MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii
Forum Polaków w UK

Przeglądaj tematy

« poprzednia strona | następna strona » | ostatnia »

Strona 21.3 z 91 - [ przejdź do strony: 1 | 2 | 3 ... 20.3 | 21.3 | 22.3 ... 89 | 90 | 91 ] - Skocz do strony

Str 21.3 z 91

temat zamknięty | nowy temat | Regulamin

Korba102

Post #1 Ocena: 0

2008-09-03 22:57:06 (17 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

ZUS- koniec okresów zerowych!

Jeżeli osoba ubiegająca się o świadczenie z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych nie posiada za jakiś okres dokumentów niezbędnych do jej wyliczenia, pod uwagę będzie brane najniższe wynagrodzenie z tego czasu - przewiduje nowelizacja ustawy o emeryturach i rentach z FUS, którą w środę zajmował się Sejm.
W ten sposób ci, którzy nie mogą udokumentować niektórych okresów swojej pracy, nie będą poszkodowani wskutek tzw. okresów zerowych. Dziś bowiem, wyliczając podstawę wymiaru składki, ZUS uznaje, że nic w tym czasie nie zarabiali.
"Nowe przepisy rozwiążą ważny problem społeczny. Część osób jest traktowana tak, jakby w okresach niepotwierdzonych odpowiednimi dokumentami pracowała za darmo. Tymczasem płaciły one składki na ZUS, do tego zwykle od wyższej podstawy niż minimalna. Podwyżka świadczeń będzie więc realizacją zobowiązań, jakie ma wobec nich system ubezpieczeń społecznych, a nie darowaniem pieniędzy ekstra" - argumentowała w Sejmie Anna Bieńkowska, sprawozdawca sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.
Jak przeliczyć emeryturę?
Przeliczenie emerytury, renty lub kapitału początkowego będzie odbywało się na wniosek składany przez zainteresowanych. Jeżeli złożą go w ciągu 12 miesięcy od wejścia w życie nowej ustawy, co planowane jest na 1 stycznia 2009 r., otrzymają wyższe świadczenie z mocą wsteczną, tj. od początku 2009 r. Gdyby zrobili to później - dopiero od pierwszego dnia miesiąca, w którym złożyli wniosek. O nowych zasadach ZUS ma informować emerytów i rencistów listownie.
Poseł PO Witold Kochan powiedział podczas środowej debaty, że choć wiele osób może być niezadowolonych z przeliczania świadczeń według najniższej płacy, to jednak proponowane zmiany są dobrym rozwiązaniem. Mieczysław Kasprzak z PSL podkreślił zaś, że podwyżka emerytury czy renty średnio o 50 czy 80 zł, bo takie są poselskie szacunki, dla wielu okaże się kwotą znaczącą. Zmiany poparły wszystkie kluby i koła poselskie.
Zgodnie z obecnymi przepisami podstawowym dokumentem potwierdzającym wysokość wynagrodzenia niezbędnego do ustalenia wymiaru świadczenia jest druk ZUS Rp7 albo legitymacja ubezpieczeniowa z wpisami o okresach zatrudnienia i osiąganym w danym czasie wynagrodzeniu. Dopuszcza się też zaświadczenia o zarobkach na druku HUS Rp7. Są jednak osoby, które - nie z własnej winy - nie mogą otrzymać żadnego z tych dokumentów, np. z powodu likwidacji zakładu pracy. Poza tym, do końca 1990 r. pracodawcy nie byli zobowiązani do przechowywania dokumentacji płacowej dłużej niż 12 lat. Dopiero od 1 stycznia 1991 r. okres ten wynosi 50 lat. Ci, którzy chcieliby skorzystać z możliwości przyjęcia za podstawę wymiaru ich emerytury lub renty lub kapitału początkowego składek z 20 lat kalendarzowych dowolnie wybranych z całego okresu zatrudnienia podlegających ubezpieczeniu społecznemu, mogą więc zostać pokrzywdzeni tylko ze względu na brak dokumentów za część z owych 20 lat.
W tej sprawie występował już kilkakrotnie Rzecznik Praw Obywatelskich, a Trybunał Konstytucyjny orzekł, że brak regulacji wskazującej na podstawę wymiaru, choćby w wysokości najniższego wynagrodzenia, w razie braku faktycznej dokumentacji podstawy wymiaru składek, narusza zasadę sprawiedliwości społecznej.
500 tys skorzysta
Posłowie zakładają, że z nowych przepisów skorzysta ok. 500 tys osób. Będzie to kosztowało ZUS ok. 300 mln zł rocznie. Szacunki rządowe przewidują, że będzie to odpowiednio 600 tys. osób i 487 mln zł. Pieniądze na ten cel miałyby pochodzić ze zwiększonych wpływów z PIT.
NEWS jak zwykle z innego:-Z:-Z:-Z a tak swoją drogą ZUS bez tego daje głodowe emerytury
:-Y
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #2 Ocena: 0

2008-09-06 16:54:53 (17 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Pierwszego września rozpoczął się ramadan - święty miesiąc w kalendarzu muzułmańskim. Jeżeli zaplanowałeś urlop w Tunezji, Emiratach Arabskich czy innym kraju, w którym dominuje islam musisz przygotować się na pewne utrudnienia. Dziewiąty miesiąc w kalendarzu muzułmańskim uznawany jest za święty, bo w tym czasie archanioł Gabriel ukazał się Mahometowi i rozpoczął objawianie Koranu - świętej księgi islamu. Ramadan to czas, który dla wyznawców islamu wiąże się z obowiązywaniem pewnych zasad. Od świtu do zmierzchu przestrzegają postu wyrzekając się spożywania wszelkich pokarmów i napoi. Nie piją nawet wody. Natomiast po zachodzie słońca w gronie rodziny siadają do specjalnej kolacji. Bez jedzenia i seksu. Post w ramadanie dotyczy nie tylko ograniczenia jedzenia, ale także nakłada na muzułmanów bardziej surowy tryb życia. W tym okresie obowiązuje wstrzemięźliwość od kontaktów seksualnych, przy czym za haniebne jest uznawane nawet trzymanie się za ręce. Nie wolno też np. chodzić do dyskotek. Odstępstwa od tych zasad są przewidziane dla osób znajdujących się w podróży. Dotyczy to także kierowców autokarów i komunikacji miejskiej. Jednak stopień przestrzegania postów zależy od kraju i obowiązujących w nim norm religijności. Muzułmanie wierzą, że post chroni ich przed karą Allaha, a dobre uczynki spełniane w ramadanie są w dniu sądu ostatecznego pomnażane nawet siedemset razy. Po europejsku tylko w hotelach. Turyści podróżujący do krajów islamskich powinni pamiętać, że w tym świętym dla muzułmanów okresie życie toczy się nieco innym rytmem. Co prawda miejscowi pracują tak jak w każdym innym czasie, ale z powodu postu i dokuczliwego pragnienia są osłabieni, pracują wolniej i częściej potrzebują przerw. W miejscowościach wypoczynkowych nie powinno to rzutować na jakość czy sposób obsługi. Hotele żyją swoim własnym życiem, a przebywający w nich Europejczycy mogą nawet nie zauważyć, że obsługa święci ramadan. Kuchnie hotelowe serwują potrawy nie odbiegające od menu poza ramadanem, nie zmieniają się też godziny posiłków. Inaczej może być w małych, mniej komercyjnie nastawionych miejscowościach. Tu miedzy wschodem, a zachodem słońca możemy mieć trudności ze zjedzeniem jakiegokolwiek posiłku. Ramadan także w Europie W miejscowościach wypoczynkowych nie powinno to rzutować na jakość czy sposób obsługi. Europie Wśród krajów o islamskiej kulturze, do których chętnie podróżują Polacy znajdują się: Tunezja, Egipt, Maroko, Turcja i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Islam dominuje także w znacznej część Indonezji oraz takich krajach europejskich jak Albania czy Bośnia i Hercegowina. Warto przed wyjazdem zapytać czy w miejscu, które wybraliśmy na urlop możemy spotkać utrudnienia wynikające ze świętowania ramadanu przez miejscowych. Do pełni zadowolenia z urlopu ważne jest też życzliwe nastawienie do odmiennej od europejskiej kultury i tradycji.
NEWS z innego:-Z:-Z bardzo istotne dla naszych pań ;-) które wybrały siniaków z Azji za mężów no i z Bliskiego Wschodu. Bardzo ciekawa lektura a o kulturze nie wspomnę, tylko nie wiem dlaczego
właśnie im się czas zatrzymał?


[ Ostatnio edytowany przez: Korba102 06-09-2008 17:07 ]

Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #3 Ocena: 0

2008-09-11 18:34:59 (17 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Gwałt na randce, gwałt na serio
Dla gwałciciela nie ma okoliczności łagodzących
Przekonanie, że to kobieta "zachęciła" gwałciciela jest wysoce szkodliwe. Problem w tym, że takie poglądy głoszą często same kobiety… Aktorka Helen Mirren, wyróżniona przez Królową Elżbietę II tytułem Damy, wywołała powszechne oburzenie twierdzeniem, że ofiary gwałtu na randce nie mogą oczekiwać wyroku skazującego dla napastnika. Artystka przyznała również, w szczerym wywiadzie udzielonym magazynowi "GQ", że jako młoda dziewczyna była "kilkakrotnie" zgwałcona na randce, ale nikomu tego nie zgłosiła, ponieważ "w tamtych czasach było to nie do pomyślenia".
Prawo nie uznaje gwałtu na randce za przestępstwo mniejszego kalibru – gwałt zawsze pozostaje gwałtem – ale 63-letnia Helen Mirren uważa, że chociaż kobieta zawsze ma prawo odmówić, to jeżeli przedtem poszła do sypialni mężczyzny, zdjęła ubranie i wykonywała czynności seksualne, to wkraczamy na "trudny teren". – Nie sądzę, żeby można było kogoś postawić przed sądem w takiej sytuacji – powiedziała.
Dodała także, że nie uważa Mike’a Tysona za gwałciciela, ponieważ nie stosował fizycznej przemocy względem Desiree Washington, choć za swoje czyny został uznany winnym i skazany na karę więzienia.
Co roku ofiarą gwałtu pada w Wielkiej Brytanii 50 tysięcy kobiet. W większości wypadków napastnikiem jest ktoś znajomy. Komentarze Helen Mirren rozwścieczyły działaczy organizacji pozarządowych oraz kobiety dotknięte przez to przestępstwo.
Vera Baird, pełniąca funkcję radcy generalnego (Solicitor General), czyli zastępcy prokuratora generalnego, nazwała je "niebezpiecznymi". – To wielka szkoda, ponieważ pani Mirren jest popularną i podziwianą osobą – stwierdziła. – Chcemy, by kobiety miały wystarczające zaufanie do systemu prawnego, by zgłaszać przypadki gwałtu. Chociaż powoli, to jednak wskaźnik wyroków skazujących w sprawach o gwałty wzrasta – zauważyła prawniczka. – Nie powinno się rozmywać problemu odpowiedzialności za gwałt. Uważa się, że tylko jeden na pięć gwałtów jest zgłaszany na policję. Spośród tych przypadków, jedynie pięć procent kończy się skazaniem sprawcy. Kobiety najczęściej są atakowane przez mężczyzn, których znają, także przez własnych partnerów.
Amanda Crane, 23-letnia asystentka w dziale kadr w firmie w Winchester, została zgwałcona przez własnego chłopaka. – Poglądy Helen Mirren bardzo rozczarowują wszystkie ofiary przemocy na tle seksualnym – stwierdza młoda kobieta. – Biorąc pod uwagę, że tylko niewielki odsetek ofiar się ujawnia, a nawet mniejszy procent sprawców zostaje skazany, pani Mirren powinna okazywać wsparcie, a nie krytykować. – To hańba, że w ten sposób poniża ofiary gwałtu – uważa Amanda. – Jestem przekonana, że wiele osób rozwścieczyły jej komentarze. Przeraża mnie, że wygłasza takie poglądy. Mam tylko nadzieję, że kobiety, które zostaną zgwałcone przez bliską osobę, nie będą pod jej wpływem ukrywały prawdy o przestępstwie.
Amanda padła ofiarą gwałtu sześć lat temu. Mieszkała wówczas z rodzicami i miała chłopaka studenta. Nie zgłosiła przestępstwa na policję. – Wiem, że powinnam była to zrobić, ale tak bardzo się bałam... Przedtem przez pięć miesięcy chodziliśmy ze sobą, byłam wtedy jeszcze dziewicą. Nie chciałam się spieszyć z podjęciem współżycia, ale z czasem on zaczął naciskać. Przez parę miesięcy odmawiałam, ale on stawał się coraz bardziej natarczywy. Pewnej nocy po prostu nie przyjął odmowy. – Popchnął mnie na łóżko, położył się na mnie i zgwałcił. To było najgorsze doświadczenie w moim życiu. Byłam śmiertelnie przerażona. Fakt, że sprawcą był mój chłopak, nie zmniejszył traumy. Gwałt – dokonany przez obcego czy przez kogoś, kogo znasz – pozostaje brutalnym przestępstwem zasługującym na dużą karę.
– Zgłoszenie gwałtu na randce nadal wiąże się ze społecznym napiętnowaniem. Kobiety powinny otrzymywać wsparcie, a nie być upokarzane. Ostatnie, czego potrzebują ofiary, to komentarze od kobiet takich jak Helen Mirren, które twierdzą, że sprawcy podobnych ataków nie powinni kończyć na sali sądowej – zapewnia Amanda.
– Dla kobiet, gwałt popełniony przez kogoś, kogo znają, wcale nie jest mniej obciążającym doświadczeniem – twierdzi doktor Nicole Westmarland, kryminolog i prezes organizacji społecznej Rape Crisis. – Nie zgadzam się z twierdzeniem, że "gwałt na randce" nie powinien być sklasyfikowany jako przestępstwo, ani że Mike Tyson powinien zostać uniewinniony.
– Wiele zgwałconych kobiet nigdy nikomu się do tego nie przyznaje i winią same siebie za to, co się stało. Helen Mirren bardzo się myli. Wydawałoby się, że w dzisiejszych czasach większość ludzi rozumie, jakie spustoszenie w psychice powoduje zgwałcenie przez osobę znajomą. Pojawiają się te wszystkie okropne uczucia, którą są następstwem gwałtu, a do tego dochodzi ból z powodu zdrady przez bliskiego człowieka. Potem może być bardzo trudno komuś znowu zaufać.
– Ale nie należy też demonizować pani Mirren za jej poglądy. Reprezentuje po prostu typową postawę "wińmy ofiarę". Wiele osób wierzy w takie mity. Na przykład, że jeśli kobieta piła, to nie był prawdziwy gwałt; że jeśli on postawił jej kolację, to nie był prawdziwy gwałt; że jeśli ona nosiła krótką spódniczkę, to sama sprowokowała mężczyznę i to też nie był prawdziwy gwałt. Ciągle to słyszymy, więc dlaczego teraz miałoby to być odbierane inaczej?
– Problem w tym, że takie rzeczy mówi kobieta, i to kobieta, która sama padła ofiarą gwałtu. Dlatego powiedzmy sobie szczerze: w mity o gwałcie wierzą nie tylko mężczyźni, ale i kobiety. Dla wielu pań jest to swojego rodzaju psychiczna kamizelka ratunkowa. Myślą sobie: "Jeżeli będę się skromnie ubierać, nie zostanę zgwałcona" Albo: "Jeżeli nie wypiję za dużo, to będę w stanie o siebie zadbać i nie zostanę zgwałcona".
– Tymczasem dokonanie gwałtu nie jest zależne od zachowania kobiety, tylko od zachowania mężczyzny – zapewnia pani kryminolog. – Według mnie sam termin "gwałt na randce" służy trywializacji zjawiska. Brzmi to tak, jakby chodził o coś innego niż zwykły gwałt. Helen Mirren opisuje w swoim wywiadzie, że została zamknięta na klucz w pokoju i zmuszona do współżycia wbrew swojej woli. Może jestem staroświecka, ale dla mnie to nie randka. To po prostu gwałt i jako taki powinien być traktowany.
– Dostrzegam jedno pozytywne zjawisko – kończy swą wypowiedź pani Westmarland. – Osoby publiczne nie boją się już otwarcie rozmawiać o swoich doświadczeniach i przyznać do tego, że zostały zgwałcone. To bardzo ważny krok na drodze do przełamania zmowy milczenia, jaka panowała wokół tego tematu przez ostatnie trzydzieści lat.
:-Z:-Z:-ZJeżeli padłaś ofiarą gwałtu i potrzebujesz wsparcia, wejdź na stronę internetową www.rapecrisis.org.uk.
To z innego NEWS
a tak na marginesie powinno się karać SMIERCIA za gwałty na kobietach, dzieciach i facetach;-)



:-Z:-Z:-Z:-]:-]

[ Ostatnio edytowany przez: Korba102 11-09-2008 18:35 ]

Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #4 Ocena: 0

2008-09-11 18:41:08 (17 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Czy twoje dziecko jest w gangu?
Jak rozpoznać czy dziecko należy do gangu i gdzie szukać pomocy?
Będzie opublikowana broszura, która pomoże rodzicom zorientować się, czy ich dziecko należy do gangu i ewentualnie podjąć w związku z tym odpowiednie kroki. Tak postanowiła minister spraw wewnętrznych Jacqui Smith.
Zbiega się to w czasie z powstaniem organizacji charytatywnej New Year Shooting Memorial Trust powołanej przez Beverley Thomas i Marcię Shakespeare, których nastoletnie córki zginęły podczas strzelaniny w Birmingham w 2003 roku.
Pierwszy nakład broszury "Gangi, ty i twoje dziecko" w nakładzie 30 tysięcy egzemplarzy ma trafić do rodziców w Londynie, Liverpoolu, Manchesterze i Birmingham. Inicjatywa ta pojawia się wkrótce po oświadczeniu nowego komendanta policji w Manchesterze, Petera Fahy’ego, który zapowiedział stosowanie "ryzykownej taktyki", w tym nakłanianie członków rywalizujących gangów do bezpośrednich rozmów, w celu powstrzymania przemocy z użyciem broni.
Zabójstwa z użyciem broni palnej lub noża wciąż nasilają się – niedawno w Liverpool i Hackney zginęło dwóch kolejnych nastolatków, Luke Howard i Shaquille Smith. Przed tygodniem w Birmingham w starciu gangów zginął od kul 24-letni Dimitri Foskin.
Broszura Home Office skierowana do rodziców zawiera informacje dotyczące oczywistych oznak przynależności do gangu, takich jak posiadanie broni, rany niewiadomego pochodzenia i wycofanie się z życia rodzinnego lub szkolnego. Bardziej kontrowersyjne ostrzeżenia dotyczą jednak noszenia bandany, używania nowego pseudonimu, posługiwania się slangowymi wyrażeniami lub nowymi gestami, czy malowania znaków w stylu graffiti. "Trzeba wiedzieć, że wszystko to są normalne zachowania nastolatków i nie muszą wcale oznaczać przynależności do gangu. Jeśli jednak występuje ich wiele, należy podjąć działania" – informuje broszura przygotowana we współpracy ze Związkiem Komendantów Policji, organizacji rodzicielskich i grup takich jak Matki Przeciw Przemocy.
Rodzicom radzi się, by interesowali się życiem swych dzieci, by poznawali ich przyjaciół i rodziny przyjaciół, a także, by zachęcali je do sensownych rozrywek i form aktywności. Broszura przypomina, że dotyczy to także dziewcząt i że członkowie gangów często korzystają z internetowych stron społecznościowych. Tym, którzy sądzą, że ich dzieci już są uwikłane w działalność gangu, zaleca się szukanie wsparcia ze strony organizacji społecznych oferujących różne formy pomocy w opuszczeniu grup przestępczych.
– Wszyscy rodzice martwią się o bezpieczeństwo swoich dzieci i potrzebują wsparcia. Muszą wiedzieć jak rozpoznawać czy ich dziecko należy do gangu i gdzie mogą szukać pomocy – mówi minister spraw wewnętrznych.
Fahy, którego wczoraj zaprzysiężono na stanowisku komendanta policji w Manchesterze, oświadczył, że jest gotów użyć bardzo ryzykownych metod w walce z przestępczością, w tym mediacji między rywalizującymi gangami, na podobieństwo rozwiązań zastosowanych w West Midlands. – Mówimy o ludziach, którzy znajdują się na marginesie społeczeństwa i jeśli mamy na nich skutecznie oddziaływać, musimy być gotowi na użycie niekonwencjonalnych metod egzekwowania prawa i walki z przyczynami jego naruszania – podkreśla.
Przyznał on, że także jemu groziło zejście na przestępczą drogę, gdy dorastał na londyńskim East Endzie, ale uratowali go przed tym jego nauczyciele ze szkoły. – Gdyby nie kilku z nich, kradłbym samochody – wyznaje.
jak zwykle news z innego
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #5 Ocena: 0

2008-09-11 19:32:29 (17 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Slang nastolatków przestaje być tajemniczy
Slang, jakim posługują się młodzi Brytyjczycy bywa często niezrozumiały dla ich rodziców. Z pomocą tym ostatnim przyszła organizacja charytatywna Parentline Plus, która przygotowała słownik młodzieżowej gwary - pisze londyn.gazeta.pl.
Dostępny na stronie internetowej dla rodziców nastolatków Gotateenager.org.uk słownik zawiera 96 najpopularniejszych słów i zwrotów z młodzieżowego slangu. Przygotowanie opracowania nazwanego Jargon Buster zajęło autorom kilka miesięcy. Jego celem ma być "lepsza komunikacja na linii rodzice - dziecko i zredukowanie językowej bariery pomiędzy dwoma pokoleniami".
Pomysł stworzenia słownika został zainspirowany rozmowami z rodzicami nastolatków, korzystającymi z pomocy 24-godzinnej gorącej linii, obsługiwanej przez organizację charytatywną Parentline Plus. Wielu z dzwoniących rodziców chciało dowiedzieć się, co znaczą wypowiadane przez ich dzieci w rozmowach z rówieśnikami słowa.
Zdaniem uczestniczącej w pracach nad stroną Nikoli Mann, słownik należy traktować z przymrużeniem oka. Jeśli jednak choć trochę pomoże w polepszeniu rodzinnych stosunków Brytyjczyków, nakładu pracy i czasu poświęconego na jego przygotowanie nie można uznać za stracony.
Według Maureen Pearson z Parentline Plus, brytyjscy rodzice tracą kontakt ze swoimi dziećmi, kiedy te przechodzą ze szkoły podstawowej do średniej.
:-Z:-Z:-Znews z innego
U tych z niskim wykształceniem i tak nic to nie zmieni gdyż oni sami siebie nie rozumieją.
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #6 Ocena: 0

2008-09-13 09:07:56 (17 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Niewinna zabawa na Naszej klasie może się zamienić w koszmar, kiedy zamiast na znajomych z dawnych lat trafisz na zboczeńców, którym internetowy portal zapewnia anonimowość - ostrzega "Kronika Beskidzka" opisując koszmar, jaki przeżyła pewna bielszczanka. Kobieta odkryła, że na Naszej klasie ktoś... szuka nowej mamy dla jej dwumiesięcznej córeczki.
Agata Z. (personalia zmienione) założyła konto na Naszej klasie rok temu. Dwa miesiące temu Agata urodziła córeczkę. Niedługo po porodzie umieściła jej zdjęcia na Naszej klasie, znajomi pośpieszyli z elektronicznymi gratulacjami. - Dumna mama nie spodziewała się nawet, że to początek jej koszmaru - pisze "Kronika Beskidzka".
Kilka dni później Agata weszła na swój profil. Ze zdumieniem odkryła, że wśród osób, które ostatnio odwiedzały jej stronę jest... jej malutka córeczka. Na ekranie komputera zobaczyła jej zdjęcie, które zamieściła w internecie. Nie zgadzało się tylko imię, które pod nim widniało. Po przeczytaniu informacji dołączonych do zdjęcia kobieta przeraziła się na dobre. - Pod zdjęciem córeczki przeczytałam informację, że to dziecko potrzebuje nowej mamy, bo jego własna już go nie kocha i chce się go pozbyć. Byłam w szoku! Mniejsza nawet o to, że ktoś mieszał mnie z błotem, ale to wyglądało jak casting na nowych rodziców. Pod zdjęciem zamieszczono pytania typu: czy będziesz mnie kochać, czy będziesz mnie całować, czy będziemy chodzili na spacery? - opowiada roztrzęsiona Agata dziennikarzom "Kroniki Beskidzkiej" Rozdygotana wydrukowała zawartość strony, wsiadła do samochodu i pojechała na policję. - Tam przedstawiłam sprawę, złożyłam zeznania, ale okazało się, że policjanci niewiele mogą zdziałać. Obiecali monitorować sytuację i obserwować te strony. Poinformowali mnie, że mogę wnieść sprawę do sądu. Ale przeciwko komu? Przecież nie wiem, kto utworzył to konto - mówi Agata. Profil jest fikcyjny, więc nie wiadomo, kto za tym stoi.
Po powrocie do domu kobieta zgłosiła nadużycie administratorowi strony. Ten przyznał jej rację i poinformował, że konto zostanie usunięte. Ale to nie był koniec jej kłopotów. Po kilku dniach profil pojawił się ponownie. Zdesperowana matka napisała bezpośrednio do osoby ukrywającej się za fikcyjnym kontem, że ma usunąć zdjęcie jej dziecka. - Ktoś, kto bezczelnie podszywał się pod małe dziecko napisał: "Dobrze mamusiu, już usuwam, nie denerwuj się". Ta osoba zwyczajnie robiła sobie żarty w sytuacji, kiedy mnie zupełnie nie było do śmiechu. Kiedy odpisałam, że sprawa jest już na policji żartowniś nagle zmienił ton i przestał udawać małe dziecko. Napisał, że sama jestem sobie winna, skoro zamieściłam te zdjęcia, ale widocznie nieco się wystraszył, bo usunął fotografie mojej córeczki - mówi Agata.
Profil, na którym kobieta znalazła zdjęcia swojej córeczki, nadal funkcjonuje. Znajduje się na nim wiele zdjęć małych dzieci. - Sądząc po historii Agaty można być niemal pewnym, że zostały one tam zamieszczone bez wiedzy i zgody rodziców - pisze "Kronika". Fotografiom dzieci towarzyszą opisy rzekomych krzywd, jakie wyrządzili im rodzice. Na profilu tym można się doszukać wątków pedofilskich. Np. pod jednym ze zdjęć małej dziewczynki znajdują się rozważania, czy ma już piersi. Agata czeka na zakończenie swojej sprawy. Na wszelki wypadek pousuwała wszystkie zdjęcia swojej córeczki z Naszej klasy.
To jest jak wszyscy wiedzą NEWS z innego portalu
Jak sięgam pamięcią, ostrzegałem i informowałem kiedyś że umieszczanie jakiejkolwiek informacji na swój temat oraz osób bliskich , na portalach internetowych, może stworzyć wiele problemów.
Nie wszyscy są uczciwymi użytkownikami portalów i wchodząc tam na fałszywych loginach z góry z zaplanowanym zamiarem ściągnięcia informacji na temat osób umieszczających ważne poniekąd informacje dla zainteresowanych a nie ważne niby dla umieszczających. Póżniej mamy rozczarowanie i prywatne nieraz intymne zdjęcia w innych portalach lub w gazetach prasy polonijnej czy światowej! A zapewniam nie zawsze będzie nam to przysparzało nie lada kariery lecz odwrotnie- problemy.
Za późno na refleksję i usuniecie swoich danych gdyż niejednokrotnie będzie to ręka w nocniku
Ktoś powie że ja byłem cynikiem lecz to się sprawdza, w samym życiu niestety.
:-]:-]:-]

[ Ostatnio edytowany przez: Korba102 13-09-2008 09:23 ]

Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Agi--7

Post #7 Ocena: 0

2008-09-13 09:33:33 (17 lat temu)

Agi--7

Posty: 39

Kobieta

Z nami od: 08-08-2008

Skąd: London

Jestem przerazona a zarazem wdzieczna ze nie naleze do tej grupy kobiet o ktorych poprzednik idstudio pisze (cytaty) Nie mowiac tu juz o Korbie 102
A co do portalu Nasza-klasa to niestety oprocz problemow z dziecmi jak to juz wczesniej zostalo opisane sa rowniez profile zmarlych osob a co straszniejsze sa ta mordercy tacy jak np Hitler czy Gebels. Ta sprawa tez zoatala juz opisana w gazetach a profile nadal istnieja:-Y

[ Ostatnio edytowany przez: Agi--7 13-09-2008 09:47 ]

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Korba102

Post #8 Ocena: 0

2008-09-13 22:23:33 (17 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Dzieciobójcy – skąd bierze się zło?
Dzieciobójstwo jest najczęściej elementem rozszerzonego samobójstwa
Średnio co dziesięć dni w Anglii i Walii ginie jedno dziecko zamordowane przez swojego rodzica. Matki bywają zabójcami równie często jak ojcowie, ale kobiety zabijają najczęściej noworodki i powszechnie uznaje się, że jest to powodowane poważnymi zaburzeniami psychicznymi.
Ojcowie tymczasem najczęściej wkładają wiele wysiłku w przygotowanie planu, by mieć pewność, że na pewno uda im się odebrać życie nie tylko dziecku, ale i sobie.
Profesor Kevin Brown z Centrum Psychologii Sądowej i Rodzinnej (Centre For Forensic and Family Psychology) przy Uniwersytecie w Birmingham uważa, że mężczyzn, którzy zabijają własne dzieci, można podzielić na dwie kategorie: pierwszą (i mniej liczną) stanowią chorzy psychicznie, drugą – osoby, u których już wcześniej zaobserwowano skłonności do zachowań agresywnych.
Również profesor Jack Levin z Uniwersytetu Northeast w Bostonie sądzi, że można wyróżnić dwie kategorie "unicestwienia rodziny".
Jedna wiąże się z niewłaściwym przesunięciem uczucia miłości. Ojciec wierzy, że życie nie ma sensu, chce je zakończyć, ale nie chce zostawiać dzieci.
Drugim – i znacznie częściej występującym - powodem dzieciobójstwa jest, zdaniem profesora Levina, gniew. Odebranie życia dziecku staje się aktem zemsty ojca, który wini partnerkę za wszystkie swoje problemy. Iskrą zapalną często bywa separacja.
W 2003 roku 38-letni Keith Young zabił swoich czterech synów: Joshuę (7 lat), Thomasa (6), Calluma (5) i Daniela (3), a następnie popełnił samobójstwo koło punktu widokowego niedaleko Llangollen w północnej Walii. W zamkniętym samochodzie odpalił spalinową kosiarkę do trawy. Kiedy już wyziewy z silnika wypełniły wnętrze, zadzwonił do swojej żony Samanthy, która powiedziała mu, że spodziewa się dziecka z innym mężczyzną.
W listopadzie 2006 roku zamieszkały w północnej Walii 35-letni Perry Samuel udusił w wannie swoje dzieci: pięcioletnią Caitlin i trzyletniego Aidana. Podczas rozprawy sądowej ustalono, że cierpiący na zaburzenia maniakalno-depresyjne ojciec zabił z zemsty, ponieważ podejrzewał, że jego partnerka poszła na koncert z innym mężczyzną.
Zasądzono wyrok 35 lat więzienia, który został potem w wyniku apelacji obniżony do 30 lat, ponieważ wzięto pod uwagę historię choroby psychicznej oskarżonego.
Kilka miesięcy wcześniej Gavin Hall udusił swoją trzyletnią córeczkę Millie w akcie zemsty za niewierność żony. Podjął potem nieudaną próbę samobójczą. Skazano go na dożywocie.
Od czasu morderstwa popełnionego przez Halla krajem wstrząsały kolejne przypadki dzieciobójstwa:
- W sierpniu 2006 roku w Hampshire, Robert Tamar, 49-letni były żołnierz wojsk powietrzno-desantowych, zamordował przy użyciu noża swojego półtorarocznego syna Nathana, a następnie popełnił samobójstwo – wszystko na oczach matki dziecka, z którą toczył walkę o prawo do opieki nad chłopcem.
- Trzy miesiące później w Lancashire 49-letni Mohammed Riaz podpalił dom, w którym spała jego żona i cztery córki. Wszystkie zginęły. Sprawca następnie sam się podpalił. Zmarł w szpitalu dwa dni później.
- W kwietniu zeszłego roku Daffyd Field pchnął nożem swojego sześcioletniego syna Jethro. Przyczyną był rozpad małżeństwa z matką dziecka, Stevie. Sześć dni potem, 53-letni zabójca poraził się prądem w więziennej celi.
- Dwa miesiące później 36-letni milioner Alberto Izaga pozbawił życia swoją dwuletnią córkę Yanire, uderzając jej główką o podłogę. Z powodu niepoczytalności nie uznano go za winnego morderstwa.
- Także w czerwcu 2007 roku Iain Varma zabił swojego syna Zaka (8 lat) i córkę Chloe (4) oraz siebie, podpalając ich rodzinny dom w Devonie. Przyczyną był lęk, że straci dzieci w wyniku rozstania z żoną Alison.
Bardzo często, ojcowie, którzy zabijają własne dzieci, postrzegani są jako osoby godne szacunku. Jak twierdzi doktor Ashcroft: - Najczęściej słyszy się potem szokujące opisy, jak to sprawca był "oddanym ojcem" i "człowiekiem bardzo rodzinnym". Sam ten fakt wiele wyjaśnia, ponieważ mamy do czynienia z mężczyznami, którzy przykładają ogromną wagę do roli, jaką odgrywają w rodzinie.
- Większość tragedii jest poprzedzona jakimś zagrożeniem dla integralności rodziny. Najczęściej partnerka grozi, że odejdzie i zabierze ze sobą dzieci.
- Czasami zdarza się, że zabójca ma zamiary przestępcze, motywowane na przykład odwetem na matce dziecka. Myśli: "Jeśli ja nie mogę mieć dzieci, to nikt ich nie będzie miał". Ale najczęściej dzieciobójstwo jest elementem rozszerzonego samobójstwa. W takim przypadku, sprawca nie uważa się za mordercę - dodaje doktor Ashcroft, który przestudiował dogłębnie ponad 50 przypadków dzieciobójstwa na terenie Wielkiej Brytanii.
- Sprawcy inaczej postrzegają sytuację i uważają, że swoim czynem ratują rodzinę, a nie ją mordują. Patrząc trzeźwo i z dystansem, wydaje się to szaleństwem. Ale dla osoby w głębokiej depresji graniczącej z psychozą, taka fantazja wydaje się bardzo prawdziwa i ważna.
Nie znaczy to wcale, że taki człowiek działa pod wpływem impulsu. Często wchodzi w grę rozległe planowanie. Trzeba się upewnić, że dzieci pójdą dobrowolnie i bez kaprysów tam, gdzie zaprowadzi je ojciec, oraz że na pewno umrą, i że wszystko pójdzie zgodnie z planem.
- W przypadku większość spraw, które badałem, zabójca poprzedzał swój czyn starannymi przygotowaniami.
Jedynie niewielki odsetek zabójców miał czysto zbrodnicze zamiary. Dotyczy to na przykład tych, którzy zabijali dzieci na oczach byłej partnerki. Ale większość sprawców czuje się ofiarami. Nie są w stanie sprostać sytuacji, w której się znaleźli, a w ich chorych umysłach rozszerzone samobójstwo wydaje się stanowić rozwiązanie wszystkich problemów.
Jak zwykle z innego NEWS
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #9 Ocena: 0

2008-09-14 20:17:52 (17 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Islamskie prawo obowiązuje już na Wyspach
Brytyjska gazeta "The Sunday Times" pisze, że w Wielkiej Brytanii zostało dyskretnie przyjęte islamskie prawo szariatu, a islamskie sądy zostały usankcjonowane przez tamtejszy wymiar sprawiedliwości.
Wyroki tych sądów w sprawach cywilnych dotyczących muzułmanów będą uznawane przez sądy brytyjskie, co wielu polityków i anglikańskich duchownych uważa za tworzenie "równoległego systemu prawnego".

Dotychczas postanowienia wydane zgodnie z zasadami szariatu nie miały w Wielkiej Brytanii mocy prawnej i były przestrzegane tylko zwyczajowo wewnątrz społeczności muzułmańskiej, ale teraz - jak informuje "The Sunday Times" - uprawnienia do ferowania ważnych prawnie wyroków otrzymało pięć sądów szariackich: w Londynie, Birmingham, Bradford i Manchesterze oraz w Nuneaton, gdzie mieści się centrala muzułmańskiego sądownictwa. Podobne uprawnienia mają wkrótce otrzymać sądy szariatu w Glasgow i w Edynburgu.

Rozstrzygnięcia islamskich sądów w sporach finansowych, rodzinnych, sąsiedzkich i rozwodowych będą uznawane przez brytyjskie sądy za postanowienia wydane w procedurze arbitrażowej, a zatem wiążące prawnie. Na podobnej zasadzie działają w Wielkiej Brytanii od ponad stu lat żydowskie sądy Beth Din, które rozstrzygają między innymi w sprawach rozwodowych i w sporach handlowych - przypomina "The Sunday Times".
NEWS z innego:-W:-W:-W:-W:-W:-W:-W:-W:-W:-W:-W:-W:-W:-W:-W:-W:-W:-W
UK pod znakiem Półksiężyca i Korony tak powinno być w Insygniach Królewskich
Dojdzie do tego że ISLAMIŚCI zaczną wręcz żądać wszystkiego
Dwór powinien zmienić swoje ubrania na PIŻAMY przykładem może być wizyta Królowej w MECZECIE dając pokłon ISLAMISTOM i ich walce z NIEWIERNYMI ANGLICY nie deportujcie
ISLAMISTÓW pozostawcie ich, są wszak na prawach. Prawa UE wygasają na wyspach
Dowód LAMANIE PRAWA W IMIĘ PRAWA
:-W:-W:-W:-Y

[ Ostatnio edytowany przez: Korba102 14-09-2008 20:18 ]

Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Korba102

Post #10 Ocena: 0

2008-09-16 20:23:31 (17 lat temu)

Korba102

Posty: 1331

Mężczyzna

Konto zablokowane

Z nami od: 16-02-2008

Skąd: London

Czego pragną kobiety?
Wybór jest niedostępnym luksusem dla większości pracujących matek
Większość brytyjskich matek chciałaby mieć wybór: móc podjąć pracę albo zająć się domem, mogąc przy tym liczyć na pomoc i zrozumienie męża. Mężczyźni, a zwłaszcza autorzy niektórych badań, patrzą na to zupełnie inaczej.
Gdy tylko drzwi szkoły otworzyły się moja najmłodsza córka została delikatnie, acz stanowczo wepchnięta przez matczyną dłoń do środka. Nie dlatego, że jej nie kocham, albo że nie lubię spędzać z nią czasu. Ale dlatego, że po długim i deszczowym lecie jestem na ostatnich nogach i desperacko potrzebują odpoczynku od – jak się wydaje – niekończącego się podcierania pupy, gier, zabaw i opowiadania bajek. A ja należę do tej szczęśliwej grupy uprzywilejowanych, którzy nieźle zarabiają i mogą sobie pozwolić na zatrudnienie pomocy na część etatu.
Najnowsze badanie przeprowadzone na zlecenie Yorkshire Building Society wykazuje, że przeciążone pracą kobiety w Wielkiej Brytanii coraz częściej deklarują chęć realizowania się jako gospodynie domowe. Czyżbyśmy mieli do czynienia z dobrowolnym wyrzeczeniem się feministycznych ideałów?
– W dzisiejszych czasach wiele kobiet czuje, że chciałyby mieć w domu mężczyznę-żywiciela, o którego w zamian będą dbać – mówi Tanya Jackson, kierownik do spraw korporacyjnych i komunikacji wewnętrznej w Yorkshire Building Society; pani Jackson sama zapewne pracuje na okrągło, sprzedając nam ten wymyślony pod publiczkę nonsens w stylu lat 50.
Czytając między wierszami: to, czego kobiety naprawdę chcą – biorąc pod uwagę, że 38 procent pytanych oczekiwała od mężczyzny zapewnienia "stabilizacji finansowej" – to wybór. Możliwość wykonywania dobrze płatnej pracy w elastycznych godzinach, pełniąc jednocześnie dalej kluczową rolę w wychowaniu następnego pokolenia na utalentowanych i poukładanych ludzi.
Ale – Boże, ty widzisz i nie grzmisz! – z pewnością nie jest prawdziwa interpretacja tych wyników sugerująca, jakoby kobiety zapragnęły nagle tylko "dbać o swojego mężczyznę", ubrane w fartuszek z falbankami i z wykrochmaloną wstążką we włosach. Poza tym praca gospodyni domowej wychowującej dzieci wcale nie jest prosta i powinna przestać być postrzegana jako taka przez upraszczające ankiety, rząd i społeczeństwo.
Żona Jamiego Olivera, Jools, opowiedziała jak wstaje codziennie o szóstej rano, żeby przygotować do szkoły ich dwójką dzieci, a potem zabiera się za domowe obowiązki. – Uważam, że muszę to robić, bo przecież nie pracuję zawodowo. To chyba poczucie winy – powiedziała. – Właściwe wychowywanie dzieci to bardzo wyczerpujące zajęcie. Czasem myślę, że chętnie zamieniłabym się z Jamie’m – dodaje.
Słuchajcie więc, ludzie! Chodzenie do pracy bywa wyczerpujące, ale od czasu do czasu zawsze trafia się przerwa – weekend czy wakacje – no i ma się okazję do prowadzenia interesujących rozmów z innymi dorosłymi. Pełnoetatowa opieka nad wymagającymi maluchami może oczywiście dawać wiele satysfakcji i radości, ale bywa też bardzo nudnym i samotnym zajęciem.
Tymczasem, zgodnie z wynikami ankiety Yorkshire Building Society, obowiązki dobrej żony i matki powinny obejmować – po ugotowaniu i podaniu jedzenia dzieciom, wykąpaniu ich i posprzątaniu zrobionego przez nie bałaganu – także przyrządzenie pysznego posiłku na powrót zmęczonego męża. Zupełnie tak, jakby kobieta cały dzień leżała do góry brzuchem, w oczekiwaniu na ten właśnie kulminacyjny moment dnia.
Jools Oliver ma to szczęście, że Jamie w pełni docenia rolę, jaką jego żona pełni w rodzinie. A także dlatego, że z powodu dobrej sytuacji finansowej miała wybór i mogła zostać w domu z dziećmi.
Prezenterka telewizji śniadaniowej GMTV, Fiona Philips, także jest szczęściarą, ponieważ stać ją było, by porzucić pracę przypominającą młyn dla takiej, która dzięki odpowiednim godzinom daje się pogodzić z potrzebami rodziny. Ja także mogę wybierać, co robię.
Ale wybór jest, jak sądzę, niedostępnym luksusem dla większości pracujących matek, które są także głównymi żywicielami w jednym na sześć brytyjskich domów. Niektórzy rodzice dzielą się obowiązkami. Ale założę się o parę dziecięcych bucików, że w znakomitej większości rodzin, to kobiety muszą godzić długie godziny pracy z samodzielnym prowadzeniem domu.
A dokładniej: badania wykazały, że przeciętny dzień pracującej matki liczy 15 godzin płatnej i niepłatnej harówki. Dzisiejsze kobiet nie mają wszystkiego. One robią wszystko.
Tak więc ich pragnienie stabilizacji finansowej nie bierze się stąd, że marzą o powrocie do roli podporządkowanej panu i władcy żony; po prostu tęsknią za sytuacją, która pozwoli im pracować zawodowo będąc jednocześnie dobrą matką. Dla dobra kolejnego pokolenia Brytyjczyków powinno się zrobić coś, by znalezienie tej życiowej równowagi było łatwiejsze.
Kobieta, która chce utrzymać przy sobie mężczyznę, powinna robić wszystko, co ten jej każe, a także nosić seksowne ciuszki podczas sprzątania i gotowania. Nie, tym razem to nie wnioski z ankiety Yorkshire Building Society, ale poglądy amerykańskiego pisarza Dante Moora (na szczęście zbieżność nazwisk jest całkowicie przypadkowa), zawarte w książce "The Re-Education of the Female" ("Reedukacja kobiet";). W jasny sposób widać, że mężczyźni uznani zostali w niej za doskonałości, a tylko my, kobiety, wymagamy zmian.
Dante, który twierdzi, że jeszcze nie znalazł prawdziwej miłości (Naprawdę? Ciekawe dlaczego?), radzi: "Wierzcie mi, to, czego wy nie chcecie robić, zrobi chętnie każda z dziesięciu dziwek stojących pod latarnią".

:-]:-]:-] NEWS z innego Hmm bez komentarza:-]
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz

Do góry stronyOffline

Temat zamknięty

Numer AIMNumer gadu-gadu

Strona 21.3 z 91 - [ przejdź do strony: 1 | 2 | 3 ... 20.3 | 21.3 | 22.3 ... 89 | 90 | 91 ] - Skocz do strony

« poprzednia strona | następna strona » | ostatnia »

Dodaj ogłoszenie

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Ogłoszenia


 
  • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
  • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
  • Tel: 0 32 73 90 600 Polska,