MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii
Forum Polaków w UK

Przeglądaj tematy

« poprzednia strona | następna strona » | ostatnia »

Strona 38.9 z 91 - [ przejdź do strony: 1 | 2 | 3 ... 37.9 | 38.9 | 39.9 ... 89 | 90 | 91 ] - Skocz do strony

Str 38.9 z 91

temat zamknięty | nowy temat | Regulamin

Korba102

Post #1 Ocena: 0

2008-12-15 17:40:11 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Terrorysta pracował jako doradca Scotland Yardu
Mężczyzna poszukiwany przez Interpol za terroryzm, pracował jako doradca Scotland Yardu – podaje brytyjski dziennik "The Times".
45-letni Mohamed Ali Harrath był konsultantem Scotland Yardu w sprawach odpierania ataków muzułmańskich ekstremistów. Jest też szefem programu Islam Channel w Wielkiej Brytanii.

Tymczasem, Tunezyjczyk od 1992 roku znajduje się na liście poszukiwanych przez Interpol, za swoją działalność terrorystyczną. Jak pisze dziennik, w Tunezji był współzałożycielem Tunisian Islamic Front. Ugrupowanie to chciało stworzyć państwo wyznaniowe drogą krwawej rewolucji.

Harrath był też zaocznie skazany przez tunezyjski sąd za wiele przestępstw kryminalnych i wspieranie organizacji terrorystycznych. Łącznie wymierzono mu 56 lat więzienia.

Nie przeszkodziło to jednak Scotland Yardowi w zatrudnieniu go jako doradcy do sprawy walki z islamskim ekstremizmem i terroryzmem. Rzecznik Scotland Yardu odmówił komentarza w tej sprawie. Natomiast Robert Lambert - były szef wydziału, któremu doradzał Harrath - napisał list wspierający Tunezyjczyka. Jego zdaniem, mężczyzna ten w znacznym stopniu przyczynił się do zmniejszenia wpływu Al-Kaidy w Wielkiej Brytanii.

News z innego.

I wszystko jasne jak sie tęczaków zatrudnia w Instytucjach Państwowych,muszą mieć wszędzie swoje wtyczki:-Y
Królowa do Mosq'u na modlitwę, izba Lordów daje tytuły jak papier toaletowy Tęczakom. A tu taki bóóóól okazuje się że ta ich poprawność w prost daje im w pysk takiego plaskacza ,że ho.
Już nie raz wspominałem, każdy islamista może być terrorystą ,tu nie ma żadnych złudzeń że jest inny. Wiara islamska zobowiązuje do współpracy w tym kierunku bez względu na fakt, czy tego chce, czy też nie. Domniemany terrorysta zmusi każdego wierzącego do współpracy. A Anglicy? No cóż oni będą lizać im tyły, gdyż tak trzeba, bo ci tęczowi ludzie są biedni, i ci biedni zawsze będą doić tych drugich.
:-Y:-Y:-Y

[ Ostatnio edytowany przez: Korba102 15-12-2008 18:02 ]

Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #2 Ocena: 0

2008-12-16 07:12:49 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Brytyjczycy przegrywają z imigrantami
W miarę jak pogarsza się sytuacja na brytyjskim rynku pracy nasilają się antyimigracyjne nastroje - pisze goniec.com, powołując się na "The Sun".
- Cudzoziemcy zabierają Brytyjczykom pracę – grzmią tym razem brytyjscy związkowcy.

Jak informuje "The Sun", szefowie jednej z największych central związków zawodowych The Union zamierzają ten problem poruszyć podczas spotkania z premierem Gordonem Brownem, które ma się odbyć w tym tygodniu.

Gazeta informuje, że ostatnio o pracę przy budowie elektrowni w Staythorpe starało się ponad 230 budowlańców z okolicy. Zatrudnienie znalazł tylko jeden, ponieważ inwestor wynajął podwykonawcę z Hiszpanii. Zdaniem dziennikarzy "The Sun" sytuacja powtórzyła się w hrabstwie Kent, gdzie polska firma będzie budować elektrownię gazową.

Zdaniem związkowców cała sytuacja to kpina ze zobowiązania, jakie premier Wielkiej Brytanii podjął obiecując "brytyjskie stanowiska pracy dla Brytyjczyków".

- Jesteśmy w objęciach kryzysu i branża budowlana doświadczyła go najbardziej. Nie możemy pozwolić, żeby odsyłać do domów ludzi szukających pracy, skoro praca jest dostępna – powiedział przewodniczący "The Union" Derek Simpson.
News z innego

A kto chce leni w swoim Timie? Większa część anglików ma nawyki jak u nas w czasach komuny, picie herbatki przez cały czas w godzinach pracy? Czy za to pracodawca miałby płacić potencjalnym pracownikom lokalnym?

Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #3 Ocena: 0

2008-12-16 17:49:54 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Dramat muzułmańskich dzieci w UK - brytyjski rząd umywa ręce

Muzułmańskie dzieci są notorycznie bite i poniżane w koranicznych szkołach w Wielkiej Brytanii. Nie tylko za przyzwoleniem rodziców, ale i wiedzą rządu - informuje "Gazeta Wyborcza".
Młodzi muzułmanie na Wyspach uczą się popołudniami Koranu i języka arabskiego w szkołach zwanych madrasami. To właśnie tam, jak ujawnia "Gazeta Wyborcza", nauczyciele często nie posiadający żadnego przygotowania pedagogicznego poniżają, bija i stosują wyszukane kary psychiczne za wszelkie przewinienia. Za pomylenie wierszy Koranu dziecko może być pewne kary tzw. "kury". Jak wyjaśnia "Gazeta Wyborcza”, jest to skrajnie niewygodna pozycja, w której dziecko siedząc musi trzymać się za uszy rękoma przełożonymi przez nogi.
Rodzice zastraszanych dzieci nie interweniują, bowiem sami byli bici i poniżani w madrasach. A taki sposób wymuszania posłuszeństwa jest ich zdaniem naturalny dla całej kultury muzułmańskiej. Władze brytyjskie, choć stosowanie kar cielesnych w tamtejszych szkołach jest zakazane od lat 80., umywają od problemu ręce.

Władze nie mogą, jak podaje "Gazeta Wyborcza", zrobić wiele dopóki sami muzułmanie nie będą chcieli zmienić sposobu kształcenia swoich dzieci. Dopiero wtedy, prawo będzie mogło chronić młodych muzułmanów na równi z innymi angielskimi uczniami
News z innego
To jest wiadome oni wszystkich tak traktują a nasze panie chwalą sobie Sinioli są naj
prymitywni ludzie nic więcej zegarki im się zatrzymały
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #4 Ocena: 0

2008-12-16 17:59:18 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Londyn: lekarz spiskował, by zdetonować bomby
Irakijczyk Bilal Abdulla, jeden z dwóch lekarzy oskarżonych o próby dokonania w ubiegłym roku zamachów bombowych w Londynie i Glasgow, został we wtorek uznany przez sąd w Londynie za winnego spisku mającego na celu zdetonowanie ładunków wybuchowych.
Drugi oskarżony, Jordańczyk Mohammed Asza, został natomiast uniewinniony przez sąd w Woolwich.

Ani 29-letni Bilal Abdulla, ani o rok młodszy Mohammed Asza nie przyznali się do winy.

Obaj byli członkami grupy, która w ubiegłym roku próbowała zdetonować bomby przed nocnymi klubami w Londynie. Kiedy zamachowcy zorientowali się, że nie uda im się odpalić ładunków za pomocą telefonu komórkowego, zdecydowali się przeprowadzić zamach samobójczy. Następnego dnia Abdulla pojechał dżipem wypełnionym pojemnikami z benzyną do Glasgow i wjechał nim w terminal lotniska. Płonący samochód utknął jednak w drzwiach terminalu, a zamachowiec został obezwładniony przez policję.

Abdulla według policji był szefem grupy. Asza, mimo że nie był ani w Londynie, ani w Glasgow, uważany jest za ważnego członka organizacji. Obaj pracowali jako lekarze w Wielkiej Brytanii.
News z innego
I tak Ci siniole będą lepsi od nas, zawsze pochwała im się należy. Za to mają, to co chcą
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #5 Ocena: 0

2008-12-17 17:23:24 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Prawicowy niemiecki tygodnik o tropach ws. śmierci gen. Sikorskiego?
Niemiecki silnie prawicowy tygodnik "Junge Freiheit" opublikował w aktualnym numerze artykuł historyka Alfreda Schickla, który twierdzi, że dysponuje dokumentami sugerującymi współodpowiedzialność brytyjskiego premiera Winstona Churchilla za śmierć gen. Władysława Sikorskiego.
Schickel, założyciel Instytutu Badań Historii Najnowszej w Ingolstadt, jest postacią kontrowersyjną, oskarżaną o rewizjonizm historyczny i relatywizowanie odpowiedzialności Niemiec za II wojnę światową.

Jak poinformowała redakcja "Junge Freiheit", Schickel odnalazł w archiwach w Waszyngtonie stenogram rozmowy telefonicznej między Churchillem a prezydentem USA Franklinem D. Rooseveltem, przeprowadzonej 29 lipca 1943 r. po śmierci Sikorskiego. W artykule nie sprecyzowano skąd dokładnie pochodzić ma zapis i kiedy został odnaleziony.


Z rozmowy wynikać ma, że obaj politycy byli zgodni co do wyeliminowania polskiego wodza naczelnego, który mógłby
zakłócić harmonię w koalicji antyhitlerowskiej ze Stalinem. Treść sugeruje, że śmierć Sikorskiego 4 lipca 1943 r. była wynikiem zaaranżowanej katastrofy lotniczej.

Churchill miał powiedzieć do prezydenta Stanów Zjednoczonych m.in.: "Byliśmy zgodni, że ta osoba (Sikorski) powodowała wielkie napięcia i niezadowolenie na Kremlu i przez swoje stanowisko tworzyła podziały między nami wszystkimi. Ale nas nie stać w tych czasach na podziały. To byłoby dla nas zabójcze".

Miał następnie wspomnieć o usunięciu Sikorskiego ("Sikorski's removal";). "Takie rzeczy, jakkolwiek niewygodne miałyby być, po prostu muszą zostać wykonane w interesie wspólnej sprawy" - przytacza Schickel.

Zgodność poglądów

Jak ocenia, Churchill wyraźnie chciał obarczyć Roosevelta współodpowiedzialnością za śmierć generała. "Nie mogę sobie wyobrazić, że mógł pan zapomnieć o naszych własnych rozmowach na ten właśnie temat. (...) Pańskie poglądy na tę sprawę odpowiadały prawie zupełnie moim" - miał powiedzieć brytyjski premier, według tłumaczenia udostępnionego przez redakcję "Junge Freiheit".

Roosevelt z kolei miał stwierdzić: "Nigdy nie powiedziałem, że trzeba usunąć Sikorskiego. (...) Z pewnością zgodziłem się na to, żeby nałożyć mu wędzidła (...) Nie potrzebuję sugestii, (...) aby wiedzieć, że likwidacja Sikorskiego była czymś gorszym od przestępstwa".

Na to Churchill odparł: "Pan doskonale wie, że ustaliliśmy sprawę Sikorskiego wspólnie aż do ostatnich szczegółów i wie pan też doskonale, że zgodził się pan w całości z moim rozwiązaniem tej sprawy. Nie może pan teraz zatem podważać własnej wiedzy i współodpowiedzialności".

Prezydent USA miał także powiedzieć, że gdy jeden z jego bliskich doradców dowiedział się o katastrofie i śmierci Sikorskiego, miał zauważyć, iż "zbyt wiele osób, które się z panem (Churchillem) nie zgadzają, ginie w wypadkach lotniczych".

Według artykułu Roosevelt pouczał także brytyjskiego premiera, że jeśli nie zostanie wybrany na kolejną kadencję, jego następca może nie być już tak układny i przyjazny wobec "wujka Joe", jak nazywano Stalina. Wówczas ten mógłby zawrzeć pokój z Hitlerem
News z innego
To tylko fakty domniemane, nie ma dowodów, więc pozostaje gdybanie. Polacy zawsze byli solą w oku mocarstw państw zachodnich. To oni zawsze dzielili Polskę jak im pasowało a polska jak to zwykle bywa zawsze wewnątrz podzielona, tak jest też teraz. Prezydent swoje i Premier swoje, powód do kpina na arenie międzynarodowej, szkoda słów już na ten temat, kpina jest szybciej zauważalna jak powaga sprawy.
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #6 Ocena: 0

2008-12-17 17:42:02 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Korzystne kredyty na nowe mieszkania w UK
Brytyjski rząd zamierza przeznaczyć część pieniędzy podatników na rozruszanie rynku nieruchomości. Dzięki temu, już wkrótce znowu będzie można na Wyspach dostać kredyt na pełną wartość nieruchomości - podaje serwis metro.co.uk.
W czasach boomu gospodarczego, banki i firmy budowlane często dawały kredyty na 100 proc. wartości hipoteki. Kryzys kredytowy sprawił jednak, że zasady przyznawania pożyczek znacznie zaostrzono. Teraz, aby otrzymać kredyt, trzeba mieć średnio 16 proc. wkładu własnego. To hamuje rozwój rynku nieruchomości.

Politykom zależy jednak, by wyspiarze znowu zaczęli kupować mieszkania na rynku pierwotnym. Dlatego rząd postanowił przeznaczyć 400 milionów funtów, na to aby klientom pożyczyć te 16 proc. wymaganego wkładu własnego.

W ramach programu HomeBuy kupujący, których dochód na gospodarstwo domowe wynosi mniej niż 60 tys. funtów, będą mogli wziąć rządową pożyczkę na uregulowanie depozytu. Poza tym, uczestnik tego programu może też dostać dalsze 15 proc. pożyczki od dewelopera nieruchomości.

Co ciekawe, oprocentowanie takich pożyczek ma zacząć obowiązywać dopiero po 5 latach.

Do programu włączyło się jak do tej pory ponad 20 deweloperów. Może to oznaczać, że 18 tys. nowych domów i mieszkań, stojących do tej pory pustych, znajdzie w końcu nowego właściciela
News z innego
Ciekawe plany, zawsze jest możliwość a jak znam życie będzie tysiące problemów by uzyskać jakikolwiek kredyt.
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #7 Ocena: 0

2008-12-19 07:01:14 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Czym jest honor?

Honor jest cechą właściwą mężczyznom. Kobieta nie ma i nie może mieć honoru. Ona może go jedynie zbrukać swoją niegodną postawą. Może na przykład nie zgodzić się na poślubienie mężczyzny, którego wybrała dla niej rodzina. Może spojrzeć zalotnie w stronę innego mężczyzny, może wysłać swoje zdjęcie za pomocą telefonu komórkowego innemu mężczyźnie. O takich sprawach jak zdjęcie chusty z głowy czy założenie krótkiej spódnicy nie warto nawet mówić. To wszystko są zachowania, które plamią honor rodziny, i kobieta powinna zostać za coś takiego zabita. To jedyny ratunek dla mężczyzn, by się oczyścić i móc śmiało spojrzeć w oczy innym mężczyznom. Zabójstwa musi dokonać ktoś z rodziny, najlepiej brat lub ojciec. Nie jest to prosta sprawa i mężczyźni wyznaczeni do takiego zadania bardzo to przeżywają. Po dokonaniu tego czynu nie potrafią się pozbierać przez kilka dni, chodzą z konta w kąt i mają zły humor. Trzeba im jakoś pomóc, żeby doszli do siebie i mogli normalnie funkcjonować.

Zabija się w różny sposób. W Niemczech brat zastrzelił siostrę na przystanku autobusowym. Wywołał ją z domu pod jakimś pretekstem, a potem wpakował jej w głowę trzy kule. Zginęła na miejscu. Dziewczyna zasłużyła na śmierć, bo zamiast podporządkować się rodzinie chciała żyć jak Niemka i związała się z niemieckim mężczyzną. Naprawdę należało jej się. Tego, co przeżywali jej ojciec i bracia, żyjąc w atmosferze hańby, nie da się opisać.

W Szwecji dwaj mężczyźni zadusili kobietę jedwabnym sznurem. Nie zrobili tego dość dokładnie i musieli dokończyć pracę, uderzając ją osiemnaście razy nożem. Gdy mimo tych ran jeszcze nie umarła, poderżnęli jej gardło. Ona także wybrała Szweda zamiast porządnego i uczciwego chłopaka, którego znaleźli dla niej rodzice. Szwed ten zginął później w wypadku samochodowym, którego okoliczności nie zostały do końca wyjaśnione.

Najwięcej okazji do zhańbienia rodziny mają kobiety mieszkające na zachodzie Europy. Tu jest najwięcej pokus i liberalizmu. Władza rodziny teoretycznie tutaj nie sięga, to znaczy kobiety, które postępują źle, tak myślą. Jednak jeśli zrobią coś naprawdę okropnego, to i tak dosięga je ręka sprawiedliwości, mimo że wydaje im się, iż wszystko ujdzie im płazem, bo mieszkający obok mężczyźni boją się szwedzkiej czy niemieckiej policji. Wtedy i tak ze stron rodzinnych przyjeżdżają mściciele i po dokonaniu sprawiedliwej zemsty znikają. Są nieuchwytni, a grzesznice i ich wspólnicy nie mogą spać spokojnie, nawet kiedy obok ich domu znajduje się posterunek brytyjskiej policji.

O wiele łatwiej ukarać nieposłuszną kobietę w rodzinnym kraju. Można jej wtedy nie zabijać, tylko wydać za mąż za mężczyznę, który nie jest może wymarzonym przez rodzinę kandydatem na męża, bo jest stary lub chory, ale jeśli zgodzi się wziąć do swego domu zhańbioną, trzeba się na to zgodzić.

Dwa lata temu w Turcji zdarzyło się, że pewna rodzina miała wątpliwości co do tego, czy czternastoletnia, gotowa do zamążpójścia dziewczyna straciła dziewictwo z obcym chłopakiem, czy nie. Z dwóch lekarzy jeden orzekł, że straciła, a drugi nie mógł się wypowiedzieć w tej kwestii. Chciano ją zabić, ale na szczęście znalazł się starszy i schorowany człowiek, który wziął ją do swego domu. Po nocy poślubnej przekonywał rodzinę swojej zhańbionej żony, że była ona dziewicą. Tak tym rozsierdził jej braci, że przyszli do jego domu i poderżnęli jej gardło.

Multi-culti z czaszką w tle

Policjanci w takich krajach jak Wielka Brytania czy Niemcy przechodzą specjalne szkolenia, na których poznają metody działania w przypadkach, gdy zagrożone jest życie muzułmańskiej kobiety, która splamiła honor rodziny. Mimo tych szkoleń honorowe zabójstwa ciągle się zdarzają i cały czas giną młode dziewczyny z krajów Bliskiego Wschodu. Mordercy przyjeżdżają, by wykonać wyrok, i następnego dnia po zabójstwie są na powrót w swoich wioskach na pograniczu turecko-syryjskim. Kiedy zostają schwytani, otrzymują zwykle duże wyroki, ale zdarza się, że łagodne europejskie prawo nie karze ich zbyt surowo. Są przecież przedstawicielami mniejszości etnicznych, którym należy się szacunek i zrozumienie dla ich odmienności kulturowej.

Kiedy odczytujemy kolejne raporty o zbrodniach popełnianych w imię praw zwyczajowych istniejących od tysięcy lat gdzieś na arabsko-tureckich pograniczach, zbrodniach, które mają miejsce w największych europejskich miastach, uderza nas naiwność autorów owych zestawień, a także naiwność dziennikarzy oburzających się tym zjawiskiem. Wszyscy zadają bowiem pytanie: kiedy to się skończy? Kiedy liberalna cywilizacja europejska przełamie stare plemienne prawa i wpłynie na ludy z Bliskiego Wschodu w taki sposób, że przestaną one mordować swoje kobiety w imię honoru? Przypuszczamy, że nie stanie się to nigdy. Konfrontacja kultur plemiennych z liberalną kulturą wielkich miast Zachodu wychodzi na niekorzyść tej ostatniej. To przecież w Berlinie, Sztokholmie i Londynie dokonuje się rytualnych zabójstw młodych dziewczyn,. To ludzie z Bliskiego Wschodu przyjeżdżają tu i żyją po swojemu, a prawo daje im możliwość takiego życia, nawet jeśli nie podziela kultywowanych przez nich wartości. Nie zdarzyło się jeszcze, żeby gdzieś do kurdyjskich lub arabskich wiosek zawitała wycieczka wymalowanych transwestytów z zamiarem przekonania ich mieszkańców do wielokulturowości i jej dobrodziejstw. To jest jak na razie nie do pomyślenia. Ludzie ci zostaliby natychmiast oskarżeni o szerzenie zepsucia i być może zabici po procesie przed miejscowym sądem albo nawet bez udziału jakiegokolwiek sądu. W ich rodzinnym kraju zostaliby najpewniej uznani za szaleńców, którzy nie rozumieją, co się dookoła nich dzieje, potępiono by ich za lekkomyślność. Mulit-culti działa bowiem tylko w jedną stronę.

Nie należy się więc spodziewać zaniku praw plemiennych w społecznościach emigrantów z Bliskiego Wschodu żyjących w Europie, należy się raczej spodziewać, że prawa owe, o ile nie przeciwstawi im się energicznie wymiar sprawiedliwości, będą kultywowane i pielęgnowane. Może nawet zaczną wypierać tradycyjny europejski liberalizm.

Kobiety kobietom

Najdziwniejsza w sprawach dotyczących honorowych zabójstw na młodych dziewczynach jest postawa starszych kobiet z rodziny. One nigdy nie bronią tej, która ma być ukarana. Przeciwnie - domagają się jak najsurowszej kary, tak jakby chciały mieć pewność, że upokorzenia, które przeżyły w młodości i dzieciństwie, nie zostaną zaoszczędzone także następnym pokoleniom. To zamknięty krąg pojęć, które dla nas są niezrozumiałe i niemożliwe do zaakceptowania. Kiedyś moglibyśmy z czystym sumieniem nazwać takie zachowania barbarzyństwem, dziś to po prostu odmienności kulturowa, która zbliża się do pewnego karanego kryminałem ekstremum, ale karane jest nie zawsze i nie z jednakową konsekwencją. Jakie efekty przyniesie to w przyszłości - jeszcze nie wiadomo.

News z SIECI
Dzieci są katowane, dziewczynki obrzezane, córki sprzedawane, niewierni zabijani, wszystko legalnie gdyż islamiści masowo dążą do samostanowienia. Cywilizacja upada w imię prymitywnej wiary i Poprawność barbarzyńska, rasiści są Ci co wtykają nos w te sprawy, ich kultura ma być nietykalna.
Podbiją cywilizację Europejską wnosząc swoje chore nawyki. HONOR czym on jest dla islamistów? Czy każda odpowiedź ma być związana ze śmiercią?
:-Y
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #8 Ocena: 0

2008-12-19 20:08:40 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Na czterdzieści godzin prac społecznych skazał Sąd Rozjemczy w Exeter 21-letniego Anglika, który dwukrotnie dopuścił się przemocy wobec swojej pochodzącej z Polski partnerki. Jak twierdzi, chciał “tylko ją postraszyć".


Jak donosi serwis www.thisisexeter.co.uk, zamieszkała w Tiverton Anna W. była z Aaronem Harford już półtora roku, kiedy 3 listopada wybuchnęła między nimi kłótnia o to, że Harford nie pomaga wystarczająco w obowiązkach domowych. Polka zarzucała mu również to, że ma staroświeckie podejście do podziału ról, gdzie mężczyzna pracuje i zarabia a kobieta zajmuje się domem i dzieckiem (para ma razem syna).

W pewnym momencie Harford zacisnął ręce na szyi swojej partnerki i przewrócił ją. Kobieta wybiegła z domu. Harford z dzieckiem na ręku pobiegł za nią starając się przekonać ją, by wróciła do domu.

Anna W. zwróciła się o pomoc do lokalnej grupy wsparcia dla Polaków. Miała nadzieję, że to zdarzenie było jednorazowym incydentem. Jednak trzy dni później para znowu zaczęła się kłócić. Tym razem Anglik kopnął Annę W. w brzuch, a kiedy próbowała wyjść, załapał ją za włosy i popychał. Zabrał także jej paszport i dokumenty. Kobieta miała jednak odwagę wyjść i udać się na policję.

Jak stwierdził przed sądem prokurator Neil Lawson: “To młoda matka w obcym kraju. Jedyne czego pragnie, to by jej partner otrzymał pomoc i zrozumiał to co zrobił. Ten związek jest dla niej ważny”.

Jak utrzymuje Lawson, Harford - który nie był wcześniej notowany za przemoc domową – nie chciał udusić, a jedynie przestraszyć swoja partnerkę.

“Podczas drugiej kłótni bał się, że ona wróci do Polski razem z synem” powiedział Lawson.

Harford przyznał się do zarzutu dwukrotnego ataku na swoją partnerkę. Stwierdził przed sądem, że nie wie jak mógł coś takiego zrobić i że bardzo jest mu przykro.

Przyznał również, że wcale nie był staroświeckie w kwestii podziału ról, a jedynie przychodził wykończony z pracy i nie miał siły na nic więcej.

Sąd Rozjemczy w Exeter skazał Harforda na 40 godz. robót społecznych. Dodatkowo mężczyzna będzie pod nadzorem sądu przez okres jednego roku. Będzie też musiał ponieść koszty sądowe w wysokości 30 funtów.

News z innego.

Jak zwykle naiwność naszych rodaczek nie zna granic
:-Y
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #9 Ocena: 0

2008-12-20 11:53:27 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Wyrok za nóż w plecaku
Nosisz do pracy śniadanie? Bądź ostrożny!

Na rok więzienia skazano Polaka z Londynu, który w torbie z kanapkami niósł nóż kuchenny. Według sądu miał przy sobie potencjalne narzędzie zbrodni.

To była absurdalna historia. 32-letni Rafał S. wracał właśnie z pracy na budowie. Przy stacji metra Holland Park zaczepił go policyjny patrol. Mundurowi zainteresowali się, co mężczyzna niesie w plecaku. Były w nim bułki, ser, szynka, pomidor i do tego nóż kuchenny – wszystko razem zawinięte w jeden worek. Właśnie nóż do krojenia pomidora najbardziej zainteresował stróżów prawa.

Polak wylądował na komisariacie, a tam usłyszał, że chodzi po ulicach uzbrojony jak groźny przestępca. A takich stawia się przed sądem.

Wzbudzał podejrzenia

Rafał S. spędził noc w policyjnym areszcie. Nie pomogły żadne wyjaśnienia. Na komisariat przyjechała jego żona - już w pierwszej rozmowie z policjantem potwierdziła, że miała przygotować dla męża śniadanie, ale nie zdążyła. Włożyła więc do torby gotowe produkty, aby mógł sam pokroić bułki i zrobić z nich kanapki.

- Mąż nie niósł przecież noża w kieszeni, ani tym bardziej za paskiem – mówi Blanka, żona skazanego. Zarzeka się, że nie zdawała sobie sprawy, w jakie wpędziła go kłopoty. Złożyła oficjalne zeznania, na przesłuchanie przyszedł nawet adwokat z urzędu. Twierdził, że niewiele może pomóc.

- Zasugerował, abyśmy kłamali w żywe oczy, że mąż codziennie nosi do pracy nóż. Ale nie wiem, dlaczego miałabym zeznawać nieprawdę, skoro nie zrobiliśmy nic złego – pyta żona Rafała.

Nie wiadomo, dlaczego policjanci postanowili skontrolować akurat Polaka. Nie wyglądał na kryminalistę – szedł w roboczym ubraniu, jak prawie każdy robotnik.

- Być może zainteresowali się nami, bo byliśmy z kolegą po piwku – wspomina Rafał. Jeden z policjantów chciał nas wypuścić, ale drugi uznał, że lepiej sprawdzić dokładniej, czy nie mamy czegoś na sumieniu. Wtedy zjechały się radiowozy z całej okolicy i zostałem zatrzymany.

- Ciekawa jestem, czy policja ustawia się pod Ikeą, gdzie ludzie wychodzą z zakupami. Przecież każdy z nich mógł co dopiero kupić nóż, znacznie większy i ostrzejszy niż ten, który włożyłam do plecaka mężowi – pyta Blanka.

Ale policjantów nie interesowała prawda. Ubrudzony masłem "sztylet" włożyli w opakowanie zabezpieczające i wysłali do sądu jako dowód przestępstwa. Do zestawu nie dołączyli sera ani pomidorów, te zwrócono zatrzymanemu. Sąd dostał poważne zadanie – musiał ocenić, czy Polak jest przestępcą i czy zapakowany głęboko nóż był w pełnej gotowości do użycia. Sprawa ciągnęła się tygodniami.

Grożą cztery lata

Rafał S. miał pecha. Padł ofiarą wzmożonych działań londyńskiej policji, która wydała wojnę nożownikom. Od początku roku w wyniku porachunków nastoletnich gangów zginęło od noża ponad 50 osób. Liczba ta jest dwukrotnie wyższa niż w ubiegłym roku.

Po wakacjach policja przeprowadziła w Londynie zmasowaną akcję "Operation Blunt 2", w wyniku której odebrano nastolatkom aż kilka tysięcy sztuk broni, w tym noży. Komendant Metropolitan Police stwierdził publicznie, że jest zdeterminowany podjąć wszelkie możliwe kroki, aby zapobiec kolejnym tragediom.

Bramki do wykrywania metalu, podobne do tych na lotniskach, można coraz częściej zobaczyć na stacjach metra. Za posiadanie noża grożą w Wielkiej Brytanii aż cztery lata więzienia, a do tego pięć tysięcy funtów grzywny. Rząd wprowadził także zakaz sprzedaży ostrych narzędzi nieletnim, również najzwyklejszych sztućców. Wśród zakazanych przedmiotów figurują również wszelkiego rodzaju scyzoryki, a nawet szpikulce do kruszenia lodu.

Do tego wszystkiego policja ma prawo przeszukać każdego obywatela na środku ulicy. Od wakacji funkcjonariusze przeszukali na ulicach ponad 30 tysięcy młodych osób. Do aresztów trafiło aż 1,5 tysiąca z nich. Rafał stał się jedną z ofiar nowego systemu, który mógłby nosić nazwę "Zero tolerancji".

Najpierw pogrążyła, potem uratowała

Zanim sąd rozstrzygnął o winie Polaka, zwołane zostały aż dwa posiedzenia. Rafałem zajmowała się grupa psychologów i biegłych sądowych, którzy mieli ocenić, czy nie pochodzi przypadkiem z patologicznego środowiska oraz czy nie ma skłonności do agresji.

W poniedziałek, 1 grudnia zapadł wyrok – rok więzienia w zawieszeniu. Sąd stwierdził bez najmniejszych wątpliwości, że doszło do naruszenia przepisów. Wyrok postanowił warunkowo zawiesić na okres jednego roku, gdyż Rafał S. nie był nigdy wcześniej karany.

- Zawsze patrzę na takie sprawy od strony dobra naszych obywateli – mówi konsul Dariusz Adler , który zajmował się sprawą Polaka. - Z drugiej strony trzeba zrozumieć, że w tym kraju noże są tak rozpowszechnionym narzędziem zbrodni, że dla nikogo nie robi się wyjątków. Prawo jest prawem i trzeba go przestrzegać – dodaje.

Co ciekawe, Rafała z opresji uratowała... żona. - Choć to ona włożyła mi nóż do plecaka, w uzasadnieniu wyroku usłyszałem, że była głównym i wiarygodnym świadkiem obrony. Potwierdziła, że sama maczała w tym palce. I dzięki temu nie poszedłem za kratki – wzdycha Rafał.
News z sieci
Prawo dla wszystkich czy odstępstwo dla jednostki?
Fakt że prawo w WB jest chore, lecz od dawna wiadomo że szczególnie ściga się osoby, które noszą
przy sobie noże. To jest nieprawne, czyli każda osoba w tej sytuacji powinna ponieść konsekwencje .

[ Ostatnio edytowany przez: Korba102 20-12-2008 11:56 ]

Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #10 Ocena: 0

2008-12-20 12:13:46 (16 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Kto weźmie pracę, której nie chcą Polacy?
Pięć tysięcy Bułgarów i Rumunów dostanie w przyszłym roku prawo do pracy w Wielkiej Brytanii. Wszystko dlatego, że mimo wzrastającego bezrobocia, wciąż nie ma kto zastąpić Polaków w mniej popularnych i gorzej płatnych zawodach na Wyspach - informuje "The Daily Mail".
Brytyjskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, przystało na argumenty Komitetu Doradczego ds. Migracji, że nowi imigranci są niezbędni do pracy w rolnictwie, gdzie Polacy nie chcą już pracować. Jak pisze na swych łamach "The Daily Mail", bez zaspokojenia wielkich potrzeb tego sektora na niewykwalifikowanych pracowników, rolnicy będą musieli sami zbierać zbiory z pól albo zakończyć działalność.

Co prawda, Home Office utrzymał dotychczas obowiązujące Bułgarów i Rumunów ograniczenia w dostępie do brytyjskiego rynku pracy, ale by ułatwić życie rolnikom wprowadzi pewne ułatwienia. Pracownicy z najnowszych państw członkowskich UE, będą mogli się ubiegać o ograniczoną liczbę półrocznych zezwoleń na pracę w rolnictwie w ramach Seasonal Agricultural Workers Scheme.

Import pracowników ze wschodnich rubieży Unii nie rozwiąże jednak zdaniem "The Daily Mail" prawdziwych przyczyn problemów kadrowych w Wielkiej Brytanii. Prawie dwu milionom bezrobotnych Wyspiarzy po prostu nie chce i nie opłaca się pracować za najniższą stawkę w mało prestiżowych zawodach.

- Dla żonatego mężczyzny z dwójką dzieci różnica między zasiłkiem dla bezrobotnych a pracą za najniższą stawką wynosi mniej niż 20 funtów – mówi cytowany przez "The Daily Mail" sir Andrew Green z MigrationWatch.
News z sieci
Tak i tu prosty wniosek, z punktu ekonomi ktoś musi pasać świnie i powinien to być każdy byle nie był to tubylczak a tym bardziej islamista do których też się dopisuje przydomek BRYTYJCZYK
Oni to właśnie są kimś poza tym gronem robotników małorolnych , oni są panami do pilnowania nas i tych pozostałych. Czasy niewolnictwa nie minęły, one są aktualne, przynajmniej tu na wyspach. My za to jesteśmy obciążeni łatwym życiem i bierzemy maksymalnie benefity które zresztą są bardziej przypisane Afgańczykom Pakistańczykom Hindusom i ludziom z tak zwanego Czarnego lądu, to oni są ta elita w Brytyjskim bycie, a my w niełasce.
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Strona 38.9 z 91 - [ przejdź do strony: 1 | 2 | 3 ... 37.9 | 38.9 | 39.9 ... 89 | 90 | 91 ] - Skocz do strony

« poprzednia strona | następna strona » | ostatnia »

Dodaj ogłoszenie

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Ogłoszenia


 
  • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
  • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
  • Tel: 0 32 73 90 600 Polska,