Str 33.3 z 91 |
temat zamknięty | nowy temat | Regulamin |
Korba102 |
Post #1 Ocena: 0 2008-11-17 20:13:05 (17 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Cytat:
2008-11-17 19:11:16, jaremka napisał(a):
dzieki jadna osoba co mnie rozumie tutaj
Kobieto ja Ciebie nie określiłem jako narkomanki, a tylko wyjaśniłem, że te leki są pochodne z Amfetaminy i niestety są na liście leków niedostępnych bez recepty, więc nie myl Kobieto pojęć.
Tych leków nie poszukuje się na forum, a tylko otrzymuje się na receptę w Polsce, jak i tu po konsultacji z lekarzem. Ja nikogo nie nazwałem narkomanem, a zwróciłem uwagę, że jeżeli poszukujesz tych leków, to tak jak poszukiwanie dilerów. Więc wybacz i nie rozpaczaj z tego powodu. Są fora z tym tematem więc, tam legalnie sobie gdybaj a nie na MW.
Mnie nie interesuje w jakim celu ich potrzebujesz, zwróciłem tylko uwagę.
![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif ) [ Ostatnio edytowany przez: Korba102 17-11-2008 20:18 ] Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|
|
Korba102 |
Post #2 Ocena: 0 2008-11-18 07:10:35 (17 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Brytyjskie dziwactwa
Polak Anglią zadziwiony
Dwa krany, sznurek do włączania światła w toalecie, frytki z octem, nietypowe kontakty, herbata z mlekiem i ciągle mokra wykładzina podłogowa w łazience. Tylko w Onet.eu encyklopedia angielskich osobliwości. Lista jest wciąż otwarta, co na niej umieścicie?
Dwa krany, to zdecydowany faworyt na liście angielskich dziwactw. Emigranci prześcigają się w wyjaśnieniu tajemnicy podwójnych kranów. Teorii jest wiele. Od różnego ciśnienia w dostarczaniu zimnej i ciepłej wody, przez odrębne zbiorniki i sposób naliczania rachunków do zwykłego – najbardziej popularnego – lenistwa. Po prostu kiedyś tak zostało wymyślone, a teraz nikomu nie chce się już tego zmieniać. W efekcie mycie się wymaga niezłej ekwilibrystyki, przekładania rąk i nabierania wody to z zimnego, to z ciepłego źródła. Trzeba też mocno uważać, aby się nie poparzyć.
Rondo
Mieszkańcy Zjednoczonego Królestwa kochają ronda. I to w każdym wydaniu. Trafić możemy na naprawdę potężne, złożone na przykład z 6 sześciu mniejszych rond skrzyżowania, lub na takie które prezentujemy na zdjęciu. O tym, że jest to rondo informuje jedynie kropka farby na szosie wielkości niedużego wiadra. Kierowcy specjalnie się tym nie przejmują, ścinają w każdym kierunku, wjeżdżają tak jak leci. Choć trzeba pamiętać, że zasady korzystania z tego drogowego cudu są takie same jak w Polsce, oczywiście wszystko przekładając na lewą stronę.
Angielskie kontakty
Przekleństwo Polaków, którzy na Wyspy przywożą ze sobą różne sprzęty. Przekleństwo gospodarzy, którzy muszą gasić wywoływane przez nas pożary. Jak podał dziennik.pl wadliwe instalacje elektryczne i przeciążone gniazdka są przyczyną około 8 tysięcy pożarów rocznie. Wszystko przez jedno płaskie, dodatkowe wejście, które różni polskie gniazdko od angielskiego. Emigranci – aby działało - wtykają tam różne przedmioty, od zapałek do śrubokrętów. To powoduje zwarcia i.... Jest to poważny problem, ratunkiem są zwykłe przedłużki, które bez problemu można kupić w wielu miejscach. Z kontaktami związane są jeszcze dwa, podnoszone przez emigrantów problemy. Ich kompletny brak w łazience oraz wysokość ich umieszczania. Bardzo, bardzo nisko.
Sznurek
Sznurek rządzi. - Ja mam w łazience i przedpokoju światło zapalane przy pomocy sznurka. Urywa się średnio dwa razy w tygodniu – pisze Edavenpo na jednym z forów tematycznych. Takie rozwiązanie jest powszechne w domach prywatnych, a także w miejscach publicznych. Normą jest także sznurek przy rezerwuarze, widok który doskonale pamiętamy z czasów Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. I choć sznurek do wyłączania światła można zrozumieć: brak niebezpiecznego kontaktu mokrych rąk z wyłącznikiem w ścianie; to spuszczanie wody za pomocą sznurka jest już nieco staroświeckie.
Herbata z mlekiem, czyli bawarka
Herbata z mlekiem. Pita w wielu krajach – także w Polsce – jednak szczególnie popularna w Anglii. Jak czytamy w polonijnym magazynie "Cooltura" - Szanujący się Anglik nad dobrą, mocną herbatę z mlekiem przekłada tylko brandy. - Mocną i czarną, bo do ziołowych czy owocowych, raczej mleka nie dolewają. Ważne jest także przyrządzenie. Obowiązuje kolejność dolewania mleka do już zaparzonej herbaty, oczywiście mieszając. Ten napój serca polskich emigrantów raczej nie kupił. - A fujjj – stwierdza wprost Natalia. Jeden z Polaków opowiadał także autorowi artykułu, że nie może pić bawarki, ponieważ kojarzy mu się ona z przedszkolem w latach 80., w którym zmuszali go do picia herbaty, na powierzchni której tłuste mleko wytwarzało kożuch.
Ocet
Wielka Brytania zdecydowanie nie należy do kulinarnych stolic świata. Wielu emigrantów narzeka na angielską kuchnię, na jej monotonię oraz słabą jakość potrwa i produktów (np watowatego chleba). Nic zatem dziwnego, że w ostatnich latach jak grzyby po deszczu na Wyspach wyrastają polskie sklepy i restauracje. Angielskie smaki zadziwiają. Nad Wisłą ciężko jest kupić chrupki o smaku owieczkowo – miętowym lub krewetkowym, w Anglii nikogo nie dziwą. Zresztą chrupki stanowią ważny element menu, dodawane są na przykład do... kanapek. Prawdziwym hitem kulinarnym jest natomiast ocet, który wśród Polaków ma swoich gorących zwolenników jak i przeciwników. Najczęściej trafia do frytek, które z rybą stanowią chyba narodowe danie anglików. A to, że czasem podawane są w szarym papierze, a legendy krążą o frytkach podawanych w gazecie, to już inna sprawa.
Małe znaki drogowe
W wielu miejscach – na przykład na skrzyżowaniach – znaki są po prostu zbyt małe. Emigranci, przyzwyczajeni do polskich znaków, mogą czuć się zdezorientowani. Zwłaszcza, jeżeli po raz pierwszy siadają za kierownicą angielskiego auta. Na początku stresem jest same poruszanie się lewą stroną jezdni, znaki wielkości kartki A4 tego nie ułatwiają. - Problemem jest także brak wiszących znaków. O tym, którą drogą możemy wyjechać ze skrzyżowania informują znaki namalowane na jezdni, których przy tłoku lub przy deszczu po prostu nie widać. Jeździ się na pamięć lub na czuja – mówi mieszkający w Nottingham kierowca. Za to jakości dróg i komunikacji publicznej z pewnością możemy Anglikom zazdrościć.
Wykładzina dywanowa
I to nie tylko w przedpokoju czy salonie, ale przede wszystkim w toalecie i łazience. Zresztą wykładziny to podstawa wystroju angielskich domów. Kolory to różne odcienie bieli i szarości. Utrzymywanie jej w porządku to niezłe wyzwanie, zwłaszcza w łazience. Wielokrotnie zalewana wodą potrafi wytworzyć swoisty mikroklimat, takie "małe zoo" jak określa jeden z internatów. Ciężko się na niej poślizgnąć i to pewnie względy bezpieczeństwa zadecydowały o takiej popularności wykładziny podłogowej. Do tego dochodzi siła angielskiej tradycji, do świadomości mieszkańców Wysp Brytyjskich panele, kafelki czy parkiet, przebijaj się bardzo powoli.
Okna otwierane tylko na zewnątrz
Koszmar w krainie czystości. Jak umyć takie okno? Czy zdać się na wiatr i bardzo częsty w Anglii deszcz, czy wynająć specjalną firmę, która za odpowiednią opłatą wyczyści okno, czy samemu męczyć się i próbować? Takie dylematy towarzyszą emigrantom, rdzenni mieszkańcy Wielkiej Brytanii, zdają się nie zauważać problemu. Do tego dochodzi to, że okna bardzo często są na różne kluczyki, które lubią ginąć, z pięciu okien w salonie otwiera się tylko jedno, a z reguły wszystkie są pojedyncze co bardzo niekorzystnie wpływa na temperaturę w pomieszczeniu.
Dziwactwa. Ta lista jest o wiele dłuższa
Pisząc o tym co nas dziwi w brytyjskiej rzeczywistości, nie można nie wspomnieć o jeszcze kilku rzeczach. Na przykład o bardzo częstym braku tabliczek z numerami domów lub nazwami ulic. Pisanie cyfry jeden po polsku, czyli z małym ukośnym daszkiem u góry grozi tym, że Brytyjczyk odczyta ją jako siódemkę. Sygnalizacja przejścia dla pieszych często umieszczona jest nie po przeciwnej stronie ulicy tylko z boku, na stronie na której stoimy. Podobnie jest z miętowymi czekoladkami, zwyczajem spożywania piwa w pubach na stojąco, choć miejsca są, kartami na doładowywanie energii elektrycznej, Oplem zmienionym na Vauxhall itd.
News z innego
Dziwactwa dziwactwem, to ich styl i standard. Jeżeli przyjechałeś tu do GB przystosuj się do warunków i obyczajów
„ bądź Rzymianinem gdy przybędziesz do Rzymu” mnie też to się nie podoba lecz to jest ich własne dziedzictwo. Standard Brytyjski, oni też się dziwią nam, w niektórych przypadkach. Nie będę robił przepychanki w tej kwestii. Ja zawsze odpowiadam, jeżeli się nie podoba, to dlaczego tu przyjechałeś? W ten sposób udowadnia się nietolerancję do kraju i jego kultury.
![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif ) [ Ostatnio edytowany przez: Korba102 18-11-2008 07:24 ] Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|
Korba102 |
Post #3 Ocena: 0 2008-11-18 07:22:12 (17 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Kolejne kraje otworzą rynki pracy dla nas?
Pełne otwarcie rynków pracy w jedenastu krajach starej Unii korzystnie wpłynęło na ich sytuację, przyczyniając się do wzrostu gospodarczego. Taki wniosek płynie z raportu Komisji Europejskiej, który dziś zostanie opublikowany w Brukseli.
Pozwoleń na pracę od obywateli Europy Środkowo-Wschodniej, w tym Polski, wymagają wciąż Austria, Belgia, Dania i Niemcy. Te państwa, jeśli chcą przedłużyć ograniczenia o kolejne 2 lata, czyli do 2011 roku, powinny do końca kwietnia poinformować Komisję Europejską. Tym razem jednak muszą udowodnić, że istnieją poważne obawy związane z zakłóceniem sytuacji na rynku pracy.
Tymczasem Bruksela, w raporcie który dziś zostanie opublikowany, żadnych zagrożeń nie widzi. Zdaniem ekspertów Komisji, pełne otwarcie rynków pracy do tej pory nie doprowadziło do gwałtownego zalewu taniej siły roboczej ze Wschodniej Europy. Co więcej, kraje, które zdecydowały się dopuścić do swych rynków pracowników z nowej Unii skorzystały na tym.
Nastąpiło ożywienie gospodarcze, oraz wzrost zatrudnienia, w poszukiwaniu pracy przyjechali przede wszystkim młodzi młodzi, a część z nich już wróciła. Z kolei w państwach, które wciąż utrzymują restrykcje powiększył się czarny rynek pracowników nielegalnych.
News z innego
Już widzę jak rynek się otworzy dla cwaniaków z Polska. A swoją drogą polaków w Niemczech jest około 400 tyś i tylko bardzo mały procent pracuje legalnie. Pozostali wiadomo, już widzę te uśmiechnięte twarze jak Niemcy zniosą ograniczenia. Lubię ten kraj za ich sumienność, czego nie widać jeszcze po stronie byłego DDR.
![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif ) Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|
Korba102 |
Post #4 Ocena: 0 2008-11-18 22:37:10 (17 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Instrukcja dla niewolników" w brytyjskim parlamencie
Bycie ministrem to ogromna odpowiedzialność, ale i przywileje. Z tych drugich ochoczo korzysta angielski minister w rządzie
Gordona Browna Liam Byrne, który swoim urzędnikom podarował jedenastostronicową instrukcję.
Co w niej znajdziemy? Między innymi dokładny czas i miejsce podania mu kawy i zupy.
Dokument, który nosi tytuł "Pracować z Liamem Byrnem", zawiera dokładny opis jak powinien zachowywać się personel wobec ministra. Takich wymagań nie mogłaby się powstydzić nawet najbardziej wybredna i zmanierowana gwiazda showbiznesu.
Znajdziemy tam listę obowiązków urzędników, ale i listę tego, czego absolutnie robić nie wolno. W dziale "Coffee/Lunch" pisze: "Jestem uzależniony od kawy. Lubię napić się capuccino, kiedy przychodzę, espresso o 3 po południu. Zupa o 12.30-13".
Byrne ma też wymogi co do sprzątania biura. "Pokój powinien być posprzątany zanim przyjdę do pracy. (...) Białe stoły powinny być posprzątane. Jeśli zobaczę rzeczy, które nie są w akceptowalnym porządku, będę winić ciebie".
Zarządzenia zawarte w dokumencie dla urzędników dotyczą także wielkości czcionki, jaką powinny być przygotowywane dla niego krótkie notki. Byrne nalega, że dokumenty te nie powinny przekraczać jednej kartki papieru.
Brytyjski minister ostrzegł również swoich urzędników: "Często wyrażam się niezbyt jasno a moje pismo jest nieczytelne. Kiedy myślę o czymś, być może poproszę cię byś wrócił później(...)"
Jego polityczny przeciwnik, torys Philip Davies komentuje sprawę bardzo ostro. - To nie instrukcja dla urzędników - to instrukcja dla niewolników. Bycie pewnym, że minister dostanie swoje capuccino a jego zupa będzie gorąca jest najwyraźniej ważniejsza niż to jak się miewa kraj - mówi Davies.
Liam Byrne jest politykiem należącym do Brytyjskiej Partii Pracy. 3 października 2008 r. zastąpił Eda Milibanda na stanowisku ministra w gabinecie Gordona Browna a zarazem Kanclerza Księstwa Lancaster.
News z innego
norma Anglicy zawsze traktowali innych jak niewolników Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|
Korba102 |
Post #5 Ocena: 0 2008-11-18 22:44:34 (17 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Kiedy już wyszło na jaw, że to nie masy, ale trochę liczniejsze niż dotychczas garstki imigrantów zaczęły rozpakowywać walizki w Polsce - wybuchła kolejna afera z niekończącej się serii „Przychodzi Polak po benefity”.
On one hand...
Gazeta Wyborcza opisała sytuację urzędów pracy w Polsce, w których to pojawia się coraz więcej polskich emigrantów wracających do kraju i chcących otrzymać zasiłek dla bezrobotnych. W Polsce wynosi on 551zł brutto i przysługuje przez 6 miesięcy. Coraz więcej też pojawia się telefonów od Polaków, którzy dopiero co noszą się z zamiarem powrotu. Pytają o możliwość otrzymania zasiłku dla bezrobotnych na wyspach i kontunuowania otrzymywania go po powrocie do Polski. Jak podaje Wyborcza, w Wielkiej Brytanii zasiłek ten zależy od wysokości pensji i przysługuje przez 3 miesiące po wyjeździe z wysp, może wynieść nawet ok.700 funtów i aby go otrzymać nie ma wymaganego okresu zatrudnienia, ale wymagane są składki na National Insurance. W 2008 r. WUP w Rzeszowie rozpatrzył ok. 500 wniosków o zasiłki dla bezrobotnych, z czego 380 od reemingrantów. WUP w Łodzi z kolei otrzymał takich wniosków 300, w porównaniu do 117 z zeszłego roku a WUP w Opolu 553 (353 w roku ubiegłym). Renata Cygan, wicedyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Opolu powiedziała Gazecie Wyborczej: „Wychodzimy z założenia, że jeśli ktoś pracował za granicą, to tam powinien się starać o zasiłek. Dlaczego my mamy płacić? Dlatego robimy spotkania informacyjne, jak starać się o zasiłek za granicą”.
...on the other hand...
Na taki komentarz przez brytyjskie tabloidy przetoczyła się fala oburzenia, które krzyczały nagłówkami: „Obdzielają się naszymi pieniędzmi: jak bezrobotni obcokrajowcy jadą do domu i nadal żądają od nas zasiłków” (Daily Mail), „Polacy wracają do domu i domagają się brytyjskich zasiłków” (Metro), „Zasiłki dla miliona imigrantów po ich powrocie do domu” (Daily Express).
Gazety zaczęły cytować wypowiedź Marka Wallaca z Tax Apyer’s Alliance: Wielu ludzi w Wielkiej Brytanii będzie zszokowanych, kiedy dowiedzą się, że zasiłki z podatków Brytyjczyków są wypłacane ludziom żyjącym ponad stan w Polsce. Ale trudno się dziwić polskim urzędom pracy, że widzą możliwość wyciągnięcia ile się da z naszego miękkiego brytyjskiego systemu - dodał.
Z kolei Nigel Farage z UKIP (z partii niezależnej) stwierdził, że „ta sytuacja tylko pokazuje, że nie można nawiązać żadnej politycznej umowy z krajem takim jak Polska. To oburzające, że w czasie, kiedy Brytyjczycy są przyciśnięci kryzysem i dramatem przejęcia ich domów przez banki, tracą pracę, a jednocześnie płacą na luksusowe życie Polaków w ich kraju”.
Wielki niesmak tworzą liczby typu milion emigrantów z Europy Środkowo-Wschodniej ma powrócić do swoich krajów, podawane przez gazety – tu Daily Express. Metro napisało o 50,000 Polaków, którzy wyjechali w ciągu trzech miesięcy i podobno są to dane rządowe. Daily Mail przytacza również informacje na temat wysokości innych zasiłków, które Polacy pobierają, jak chociażby Working Tax Credit.
W koło Macieju
Najbardziej bulwersujacy dla Brytyjczyków jest fakt, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem obowiązującym w Unii Europejskiej, na mocy którego obywatel UE pracujący legalnie i płacący podatki w jednym z krajów, który jeszcze przed wyjazdem z niego pobierał tam zasiłek dla bezrobotnych, może odbierać go jeszcze przez 3 miesiące po powrocie do swojego kraju. Prawo to przysługuje nie tylko Polakom, ale i Brytyjczykom, którzy chcieli by po kilku latach pracy w Polsce wrócić do Wielkiej Brytanii. Takich przypadków jest jednak niewiele, a różnica w walucie znaczna.
Bob, internauta, który skomentował artykuł na ten temat w Daily Express zauważa jednak, że odwrotna sytuacja byłaby niewyobrażalna.
- Mieszkam i pracuję w Polsce już od kilku lat i nie należą mi się żadne zasiłki. Muszę też płacić za wszystkie lekarstwa oraz płacić podatki dla polskiego rządu. Moja żona, Polka, również nie ma prawa do żadnych zasiłków, bo ja zarabiam więcej niż polska - śmiesznej wysokości - płaca minimalna. Jeśli brytyjski rząd jest tak głupi, żeby płacić obcokrajowcom, to chyba czas na wielkie zmiany w rządzie. Nie zamierzam wrócić do Wielkiej Brytanii w najbliższej przyszłości, właśnie przez idiotów, którzy zarządzają tym krajem.
News z innego
Tak już przepiłowany temat, bez komentarza Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|
|
Korba102 |
Post #6 Ocena: 0 2008-11-18 22:46:37 (17 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Polecam Atijat, pierwsza żona, dokument w TVP1 Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|
Korba102 |
Post #7 Ocena: 0 2008-11-19 16:50:57 (17 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Chcieli ubrać rodaków w szmaty z Wielkiej Brytanii
Przedsiębiorczy Polacy chcieli zbić majątek, przywożąc do ojczyzny z Wysp 40 ton zagranicznej odzieży. Okazało się, że to, co miało być wysokiej jakości ubraniami z drugiej ręki, według celników było... odpadami komunalnymi - pisze goniec.com.
Celnicy z Olszyny w województwie lubuskim ujawnili nielegalny transport odpadów. W dwóch samochodach ciężarowych zabezpieczyli prawie 40 ton pochodzących z Wielkiej Brytanii śmieci, w większości szmat.
Odpady sprowadzała do Polski firma z woj. kujawsko-pomorskiego. Według dokumentacji miały przewozić zdezynfekowaną odzież używaną. Sprawą zainteresowali się celnicy po obejrzeniu ładunku. Zwrócili się do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska (WIOŚ) w Zielonej Górze o ocenę.
- Otrzymaliśmy już opinię, z której wynika, że na ciężarówkach są odpady, a dokładnie śmieci komunalne. W tej sytuacji sprawa została przekazana policji z Żar, nielegalnym transportem zajmie się także WIOŚ - mówi rzeczniczka Izby Celnej w Rzepinie Beata Downar-Zapolska.
Polakom grozi wysoka grzywna. Mogą także zostać obarczeni kosztami utylizacji śmieci lub zobligowani do odesłania ich na Wyspy.
News z innego
Polak potrafi i z Polakiem też potrafią, robią jak chcą.
Ciekawy jestem ile dostali za śmieci?
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|
Korba102 |
Post #8 Ocena: 0 2008-11-19 17:07:11 (17 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Brytania przeciwnikiem Polski w negocjacjach pakietu klimatycznego
Stanowisko Wielkiej Brytanii jest jedną z głównych przeszkód, by w negocjacjach nad pakietem klimatyczno- energetycznym osiągnąć porozumienie przyjazne biedniejszym krajom UE - uważa szef UKiE Mikołaj Dowgielewicz, który w czwartek jedzie na konsultacje do Londynu.
"Jest postęp w negocjacjach. Wiele zależy od zachowania najbogatszych krajów: Wielkiej Brytanii, Holandii i krajów skandynawskich" - powiedział Dowgielewicz.
Negocjacje w sprawie pakietu, który ma doprowadzić do redukcji o 20 proc. do 2020 roku emisji CO2 nabrały tempa. Do szczytu przywódców państw i rządów 11-12 grudnia w Brukseli, na którym mają oni przyjąć porozumienie został niespełna miesiąc.
Dlatego - jak podkreślił Dowgielewicz - "kluczowe" będzie spotkanie w sprawie pakietu dziewięciu premierów Europy Środkowej i Wschodniej zorganizowane przez premiera Donalda Tuska, które odbędzie się tydzień wcześniej (6 grudnia) - w Gdańsku. Został na nie zaproszony prezydent kierującej pracami UE Francji Nicolas Sarkozy.
"Jestem bardzo zadowolony, że jadę do Polski. Zobaczycie, że osiągniemy tam znaczący postęp" - mówił w piątek dziennikarzom Sarkozy w Nicei.
W "miniszczycie" w Gdańsku wezmą udział premierzy Grupy Wyszehradzkiej, trzech krajów Bałtyckich oraz Rumunii i Bułgarii, czyli wciąż najbiedniejszych państw UE, które obawiają się zbyt wysokich kosztów walki ze zmianami klimatycznymi. Dla Polski - pakiet w wersji zaproponowanej przez Komisję Europejską mógłby doprowadzić nawet do 90-proc. wzrostu ceny elektryczności.
Ale argumentów Polski na razie nie rozumieją bogate kraje UE.
Wielka Brytania i Holandia - tłumaczy Dowgielewicz - nie chcą na przykład zgodzić się na zaproponowany przez Komisję Europejską tzw. mechanizm solidarności, by 10 proc. z dochodów ze sprzedaży pozwoleń na emisje CO2 w systemie aukcyjnym w starych krajach członkowskich przekazywane było do budżetów nowym i biednym krajom UE. Tym bardziej więc nie chcą słyszeć o żądaniach Polski, by mechanizm solidarności został zwiększony.
Co więcej, Londyn chce z zysków z systemu aukcyjnego finansować bardzo kosztowną technologię wychwytywania i składowania CO2 emitowanego przez elektrownie węglowe (CCS). Wielka Brytania jest - przypomina Dowgielewicz - żywo zainteresowana CCS na Morzu Północnym, a Polska nie ma takich możliwości.
"W efekcie Polska musiałaby oddać co roku Wielkiej Brytanii 2 mld euro!" - mówi Dowgielewicz. To kwota, którą Polska zapłaciłaby za 65 mln ton uprawnień do emisji CO2, gdyby kosztowały one tyle, ile szacuje KE (po 30 euro za tonę).
Wielka Brytania nie chce też zgodzić się na proponowany przez Polskę mechanizm ograniczający wahania cen za uprawnienia do emisji poprzez stworzenie tzw. korytarza cenowego. Tak by uniknąć niekontrolowanego wzrostu kosztów dla przemysłu, który przełoży się na wzrost cen płaconych przez konsumentów.
Czy Polska ma mieć wszędzie ustępstwa, i przymykane oko na zaśmiecanie środowiska.
Dlaczego tak ma być, dla mnie wszystkich równo należy traktować. 20 lat temu miała okazję wybudować Elektrownię jądrową i nie wybudowano, małe elektrownie wodne mogą być alternatywą lecz nie w Polsce gdyż w naszym kraju Zakłady Energetyczne narzucają takie ceny i winiety za energię odnawialną, że lepiej jest wszystko zdemontować i oddać na złom. Szkoda słów, wielu ludzi poszło z torbami, za takie przedsięwzięcia.
[ Ostatnio edytowany przez: Korba102 19-11-2008 17:09 ] Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|
Korba102 |
Post #9 Ocena: 0 2008-11-19 20:17:21 (17 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Numer 2 w Al- Kaidzie Ajman az-Zawahiri ostrzegł prezydenta-elekta USA Baracka Obamę przed wysłaniem dodatkowych sił do Afganistanu. Amerykańskie ministerstwo bezpieczeństwa krajowego nie dostrzega w tym przesłaniu wzrostu zagrożenia dla USA.
Trwające ponad 10 minut nagranie Zawahiriego ukazało się w internecie. To pierwsza reakcja terrorystów na zwycięstwo wyborcze Obamy.
- To, co zapowiedzieliście - wycofanie amerykańskich żołnierzy z Iraku, żeby wysłać ich do Afganistanu, jest polityką obliczoną na porażkę - oświadczył zastępca Osamy bin Ladena. - Psy Afganistanu rozsmakowały się w ciałach waszych żołnierzy, więc przysyłajcie im kolejne tysiące - mówił Zawahiri.
Ostrzegł też Obamę, że w Afganistanie podzieli los prezydenta George'a W. Busha, a także "sił radzieckich i brytyjskich".
- Ameryka, przestępczy najeźdźca-krzyżowiec, jest taka sama jak zawsze, więc musimy nadal w nią uderzać - powiedział.
Zawahiri skrytykował też amerykańskiego prezydenta-elekta za odwrócenie się od islamskich korzeni i oskarżył o wykonywanie rozkazów białych. Jak powiedział, Obama jest "dokładnym przeciwieństwem godnych szacunku czarnych Amerykanów", jak Malcolm X, radykalny przywódca ruchu afroamerykańskiego w USA w latach 60.
Mówiąc po arabsku Zawahiri oskarżył Obamę, byłego sekretarza stanu Colina Powella i obecną szefową dyplomacji Condoleezzę Rice o to, że są niewolnikami - w angielskim tłumaczeniu użyto określenia "house negroes". W nagranie wkomponowano przemówienie Malcolma X, w którym wyjaśnia on, że czarni niewolnicy pracujący w domu białego pana byli bardziej służalczy od tych pracujących w polu. Malcolm X używał tego określenia do opisania przywódców czarnoskórych, którzy według niego nie przeciwstawiali się białym.
Rzeczniczka ministerstwa bezpieczeństwa krajowego USA Laura Keehner oświadczyła, że w przesłaniu Zawahiriego nie ma oznak zwiększonego zagrożenia dla Stanów Zjednoczonych.
Keehner, pytana, czy w przesłaniu jest coś, co skłoniłoby jej resort do modyfikacji oceny zagrożenia, odpowiedziała:
- Nie widziałam czegoś takiego. Twierdzimy, że nie ma wiarygodnych informacji sugerujących, jakoby nadciągało jakieś zagrożenie dla kraju.
Przedstawiciel amerykańskich służb walczących z terroryzmem uznał, że przesłanie Zawahiriego świadczy o tym, iż Al-Kaida jest odizolowana, ale że wciąż stanowi zagrożenie.
- To przesłanie, którego gorzki ton i treść nie są niespodzianką, zasługuje na uwagę przede wszystkim jako dodatkowa oznaka, że Al- Kaida jest oderwana od tak wielu spraw na świecie. Ale, choć jest ona coraz bardziej odizolowana, ta grupa wciąż może wyrządzać poważne szkody - powiedział, zastrzegając sobie anonimowość, przedstawiciel amerykańskich służb zwalczających terroryzm
News z innego Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|
Korba102 |
Post #10 Ocena: 0 2008-11-19 20:57:01 (17 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Lech Kaczyński bierze indywidualne lekcje języka angielskiego - informuje tvp.info. Podczas gali z okazji Święta Odzyskania Niepodległości można było usłyszeć pierwsze efekty.
Biuro prasowe Kancelarii Prezydenta potwierdziło informacje tvp.info. Nie zdradzono jednak żadnych szczegółów lekcji: jak długo trwa nauka, jak często odbywają się lekcje i kto je prowadzi.
Wiemy jednak, że widać już pierwsze efekty. Podczas gali w Teatrze Wielkim dziennikarz zadał Lechowi Kaczyńskiemu pytanie po angielsku. Prezydent podszedł i dopowiedział. Nie wiemy, co powiedział. Jednak po chwili do rozmowy włączyła się Maria Kaczyńska, która język angielski zna bardzo dobrze:
Także podczas październikowego szczytu Unii Europejskiego, Lech Kaczyński w kuluarowych rozmowach posługiwał się angielskim - podaje tvp.info. - Co prawda, nie była to wzorowa angielszczyzna, ale trzeba przyznać, że prezydent poruszał się tam bez tłumacza - relacjonuje jeden z polityków, który był na tym szczycie.
Wśród polityków krążą także pogłoski, że część niedawnej rozmowy telefonicznej Kaczyńskiego z prezydentem-elektem Barackiem Obamą odbyła się w języku angielskim.
Prawdopodobnie Lech Kaczyński publicznie wystąpi z przemową po angielsku dopiero wtedy, gdy będzie mówił naprawdę płynnie. W końcu, gdy prezydent usłyszał premiera Tuska mówiącego po angielski, parsknął śmiechem.
- Mnie strasznie bawi, jak ktoś, kto słabo zna angielski, rzuca się do przemawiania w tym języku - mówił później w wywiadzie dla "Dziennika":
News z innego
Tak Prezydencie najwyższa pora wziąć się za naukę. Poprzedni przed A.K. Do tej pory mędrkuje, nawet wydał książkę, a tak swoją drogą, kto komu dyktował i kto pisał?
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|