kochanie, sprawdź kto do mnie dzwonił. My sprawdzamy i przez przypadek, rzecz jasna, odczytujemy esemesa, pięciolinijkowy list od kolegi Waldka, który w słowach wulgarnych i aroganckich opiewa tak dobrze znane nam ciało. Musimy zachować całkowity spokój, nie możemy cisnąć komórką w ogień buzujący w kominku ani podeptać jej obcasem. To wykluczone. Powinniśmy się uśmiechnąć najłagodniejszym ze swych uśmiechów, obnażającym jedynie jedną piątą górnych jedynek. Potem mówimy jej, kto dzwonił i kontynuujemy naszą grę. Ona nie może zorientować się, że coś wiemy (o podejrzeniach nie ma już mowy). Przez jakiś czas przyglądamy się okiem znawcy całej sytuacji i co dwa lub trzy dni sprawdzamy, co tam nowego wypisał w komóreczce pan Waldeczek, znany w okolicy ogier i łamacz serc. Kiedy mamy już tego dość, bo nam się to nudzi, decydujemy się na rewanż, ale nie robimy tego pochopnie z pierwszą lepszą, która nam się nawinie. I nie daj panie Boże nie opowiadamy tej, którą wybierzemy, jak to zostaliśmy skrzywdzeni przez ukochaną nad życie kobietę.
Z kim do łóżka?
Z najlepszą przyjaciółką naszej ukochanej - to przecież oczywiste i jasne jak słonko na czerwcowym niebie. Ona tyle razy bywała u nas w domu i siadywała naprzeciwko nas, zakładając nogę na nogę, i rozmawiała z nami z takim wyrazem głębokiego smutku i zrozumienia w oczach, że bylibyśmy wsiowymi głupkami, gdybyśmy nie skorzystali z tej najprostszej i najlepszej okazji, by się zemścić. Wiemy ponadto, że jest owa najlepsza przyjaciółka osobą niezwykle elokwentną i otwartą, co w praktyce oznacza, że żaden sekret jej powierzony nie obiega kuli ziemskiej w czasie dłuższym niż półtorej doby.
Gdzie zaaranżować spotkanie? Oczywiście u nas w domu! Przecież zależy nam na tym, aby postępki nasze były transparentne i łatwo zauważone przez jak największą rzeszę ludzi, a w szczególności przez naszą niewierną kochankę lub żonę. Musimy więc zaprosić przyszłą kochankę i najlepszą przyjaciółkę niewiernej w nasze skromne progi w czasie, kiedy niewierna będzie u Waldeczka albo gdzieś indziej. To, po co ją zapraszamy, jest jasne od samego początku, możemy więc oszczędzić sobie wstępów i rozmaitych niepotrzebnych historii, zwanych nie wiadomo dlaczego grą wstępną. Musimy koniecznie sobie przypomnieć, jak to było, kiedy debiutowaliśmy łóżkowo, wyedukowani przez starszego brata i jego kolegów, naładowani wiedzą ze specjalistycznych podręczników seksu i świadomi tego, czym jest wulgarna erotyka, czego z kolei dowiedzieliśmy się z filmów z Teresą Orlowsky w roli głównej. Wszystkie te rzeczy będą nam potrzebne po to, by nasza nowa kochanka nie czuła się zawiedziona rutyną i pewnym schematyzmem, który - nie oszukujmy się - na pewno wkradł się w nasze intymne życie. Z wiekiem człowiek bowiem obojętnieje na pewne sprawy i nie chce mu się robić tego wszystkiego, co robił dawniej.
Jeśli się postaramy, nasza zemsta będzie słodka jak owoc granatu pożerany w słoneczny poranek na stoku winnicy. Kobieta, którą podstępnie sprowadziliśmy do swego mieszkania, aby nakłonić ją do czynów lubieżnych, będzie z początku nieco zaskoczona naszą obcesowością, ale potem na pewno wpadnie w zachwyt. Sama zacznie się roztkliwiać nad naszym losem, wie ona bowiem doskonale już od dawna, z kim zdradza nas żona i dlaczego to robi. Tyle że my daliśmy właśnie niezbity dowód na to, że do zdrady nie ma powodu, a jeśli jest, to na pewno nie ten, który został przedstawiony. Zdziwiona i zniesmaczona postawą naszej małżonki najlepsza jej przyjaciółka wprost z pościeli pobiegnie na miasto, by tam opowiedzieć innym przyjaciółkom o tym, że nasza Jadźka ma źle w głowie i to, co mówiła o nas, to wszystko kłamstwa, o czym jej najlepsza przyjaciółka może zaświadczyć i jeszcze nawet złożyć uroczystą przysięgę.
Po czymś takim pozostaje nam już tylko czekać. Na co? Oczywiście na to, by ustawiła się przed naszymi drzwiami cała kolejka przyjaciółek, które zechcą na własnej skórze sprawdzić, czy Jadźka łże, czy nie.
Gdy ona sama wpadnie na nas jak burza ze łzami w oczach, łkając i wygrażając nam zaciśniętym kułakiem, my najspokojniej w świecie odbieramy jej telefon i dzwonimy do kolegi Waldeczka. Składamy mu najserdeczniejsze życzenia z okazji nowego roku i pytamy, czy dobrze mu się sypia z naszą kobietą. Nie daj Bóg nie krzyczymy na biednego Waldka i nie wyzywamy go od najgorszych. Cieszymy się przecież wraz z nim, że w końcu udało mu się odnaleźć szczęście


Męskie prostytutki

Według badań opublikowanych przez "Dziennik" mężczyźni trudniący się prostytucją są w wieku od 24 do 30 lat, nie mają wyższego wykształcenia, a czasem wręcz nie mają żadnego wykształcenia i nie znają języków. Wystarczy jednak wpisać w wyszukiwarkę słowa "mężczyzna do wynajęcia", żeby przekonać się, że jest zupełnie inaczej.
Facet na poziomie?
Mężczyźni reklamujący swoje usługi w internecie przedstawiają się z zupełnie innej strony. Seks interesuje ich jako uzupełnienie intymnych, kulturalnych wieczorów wypełnionych rozmowami i jedzeniem rozmaitych przysmaków. Seks, jeśli do niego dojdzie, będzie taki, jakiego oczekuje kobieta, i będzie można o tym porozmawiać wcześniej i wyjaśnić sobie wszystkie wątpliwości dotyczące pragnień i oczekiwań klientki. Mężczyzna do wynajęcia jest kulturalny, wykształcony, delikatny i nie narzuca się swojej klientce. Ona musi się przy nim dobrze poczuć i mieć pewność, że dobrze wydała swoje pieniądze. A nie będą to małe pieniądze, gdyż godzina z męską prostytutką kosztuje od 100 do 250 złotych.
- Możesz te głupoty włożyć między bajki - mówi Irek, student, który trudnił się męską prostytucją. - Te prezentacje to element gry wstępnej. Musisz być świadom jednego: kobieta marzy o tym, by ją oszukiwać. Ona się wręcz tego domaga i czuje się źle, gdy tego nie robisz. Babki, które dzwonią pod twój numer, będą się mizdrzyć i ględzić o jakichś subtelnościach, a tak naprawdę chodzi im o to, by ktoś je zerżnął porządnie i nie zawracał potem głowy. Po wszystkim wykąpią się, naleją sobie drinka i obejrzą coś w telewizji, a za dwa dni znów zadzwonią. Oczywiście są i takie klientki, które potrzebują cię do towarzystwa, chcą iść na kolację lub na jakieś biznesowe spotkanie, ale wszystko i tak skończy się w łóżku, gdzie ona zażąda od ciebie, żebyś ją przeleciał w masce na twarzy. Takie są kobiety i tego nie zmienisz.
Mężczyźni reklamujący się w sieci nie pokazują swoich twarzy, widać co najwyżej upozowaną sylwetkę przystojniaka z długimi włosami à la Jakimowicz, w garniturze i krawacie, albo odwróconego tyłem mięśniaka, który napina się jak struna i pręży muskuły.
- Weź przestań - śmieje się Irek. - Traktujesz to poważnie? A kiedy widzisz reklamówki agencji towarzyskich wtykane za wycieraczki samochodów, to także myślisz, że te dziewczyny tam wyglądają jak na zdjęciach z ulotki? No co ty. Chłopaki w branży są różni i różnie się stylizują, ale żeby tam były jakieś wielkie przystojniaki, to nie powiedziałbym. Wielu się tatuuje i ozdabia jakimś złomem powpinanym w różne miejsca, kobiety to lubią. Ci faceci nie są zbyt rozgarnięci, ale nie tego się po nich oczekuje. Mają zachować jakiś standard przyzwoitości - nie smarkać w palce, nie bekać przy stole, umieć posługiwać się nożem i widelcem. Poza tym powinni mieć solidne męskie wyposażenie, bo to jest najważniejsze.

Czego pragną kobiety?

Kobiety przede wszystkim nie chcą być samotne, a jeśli już mają towarzystwo, domagają się, by mężczyzna był niekłopotliwy i spełniał wszystkie ich wymagania. Najlepiej jednak, by owe wymagania odgadywał, bo intymność to nie jakaś tam umowa najmu, tylko poważna sprawa, gdzie w grę wchodzą emocje. Kobiety mimo tego, że kupiły sobie faceta na wieczór, chcą, by zachowywał się tak, jakby był ich wymarzonym partnerem. Tego samego domagają się faceci od dziewczyn w agencjach towarzyskich.
- Powiem ci, że one są dosyć marudne - mówi Irek. - To nie jest tak, że wskakujesz na taką, robisz swoje i już cię nie ma. Miałem kiedyś taki przypadek, że moja klientka, która przez telefon umówiła się ze mną na określone pieniądze, kiedy przyszło co do czego, zaczęła udawać, że nie rozumie, o co chodzi. Przewróciłem ją na łóżko i zerżnąłem, bo pomyślałem sobie, że jeśli tego nie zrobię, to będę nieprofesjonalny. Miałem rację, była po wszystkim bardzo zadowolona. Gdybym dał się na to nabrać, mógłbym stracić także inne klientki, bo w tej branży wiadomości przenoszone są pocztą pantoflową.

Kogo kręcą napakowani chłopcy?
Wielu mężczyzn po prostu nie potrafi zaspokoić swoich kobiet i nawet o tym nie wie. Sposób, w jaki pary komunikują się w sprawach intymnych, jest kaleki i niedoskonały. Pragnienia żadnej ze stroną nie są często zaspokajane, stąd właśnie bierze się popyt na usługi męskich prostytutek. Sfrustrowane kobiety pomiędzy 30. a 50. rokiem życia mają dość oczekiwania na to, że ich partner odgadnie wreszcie, o co im chodzi w łóżku. Często mają także dosyć szukania nowej, wielkiej miłości, która najczęściej okazuje się wielkim rozczarowaniem. Lepiej wynająć sobie kogoś na godzinę lub dwie albo na wieczór. To oczywiście kosztuje, ale z usług panów na godziny nie korzystają kobiety biedne, tylko bogate i nieszczęśliwe. To największa grupa klientek.
- Ja zawsze mam takie szczęście, że trafiają do mnie panie, które wykładają na wyższych uczelniach - śmieje się Irek. - Pewnie dlatego, że nigdy nie ogłaszałem się, że jestem studentem, zawsze podawałem się za kogoś innego, najczęściej jednak nie było potrzeby mówienia, kim się jest. Kobiety z wyższym wykształceniem są niezłe i łatwo nawiązują kontakt, przeważnie też wiedzą, czego chcą. To dobre i uczciwe klientki. Najgorsze są biznesmenki, nie wszystkie, ale trafiają się prawdziwe zołzy. Jeszcze żadna co prawda nie domagała się rabatu za to, że miała na sobie koronkową bieliznę, ale sądzę, że takie myśli snuły im się po głowach.
Kolejną grupą dzwoniących do męskich prostytutek są kobiety samotne, które zostały opuszczone przez mężów lub takie, których mężowie wyjechali do pracy za granicą. Niewierne żony to spory odsetek klienteli korzystającej z usług takich mężczyzn jak Irek. - Tak, niewierne żony... - Irek uśmiecha się pod nosem. - Zanim je przelecisz, musisz się nasłuchać o tym, jakim skurczybykiem jest ich mąż i dlaczego muszą go zdradzać za pieniądze. Mogłyby to robić za darmo, ale jest ryzyko, że jakiś facet się przyczepi i będzie potem za nimi łaził, jeszcze mąż się dowie i co? A one przecież nie chcą zostawiać męża ani tym bardziej być przez niego zostawione. One chcą się trochę zabawić i żeby znów było jak dawniej. Musi być do tego jednak jakiś pretekst. I ja przez pół godziny przed stosunkiem muszę wysłuchiwać tych rozbudowanych mocno pretekstów. Pół biedy, jeśli w pokoju jest piwo i papierosy, ale jeśli nie ma, to można przysnąć na kanapie.
Najmniej wśród Irkowej klienteli jest młodych dziewczyn, ale i takie się zdarzają. Dlaczego korzystają z usług męskiej prostytutki? To jedna z wielu zagadek kobiecej duszy. Mogłyby przecież zrobić to normalnie z jakimś sympatycznym chłopcem.
- Kiedyś miałem taką jedną - głos Irka traci pewność. - Miała może z 23 lub 25 lat. Nie chciało mi się wierzyć, że mi zapłaci, bo dmuchnąłbym ją nawet za darmo, ale zapłaciła. Zapytałem oczywiście na koniec: Why?! Dlaczego, dobra kobieto, dajesz i płacisz, skoro mogłabyś oszczędzić te dwie i pół stówki!? Nie odpowiedziała mi. Nie wiem do dziś, co o tym myśleć.

News z sieci
:-]:-]:-]
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #3 Ocena: 0

2009-02-25 06:58:22 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Powroty Polaków do kraju zrujnują brytyjską gospodarkę
Masowe powroty Polaków do kraju mogą zniszczyć brytyjską gospodarkę, donosi "The Daily Telegrach". Polscy pracownicy przynoszą bowiem Wielkiej Brytanii prawie 2 miliardy funtów rocznie - informuje Goniec.com.
Najbardziej zagrożoną kłopotami branżą jest budownictwo, które jeszcze do niedawna przeżywało swój złoty wiek właśnie za sprawą wysokiej klasy specjalistów z Polski, którzy godzili się pracować za niższe stawki – pisze londyński dziennik.

Jak podaje Goniec.com, wg. ostatnich danych pochodzących z Narodowego Biura Statystyk, liczba osób przyjeżdżających do Wielkiej Brytanii z nowych krajów Unii w celach zarobkowych spadła do 10 tysięcy miesięcznie. Winna jest temu recesja na Wyspach a także słaby kurs brytyjskiej waluty, sprawiający, że wyjazdy zarobkowe tracą na atrakcyjności.

Statystyki donoszą również, że napływ wschodnioeuropejskich imigrantów do UK utrzymuje tendencję spadkową od trzeciego kwartału 2007 roku. Wtedy na Wyspy Brytyjskie przyjechało 57 tysięcy nowych pracowników. Dla porównania, w ostatnim kwartale 2008 roku było to już tylko 30 tysięcy.

"The Daily Telegrach" kończy swą analizę obawą, że nasze masowe wyjazdy drogo będą kosztować brytyjską gospodarkę, bowiem przynosimy Skarbowi Państwa ok. 1,9 miliarda funtów rocznie. Dziennik nie precyzuje jednak jak te dane mają się do popularnych w ostatnim czasie opinii o negatywnych gospodarczych skutkach masowego napływu emigrantów ze wschodu Europy - czytamy na stronach Goniec.com.

Minister ds. imigracji Phil Woolas określił natomiast spadek liczba podań ze wszystkich ośmiu krajów wschodnioeuropejskich jako "dramatyczny". - Rząd robi wszystko dla zagwarantowania, że imigranci pracują dla brytyjskiego rynku pracy i całego kraju - oświadczył. Jednocześnie jednak zapewnił Brytyjczyków o pierwszeństwie w zdobywaniu posady.

Minister ds. imigracji tłumaczył, że zmniejszenie liczby przyjeżdżających do Wielkiej Brytanii wiąże się z surowszymi przepisami imigracyjnymi i innymi czynnikami światowej gospodarki, w tym masowymi unijnymi inwestycjami budowlanymi w Polsce.

- Mamy tam do czynienia z olbrzymią przebudową, częściowo związaną z sytuacją gospodarczą, a częściowo ze zmieniającym się kursem funta wobec złotego i innych walut - twierdzi Woolas.

Związki zawodowe w Wielkiej Brytanii, która boryka się z recesją i bezrobociem, oskarżają rząd o to, że nie wspiera brytyjskich pracowników w obliczu rywalizacji z imigrantami.

Premier Gordon Brown jest zdania, że pracownicy z zagranicy wnieśli ogromny wkład do brytyjskiej gospodarki, i nie chce wprowadzać ograniczeń wobec imigrantów.
News z sieci

Z jednej strony kopią a z drugiej? Nikt nie rozważa problemu pomówienia odbijającego się na polskim społeczeństwie, porównać to można do psa ogrodnika sam nie zje i nikomu nie da, zupełnie jak Anglicy oni nie będą podejmować pracy u siebie gdyż pieniądze za wykonaną pracę są zbliżone do pieniędzy które otrzymują jako pomoc socjalną, lecz to jest powód by kopać tych co chcą i mało tego opłaca się im podejmować to zajęcie. To tak jak by chciano zmusić muzułmanina do pracy w chlewni – jak myślicie czy podjoł by się tego zajęcia? jak anglik normalnego?

[ Ostatnio edytowany przez: Korba102 25-02-2009 07:06 ]

Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #4 Ocena: 0

2009-02-26 12:15:00 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Cytat:

2009-02-25 06:58:22, Korba102 napisał(a):
Powroty Polaków do kraju zrujnują brytyjską gospodarkę
Masowe powroty Polaków do kraju mogą zniszczyć brytyjską gospodarkę, donosi "The Daily Telegrach". Polscy pracownicy przynoszą bowiem Wielkiej Brytanii prawie 2 miliardy funtów rocznie - informuje Goniec.com.
Najbardziej zagrożoną kłopotami branżą jest budownictwo, które jeszcze do niedawna przeżywało swój złoty wiek właśnie za sprawą wysokiej klasy specjalistów z Polski, którzy godzili się pracować za niższe stawki – pisze londyński dziennik.

Jak podaje Goniec.com, wg. ostatnich danych pochodzących z Narodowego Biura Statystyk, liczba osób przyjeżdżających do Wielkiej Brytanii z nowych krajów Unii w celach zarobkowych spadła do 10 tysięcy miesięcznie. Winna jest temu recesja na Wyspach a także słaby kurs brytyjskiej waluty, sprawiający, że wyjazdy zarobkowe tracą na atrakcyjności.

Statystyki donoszą również, że napływ wschodnioeuropejskich imigrantów do UK utrzymuje tendencję spadkową od trzeciego kwartału 2007 roku. Wtedy na Wyspy Brytyjskie przyjechało 57 tysięcy nowych pracowników. Dla porównania, w ostatnim kwartale 2008 roku było to już tylko 30 tysięcy.

"The Daily Telegrach" kończy swą analizę obawą, że nasze masowe wyjazdy drogo będą kosztować brytyjską gospodarkę, bowiem przynosimy Skarbowi Państwa ok. 1,9 miliarda funtów rocznie. Dziennik nie precyzuje jednak jak te dane mają się do popularnych w ostatnim czasie opinii o negatywnych gospodarczych skutkach masowego napływu emigrantów ze wschodu Europy - czytamy na stronach Goniec.com.

Minister ds. imigracji Phil Woolas określił natomiast spadek liczba podań ze wszystkich ośmiu krajów wschodnioeuropejskich jako "dramatyczny". - Rząd robi wszystko dla zagwarantowania, że imigranci pracują dla brytyjskiego rynku pracy i całego kraju - oświadczył. Jednocześnie jednak zapewnił Brytyjczyków o pierwszeństwie w zdobywaniu posady.

Minister ds. imigracji tłumaczył, że zmniejszenie liczby przyjeżdżających do Wielkiej Brytanii wiąże się z surowszymi przepisami imigracyjnymi i innymi czynnikami światowej gospodarki, w tym masowymi unijnymi inwestycjami budowlanymi w Polsce.

- Mamy tam do czynienia z olbrzymią przebudową, częściowo związaną z sytuacją gospodarczą, a częściowo ze zmieniającym się kursem funta wobec złotego i innych walut - twierdzi Woolas.

Związki zawodowe w Wielkiej Brytanii, która boryka się z recesją i bezrobociem, oskarżają rząd o to, że nie wspiera brytyjskich pracowników w obliczu rywalizacji z imigrantami.

Premier Gordon Brown jest zdania, że pracownicy z zagranicy wnieśli ogromny wkład do brytyjskiej gospodarki, i nie chce wprowadzać ograniczeń wobec imigrantów.
News z sieci

Z jednej strony kopią a z drugiej? Nikt nie rozważa problemu pomówienia odbijającego się na polskim społeczeństwie, porównać to można do psa ogrodnika sam nie zje i nikomu nie da, zupełnie jak Anglicy oni nie będą podejmować pracy u siebie gdyż pieniądze za wykonaną pracę są zbliżone do pieniędzy które otrzymują jako pomoc socjalną, lecz to jest powód by kopać tych co chcą i mało tego opłaca się im podejmować to zajęcie. To tak jak by chciano zmusić muzułmanina do pracy w chlewni – jak myślicie czy podjoł by się tego zajęcia? jak anglik normalnego?

[ Ostatnio edytowany przez: <i>Korba102</i> 25-02-2009 07:06 ]







Apartheid na posterunku w Londynie? Scotland Yard oskarżony
Osobne samochody dla czarnych, Azjatów i innych "kolorowych". Groźby, przemoc i bicie bezdomnych na ulicach. Londyński policjant Asad Said oskarżył białych kolegów z jednostki o rasizm - pisze "Dziennik". Chodzi o posterunek Belgravia w centrum Londynu.
Według zeznań Saida jeden z białych oficerów wyrzucił ciemnoskórą koleżankę ze swojego samochodu i kazał jej wsiąść do "czarnego samochodu". Co więcej, biali funkcjonariusze regularnie grozili swoim kolegom, mającym korzenie poza Wyspami - pisze "Dziennik".

Po licznych przesłuchaniach dyscyplinarnych Said został zwolniony z pracy. Jednak, gdy odwołał się od wyroku, pozwolono mu wrócić na posterunek. Z kolei jego adwersarze zrezygnowali ze służby wkrótce po oskarżeniu ich o "poważne naruszenia prawa" - czytamy w "Dzienniku
News z sieci.

I tutaj widać kto coraz liczniej zasila szeregi Brytyjskiej Policji,dochodzi do tego że angole(ci biali)sami zwalniają się z pracy,do tego doprowadza ta ich polityczna poprawność
:-]
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

chinczyk

Post #5 Ocena: 0

2009-02-26 12:18:30 (16 lat temu)

chinczyk

Posty: 2935

Mężczyzna

Z nami od: 09-07-2008

Skąd: najpiekniejsze miasto na wyspach!!!!

Cytat:

2009-02-26 12:15:00, Korba102 napisał(a):
Apartheid na posterunku w Londynie?


...raczej w rpa ale to i tak juz przeszlosc...
moze nie do konca bo teraz jest w druga strone
yyy

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Strona WWWNumer gadu-gadu

Korba102

Post #6 Ocena: 0

2009-02-27 07:01:39 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Gdy nas zwalniają... kradniemy firmie dane
Firmowe tajemnice zabiera ze sobą 60 procent Amerykanów.

Raport przygotowali specjaliści z Ponemon Institute. Badaniami objęto 945 dorosłych, którzy zostali zwolnieni lub zmienili miejsce pracy w ubiegłym roku. 79 procent osób świadomie wynosiło z firmy poufne dane, zdając sobie sprawę z obowiązującej ich tajemnicy służbowej.

65 procent pracowników zabrało listę adresów e-mail. 45 procent wykradło informacje biznesowe, 39 procent listę klientów. Informacje finansowe interesowały 16 procent pracowników żegnających się z firmą.

Pracownicy są coraz mniej lojalni - powiedział Larry Ponemon, autor badań. - Wpływa na to ich mobilność oraz praca wykonywana zdalnie.

67 procent zwalnianych zabrało dane, aby wzmocnić swoją pozycje w nowej firmie. 61 procent wyniosło z firmy dokumenty na papierze, 53 procent wyniesione informacje kopiowało też na dyski CD lub DVD, a 42 procent również na pamięć USB. Aż 24 procent zwolnionych po rozstaniu się z pracodawcą nadal miało dostęp do firmowej sieci komputerowej
News sieci

Może takie same zachowanie jest tu w UK jakaś cześć ludzi kradnie lub uszkadza dane ważne dla funkcjonowania firmy, chociaż ja uważam że nie do końca przeważnie jest to niedbalstwo i kumoterstwo a z skąd to podejrzenie? otóż, jeżeli ja łamię prawo dając ludziom będącym w UK nielegalnie możliwości takie jak na statusie ludzi przebywających legalnie, to w moim interesie jest uszkodzenie lub usunięcie danych które na wskutek kontroli mogą pogrążyć mnie oraz współpracowników resortu. Tym bardziej że w newralgicznych resortach zatrudnia się tych ludzi. Powinni stworzyć poradnik dla Illegal co zrobić krok po kroku by stworzyć legalny wizerunek Zysk dla mas imigracyjnych a nie dla legalnych. Następnym posunięciem jest stworzenie waśni między Tubylczkami a przybyszami z UE opinia publiczna zacznie warczeć na siebie i zapomni o tych dziewięciu z dziesięciu co przebywają tu z krajów Azji i Afryki i zaczną kopać legalnych których jest najmniej.
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #7 Ocena: 0

2009-02-27 07:11:43 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Gang Romów handlował nieletnimi dziewczynkami


We Włoszech i Bułgarii aresztowano 11 osób z kierowanego przez Romów gangu, który handlował nieletnimi dziewczynkami romskimi - poinformowali włoscy karabinierzy.

Rozbity gang sprowadzał z Bułgarii do Włoch nastolatki, które były sprzedawane jako nieletnie żony, a następnie zmuszane do kradzieży w zorganizowanych bandach.

Policyjną akcję w obu krajach koordynowało dowództwo w Trieście
Dziewczynki sprzedawane były najpierw w Bułgarii przez swoje własne rodziny za 1-2 tysiące euro. Następnie przewozili je do Włoch handlarze, podający się za ich rodziców. Trafiały do romskich obozowisk, sprzedawane jako żony za 10 tysięcy euro.

Śledztwo wszczęto przed kilkoma laty, gdy strona bułgarska zawiadomiła o zniknięciu 18 nieletnich narodowości romskiej. Włoski wymiar sprawiedliwości ustalił, że handlem zajmują się romscy imigranci z Bułgarii.

News powstał dzięki informacji wysłanej od kolegi z MW
Jeżeli chodzi o zachowanie w środowisku Romów to jest zbliżony do zachowań Hinduistycznych czy Muzułmańskich
W tych grupach kulturowych sprzedaje się dzieci ( kontrakt związku) ponieważ dziewczynki w wieku 18 lat nie maja co liczyć już na przyszłego męża.
Również tu w UK wykryto szajkę Romów z UE co trudniła się handlem dziećmi.

[ Ostatnio edytowany przez: Korba102 27-02-2009 07:19 ]

Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #8 Ocena: 0

2009-03-01 09:08:13 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Wyspiarzom nie podoba się wścibstwo władzy
W Wielkiej Brytanii odbędzie się seria imprez w obronie praw osobistych przed wścibstwem władzy państwowej. Organizatorzy Konwencji na rzecz Współczesnej Wolności spodziewają się co najmniej tysiąca uczestników w Londynie, Belfaście, Bristolu, Cambridge, Glasgow i Manchesterze.
Konwencja poruszy sprawę rosnącej kontroli państwa nad sferą prywatności jednostki - od wydłużenia okresu aresztu tymczasowego, poprzez plany wprowadzenia dowodów osobistych, rozbudowę bazy danych genetycznych, aż po manię instalowania kamer i gromadzenia danych elektronicznych.

Na konwencji wystąpi między innymi były konserwatywny rzecznik spraw wewnętrznych, David Davis, który w zeszłym roku zrzekł się mandatu poselskiego i stanął do wyborów uzupełniających pod hasłem obrony brytyjskiej tradycji praw jednostki.

Premier Gordon Brown bronił wielokrotnie planów utworzenia policyjnej bazy danych DNA, idei dowodów osobistych i wszechobecności telewizji przemysłowej. Jego zdaniem, terroryści nagminnie korzystają z nowoczesnej technologii i państwo nie może oddać im tego pola.

News z sieci


Fakt podglądania mojej osoby jeszcze nie narusza mojej wolności gdy to ktoś robi to na zewnątrz, na ulicach miast i wsi. Wprowadzanie ID też ma jakieś znaczenie w bezpieczeństwie narodowym ale zbieranie danych DNA to już śmierdzi!- zachodzi podejrzenie nielegalne handlowanie organami przez instytucje PAŃSTWOWE mając dane tak ważne o obywatelach, można nimi handlować w świecie przestępczym. Przykładem może być zaginięcie rzekome danych w Revenue czy British Army a o służbach wywiadu nie wspomnę. Może najwyższy czas zacząć o tym mówić głośniej.
Ktoś ma w tym interes by pod pretekstem bezpieczeństwa stworzyć cichą nielegalna machinie handlu ludzkimi zasobami organów?
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #9 Ocena: 0

2009-03-01 09:30:48 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Kobieto, uważaj na alkohol
Nawet niewielkie ilości alkoholu powodują wzrost ryzyka raka.


Wypijanie tylko jednego małego kieliszka wina dziennie istotnie zwiększa ryzyko wystąpienia częstych nowotworów - sugeruje największe z przeprowadzonych dotąd badań dotyczących związku między alkoholem i nowotworami. Prawdopodobieństwo wystąpienia pewnych typów raka u kobiet pijących jeden kieliszek wina dzienne jest większe niż u abstynentek.

Odkryto, że jeden drink dziennie istotnie zwiększał ryzyko wystąpienia raka piersi, wątroby i jelita grubego, a szacuje się, że w Wielkiej Brytanii przekłada się to na ponad 7000 dodatkowych przypadków raka.

Naukowcy z Uniwersytetu w Oksfordzie uważają, że odkrycie to, które jest częścią badania Million Women Study, dowodzi jasno, że regularne spożywanie nawet niewielkich ilości alkoholu może stanowić poważne zagrożenie dla zdrowia.

Naomi Allen, epidemiolog zajmujący się częstością występowania nowotworów, która prowadziła badanie, wykorzystała dane medyczne, by zidentyfikować przypadki raka w grupie 1 280 296 kobiet w wieku średnim. Wśród kobiet, które piły alkohol, jego średnie spożycie wynosiło jedną jednostkę alkoholu dziennie, co stanowi równowartość jednego małego kieliszka wina lub 8 gramów czystego alkoholu. Pół litra piwa jest równe około dwóm jednostkom. Bardzo niewiele kobiet spożywało więcej niż trzy drinki dziennie.

W okresie siedmiu lat u 68 775 kobiet rozpoznano raka. Podczas gdy alkohol zdawał się zmniejszać ryzyko wystąpienia pewnych rzadkich nowotworów takich jak rak nerki, chłoniaki nieziarnicze czy guzy tarczycy, zwiększał zagrożenie innymi rodzajami nowotworów.

Na każdy tysiąc kobiet regularnie pijących alkohol raz dziennie występowało w skali roku 11 dodatkowych przypadków raka piersi, jeden dodatkowy przypadek raka jamy ustnej oraz jeden dodatkowy przypadek raka jelita grubego. Liczba rozpoznań raków przełyku, gardła i wątroby wzrosła o dodatkowe 0,7 przypadku na tysiąc kobiet rocznie. Wzrost ryzyka raka był jednakowy bez względu na to, czy kobiety piły wino, piwo, alkohole wysokoprocentowe, czy też różne trunki.

- W Wielkiej Brytanii liczba rozpoznawanych co roku przypadków raka piersi, wątroby, jamy ustnej i gardła łącznie wynosi około 118 na 1000 kobiet. Wypijanie jednego drinka dziennie spowoduje 15 dodatkowych przypadków raka na 1000 kobiet do 75. roku życia [rocznie] – tłumaczy Allen.

Picie alkoholu dwa razy dziennie podwoiłoby liczbę dodatkowych przypadków do 30. Badanie zostało opublikowane w czasopiśmie „Journal of the National Cancer Institute”.

Palenie tytoniu jest nadal najsilniejszym samodzielnym czynnikiem rakotwórczym, któremu przypisuje się około jednej trzeciej diagnozowanych przypadków raka. Uważa się, że dieta i czynniki z nią związane, takie jak otyłość, stoją za kolejną jedną trzecią nowotworów, w tym zaś sam alkohol przyczynia się do około 5 procent wszystkich raków.

- Od rządu i resortu zdrowia zależy zmiana wytycznych zdrowia publicznego, jednak biorąc pod uwagę, że jest to największe badanie na świecie dotyczące tego problemu, oczywistym jest, że nawet niskie spożycie alkoholu, które nie wydaje się czymś istotnym zwiększa ryzyko raka, a większość kobiet jest tego najprawdopodobniej nieświadoma – tłumaczy Allen.

- Spożycie alkoholu ma mniejszy wpływ na częstość występowania nowotworów niż palenie, ale mimo to ma i tak ogromne znaczenie i jest tym czynnikiem, który ludzie mogą zmodyfikować, jeśli tego chcą. Ludzie muszą wiedzieć, że powoduje to wzrost zagrożenia rakiem, aby mogli podjąć odpowiedzialne działania – dodaje.

W artykule redakcyjnym towarzyszącym publikacji badania Michael Lauer i Paul Sorlie z Narodowego Instytutu Serca, Płuc i Krwi w Maryland napisali: „Z punktu widzenia ryzyka wystąpienia raka przesłanie tego badania nie może być bardziej wyraźne. Nie ma takiego poziomu spożycia alkoholu, który można by uznać za bezpieczny”.

- Wiemy o tym, że nadużywanie alkoholu zwiększa zagrożenie szeregiem nowotworów. To najnowsze badanie pokazuje, że nawet relatywnie niskie spożycie alkoholu podnosi ryzyko u kobiet…Im bardziej ograniczymy spożycie alkoholu, tym bardziej zmniejszymy zagrożenie rakiem – uważa Sara Hiom z brytyjskiego Cancer Research.
News z sieci
No tak nadużywanie wszystkich używek może przyczynić się do chorób różnych – od uzależnienia do przewlekłych na wskutek uszkodzenia organu, do raka włącznie. ponieważ no bo tak. Wszystko co możemy spożywać w ilościach minimalnych i niezbędnych by polepszyć samopoczucie i dać poczucie zaspokojenia pragnienia w smaku.
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #10 Ocena: 0

2009-03-01 10:10:37 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Einstein miał rację
Sonda kosmiczna NASA udowodniła, że świat rzeczywiście zachowuje się zgodnie z teorią względności. Rozpoczęły się prace nad udowodnieniem drugiej części opublikowanej 90 lat temu słynnej teorii Einsteina.


Pod hasłem „Einstein” w oksfordzkim słowniku języka angielskiego widnieje prosta definicja: geniusz. Jednak przez dziesięciolecia fizycy zadawali sobie pytanie: czy Albert Einstein nie popełnił błędu? Po pięćdziesięciu latach, siedmiokrotnym odwołaniu projektu i 700 milionach dolarów wydatków misja sprawdzająca prawdziwość teorii względności zakończyła się sukcesem – na razie w połowie.
14 kwietnia pierwsze wyniki z Gravity Probe B, jednego z najbardziej skomplikowanych satelitów NASA, potwierdziły „z dokładnością do 1 procenta” to, co Einstein napisał 90 lat temu: obiekt taki jak Ziemia rzeczywiście odkształca przestrzeń i czas. To zjawisko, określane jako efekt geodezyjny, to jednak tylko połowa teorii. Druga dotyczy tak zwanego „wleczenia układów inercjalnych” – stwierdza, że wirująca ziemia „ciągnie” przestrzeń za sobą.

Francis Everitt, profesor z Uniwersytetu Stanforda, który poświęcił całe życie badaniu teorii względności Einsteina, poinformował naukowców z Amerykańskiego Towarzystwa Fizyki, że dokładne zmierzenie efektu „wleczenia układów inercjalnych” zajmie mu jeszcze osiem miesięcy. Projekt Gravity Probe B wymyślono pod koniec lat 50., jednak później wielokrotnie go odkładano.

– Rozpracowywanie szczegółów przypomina trochę wykopaliska – mówi William Bencze, zarządzający misją. – Archeolog najpierw posługuje się buldożerem, potem łopatą, a na końcu wykałaczkami i szczoteczkami do zębów. My właśnie chwyciliśmy za szczoteczki.

Wspólna misja NASA i Uniwersytetu Stanforda wykorzystuje cztery najdoskonalsze, superdokładne kuliste żyroskopy do wykrywania najmniejszych zaburzeń przestrzeni. Celem Everitta było sprawdzenie z niespotykaną dotąd precyzją, czy opis grawitacji w wykonaniu Einsteina jest zgodny z rzeczywistością.

Według Einsteina planety i gwiazdy wypaczają czasoprzestrzeń – tak, jak duża kula umieszczona na elastycznej tkaninie ją rozciąga,. Kulka poruszająca się po wklęsłej tkaninie będzie przyciągana w kierunku dużej kuli, jak to się dzieje w przypadku Ziemi i Słońca, ale nie wpadnie na nią, dopóki będzie się poruszać z wystarczająco dużą prędkością. Einstein dowodził, że grawitacja nie jest siłą przyciągania między ciałami, jak wcześniej uważano.

Niewielu naukowców potrzebuje ostatecznych wyników, żeby się upewnić o geniuszu Einsteina. – Od najbardziej ezoterycznych aspektów dylatacji czasu aż do pięknego i prostego równania e=mc 2 ogromna większość pomysłów Einsteina dotyczących wszechświata pomyślnie przeszła próbę czasu – mówi Robert Massey z brytyjskiego Królewskiego Towarzystwa Astronomicznego. Według niego Gravity Probe B to „uzasadniony eksperyment”, mający na celu sprawdzenie teorii i potwierdzenie jej wybitnej wartości. Inni jednak krytykują koszt i długotrwałość badań, twierdząc, że stosowne dowody już istnieją.

Grawitacja i czasoprzestrzeń

Kiedy Einstein w 1915 roku tworzył ogólną teorię względności, wymyślił nowy sposób opisu grawitacji. Uznał ją nie za siłę, jak przypuszczał Isaac Newton, lecz za konsekwencję zaburzenia czasu i przestrzeni (które w teorii Einsteina określane są wspólnym mianem czasoprzestrzeni). Każdy przedmiot deformuje czasoprzestrzeń – im większą ma masę, tym ten efekt jest silniejszy.

Planety i gwiazdy wypaczają czasoprzestrzeń – zjawisko to znane jest jako „efekt geodezyjny”. Planety na orbicie Słońca nie są przez nie przyciągane, ale podążają wzdłuż wywołanego przez Słońce zakrzywienia czasoprzestrzeni. Powodem, dla którego planety nie wpadają na Słońce, jest duża prędkość, z jaką się poruszają.

Według tej teorii materia i energia zniekształcają czasoprzestrzeń, zakrzywiając ją wokół siebie. „Wleczenie układów inercjalnych” teoretycznie zachodzi wówczas, kiedy rotacja dużego ciała „skręca” otaczające je czas i przestrzeń. Jest to druga część teorii Einsteina, którą misja NASA ma dopiero potwierdzić.

News z sieci
EINSTEIN ALBERT (1879-1955)
Fizyk; twórca teorii względności, jeden z twórców teorii kwantów i fizyki statystycznej. Urodził się w Ulm (Niemcy) w rodzinie żyd., studiował w szkole politechnicznej w Zurychu. Pracując na podrzędnym stanowisku w federalnym biurze patentowym w Bernie, 1905 opublikował pracę (Zur Elektrodynamik bewegter Körper) zawierającą podstawowe idee szczególnej teorii &reg; względności . W pracy tej wysunął nowe koncepcje czasu i przestrzeni, zerwał z pojęciem czasu absolutnego, łącząc przestrzeń i czas w czterowymiarową &reg; czasoprzestrzeń . W tym samym roku opublikował wyniki prac nad ruchami Browna, korpuskularną teorią światła i zależnością pomiędzy masą i energią (&reg; Einsteina wzór). Prace te przyniosły mu duże uznanie; od 1909 był prof. uniw. w Zurychu, 1911 — uniw. w Pradze; 1914 przeniósł się do Berlina, gdzie został dyr. specjalnie utworzonego Inst. Fizyki; podczas pobytu w Berlinie pracował nad relatywistyczną teorią grawitacji, poddając gruntownej analizie (po raz pierwszy od czasów I. Newtona) prawa grawitacji; 1916 opublikował wyniki badań, tworząc ogólną teorię względności; teoria ta, stanowiąca uogólnienie teorii grawitacji Newtona, przewidywała wiele nowych efektów, z których jednym było zakrzywienie promieni świetlnych w polu grawitacyjnym (potwierdzone obserwacyjnie 1919). W tym czasie rozwinął także kwantową teorię promieniowania. W 1921 otrzymał Nagrodę Nobla za odkrycie praw zjawiska fotoelektr. i prace w zakresie fizyki teoretycznej. Zmuszony 1933 do opuszczenia Niemiec, objął stanowisko prof. w Institute for Advanced Study w Princeton (USA). Do końca życia pracował nad próbą połączenia w jedną unitarną całość teorii grawitacji z innymi teoriami pola, jak np. z teorią pola elektromagnet.; jednak prace te nie zostały uwieńczone sukcesem. Oprócz wielu prac nauk. napisał także kilka prac popularyzujących jego teorie, m.in. Istota teorii względności (1922, wyd. pol. 1962), Mein Weltbild (1935) oraz Ewolucja fizyki (wspólnie z L. Infeldem, 1947, wyd. pol. 1962). Einstein brał czynny udział w życiu polit.; w czasie I wojny świat. głosił idee pacyfistyczne, które w latach następnych — w obliczu nazistowskiego zagrożenia i rosnącej potęgi hitl. Niemiec — zarzucił; jednocześnie rosnące objawy antysemityzmu spowodowały, że stał się zdecydowanym orędownikiem syjonizmu. W czasie II wojny świat. popierał prace zmierzające do budowy bomby jądr., jednak po wojnie uznał, że dalsza rozbudowa arsenału jądr. zagraża istnieniu ludzkości, przed czym nieraz publicznie ostrzegał. W dowód uznania za poparcie dla syjonizmu 1952 zaproponowano Einsteinowi prezydenturę Izraela, której nie przyjął. L. INFELD Albert Einstein. Jego dzieło i rola w nauce, Warszawa 1956. MNEP PWN 2000r

Jeden z wielu mający swoich przeciwników jak i zwolenników. Kto może być przeciwnikiem? Sądzę że znajdą się oni z kręgu wierzących bez różnicy jakiej wiary, przynajmniej w tym przypadku niema potrzeby wyszczególniać. I każda jedna odnoga wiary w której nawiązuje się do uzależnienia istnienia życia od woli tknięcia Bożej ręki a nie natury i zasady ewolucji.
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Strona 51.9 z 91 - [ przejdź do strony: 1 | 2 | 3 ... 50.9 | 51.9 | 52.9 ... 89 | 90 | 91 ] - Skocz do strony

« poprzednia strona | następna strona » | ostatnia »

Dodaj ogłoszenie

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Ogłoszenia


 
  • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
  • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
  • Tel: 0 32 73 90 600 Polska,