Nie do wiary: polski Kościół wyhodował sobie... sektę!
Na własnym łonie. Autentyczną: z praniem mózgów, skubaniem wiernych i kontrolą umysłu. Skandal z Ruchem Rodzin Nazaretańskich (RRN) zmusił pod koniec stycznia arcybiskupa Kazimierza Nycza do bardzo radykalnych posunięć.
Afera jest z prawdziwego zdarzenia - bardzo smakowita i właściwie aż niewiarygodna. Zaczęło się w roku 1985 w Warszawie. Ksiądz Tadeusz Dajczer założył diecezjalne publiczne stowarzyszenie wiernych Ruch Rodzin Nazaretańskich. Słowem, prawną instytucję Kościoła katolickiego. Jak przypomina w "NIE" Waldemar Kuchanny (który opisał aferę jako pierwszy), prymas Glemp, ówczesny arcybiskup warszawski, bardzo lubił katolickie stowarzyszenia i ruchy. Pamiętamy, jak usilnie promował Akcję Katolicką - dogorywającą dziś po parafiach.
Ponieważ ruchy lubił, lubił też Ruch. Wielokrotnie wypowiadał się, że RRN jest fajny. Bez mrugnięcia okiem zatwierdził jego statut. Nie interesowało go, że dokument jest całkowicie niezgodny z prawem: zarówno kanonicznym, jak i ustawą o stowarzyszeniach. W statucie nie ma ani słowa o formule prawnej RRN, siedzibie, władzach, celu, finansach i ich rozliczaniu, majątku, oraz sposobie kontroli przez władze kościelne.
Ale to jeszcze nic. Ruch Rodzin Nazaretańskich z wierzchu i z początku wyglądał niewinnie. Miał dążyć do "radykalnego oddania się Bogu" poprzez rekolekcje, spotkania modlitewne i praktycznie nieustanną spowiedź u "kierowników duchowych". Wszystko szło w miarę normalnie do roku 1996.
Wtedy to założyciel, ksiądz Dajczer, zaczął zachowywać się dziwnie. Przestał wykładać na Akademii Teologii Katolickiej, pozrywał kontakty, nie wychodził z domu i zaczął żyć właściwie w ukryciu, kontaktując się ze światem wyłącznie za pośrednictwem zaufanych emisariuszy z RRN. Ci rozpowszechniali legendy, że ksiądz Dajczer to człowiek święty i nawiedzony, który na pograniczu życia i śmierci cierpi, odkupując grzechy członków swego Ruchu.
Ale to wszystko nic. Cierpiący za miliony ksiądz Dajczer przekazał władzę w Ruchu Rodzin Nazaretańskich w ręce niejakiego Sławomira Bieli. Pan Biela, choć człowiek świecki, posiadał tak zwany charyzmat. Otóż jego ustami przemawiała ni mniej, ni więcej tylko Matka Boska. Dlatego RRN pana Sławka żywił i bronił - jako tzw. charyzmatyka, który "użyczył swej twarzy Maryi" i kiedy mówił Sławek, "mówiła Matka Boska". Swoim własnym głosem Biela przemawiał podobno tylko podczas spowiedzi.
Księża z Ruchu przesłania Matki Boskiej via pan Sławek nagrywali i wydawali w postaci książkowej. Książki
Atlasy - Ceneo.pl
Pierwsza porównywarka na rynku Ceny, opinie, recenzje, forum
www.Ceneo.pl
te za każdym razem miały... imprimatur Warszawskiej Kurii Metropolitalnej. Słowem, bez wiedzy Watykanu polski Kościół zatwierdził w Polsce prywatne objawienia maryjne pana Sławka. Które wyglądały tak oto.
U mnie też Matka Boska działa przez charyzmat. Jeżeli Ona mówi w danej chwili, to jest obecna w tej chwili. Nieważne, czy ma taką czy inną postać. Nieważne jest, czy ma wąsy, czy łysieje lekko na skroniach, czy jest w krawacie, czy w koszuli. Ona posługuje się tylko tą maską, atrapą w tej chwili. Oczywiście nie chodzi o to, że my, tak jak kiedyś to opowiedziane, mamy się modlić do Sławka czy do Matki Bożej. No to może do Matki Bożej, ale Matka Boża w pewnym momencie działa przez tego Sławka, ale to Ona działa, to nie jest rola Sławka, to jest rola Niepokalanej. Czyli patrzenie na Sławka, który mówi, musi być wiarą, że Niepokalana jest przez niego tutaj obecna. To Ona do nas mówi, nie ja.
Ale ponownie to wszystko nic. Ruch nabrał cech regularnej sekty. Tajemnicę, że przez pana Sławka przemawia Matka Boska, przekazywano członkom RRN podczas spowiedzi, pod sankcją grzechu ciężkiego. Na posłuchanie u samego pana Sławka czekało się godzinami. Bywało, że ludzie modlili się do Bieli na kolanach. Ale przed oblicze Sławkowe dopuszczano nie wszystkich. Były... różne kręgi wtajemniczenia. Jak w sekcie. Przed Sławkiem można było dokonać "aktu oddania siebie Maryi" tudzież wstąpić w "strumień łaski specjalnej". Oczywiście wszystko to było drastycznie sprzeczne z oficjalnym nauczaniem Kościoła.
Obowiązywało bezwzględne posłuszeństwo "kierownikowi duchowemu". Uległość miała wieść "na skróty do świętości". Krnąbrnych straszono konsekwencjami w postaci cierpień i nieszczęść. Członków RRN namawiano też do "uwolnienia się" spod wpływu więzów towarzyskich, a nawet rodzinnych (!). Księża ruchu "formowali" kleryków z warszawskiego seminarium duchownego. Po wyświęceniu ludzie ci szli bezpośrednio do Rodzin Nazaretańskich i mieli kontakt już tylko z nimi.
Dużo? Zaprawdę powiadam wam - to wszystko nic. W sekcie istniała... dziesięcina. Członkowie RRN obowiązani byli do wpłacania na jego rzecz dziesiątej części swych dochodów. Ponieważ w statucie nie ma nic o finansach, nie wiadomo, ile kasy zebrano i na co poszła. Nie wiadomo też, ile osób ruch "złowił".
Sekciarska istota RRN była ukrywana przed władzami kościelnymi. Arcybiskup Nycz dowiedział się o tym wszystkim przez przypadek. Księża działający w RRN pożarli się o władzę. Nycz dowiedział się więc - i podobno dostał szału. Przede wszystkim powołał we wrześniu roku 2007 nadzwyczajną komisję teologiczno-prawną, która przesłuchała księdza Dajczera, pana Sławka i wiele innych osób.
Biela zwalił wszystko na Dajczera, który miał jakoby wmówić mu "charyzmat maryjny". Dajczer się wyparł. Jednak dochodzenie komisji ukazało tak wiele przypadków psychomanipulacji i praktyk właściwych podobno tylko sektom (jak kłamstwa, oszczerstwa i pomówienia "w imię Boże", izolacja nieposłusznych, ścisła kontrola życia członków, naruszanie wolności osobistej, uzależnianie
Niquitin
Bezstresowe rzucanie palenia. Sprawdź naszą metodę.
www.niquitin.pl
ich od Ruchu, błędy doktrynalne i wypaczona interpretacja Pisma świętego) iż arcybiskup Nycz musiał działać radykalnie.
Na podstawie raportu komisji (polecamy, pyszna lektura) arcybiskup Nycz wystosował 28 stycznia br. w sprawie RRN dekret nr 314/A/2009, który trafił do 40 diecezji w Polsce i na świecie. RRN rozkwitał bowiem również w Ameryce Południowej, w USA i na Filipinach. (Swoją drogą Sławomir Biela wciąż głosi rekolekcje i wydaje książki na całym świecie - choć komisja powołana przez Nycza jasno stwierdziła, że jego "charyzmat" jest nieprawdziwy.)
Nycz zakazał w trybie natychmiastowym księdzu Dajczerowi i większości kapłanów RRN działalności duszpasterskiej i skierował ich na zamknięte rekolekcje. Wszystkie książki
Książki
Allegro.pl - Sprawdź jak niskie są nasze ceny!
www.allegro.pl
i broszury ruchu nakazał wycofać ze sprzedaży i zniszczyć. Likwidacja samego Ruchu Rodzin Nazaretańskich byłaby przyznaniem się do koszmarnej kompromitacji, więc Ruch zostanie "zreformowany" i "oczyszczony z niebezpiecznych naleciałości", również poprzez zmianę kierownictwa. Tak z podobnymi, podejrzanymi wspólnotami katolickimi bywało już nieraz.
Czyli władze kościelne zadziałały i wszystko wróci do normy. Ale trudno będzie zapomnieć o tym, że przez 24 lata w łonie polskiego Kościoła katolickiego bez przeszkód działała klasyczna, psychomanipulacyjna sekta. Już druga po kazimierskich betankach - których przełożona też słyszała głosy.
W tym samym czasie Kościół ostrzegał z całą surowością przed Świadkami Jehowy, Towarzystwem Świadomości Kriszny i innymi, na ogół nieszkodliwymi związkami wyznaniowymi. Które nie namawiają ani do zerwania z rodziną, ani płacenia dziesięciny.
Słowem - cudze ganicie, swego nie znacie. Antyklerykałowie od lat mówili z emfazą, że Kościół to sekta. Ale było w tym sporo przesady. Tylko część Kościoła była sektą. I tylko przez ćwierć wieku.
News z sieci
Islamska, Chrześcijańska, Judaistyczna, Buddyjska itp. To też wszystko sekty, a czy o większej sile przebicia czy też nie, to bez znaczenia, lecz ze wspólną cechą przymusu i zysku jakie przynosi grono wierzących. Wszystko jest w jednym worku religijnym narzucający kanony wybawienia za grzechy.
Ten ktoś co wymyślił wiarę, zrobił dobry interes ponieważ uwolnił siebie od trudu dbania o własny byt i przekazał obowiązki tym co wierzą. Z tond te obiegowe tacki na szmal w kościołach i co łaska z obowiązkowych taryf na plebani. Łapówkarstwo za pozbycie się grzechów.
![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif )
![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif )
![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif )
[ Ostatnio edytowany przez: Korba102 19-02-2009 17:26 ]
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz