MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii
Forum Polaków w UK

Przeglądaj tematy

« poprzednia strona | następna strona » | ostatnia »

Strona 47.9 z 91 - [ przejdź do strony: 1 | 2 | 3 ... 46.9 | 47.9 | 48.9 ... 89 | 90 | 91 ] - Skocz do strony

Str 47.9 z 91

temat zamknięty | nowy temat | Regulamin

Korba102

Post #1 Ocena: 0

2009-02-03 21:34:13 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Używanie określeń - święty odnoszący się do publikacji słów i rzeczy przekazane niby to przez boga. Boga w mniemaniu rożnych kultur o innym obliczu zakreślający do jednego wspólnego słowa – miłościwy, wszechwiedzący, stwórca wszystkiego co nas otacza. Nie będę robił wykopalisk
ani udowadniał lub dążył do udowadniania utopi w tym co jest zawarte w tych wszystkich przekazach.
One nawiązują wszystkie do jednego, do posłuszeństwa oraz bezwzględnego oddania się dla wiary.
Chrześcijańska religia jak i późniejsza Muzułmańska są podobne i bardziej zbliżone do Judaistycznej, odgapionej może bardziej, jest plagiatem Tory.
Psychika ludzkiego umysłu jest podatna na sugestie i jak gąbka wchłania dobre rzeczy jak i tez śmieci i mało kto potrafi logicznie podchodzić do logicznej zawartości samego sensu wiary i jaki ona ma wpływ na nasze społeczeństwo.
Gdyby nie heretycy we wczesnych okresach prężnego rozkwitu kultury europejskiej, nie byli byśmy w stanie dzisiaj śmiało rozmawiać na tematy nurtujące wszystkich, skąd i dokąd ? Człowiek zmierza i co gorsze, kto nim kiereje? Na szczęście kościół przyznał racje odkrywcom, zniósł tezę że
ziemia unoszona jest na żółwiach a słońce obraca się wokół niej. Wiemy coraz więcej i chcemy wiedzieć, tylko religia muzułmańska dąży do trzymania ludzi w ciemnocie, być może i chrześcijańskiej też by się to udało, lecz za bardzo chciwi są ludzie co głoszą doktryny wiary.
Weźmy Buddyzm za lepszy przykład i jednej z najstarszych religii, ponieważ ta religia ma podłoże filozoficzne i dąży do samodoskonalenia się w filozofii, skupia wokół siebie ludzi co rozmawiają o filozofii sensu życia i istnienia jak i ciała tak i duszy w harmonii ze wszechświatem. Nie odnosi się do roli samego boga jako stwórcy. Tam nie neguje się tych co myślą inaczej wręcz odwrotnie rozmawia się by zgłębić dlaczego tak jest, że jest ten jeden co myśli troszeczkę odbiegając od pozostałych.
Tym zakończę te rozważnie, kiedyś Neron powiedział Ci chrześcijanie i żydzi są biedni mają tylko jednego boga a szkoda, nie wiedział ze powstanie jeszcze jedna religia jakieś 600 lat później- Muzułmańska
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #2 Ocena: 0

2009-02-03 21:50:49 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Zagadka „kary Bożej” rozwiązana
Znana jest od czasów biblijnych, bowiem Księga Wyjścia wymienia ją jako ósmą z dziesięciu plag egipskich, ale trzeba było kilku tysięcy lat – i wiedzy współczesnych naukowców — by ustalić, dlaczego szarańcza tworzy niespodziewanie ogromne roje.


Szarańcza żyje zazwyczaj skromnie i samotnie, Ale co jakiś czas owady te łączą się w większe grupy, które szukają siebie nawzajem i w końcu tworzą wielkie, wygłodniałe roje. Jeden taki rój może liczyć ponad miliard osobników, z których każdy jest w stanie w ciągu jednego dnia zjeść tyle, ile sam waży, co ma katastrofalne skutki dla upraw i wegetacji roślin.

Przyczyny tej dramatycznej transformacji były tajemnicą od czasów biblijnych – dlatego plagę szarańczy uważano często za karę Bożą. Teraz naukowcy odkryli, że zjawisko to ma związek z substancją zwana serotoniną, występującą w mózgu wielu zwierząt i ludzi.

Badania prowadzone przez uniwersytety w Oxford, Cambridge i Sydney wykazały, że gromadzenie się serotoniny w części układu nerwowego szarańczy odpowiedzialnej za ruchy nóg i skrzydełek powoduje w ciągu kilku godzin przemianę samotnej szarańczy w jej alter ego stanowiące część roju.

Odkrycie naukowców stwarza możliwość powstrzymania odpowiednio wcześnie tego procesu przez zablokowanie działania serotoniny. Można by w ten sposób zapobiegać masowym zniszczeniom upraw dokonywanym przez owady – i grożącym głodem jednej dziesiątej populacji świata.

Na świecie żyje kilkanaście gatunków szarańczy tworzących roje, w pasie stanowiącym około 20 procent ziemi uprawnej świata, od północy Afryki po Chiny.

W listopadzie rój tych szkodników liczący blisko sześć kilometrów długości zniszczył uprawy rolne w niektórych częściach Australii, a w roku 2004 plaga ta pochłonęła połowę zbiorów Mauretanii. Samotnicze i stadne formy życia szarańczy są tak odmienne, że do 1921 roku uważano, iż są to dwa odrębne gatunki.

Przemiana dokonuje się zazwyczaj po tym, jak w porze deszczowej gwałtownie wzrasta liczba osobników. Podczas następującej później suszy samotnie żyjące owady muszą gromadzić się na coraz mniejszych kawałkach ziemi, na których istnieje jeszcze wegetacja. Właśnie to jest przyczyną fizycznej zmiany formy życia z samotniczej na stadną – wyjaśnia Steve Rogers z Cambridge University, jeden z naukowców, którzy opublikowali wyniki swych badań w czasopiśmie „Science”.

– Faza stadna to strategia zrodzona z desperacji i głodu – tworzenie rojów, to sposób tych owadów na zdobywanie nowych przestrzeni życiowych – mówi dr Rogers. – Wykryliśmy mechanizm, który zawiaduje tym procesem. Otworzyliśmy czarną skrzynkę i wiemy, jak to działa.

Swidbert Ott, badacz z Cambridge tłumaczy: – Serotonina ma bardzo znaczący wpływ na zachowania ludzi, dlatego stwierdzenie takich samych reakcji chemicznych przemieniających spokojnego owada w członka ogromnego zbiorowiska jest fascynujące.

Karmazynowy przypływ

Wczasowicze przebywający na Wyspach Kanaryjskich w Fuerteventura ujrzeli w listopadzie 2004 roku przerażający widok, kiedy z nieba runął rój szarańczy liczący około sto milionów osobników. Kiedy szarańcza, która zniszczyła ogromne połaci upraw w Mauretanii, przekroczyła Atlantyk, w kurorcie Corralejo turyści uciekli z plaży.

3,7 mili

To długość stada szarańczy, które zniszczyło uprawy zbóż w części Australii w zeszłym roku.
News z sieci

Może nauka więcej wyjaśni, jak puste usprawiedliwianie zjawisk w przyrodzie jako woli boskiej!
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

vitek

Post #3 Ocena: 0

2009-02-04 01:31:31 (16 lat temu)

vitek

Posty: 3922

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 19-06-2007

Skąd: Yorkshire

Cytat:

Ja również nie wierze w teorię K.D. a tym bardziej w brednie wypisane o stworzeniu świata zawarta w Biblii – Genesis.

Skoro nie ewolucja ani nie stworzenie to skąd się wziął Korba? :-)

I proszę was nie bierzcie stworzenia świata i innych teksów biblii zbyt dosłownie. To tak jakby domagać się od dorosłego żeby na 100% poważnie traktował treść książeczki dla dzieci. Biblię napisano tysiące lat tamu gdy poziom wiedzy ówczesnych ludzi był podobny do poziomu dzisiejszych dzieci.

(Ale nudy na tej wieczornej zmianie zaczęłem już pamiętnik korby czytać... :-))


[ Ostatnio edytowany przez: vitek 04-02-2009 01:32 ]

The Mythbuster

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Strona WWW

Korba102

Post #4 Ocena: 0

2009-02-04 07:13:57 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

"Emigranci, nie wracajcie w ciemno do Polski"
Jeżeli rozważasz powrót do kraju, zastanów się, czy naprawdę warto - z takim apelem do Polaków z Wysp Brytyjskich, wystąpiło Stowarzyszenie Młodej Polonii w Wielkiej Brytanii "Poland Street" - czytamy w serwisie goniec.com.
Wielu rodaków z Wysp Brytyjskich myśli o powrocie do Polski. W podjęciu właściwej decyzji ma im pomóc organizowany przez "Poland Street" Projekt „12 Miast - Wracać? Ale dokąd? - porozmawiajmy o konkretach”.

- Nie nakłaniamy nikogo do powrotu, wręcz przeciwnie, apelujemy do naszych rodaków, aby nie wracali w ciemno do Polski! Nasz projekt ma rozwiać wszelkie wątpliwości i pomóc w podjęciu słusznej decyzji. Zarówno tej o powrocie, jak i pozostaniu w Wielkiej Brytanii – wyjaśnia Jacek Winnicki, prezes Stowarzyszenia Poland Street.

W ramach projektu do stolicy Wielkiej Brytanii zaproszono przedstawicieli władz i przedsiębiorców z 12 największych polskich miast - Białegostoku, Bydgoszczy, Gdańska, Katowic, Krakowa, Lublina, Łodzi, Poznania, Rzeszowa, Szczecina, Warszawy i Wrocławia.

Na organizowanych co miesiąc spotkaniach z Polonią, politycy i przedsiębiorcy poruszą najistotniejsze dla emigrantów kwestie: sytuacji na rynku pracy i nieruchomości, planowanych inwestycji i usprawnień w administracji publicznej. Każdy z uczestników będzie miał możliwość wzięcia udziału w dyskusji i zadania pytań związanych z obecną sytuacją w kraju.

Główną ideą projektu jest stworzenie płaszczyzny dialogu pomiędzy emigrantami a przedstawicielami władz polskich miast i przedsiębiorcami. Rodacy, którzy zastanawiają się nad swoim powrotem do kraju, będą mieli możliwość oceny własnych możliwości na rynku pracy w Polsce i zadecydowania, czy jest do czego wracać.

News z sieci
Właśnie po co wracać? Przecież do Polski dopiero wtargnie kryzys i będzie się tam działo.
Vitek ja nie piszę bloga i tym bardziej pamiętnika, ja przechwytuję coś co moim zdaniem jest godne uwagi i zasługuje na to Byś mógł to przeczytać by Twój umysł w ten sposób był bardziej użyteczny
Lecz jak zwykle Twój tok rozumowania zalicza się bardziej do krytyki jak opinii.
Opinia to całkiem odwrotna sprawa od bezsensownego krytykowania wszystkich a tym bardziej gdy w treści jest również koń, wszak „nie będę się kopał z koniem” jak już kiedyś ktoś użył tego sformułowania na MW :-]
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #5 Ocena: 0

2009-02-05 07:09:55 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Otyłe dzieci zrujnują brytyjską służbę zdrowia
Brytyjskie dzieci to tykająca bomba z opóźnionym zapłonem. Eksperci ostrzegają, że brak ruchu i spożywanie niezdrowej żywności przez dzieci i młodzież w przyszłości przyczyni się do wzrostu zachorowalności na raka. Jeśli rodzice i ministrowie nie podejmą odpowiednich kroków, podchodząc do problemu otyłości bardziej poważnie, wówczas tysiące dzieci może nawet umrzeć - ostrzega elondyn.co.uk.
O poważnych skutkach niezdrowego odżywiania ostrzega profesor Kathy Pritchard-Jones. Skutki otyłości są poważniejsze niż może się wydawać. Otyłość doprowadzić może do raka nerek, piersi, jelita grubego, wątroby, a nawet do raka prostaty.

To jednak nie wszystko, objadanie się fast foodami może wywołać chorób serca, udar mózgu i cukrzycę typu 2. Eksperci ostrzegają, że rosnąca fala zachorowań związanych z otyłością już wkrótce może doprowadzić do bankructwa NHS - brytyjską służbę zdrowia.

- Spożywanie zdrowych produktów i odpowiednia dawka ruchu nie wyeliminuje możliwości zachorowania na raka - powiedziała profesor Kathy Pritchard – Jones prezes Europejskiego Towarzystwa Pediatrycznego Onkologii. Jednak należy zachęcać dzieci już od najmłodszych lat, aby zdrowo się odżywiały i uprawiały więcej sportu. Tylko w ten sposób można zmniejszyć ryzyko zachorowania na raka i różnego typu schorzeń - czytamy na stronie elondyn.co.uk.

Według najnowszych danych, aż 17% brytyjskich dzieci jest otyłych, co daje 900 tysięcy młodych osób, których zdrowie jest poważnie zagrożone. Już 2 lata temu rządowi naukowcy oznajmili, że ilość otyłych dzieci w 2050 roku zwiększy się o 25%. Dlatego lekarze apelują do rodziców, by od najmłodszych lat uczyć dzieci zdrowego trybu życia.

Póki co w ubiegłym tygodniu opublikowano dane na temat otyłości wśród dorosłych Brytyjczyków. Okazało się, że 23% brytyjskiego społeczeństwa jest otyłe, to dwa razy więcej niż we Francji. Jeśli w Wielkiej Brytanii nie zmniejszy się ilość otyłych osób, bardzo niekorzystnie odbije się to na stanie publicznej służbie zdrowia, a także na wielkości płaconych podatków - podaje elondyn.co.uk.
News z sieci
Szczegóły problemów w NHS są inne a zganiają co jakiś czas na Polaków i innych cudzoziemców z Europy Centralno Wschodniej, następnie nadszedł czas na ludzi prosięta a teraz dzieci prosiaczki. NHS zapomina że przyszczypną jest niegospodarność, zatrudnianie fikcyjnych firm które pobierają profity niepracujące na swoich odcinkach, pacjenci są na samym szarym końcu tego łańcucha ewolucji gospodarności.
Wygodniejszy jest układ spychoterapii i niekompetencja ludzi w zarządach powoduje zły obrót sprawy.
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #6 Ocena: 0

2009-02-06 06:56:32 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Film wytłumaczy ci, jak nie dać się wykorzystać w pracy
Związkowcy z południowo-wschodniej Anglii przygotowali specjalnie dla Polaków film, który ma ułatwić im pracę na Wyspach. Szczególny nacisk w nagraniu położono na porady, jak uniknąć wykorzystywania pracowników przez pracodawców w czasie recesji - informuje LinkPolska.com.
Nagrane na płytę DVD krótkie filmy i scenki rodzajowe posłużyły związkowcom z południowo-zachodniego zarządu związków TUC do wyjaśnienia wszelkich zagadnień związanych z ewentualnymi problemami w pracy.

Jak podaje LinkPolska.com, film jest zrealizowany z polskim lektorem i angielskimi napisami, więc brytyjscy związkowcy będą mogli dokładnie wytłumaczyć polskim pracownikom wszelkie sporne sytuacje.

Inicjatorzy nakręcenia filmu twierdzą, że taka forma pomocy jest konieczna w czasach gospodarczych kłopotów i coraz liczniej wznoszonych przez rdzennych Brytyjczyków obaw o utrzymanie swoich miejsc pracy.
News z sieci
To i tak nic nie zmieni. Większa część krajanów pracuje u polaków lub Polacy są tymi co ich zatrudnili, czyli pracują w komunikatywie z właścicielem firmy. Lamią zasady i przepisy wprowadzając strach a on tłumi wszelkie aspekty buntu i niechęci. Tak jak i praca u Sinioli a konkretnie tam gdzie zarządzającym jest ktoś z Azji z Pakistanu itp. oni zatrudniają większą rzeszę pracowników na czarno za czarne pieniądze. Zarabiają krocie na robotnikach nielegalnych ponieważ opłacą i mniej jak by w sumie mieli odprowadzić podatki od tych osób.:-Y
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #7 Ocena: 0

2009-02-06 07:09:46 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Aż 60 przestępstw na tle narodowościowym wobec naszych rodaków odnotowało w ubiegłym roku Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii.

Sześćdziesiąt ofiar w skali roku czy to mało, czy dużo? - nad tym zastanawiają się w ostatnich dniach polskie środowiska. Jeśli liczbę tę porównamy do około miliona Polaków zamieszkujących Wyspy, wydaje się być kroplą w morzu. Jednak jest ona niepokojąca – w porównaniu z rokiem poprzednim wzrosła aż o 30 procent. Co sprawiła, że Polacy coraz częściej padają ofiarami przestępstw na tle rasowym?
Wiktor Moszczyński, który pracował nad raportem dotyczącym przemocy wobec Polaków uważa, że skalę zjawiska zaczyna nasilać kryzys gospodarczy. Gdy ludzie tracą pracę, coraz częściej obarczają winą emigrantów, którzy w ich przekonaniu są tanią siłą roboczą. - Najgorzej jest w małych miasteczkach, które zostały niemal najechane przez tysiące polskich emigrantów – przekonuje Wiktor Moszczyński.

Jednak według konsula Dariusza Adlera z działu opieki konsularnej, poważne incydenty zdarzają się bardzo rzadko. - W ubiegłym roku w Anglii zamordowano sześciu Polaków. Ale zdarzenia te nie zawsze mają związek z pochodzeniem ofiary – zastrzega konsul Adler. I podaje przykład z ostatnich dni, gdy w londyńskiej dzielnicy Wembley od noża zginął młody Polak. Oprawcą był jego kolega, również z Polski. Do tragedii doszło po wspólnej imprezie, gdy doszło między nimi do sprzeczki. - Trudno mówić w takim przypadku o przestępstwie na tle narodowościowym – zaznacza konsul.
Ale jak przekonuje Zjednoczenie Polskie, oberwać można nawet za samo podejrzenie, że jest się Polakiem. Przekonał się o tym rok temu brutalnie pobity kierowca z Węgier, którego oprawca z dumą wykrzykiwał "zabić Polaka".

Aby zapobiec podobnym zdarzeniom, Wiktor Moszczyński zdecydował się wystąpić o wsparcie do brytyjskiego rządu. Domaga się między innymi zatrudniania większej ilości polskich policjantów oraz prowadzenia rzetelnych statystyk na temat mniejszości narodowych żyjących na Wyspach.

Napady zgłaszajmy policji

O przestępstwach na Polakach w Wielkiej Brytanii rozmawiamy z Dariuszem Adlerem, konsulem ds. opieki konsularnej w Londynie.

Kilka dni temu Londynem wstrząsnęła śmierć Polaka na komisariacie w Chelsea. Co się tam właściwie wydarzyło?

Tak naprawdę nikt tego nie wie. Nie mam nawet pojęcia, dlaczego został on zatrzymany. Dopóki nie będzie oficjalnego raportu, nie chcę wysuwać na temat tej śmierci żadnej hipotezy. Komórka, która nadzoruje działalność policji - Independent Police Complain Commision – wszczęła śledztwo i jesteśmy z nimi w kontakcie. Czekamy na wyjaśnienia, ale z doświadczenia wiemy, że zajmie to co najmniej kilka tygodni.

Kim był ten człowiek?

Miał 44 lata, żył w Wielkiej Brytanii już od kilku lat, jego rodzinę powiadomiła polska policja. Brytyjska strona wydała z kolei bardzo lakoniczny komunikat, który trafił do mediów w Polsce. Ukazuje się między innymi na ogólnopolskiej antenie Radia Zet. Nie ma w nim niestety nic rewelacyjnego – ogranicza się do informacji, że trwa wyjaśnianie tej tragedii.

Czy słyszał pan o raporcie Zjednoczenia Polskiego na temat agresji wobec Polaków? Czy faktycznie mamy wzrost przestępczości?

Nie, nie sądzę by tak było. Na pewno jest kryzys i może on wywołać wzrost przestępczości, ale z informacji jakie do nas docierają nie wynika, by były to faktycznie zdarzenia na tle narodowościowym. Wczoraj zajmowałem się sprawą morderstwa Polaka na Wembley. Młody chłopak został zadźgany nożem na imprezie, w niejasnych okolicznościach. Z pierwszych ustaleń wynika jednak, że zbrodnia rozegrała się w jego własnym środowisku, wśród Polaków.

Czy ofiary przestępstw szukają pomocy w konsulacie?

Nie jesteśmy w stanie nikomu pomóc, jeżeli sprawa nie będzie zgłoszona na policję. Najprościej jest pójść na komisariat, ale z różnych przyczyn nasi obywatele wciąż policji unikają. Najczęściej zrzuca się winę na barierę językową, ale to nie jest przekonujący argument. Policja dysponuje tłumaczami – pytanie tylko, czy chce z tego korzystać, czy nie. Z naszych obserwacji wynika, że korzysta dosyć często. Może się to wiązać jednak z czekaniem w kolejce, nim złożymy raport. Na to wpływu już nie mamy.

Możliwe więc, że część pobić wśród naszych rodaków nie jest zgłaszana?

Zdaję sobie sprawę, że część incydentów może rozchodzić się po kościach. Na przykład dwóch panów da sobie po twarzy gdzieś w pubie, a po wszystkim każdy idzie w swoją stronę. To są raczej chuligańskie wybryki, szarpaniny, niż poważne pobicia. Natomiast te groźniejsze incydenty, gdy ofiara odniosła obrażenia ciała, są z reguły zgłaszane policji. Wtedy nawet bariera językowa przestaje być dla nas problemem. I słusznie, często pojawia się później kwestia odszkodowania, a bez policyjnej notatki nic nie można zrobić.

I tu wchodzi w grę kwestia ubezpieczenia zdrowotnego, którego część Polaków niestety nie ma. Szpitale za darmo leczyć nie chcą...

Gdy dzwonimy na pogotowie, potrzebując natychmiastowej pomocy, problemów na szczęście nie ma. Załoga karetki nie pyta o kartę ubezpieczeniową, bo ma ważniejsze rzeczy na głowie. Nawet porozumienia międzynarodowe pomiędzy Polską i Wielką Brytanią tak są sformułowane, że pomocy trzeba udzielić. Ale udziela się jej tylko do pewnego momentu – prędzej czy później kwestia ubezpieczenia się pojawi.

Pamiętamy sprawę pobitego Polaka, który przez pół roku leżał nieprzytomny na intensywnej terapii. Za jego leczenie nie miał kto zapłacić.

W Wielkiej Brytanii na szczęście nikogo potrzebującego pomocy nie zostawia się bez opieki. Lekarz prowadzący ma obowiązek prowadzić leczenie, dopóki życiu nie przestanie zagrażać niebezpieczeństwo. Gorzej, jeśli trzeba przewieźć pacjenta na dalsze leczenie do kraju, a rodziny nie stać na pokrycie kosztów.

Ktoś w końcu musi uregulować rachunek...

W takiej sytuacji problem ma zarówno strona polska, jak i brytyjska. Ale Brytyjczycy raczej mają mniejszy kłopot – jeśli tutejszy lekarz uważa, że pacjent może opuścić szpital, to oni go po prostu wypiszą. Pytanie, co będzie z nim dalej.

Jeśli ofiara wyzdrowiała, to nie problem. Gorzej, gdy leży pod aparaturą podtrzymującą życie i może w ten sposób spędzić nawet kilka lat...

Podtrzymywanie pacjenta przy życiu kosztuje ogromne pieniądze. W takich chwilach gra przede wszystkim kwestia ekonomiczna. Jeżeli szpital dojdzie do wniosku, że już nic nie można z nim zrobić, to sam jest zainteresowany, aby przewieźć go do Polski. I choć ambulans lotniczy jest bardzo drogi, to rachunek ekonomiczny szybko pokaże, że rozwiązanie te jest lepsze niż opiekowanie się pacjentem przez najbliższych kilka lat. Znam takie przypadki.

Żaden rachunek ekonomiczny nie pomoże, gdy taka osoba zmarła i trzeba przewieźć do Polski jej ciało. Szpital tego już na pewno nie pokryje z własnej kieszeni.

To są tragiczne sytuacje. Koszt transportu ciała nie jest aż tak wysoki, bo z reguły zamyka się w kwocie 2 tysięcy funtów, ale często dla rodzin z Polski są to niewyobrażalne pieniądze. Niestety konsulat nie jest w stanie pokryć tych wydatków.

Ilu Polaków co roku traci życie w Wielkiej Brytanii?

W obszarze Anglii, który mamy pod sobą, w ubiegłym roku odnotowaliśmy 426 zgonów. Teoretycznie więc codziennie ktoś z naszych rodaków traci tutaj życie. Ale biorąc pod uwagę fakt ilu nas tutaj jest, statystycznie zmarło mniej niż 0,1 promila. To nie jest dużo.

Na pewno nie wszyscy ze zmarłych padli ofiarą przemocy, zgadza się?

Morderstw było sześć. To niewielka część wszystkich zgonów. Przyczyny są bardzo różne – od naturalnych, przez choroby, aż po wypadki w pracy. Muszę przyznać, że niestety coraz częściej pojawiają się przedawkowania alkoholu czy narkotyków. Sporo jest też samobójstw.

Samobójstw?

Tak. Było ich ponad 40, odebrali sobie życie głównie przez powieszenie. To aż 12 procent wszystkich zgonów. Nie wiem, co powoduje Polaków do targnięcia się na własne życie. Być może wpływ ma na to tutejsza, nieco depresyjna pogoda, czy też inne czynniki. Zdaję sobie sprawę, że wyjazd na Wyspy przerósł oczekiwania wielu osób. W Polsce im się nie ułożyło, a tutaj też nie było lekko.

Rodziny nie zawsze chcą wierzyć, że ich bliski targnął się na własne życie.

Mają wiele pretensji do policji, że nie ujawniają im wszystkich dokumentów ze śledztwa. A policjanci często nie mogą tego zrobić. Bo jak niby mieli jej udowodnić, że syn faktycznie się powiesił? Pokazać zdjęcie wiszącego ciała na sznurku? Nie wyobrażam sobie szoku, jakiego doznałaby matka samobójcy, gdyby pokazano jej materiały ze śledztwa. Niestety ludzie żyją w przekonaniu, że jak nie zobaczą, to nie uwierzą.
News z sieci
„Reklama dźwignią handlu” To nie w tym sens lecz coś w tym jest Angielskie media robią nagonki na polskiego workera . Wykształceni brytole nie reagują a ci tępi bez wykształcenia dają się ponieść
tym nowinkom i taniej sensacji z gazet gdzie koło rozebranej babki umieszcza się informację że ona jest nie rozebrana go końca gdyż Polacy są tego przyczyną i mamy to co mamy – tak właśnie można to ując.
A nasz rząd milczy Polonia milczy - zmowa milczenia, nikt nie chce się wysilać w końcu dotyczy to tylko polaków. A może aż Polaków!
A póki co będziemy czekać aż nam dobiorą się w końcu do tyłka.
Panie konsulu ja wiem ze Pan ma lepiej gdyż ma stałą pensję czyli cieplutka posadka a w końcu jak
Pana wywala z tej posady to wyląduje pan gdzieś indziej.Koryto małe czy duże,to bez różnicy lecz gdy Pan powie normalnie nie za każdym razem może,to coś zmienić . Podejrzewam że zmowa milczenia czai się za Rządem Polskim w warszawie i z stąd ta reakcja mim.
Żałosne ale prawdziwe.

[ Ostatnio edytowany przez: Korba102 06-02-2009 07:22 ]

Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #8 Ocena: 0

2009-02-07 11:38:24 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Polski negocjator: nie uwierzę w śmierć Polaka, póki nie zobaczę
- Dopóki nie będę miał przed oczami człowieka, który powie: Byłem, widziałem, albo nie zobaczę sam - będę działał - mówił w rozmowie z Polsat News Zenon Kuchciak, polski negocjator wysłany do Pakistanu. Pakistańskie media i dwie zachodnie agencje prasowe podały informację, że porywacze zabili polskiego inżyniera.
- Proszę dać nam trochę czasu. Nie mamy bezpośredniego kontaktu z talibami. Negocjują służby Pakistanu i to oni się z nimi spotykają.
Żadna z instytucji państwowych zaangażowanych w tę sprawę nie ma potwierdzenia, że polski obywatel został zabity. W nocy mieliśmy jeszcze informację, że trwają rozmowy (od MSW Pakistanu i ambasadora Dębnickiego), ale nie mamy ich wyniku końcowego - powiedział wiceminister Jacek Najder.

- Ścięliśmy głowę polskiemu inżynierowi, ponieważ rządy Pakistanu i Polski nie chciały spełnić naszych żądań. Nie dostarczymy jego ciała - powiedział natomiast nieznany dowódca w rozmowie z AFP.

Natomiast w rozmowie z agencją Reutera rzecznik talibów, przedstawiający się jako Muhammad (Mohammad) powiedział, że polski inżynier nie żyje, a jego ciało zostanie przekazane tylko wtedy, gdy zostaną spełnione żądania talibów.

- Zabiliśmy mężczyznę po tym, jak władze (Pakistanu) odmówiły uwolnienia naszych towarzyszy - powiedział domniemany rzecznik talibów Reuterowi.

O śmierci polskiego inżyniera poinformowały wcześniej media pakistańskie. Tehrik-e-Taliban nie przedstawiło żadnego nagrania video z egzekucji Polaka.

Zdaniem ekspertów, oba te elementy mogą świadczyć, że oświadczenie jest jedynie częścią gry negocjacyjnej, prowadzonej przez ekstremistów z władzami Pakistanu. Część ekspertów uważa jednak, że oświadczenie o zabiciu Polaka jest wiarygodne. Przypominają oni, że w rękach ugrupowań protalibańskich jest jeszcze kilku cudzoziemców: dyplomaci afgański i irański, amerykański pracownik ONZ oraz chiński inżynier.

Zamordowanie Polaka miałoby, zdaniem ekspertów, pokazać, że ekstremiści zdecydowani są spełniać swoje groźby w razie fiaska negocjacji w sprawie innych porwanych. W rejonie, gdzie przetrzymywany był polski geolog, trwa ofensywa sił rządowych, co może także przyczyniać się do radykalnych decyzji ekstremistów.

Danecki: okup nic by nie dał

Polski geolog został uprowadzony pod koniec września. Porywacze żądali od władz pakistańskich wycofania sił bezpieczeństwa z terytoriów przy granicy z Afganistanem i uwolnienia talibów przetrzymywanych w wiezieniach. Tydzień temu wycofali się z części żądań, domagali się jednak wciąż uwolnienia czterech swoich towarzyszy.

- Czy ktoś chociaż raz próbował się wczuć w jego sytuację? - pyta była żona Piotra S. (Onet.tv)

Aimal Khan, politolog z Islamabadu, który kilka dni temu kontaktował się na prośbę dyplomatów Unii Europejskiej z porywaczami poinformował Polskie Radio, że w tej chwili bezpośredni kontakt z talibami jest niemożliwy ze względu na brak łączności na terenie, na którym przetrzymywany był Polak. W okolicach Dara- Adamkhel trwa ofensywa wojsk rządowych przeciw ugrupowaniom ekstremistów islamskich.

Cztery miesiące niewoli

Pracownik Geofizyki Kraków został uprowadzony 28 września ubr. ok. 200 km na południowy zachód od Islamabadu. Uzbrojeni napastnicy zabili trzech towarzyszących mu Pakistańczyków.

Polak zajmował się obsługą aparatury pomiarowej. Geofizyka prowadziła w Pakistanie prace na zlecenie jednej z tamtejszych państwowych firm poszukujących gazu ziemnego.

W połowie października ub.r. ujawniono nagranie porwanego geologa, w którym przedstawił się on jako Piotr i apelował do pakistańskiego rządu o spełnienie żądań talibskich porywaczy.
News z sieci
Jak to powiedział Pan Tusk "Polska nie będzie negocjonowała z porywaczami"
Polska to my a my to kto???
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #9 Ocena: 0

2009-02-08 09:37:41 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

72-letni Anglik handlował marihuaną
Pan Robert Holding, 72-latek z Burnley (północno-zachodnia Anglia) był dobrym mleczarzem. Interesował się osobami, którym codziennie dostarczał mleko. Miał sentyment zwłaszcza do starszych osób. Zawsze się zapytał czy im czegoś nie potrzeba, a dla specjalnych klientów miał marihuanę - pisze dziennik.pl.
Policja w końcu nakryła mleczarza na jego dodatkowym zajęciu i postawiła przed sądem. Tłumaczył się, że nie miał złych zamiarów, ani nie chodziło mu o własną korzyść. Narkotyk sprzedawał tylko starszym osobom - jego najstarsza klientka miała 92 lata. Chciał im w ten sposób złagodzić ich cierpienie i ból. Poza tym cena przez niego oferowana była naprawdę korzystna.

Sąd potraktował go łagodnie i skazał na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na rok.
News z sieci
Ciekawy werdykt sądu w końcu wiedział co robi i powinien być potraktowany tak samo jak zwykły handlarz, poza tym może jest błąd w opisie z reguły daje się karę o niższym terminie odosobnienia z wydłużonym z zawieszonym czasem.
A czy będzie to dzieciak czy dorosły a i o starszych nie wspomnę to zawsze zalążek do uzależnienia od innych środków i próbie rozszerzenia działalności o mocniejszy asortyment.
Jeszcze raz zadam pytanie - poco komu są narkotyki? czy one są aż tak ważnym aspektem życia.
Dlaczego ktoś zawsze rozważa nad legalizacją tych środków i marnuje czas nad debatą w parlamentach o legalizacji tego specyfiku. Narkotyki bez względu na sposób działania mają ten sam efekt - ogłupiają i uzależniają.

[ Ostatnio edytowany przez: Korba102 08-02-2009 09:39 ]

Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #10 Ocena: 0

2009-02-10 07:17:04 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Polak zginął jako przykład dla Amerykanów?
Polski biznesmen z przeszłością w służbach specjalnych skontaktował się, wykorzystując dawne kontakty, z władzami Afganistanu, by dowiedzieć się jakie są szansę na oswobodzenie Polaka. Po kilku dniach nadeszła odpowiedź: sytuacja jest tragiczna i wszystko wskazuje na to, ze Polak wkrótce zginie – informuje dziennik.pl, powołując się na swoje źródła.
Dlaczego tak się stało? Po pierwsze, słaba aktywność wywiadu polskiego, po drugie, porwanie innego cudzoziemca - pisze dziennik.pl.

Okazało się, że najważniejszym jeńcem talibów od 2 lutego stał się Amerykanin John Solecki który kierował filią Biura Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców. Śmierć Polaka miała być wykorzystana jako dowód powagi położenia obywatela USA. Talibowie w sprawie Soleckiego mają grać o wysoką stawkę – zaprzestanie walk przez armię pakistańską z talibami - poinformował dziennik.pl.

Informator "Dziennika" twierdzi, że nasze władze popełniły błąd skupiając się na rozmowach z Islamabadem. - Realny wpływ na to, co się dzieje na pograniczu afgańsko-pakistańskim, mają wojskowi i ludzie ze służb specjalnych. Stawiam tezę, że od początku wiedzieli, gdzie jest geolog. Tyle że nie zależało im na jego uwolnieniu. Tak więc jedyna realna droga wiodła przez Afganistan - mówi informator. - (...) Wystarczyło stworzyć łańcuszek pośredników, którzy skontaktują się z porywaczami. Spróbować wynegocjować okup. A jeśli nie będzie innego wyjścia, po ustaleniu miejsca pobytu więźnia, spróbować go odbić. Tym bardziej że nasze wojska znajdują się ok. 150 kilometrów od miejsca, gdzie trzymano geologa, co potwierdził zresztą minister Jacek Cichocki - mówi informator dla "Dziennika".
News z sieci

We Włoszech rozpaczają nad dokonaną eutanazją u kobiety ze śmiercią kliniczną w której była od 17 lat a nikogo nie razi fakt zaniedbania przez MSZ, że zarznięto polaka jak owcę który nie był w śpiączce, za to Polski Rząd był w głębokiej śpiączce i za każdym razem tak jest gdy chodzi o Polaków przebywającymi po za granicami Polski Winny jest Rząd i jego pomysły z publiczną wypowiedzią samego Premiera... Debile Polskiego Rządu DPR taką partie powinien założyć PO oraz PiS. Organy... członki... tak się nabijała z elity rządzącej ta prawdziwa solidarność a nie teraźniejsze Postkomunistyczne marionetki.
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Strona 47.9 z 91 - [ przejdź do strony: 1 | 2 | 3 ... 46.9 | 47.9 | 48.9 ... 89 | 90 | 91 ] - Skocz do strony

« poprzednia strona | następna strona » | ostatnia »

Dodaj ogłoszenie

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Ogłoszenia


 
  • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
  • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
  • Tel: 0 32 73 90 600 Polska,