Str 20.9 z 91 |
temat zamknięty | nowy temat | Regulamin |
Korba102 |
Post #1 Ocena: 0 2008-09-02 22:55:37 (17 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Brytyjski boom demograficzny
Wzrost wskaźnika urodzeń w Zjednoczonym Królestwie
Dzięki wzrastającemu wskaźnikowi urodzeń populacja Wielkiej Brytanii osiągnęła w zeszłym roku 61 milionów, zwiększając się w ciągu 12 miesięcy o 388 tysięcy osób, czyli tyle, ile wynosi na przykład liczba mieszkańców Bournemouth
Krajowy Urząd Statystyczny (ONS) podał, że współczynnik dzietności w Wielkiej Brytanii wynosi obecnie 1,91 dziecka na kobietę i jest najwyższy od 1973 roku. W zeszłym roku przyszło tu na świat 758 tysięcy dzieci.
Ujawnione dane wskazują, że populacja Zjednoczonego Królestwa powiększyła się o prawie 2 miliony między 2001 a 2007 rokiem. Statystycy mówią, że na wzrost wskaźnika urodzeń wpływa także rosnąca liczba kobiet w wieku rozrodczym.
Urodzenia wśród pochodzących z zagranicy matek wzrosły do 160 tysięcy 340, co stanowiło 23 procent wszystkich zeszłorocznych porodów. Ponad połowę dzieci w niektórych miastach, w tym Londynie (54 proc.), Slough (56 proc.) i Luton (51 proc.) urodziły matki, które pochodzą spoza Wielkiej Brytanii. Najwyższy odsetek takich urodzeń (75 proc.) zanotowano w londyńskiej dzielnicy Newham.
Opublikowane ostatnio dane dotyczące migracji potwierdzają, że imigracja obecnie w mniejszym stopniu wpływa na wzrost populacji Brytanii – w 2007 roku odpowiadała za 52 proc. przyrostu ludności, a w roku 2001 aż za 72 proc.
Najnowsze statystyki na temat pracowników z Europy Wschodniej rejestrujących się w Wielkiej Brytanii pokazują, że największa fala imigracji w najnowszej historii kraju zaczyna opadać. Liczba zgłaszających się do pracy osób, głównie z Polski, które przybyły między kwietniem a czerwcem tego roku wyniosła 40 tysięcy – o 14 tysięcy mniej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku. Spadła również liczba Bułgarów i Rumunów ubiegających się o pracę w Wielkiej Brytanii – w okresie od kwietnia do czerwca było ich zaledwie 7 tysięcy.
ONS stwierdził, że długoterminowa migracja do Wielkiej Brytanii osiągnęła w 2007 roku poziom 605 tysięcy, najwyższy od czasu, kiedy zaczęto w 1991 roku prowadzić statystyki w obecnej formie. Jednocześnie długoterminowa emigracja z kraju kształtowała się na poziomie 406 tysięcy, również najwyższym zanotowanym od 1991 roku, o 21 tysięcy więcej niż rok temu i o 95 tysięcy więcej w stosunku do roku 2001.
Saldo migracji, czyli różnica między liczbą osób przyjeżdżających, by osiedlić się w kraju, a opuszczających jego granice, wyniosło 198 tysięcy, minimalnie więcej niż w 2001 roku, kiedy osiągnęło 187 tysięcy.
Spośród 16 tysięcy 800 osób, których wnioski o azyl zostały w zeszłym roku odrzucone, 13 tysięcy 705 zostało wydalonych lub wyjechało dobrowolnie, w porównaniu z 18 tysiącami 280 w 2006 roku.
Według Jill Rutter z Instytutu Badań Programów Publicznych, statystyki dowodzą, że fala imigracji się odwraca. – To, że mieliśmy dużą imigrację w ciągu ostatnich 10 lat nie znaczy, że w kolejnej dekadzie będzie tak samo – stwierdza. – Wraz z przyjazdem mieszkańców Europy Wschodniej, spadkiem liczby azylantów i zmniejszaniem się popytu na pracowników z zagranicy, można się spodziewać zmian charakteru przepływów migracyjnych.
Rutter dodaje, że wyzwaniem na następnych kilka lat będzie przyciągnięcie wystarczająco dużej liczby imigrantów zarobkowych z odpowiednimi kwalifikacjami, by utrzymać wzrost gospodarczy w Wielkiej Brytanii.
Opublikowane niedawno statystyki Home Office wskazują również na coraz większy chaos w systemie przyznawania obywatelstwa. Wynika z nich, że liczba nowych wniosków wzrosła między kwietniem a czerwcem o 26 procent w stosunku do ubiegłego roku, do poziomu niemal 40 tysięcy. Liczba podjętych decyzji spadła za to w tym samym okresie o 42 procent, do 25 tysięcy 375. Home Office tłumaczy, że część odpowiedzialnego za wydawanie decyzji personelu oddelegowano do zajmowania się napływającymi coraz liczniej wnioskami.
Stolica brytyjskich seniorów
Z najnowszych danych o ludności wynika, że liczba osób po 60. roku życia po raz pierwszy przewyższyła liczbę dzieci. Chichester w West Sussex, gdzie 32 procent mieszkańców ma prawo do emerytury, może się mienić brytyjską stolicą seniorów.
To zbudowane przez Rzymian miasto jest małe, ale urokliwe. Burmistrz, David Siggs, mówi: – Wielu ludzi przyjechało tu z północy. Chichester to miasto o ludzkiej skali. Można tu swobodnie spacerować i jest na tyle niewielkie, że wszyscy znają się z widzenia. Poza tym, nie ma tu żadnych klubów nocnych. Wniosek o otwarcie takiego przybytku został błyskawicznie odrzucony sześć lat temu, dodaje.
Miejscowi deweloperzy starają się przyciągnąć emerytów, mówi Siggs. Kilka budowanych niedaleko centrum miasta osiedli jest zarezerwowanych dla osób po pięćdziesiątce. – Oczywiście, że korzystamy na tym, ale koszty mieszkań bardzo wzrosły, ponieważ przybywa tu bardzo wielu ludzi, którzy zarobili na sprzedaży swych nieruchomości.
– Są pewne miejsca, gdzie lubią się przenosić ludzie na emeryturze – mówi Myles Cullen, szef rady dystryktu. – Klimat jest tu wspaniały, mamy cudowne nabrzeże, jest niewiarygodnie malowniczo.
jak zwykle NEWS z innego  
By nie tykać mniejszości emicznych nikt nie pisze w szczegółach
czy to przyrost Afrykaniski czy tez Azjatycki IMIGRANT to my pisali 800tyś imigrantów podkreślając Polaków a naprawdę nas tu w UK jest a może było około 270tyś max 320tyś ile wyjechało bez rejastracji? a reszta??? śmieci???
![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif ) ![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif )
[ Ostatnio edytowany przez: Korba102 02-09-2008 23:05 ] Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|
|
Korba102 |
Post #2 Ocena: 0 2008-09-03 19:23:32 (17 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Polka zapłaci 16 tys. funtów za piractwo
Precedensowe zwycięstwo producenta gier komputerowych z piratami w Wielkiej Brytanii. Polka z Londynu musi zapłacić 16 tys. funtów za nielegalne ściągnięcie gry i udostępnienie jej w sieci - informuje goniec.com.
Izabela B., mieszkająca w Canning Town w Londynie, jest pierwszą osobą w Zjednoczonym Królestwie, która stanęła przed sądem za tego typu przestępstwo. Pozew o złamanie prawa autorskiego wniósł przeciwko kobiecie producent gry Dream Pinball 3D, Topware Interactive.
Jak podaje goniec.com, Polka musi zapłacić 16 tys. funtów za nielegalne ściągnięcie gry z Internetu i udostępnienie jej w sieci – orzekł Patents County Court. Sąd mógł potraktować ją jeszcze surowiej. Ustalono jednak, że kobieta nie czerpała zysków z udostępniania gry.
W związku z precedensowym wyrokiem kolejne firmy komputerowe przygotowują się do postępowań karnych przeciwko internetowym piratom. Pięciu wielkich producentów gier - Topware Interactive, Codemasters, Atari, Reality Pump i Techland - zapowiadają, że w najbliższym czasie wyślą ostrzeżenia do 25 tys. osób. Będą wzywały piratów do zapłaty kary w wysokości 300 funtów. Łączna suma rekompensaty ma wynieść 7,5 miliona funtów. W przypadku, gdy adresat ostrzeżenia nie uiści opłaty, zostanie postawiony przed sądem - pisze goniec.com.
Kilka miesięcy temu podobną sprawę wygrała też wytwórnia fonograficzna, która szacowała straty poniesione przez nielegalne pobieranie muzyki w sieci na kilka miliardów funtów rocznie.
   jak zwykle news z innego
To pierwszy przypadaek tylko ciekawy jestem dla czego akurat Polka? myślę że w przypadku udowodnienia takiego samego zajścia kolorowemu nie doszło by nawet do sprawy ![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif ) ![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif ) ![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif ) Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|
Korba102 |
Post #3 Ocena: 0 2008-09-03 19:34:00 (17 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Pies na płyty
Dzięki zwierzętom można zmienić technikę przeszukań
Londyńska policja wreszcie ma szansę, by rozprawić się z czarnym rynkiem handlarzy podrabianych płyt. A wszystko za sprawą dwóch czworonogów: labradorów Lucy i Flo - informuje
Do walki z handlem pirackimi płytami brytyjska policja wykorzystuje psy tropiące, wyszkolone do wykrywania plastików używanych przy produkcji krążków DVD. Tylko w Wielkiej Brytanii wartość tego nielegalnego rynku ocenia się na 200 milionów funtów.
W zeszłym tygodniu "Times" przyglądał się pracy Lucky i Flo – dwóch czarnych labradorów oraz ich opiekunów podczas ich pierwszej operacji w Londynie. Obecnie brytyjski rynek pirackich nagrań jest pod względem wielkości drugi na świecie, zaraz za amerykańskim. Ocenia się, że na Wyspach sprzedano w zeszłym roku 49,5 miliona nielegalnych płyt DVD, czyli o 17 milionów więcej niż w roku 2006.
Naszą akcję przeczesywania ulic zaczynamy od zaniedbanych okolic Whitechapel. Zaparkowane tam samochody są często wykorzystywane przez handlarzy do przechowywania zapasów nielegalnych kopii. Psy obwąchują starannie każde auto wskazane przez opiekunów, wskakując na bagażnik i wodząc nosem po jego powierzchni. Kilka sekund później, kiedy ocenią, że teren jest czysty, zeskakują z powrotem na ziemię i przechodzą do następnego pojazdu
W miejscu oddalonym o kilka minut piechotą od targu w Whitechapel labradory zaprowadziły policjantów do składu, gdzie odkryto 474 pirackie płyty DVD. Były poupychane w zniszczone plastikowe torby i ukryte w rozpadającym się straganie, zarzuconym dodatkowo warstwami koców, prześcieradeł i poduszek. Funkcjonariusze aresztowali dwudziestokilkuletniego Chińczyka. Jak się okazało, był już wcześniej siedmiokrotnie zatrzymywany.
Psy uczy się, by reagowały na zapach poliwęglanów wykorzystywanych przy produkcji płyt. Kiedy dobrze się spiszą, otrzymują nagrodę – piłeczkę tenisową.
Nielegalne kopie kinowych hitów są sprzedawane po cztery – pięć funtów, podczas gdy legalne wersje – za około 20 funtów. Wśród odnalezionych w Whitechapel pirackich filmów był na przykład "Mroczny rycerz" – ostatnia produkcja o Batmanie.
Dzięki zwierzętom można zmienić teraz technikę przeszukań. Podczas jednej z wcześniejszych operacji Lucky i Flo doprowadziły policjantów do kryjówki przestępców, co zaowocowało aresztowaniami na całej ulicy.
Jednak swój największy sukces dwa czworonogi odniosły podczas wizyty w Malezji, w czasie dwóch policyjnych akcji w Jahor Bahru – mieście położonym kilka kilometrów od Singapuru. Z ich pomocą udało się skonfiskować wówczas 1,7 miliona nielegalnych płyt! Po tym wydarzeniu gangsterzy wyznaczyli nagrodę w wysokości 30 tysięcy dolarów za głowę każdego z psów. Trzeci z labradorów, Manny, zdechł wkrótce potem, z nieznanych przyczyn.
W przeszłości większość nielegalnych kopii była wytwarzana w Azji – przede wszystkim w Malezji, Pakistanie i Chinach. Dopiero potem podróbki były importowane do Wielkiej Brytanii i rozprowadzane przez siatki przestępcze. Ostatnio obserwuje się jednak rozkwit domorosłego piractwa – płytki DVD wypalane są już na Wyspach, przy użyciu nagrywarek.
Eddy Leviten, przedstawiciel Federacji Przeciwko Kradzieży Praw Autorskich (Federation Against Copyright Theft), organizacji powołanej przez branżę filmową do walki z piractwem, oświadczył, że w produkcji i rozprowadzaniu pirackich kopii filmów wyspecjalizowali się nielegalni imigranci z Chin. – Opanowali ten rynek, podobnie jak Rumuni kontrolują prostytucję, Turcy – handel heroiną, a Wietnamczycy – marihuaną – powiedział.
   jak zwykle NEWS z innego
W końcu znikna ci skośnookie z tym ich DiViDi. ![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif ) ![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif ) ![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif ) Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|
Korba102 |
Post #4 Ocena: 0 2008-09-03 19:45:14 (17 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
15-latka chciała wysadzić się w powietrze
Raniya marzyła, że zostanie lekarzem. Zamiast tego weszła na plac targowy w irackiej Bakubie z 20 kilogramami ładunków wybuchowych na sobie.
Ale plan legł w gruzach. 15-letnia Raniya twierdzi, że jest niewinna, a plan został opracowany przez jej męża i jego przełożonych z Al-Kaidy. Być może wtajemniczona była również matka dziewczyny. Mąż i dwie inne kobiety mieli oszukać ją i w podstępny sposób skłonić do założenia wybuchowej kamizelki, którą planowali odpalić za pomocą radiowego detonatora.
Gdyby jednak plan Raniyi lub jak twierdzi ona - jej prawnych opiekunów - powiódł się, nie tylko ona sama rozszarpałaby się na strzępy. Zginęliby wszyscy, którzy w momencie wybuchu znajdowaliby się w promieniu 50 metrów.
Dla sił bezpieczeństwa Raniya jest bezcenna
Według dżihadystów jej męczeńska śmierć dałaby bilet do raju. - Mąż powiedział mi, że męczeństwo to właściwa droga - opowiada Raniya w rozmowie z agencją AFP
Jej przypadek to rzadka okazja do wejrzenia w umysł potencjalnego zamachowca samobójcy. Rzadko zdarza się, żeby zamachowcy samobójcy zostali pojmani żywi, a Raniya jest pierwszą kobietą i do tego najmłodszą osobą złapaną w Iraku z paskiem materiałów wybuchowych na ciele.
Jej medialna wartość dla irackich sił bezpieczeństwa jest wprost bezcenna. Policja ma nadzieję, że dzięki niej wygra propagandową wojnę z rebeliantami, którzy w tej części kraju rosną w siłę z tygodnia na tydzień. Raniya ma być dowodem na to, że rządowa kontrofensywa wsparta przez Amerykanów uderzyła w samo serce Al-Kaidy, skoro ta zmuszona jest do rekrutowania kobiet.
Od stóp do głowy pokryta czarną abayą, tradycyjnym strojem arabskich kobiet, Raniya uśmiecha się jeszcze jak dziecko. - Powiedział mi, że w raju będę aniołem z wyjątkowo białą skórą i głębokimi, czarnymi oczami. Raj jest jak wielki ogród wypełniony kwitnącymi kwiatami, w którym są dwie rzeki, a w jednej z nich płynie sam miód - opowiada.
Prowadzący śledztwo uważają jej męża za członka Al-Kaidy i oskarżają o 40 morderstw, większość wykonanych przez obcięcie głowy.
Raniya opowiada o tym, jak zawsze marzyła, by zostać lekarzem. Ale wyszła za mąż już w wieku 14 lat, bo nalegała na to jej matka przeżywająca poważne problemy finansowe. Mówi spokojnie o swoich ciężkich przejściach, które, jak twierdzi, obejmowały karcer i odurzanie jej narkotykami. Chciałam iśc do matki i tam zostawić ładunki albo poprosić ją, żeby poinformowała policję - przekonuje. Gdy wspomina wydarzenia sprzed jej aresztowania 24 sierpnia, Raniya upiera się, że została złapana w sieć kłamstw, a by przekonać ją do założenia ładunku użyto podstępu.
- Mój mąż wziął mnie do domu kuzynki, którą widziałam pierwszy raz w życiu. Ona poprosiła mnie, bym założyła kamizelkę mówiąc, że ładunek nie wybuchnie. Dała mi sok z brzoskwini przed wyjściem i wsadziła do autobusu jadącego na plac. Po soku zaczęło mi się kręcić w głowie i widziałam podwójnie - zapewnia.
- Wiedziałam, że to jest bomba, bo widziałam druty. Ale powiedzieli mi, że nie wybuchnie. Przyjechaliśmy na plac i tam mąż i kuzynka zostawili mnie mówiąc, że idą zrobić zakupy - opowiada.
Policja nie wierzy w jej opowieść
Policja w to nie wierzy. Gdy była na placu, wybuchła strzelanina, w której zginęło trzech policjantów. Raniya zwróciła na siebie uwagę, bo zachowywała się podejrzanie. Kazano się jej zatrzymać. Gdy odmówiła, została obezwładniona. Na policyjnym wideo widać ją skutą kajdankami, podczas gdy saperzy rozbrajają na niej ładunki wybuchowe.
- Plan był taki, że gdy policja przyjedzie do strzelaniny, materiały na Raniyi zostaną zdetonowane z bezpiecznej odległości - mówi Abdel Karim Khalaf, szef policji w Diyali. Nikt nie wierzy w opowieść Raniyi, że o niczym nie wiedziała. Jak podkreślają śledczy, idealnie pasuje do psychologicznego modelu zamachowca samobójcy. Wcześniej wysadzili się w powietrze jej ojciec i brat.
Jak podają dane irackich służb bezpieczeństwa, w tym roku wysadziło się w Iraku ponad 30 kobiet w porównaniu z zaledwie kilkoma w zeszłym roku. - Al-Kaida nie ma poważne problemy z rekrutacją i sięga po kobiety. Głównie młode, często opóźnione w rozwoju, bardzo biedne - mówi Abdel Karim Khalaf. - Tracą siły - ocenia.    jak zwykle NEWS z innego a to pozostawię już bez mojego komentarza
:-Y:-Y:-Y Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|
Korba102 |
Post #5 Ocena: 0 2008-09-03 22:57:06 (17 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
ZUS- koniec okresów zerowych!
Jeżeli osoba ubiegająca się o świadczenie z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych nie posiada za jakiś okres dokumentów niezbędnych do jej wyliczenia, pod uwagę będzie brane najniższe wynagrodzenie z tego czasu - przewiduje nowelizacja ustawy o emeryturach i rentach z FUS, którą w środę zajmował się Sejm.
W ten sposób ci, którzy nie mogą udokumentować niektórych okresów swojej pracy, nie będą poszkodowani wskutek tzw. okresów zerowych. Dziś bowiem, wyliczając podstawę wymiaru składki, ZUS uznaje, że nic w tym czasie nie zarabiali.
"Nowe przepisy rozwiążą ważny problem społeczny. Część osób jest traktowana tak, jakby w okresach niepotwierdzonych odpowiednimi dokumentami pracowała za darmo. Tymczasem płaciły one składki na ZUS, do tego zwykle od wyższej podstawy niż minimalna. Podwyżka świadczeń będzie więc realizacją zobowiązań, jakie ma wobec nich system ubezpieczeń społecznych, a nie darowaniem pieniędzy ekstra" - argumentowała w Sejmie Anna Bieńkowska, sprawozdawca sejmowej Komisji Polityki Społecznej i Rodziny.
Jak przeliczyć emeryturę?
Przeliczenie emerytury, renty lub kapitału początkowego będzie odbywało się na wniosek składany przez zainteresowanych. Jeżeli złożą go w ciągu 12 miesięcy od wejścia w życie nowej ustawy, co planowane jest na 1 stycznia 2009 r., otrzymają wyższe świadczenie z mocą wsteczną, tj. od początku 2009 r. Gdyby zrobili to później - dopiero od pierwszego dnia miesiąca, w którym złożyli wniosek. O nowych zasadach ZUS ma informować emerytów i rencistów listownie.
Poseł PO Witold Kochan powiedział podczas środowej debaty, że choć wiele osób może być niezadowolonych z przeliczania świadczeń według najniższej płacy, to jednak proponowane zmiany są dobrym rozwiązaniem. Mieczysław Kasprzak z PSL podkreślił zaś, że podwyżka emerytury czy renty średnio o 50 czy 80 zł, bo takie są poselskie szacunki, dla wielu okaże się kwotą znaczącą. Zmiany poparły wszystkie kluby i koła poselskie.
Zgodnie z obecnymi przepisami podstawowym dokumentem potwierdzającym wysokość wynagrodzenia niezbędnego do ustalenia wymiaru świadczenia jest druk ZUS Rp7 albo legitymacja ubezpieczeniowa z wpisami o okresach zatrudnienia i osiąganym w danym czasie wynagrodzeniu. Dopuszcza się też zaświadczenia o zarobkach na druku HUS Rp7. Są jednak osoby, które - nie z własnej winy - nie mogą otrzymać żadnego z tych dokumentów, np. z powodu likwidacji zakładu pracy. Poza tym, do końca 1990 r. pracodawcy nie byli zobowiązani do przechowywania dokumentacji płacowej dłużej niż 12 lat. Dopiero od 1 stycznia 1991 r. okres ten wynosi 50 lat. Ci, którzy chcieliby skorzystać z możliwości przyjęcia za podstawę wymiaru ich emerytury lub renty lub kapitału początkowego składek z 20 lat kalendarzowych dowolnie wybranych z całego okresu zatrudnienia podlegających ubezpieczeniu społecznemu, mogą więc zostać pokrzywdzeni tylko ze względu na brak dokumentów za część z owych 20 lat.
W tej sprawie występował już kilkakrotnie Rzecznik Praw Obywatelskich, a Trybunał Konstytucyjny orzekł, że brak regulacji wskazującej na podstawę wymiaru, choćby w wysokości najniższego wynagrodzenia, w razie braku faktycznej dokumentacji podstawy wymiaru składek, narusza zasadę sprawiedliwości społecznej.
500 tys skorzysta
Posłowie zakładają, że z nowych przepisów skorzysta ok. 500 tys osób. Będzie to kosztowało ZUS ok. 300 mln zł rocznie. Szacunki rządowe przewidują, że będzie to odpowiednio 600 tys. osób i 487 mln zł. Pieniądze na ten cel miałyby pochodzić ze zwiększonych wpływów z PIT.
NEWS jak zwykle z innego    a tak swoją drogą ZUS bez tego daje głodowe emerytury
:-Y Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|
|
Korba102 |
Post #6 Ocena: 0 2008-09-06 16:54:53 (17 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Pierwszego września rozpoczął się ramadan - święty miesiąc w kalendarzu muzułmańskim. Jeżeli zaplanowałeś urlop w Tunezji, Emiratach Arabskich czy innym kraju, w którym dominuje islam musisz przygotować się na pewne utrudnienia. Dziewiąty miesiąc w kalendarzu muzułmańskim uznawany jest za święty, bo w tym czasie archanioł Gabriel ukazał się Mahometowi i rozpoczął objawianie Koranu - świętej księgi islamu. Ramadan to czas, który dla wyznawców islamu wiąże się z obowiązywaniem pewnych zasad. Od świtu do zmierzchu przestrzegają postu wyrzekając się spożywania wszelkich pokarmów i napoi. Nie piją nawet wody. Natomiast po zachodzie słońca w gronie rodziny siadają do specjalnej kolacji. Bez jedzenia i seksu. Post w ramadanie dotyczy nie tylko ograniczenia jedzenia, ale także nakłada na muzułmanów bardziej surowy tryb życia. W tym okresie obowiązuje wstrzemięźliwość od kontaktów seksualnych, przy czym za haniebne jest uznawane nawet trzymanie się za ręce. Nie wolno też np. chodzić do dyskotek. Odstępstwa od tych zasad są przewidziane dla osób znajdujących się w podróży. Dotyczy to także kierowców autokarów i komunikacji miejskiej. Jednak stopień przestrzegania postów zależy od kraju i obowiązujących w nim norm religijności. Muzułmanie wierzą, że post chroni ich przed karą Allaha, a dobre uczynki spełniane w ramadanie są w dniu sądu ostatecznego pomnażane nawet siedemset razy. Po europejsku tylko w hotelach. Turyści podróżujący do krajów islamskich powinni pamiętać, że w tym świętym dla muzułmanów okresie życie toczy się nieco innym rytmem. Co prawda miejscowi pracują tak jak w każdym innym czasie, ale z powodu postu i dokuczliwego pragnienia są osłabieni, pracują wolniej i częściej potrzebują przerw. W miejscowościach wypoczynkowych nie powinno to rzutować na jakość czy sposób obsługi. Hotele żyją swoim własnym życiem, a przebywający w nich Europejczycy mogą nawet nie zauważyć, że obsługa święci ramadan. Kuchnie hotelowe serwują potrawy nie odbiegające od menu poza ramadanem, nie zmieniają się też godziny posiłków. Inaczej może być w małych, mniej komercyjnie nastawionych miejscowościach. Tu miedzy wschodem, a zachodem słońca możemy mieć trudności ze zjedzeniem jakiegokolwiek posiłku. Ramadan także w Europie W miejscowościach wypoczynkowych nie powinno to rzutować na jakość czy sposób obsługi. Europie Wśród krajów o islamskiej kulturze, do których chętnie podróżują Polacy znajdują się: Tunezja, Egipt, Maroko, Turcja i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Islam dominuje także w znacznej część Indonezji oraz takich krajach europejskich jak Albania czy Bośnia i Hercegowina. Warto przed wyjazdem zapytać czy w miejscu, które wybraliśmy na urlop możemy spotkać utrudnienia wynikające ze świętowania ramadanu przez miejscowych. Do pełni zadowolenia z urlopu ważne jest też życzliwe nastawienie do odmiennej od europejskiej kultury i tradycji.
NEWS z innego   bardzo istotne dla naszych pań  które wybrały siniaków z Azji za mężów no i z Bliskiego Wschodu. Bardzo ciekawa lektura a o kulturze nie wspomnę, tylko nie wiem dlaczego
właśnie im się czas zatrzymał?
[ Ostatnio edytowany przez: Korba102 06-09-2008 17:07 ] Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|
Korba102 |
Post #7 Ocena: 0 2008-09-11 18:34:59 (17 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Gwałt na randce, gwałt na serio
Dla gwałciciela nie ma okoliczności łagodzących
Przekonanie, że to kobieta "zachęciła" gwałciciela jest wysoce szkodliwe. Problem w tym, że takie poglądy głoszą często same kobiety… Aktorka Helen Mirren, wyróżniona przez Królową Elżbietę II tytułem Damy, wywołała powszechne oburzenie twierdzeniem, że ofiary gwałtu na randce nie mogą oczekiwać wyroku skazującego dla napastnika. Artystka przyznała również, w szczerym wywiadzie udzielonym magazynowi "GQ", że jako młoda dziewczyna była "kilkakrotnie" zgwałcona na randce, ale nikomu tego nie zgłosiła, ponieważ "w tamtych czasach było to nie do pomyślenia".
Prawo nie uznaje gwałtu na randce za przestępstwo mniejszego kalibru – gwałt zawsze pozostaje gwałtem – ale 63-letnia Helen Mirren uważa, że chociaż kobieta zawsze ma prawo odmówić, to jeżeli przedtem poszła do sypialni mężczyzny, zdjęła ubranie i wykonywała czynności seksualne, to wkraczamy na "trudny teren". – Nie sądzę, żeby można było kogoś postawić przed sądem w takiej sytuacji – powiedziała.
Dodała także, że nie uważa Mike’a Tysona za gwałciciela, ponieważ nie stosował fizycznej przemocy względem Desiree Washington, choć za swoje czyny został uznany winnym i skazany na karę więzienia.
Co roku ofiarą gwałtu pada w Wielkiej Brytanii 50 tysięcy kobiet. W większości wypadków napastnikiem jest ktoś znajomy. Komentarze Helen Mirren rozwścieczyły działaczy organizacji pozarządowych oraz kobiety dotknięte przez to przestępstwo.
Vera Baird, pełniąca funkcję radcy generalnego (Solicitor General), czyli zastępcy prokuratora generalnego, nazwała je "niebezpiecznymi". – To wielka szkoda, ponieważ pani Mirren jest popularną i podziwianą osobą – stwierdziła. – Chcemy, by kobiety miały wystarczające zaufanie do systemu prawnego, by zgłaszać przypadki gwałtu. Chociaż powoli, to jednak wskaźnik wyroków skazujących w sprawach o gwałty wzrasta – zauważyła prawniczka. – Nie powinno się rozmywać problemu odpowiedzialności za gwałt. Uważa się, że tylko jeden na pięć gwałtów jest zgłaszany na policję. Spośród tych przypadków, jedynie pięć procent kończy się skazaniem sprawcy. Kobiety najczęściej są atakowane przez mężczyzn, których znają, także przez własnych partnerów.
Amanda Crane, 23-letnia asystentka w dziale kadr w firmie w Winchester, została zgwałcona przez własnego chłopaka. – Poglądy Helen Mirren bardzo rozczarowują wszystkie ofiary przemocy na tle seksualnym – stwierdza młoda kobieta. – Biorąc pod uwagę, że tylko niewielki odsetek ofiar się ujawnia, a nawet mniejszy procent sprawców zostaje skazany, pani Mirren powinna okazywać wsparcie, a nie krytykować. – To hańba, że w ten sposób poniża ofiary gwałtu – uważa Amanda. – Jestem przekonana, że wiele osób rozwścieczyły jej komentarze. Przeraża mnie, że wygłasza takie poglądy. Mam tylko nadzieję, że kobiety, które zostaną zgwałcone przez bliską osobę, nie będą pod jej wpływem ukrywały prawdy o przestępstwie.
Amanda padła ofiarą gwałtu sześć lat temu. Mieszkała wówczas z rodzicami i miała chłopaka studenta. Nie zgłosiła przestępstwa na policję. – Wiem, że powinnam była to zrobić, ale tak bardzo się bałam... Przedtem przez pięć miesięcy chodziliśmy ze sobą, byłam wtedy jeszcze dziewicą. Nie chciałam się spieszyć z podjęciem współżycia, ale z czasem on zaczął naciskać. Przez parę miesięcy odmawiałam, ale on stawał się coraz bardziej natarczywy. Pewnej nocy po prostu nie przyjął odmowy. – Popchnął mnie na łóżko, położył się na mnie i zgwałcił. To było najgorsze doświadczenie w moim życiu. Byłam śmiertelnie przerażona. Fakt, że sprawcą był mój chłopak, nie zmniejszył traumy. Gwałt – dokonany przez obcego czy przez kogoś, kogo znasz – pozostaje brutalnym przestępstwem zasługującym na dużą karę.
– Zgłoszenie gwałtu na randce nadal wiąże się ze społecznym napiętnowaniem. Kobiety powinny otrzymywać wsparcie, a nie być upokarzane. Ostatnie, czego potrzebują ofiary, to komentarze od kobiet takich jak Helen Mirren, które twierdzą, że sprawcy podobnych ataków nie powinni kończyć na sali sądowej – zapewnia Amanda.
– Dla kobiet, gwałt popełniony przez kogoś, kogo znają, wcale nie jest mniej obciążającym doświadczeniem – twierdzi doktor Nicole Westmarland, kryminolog i prezes organizacji społecznej Rape Crisis. – Nie zgadzam się z twierdzeniem, że "gwałt na randce" nie powinien być sklasyfikowany jako przestępstwo, ani że Mike Tyson powinien zostać uniewinniony.
– Wiele zgwałconych kobiet nigdy nikomu się do tego nie przyznaje i winią same siebie za to, co się stało. Helen Mirren bardzo się myli. Wydawałoby się, że w dzisiejszych czasach większość ludzi rozumie, jakie spustoszenie w psychice powoduje zgwałcenie przez osobę znajomą. Pojawiają się te wszystkie okropne uczucia, którą są następstwem gwałtu, a do tego dochodzi ból z powodu zdrady przez bliskiego człowieka. Potem może być bardzo trudno komuś znowu zaufać.
– Ale nie należy też demonizować pani Mirren za jej poglądy. Reprezentuje po prostu typową postawę "wińmy ofiarę". Wiele osób wierzy w takie mity. Na przykład, że jeśli kobieta piła, to nie był prawdziwy gwałt; że jeśli on postawił jej kolację, to nie był prawdziwy gwałt; że jeśli ona nosiła krótką spódniczkę, to sama sprowokowała mężczyznę i to też nie był prawdziwy gwałt. Ciągle to słyszymy, więc dlaczego teraz miałoby to być odbierane inaczej?
– Problem w tym, że takie rzeczy mówi kobieta, i to kobieta, która sama padła ofiarą gwałtu. Dlatego powiedzmy sobie szczerze: w mity o gwałcie wierzą nie tylko mężczyźni, ale i kobiety. Dla wielu pań jest to swojego rodzaju psychiczna kamizelka ratunkowa. Myślą sobie: "Jeżeli będę się skromnie ubierać, nie zostanę zgwałcona" Albo: "Jeżeli nie wypiję za dużo, to będę w stanie o siebie zadbać i nie zostanę zgwałcona".
– Tymczasem dokonanie gwałtu nie jest zależne od zachowania kobiety, tylko od zachowania mężczyzny – zapewnia pani kryminolog. – Według mnie sam termin "gwałt na randce" służy trywializacji zjawiska. Brzmi to tak, jakby chodził o coś innego niż zwykły gwałt. Helen Mirren opisuje w swoim wywiadzie, że została zamknięta na klucz w pokoju i zmuszona do współżycia wbrew swojej woli. Może jestem staroświecka, ale dla mnie to nie randka. To po prostu gwałt i jako taki powinien być traktowany.
– Dostrzegam jedno pozytywne zjawisko – kończy swą wypowiedź pani Westmarland. – Osoby publiczne nie boją się już otwarcie rozmawiać o swoich doświadczeniach i przyznać do tego, że zostały zgwałcone. To bardzo ważny krok na drodze do przełamania zmowy milczenia, jaka panowała wokół tego tematu przez ostatnie trzydzieści lat.
   Jeżeli padłaś ofiarą gwałtu i potrzebujesz wsparcia, wejdź na stronę internetową www.rapecrisis.org.uk.
To z innego NEWS
a tak na marginesie powinno się karać SMIERCIA za gwałty na kobietach, dzieciach i facetach
   ![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif ) ![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif ) [ Ostatnio edytowany przez: Korba102 11-09-2008 18:35 ] Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|
Korba102 |
Post #8 Ocena: 0 2008-09-11 18:41:08 (17 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Czy twoje dziecko jest w gangu?
Jak rozpoznać czy dziecko należy do gangu i gdzie szukać pomocy?
Będzie opublikowana broszura, która pomoże rodzicom zorientować się, czy ich dziecko należy do gangu i ewentualnie podjąć w związku z tym odpowiednie kroki. Tak postanowiła minister spraw wewnętrznych Jacqui Smith.
Zbiega się to w czasie z powstaniem organizacji charytatywnej New Year Shooting Memorial Trust powołanej przez Beverley Thomas i Marcię Shakespeare, których nastoletnie córki zginęły podczas strzelaniny w Birmingham w 2003 roku.
Pierwszy nakład broszury "Gangi, ty i twoje dziecko" w nakładzie 30 tysięcy egzemplarzy ma trafić do rodziców w Londynie, Liverpoolu, Manchesterze i Birmingham. Inicjatywa ta pojawia się wkrótce po oświadczeniu nowego komendanta policji w Manchesterze, Petera Fahy’ego, który zapowiedział stosowanie "ryzykownej taktyki", w tym nakłanianie członków rywalizujących gangów do bezpośrednich rozmów, w celu powstrzymania przemocy z użyciem broni.
Zabójstwa z użyciem broni palnej lub noża wciąż nasilają się – niedawno w Liverpool i Hackney zginęło dwóch kolejnych nastolatków, Luke Howard i Shaquille Smith. Przed tygodniem w Birmingham w starciu gangów zginął od kul 24-letni Dimitri Foskin.
Broszura Home Office skierowana do rodziców zawiera informacje dotyczące oczywistych oznak przynależności do gangu, takich jak posiadanie broni, rany niewiadomego pochodzenia i wycofanie się z życia rodzinnego lub szkolnego. Bardziej kontrowersyjne ostrzeżenia dotyczą jednak noszenia bandany, używania nowego pseudonimu, posługiwania się slangowymi wyrażeniami lub nowymi gestami, czy malowania znaków w stylu graffiti. "Trzeba wiedzieć, że wszystko to są normalne zachowania nastolatków i nie muszą wcale oznaczać przynależności do gangu. Jeśli jednak występuje ich wiele, należy podjąć działania" – informuje broszura przygotowana we współpracy ze Związkiem Komendantów Policji, organizacji rodzicielskich i grup takich jak Matki Przeciw Przemocy.
Rodzicom radzi się, by interesowali się życiem swych dzieci, by poznawali ich przyjaciół i rodziny przyjaciół, a także, by zachęcali je do sensownych rozrywek i form aktywności. Broszura przypomina, że dotyczy to także dziewcząt i że członkowie gangów często korzystają z internetowych stron społecznościowych. Tym, którzy sądzą, że ich dzieci już są uwikłane w działalność gangu, zaleca się szukanie wsparcia ze strony organizacji społecznych oferujących różne formy pomocy w opuszczeniu grup przestępczych.
– Wszyscy rodzice martwią się o bezpieczeństwo swoich dzieci i potrzebują wsparcia. Muszą wiedzieć jak rozpoznawać czy ich dziecko należy do gangu i gdzie mogą szukać pomocy – mówi minister spraw wewnętrznych.
Fahy, którego wczoraj zaprzysiężono na stanowisku komendanta policji w Manchesterze, oświadczył, że jest gotów użyć bardzo ryzykownych metod w walce z przestępczością, w tym mediacji między rywalizującymi gangami, na podobieństwo rozwiązań zastosowanych w West Midlands. – Mówimy o ludziach, którzy znajdują się na marginesie społeczeństwa i jeśli mamy na nich skutecznie oddziaływać, musimy być gotowi na użycie niekonwencjonalnych metod egzekwowania prawa i walki z przyczynami jego naruszania – podkreśla.
Przyznał on, że także jemu groziło zejście na przestępczą drogę, gdy dorastał na londyńskim East Endzie, ale uratowali go przed tym jego nauczyciele ze szkoły. – Gdyby nie kilku z nich, kradłbym samochody – wyznaje.
jak zwykle news z innego Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|
Korba102 |
Post #9 Ocena: 0 2008-09-11 19:32:29 (17 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Slang nastolatków przestaje być tajemniczy
Slang, jakim posługują się młodzi Brytyjczycy bywa często niezrozumiały dla ich rodziców. Z pomocą tym ostatnim przyszła organizacja charytatywna Parentline Plus, która przygotowała słownik młodzieżowej gwary - pisze londyn.gazeta.pl.
Dostępny na stronie internetowej dla rodziców nastolatków Gotateenager.org.uk słownik zawiera 96 najpopularniejszych słów i zwrotów z młodzieżowego slangu. Przygotowanie opracowania nazwanego Jargon Buster zajęło autorom kilka miesięcy. Jego celem ma być "lepsza komunikacja na linii rodzice - dziecko i zredukowanie językowej bariery pomiędzy dwoma pokoleniami".
Pomysł stworzenia słownika został zainspirowany rozmowami z rodzicami nastolatków, korzystającymi z pomocy 24-godzinnej gorącej linii, obsługiwanej przez organizację charytatywną Parentline Plus. Wielu z dzwoniących rodziców chciało dowiedzieć się, co znaczą wypowiadane przez ich dzieci w rozmowach z rówieśnikami słowa.
Zdaniem uczestniczącej w pracach nad stroną Nikoli Mann, słownik należy traktować z przymrużeniem oka. Jeśli jednak choć trochę pomoże w polepszeniu rodzinnych stosunków Brytyjczyków, nakładu pracy i czasu poświęconego na jego przygotowanie nie można uznać za stracony.
Według Maureen Pearson z Parentline Plus, brytyjscy rodzice tracą kontakt ze swoimi dziećmi, kiedy te przechodzą ze szkoły podstawowej do średniej.
   news z innego
U tych z niskim wykształceniem i tak nic to nie zmieni gdyż oni sami siebie nie rozumieją.
Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|
Korba102 |
Post #10 Ocena: 0 2008-09-13 09:07:56 (17 lat temu) |
 Posty: 1331
Konto zablokowane Z nami od: 16-02-2008 Skąd: London |
Niewinna zabawa na Naszej klasie może się zamienić w koszmar, kiedy zamiast na znajomych z dawnych lat trafisz na zboczeńców, którym internetowy portal zapewnia anonimowość - ostrzega "Kronika Beskidzka" opisując koszmar, jaki przeżyła pewna bielszczanka. Kobieta odkryła, że na Naszej klasie ktoś... szuka nowej mamy dla jej dwumiesięcznej córeczki.
Agata Z. (personalia zmienione) założyła konto na Naszej klasie rok temu. Dwa miesiące temu Agata urodziła córeczkę. Niedługo po porodzie umieściła jej zdjęcia na Naszej klasie, znajomi pośpieszyli z elektronicznymi gratulacjami. - Dumna mama nie spodziewała się nawet, że to początek jej koszmaru - pisze "Kronika Beskidzka".
Kilka dni później Agata weszła na swój profil. Ze zdumieniem odkryła, że wśród osób, które ostatnio odwiedzały jej stronę jest... jej malutka córeczka. Na ekranie komputera zobaczyła jej zdjęcie, które zamieściła w internecie. Nie zgadzało się tylko imię, które pod nim widniało. Po przeczytaniu informacji dołączonych do zdjęcia kobieta przeraziła się na dobre. - Pod zdjęciem córeczki przeczytałam informację, że to dziecko potrzebuje nowej mamy, bo jego własna już go nie kocha i chce się go pozbyć. Byłam w szoku! Mniejsza nawet o to, że ktoś mieszał mnie z błotem, ale to wyglądało jak casting na nowych rodziców. Pod zdjęciem zamieszczono pytania typu: czy będziesz mnie kochać, czy będziesz mnie całować, czy będziemy chodzili na spacery? - opowiada roztrzęsiona Agata dziennikarzom "Kroniki Beskidzkiej" Rozdygotana wydrukowała zawartość strony, wsiadła do samochodu i pojechała na policję. - Tam przedstawiłam sprawę, złożyłam zeznania, ale okazało się, że policjanci niewiele mogą zdziałać. Obiecali monitorować sytuację i obserwować te strony. Poinformowali mnie, że mogę wnieść sprawę do sądu. Ale przeciwko komu? Przecież nie wiem, kto utworzył to konto - mówi Agata. Profil jest fikcyjny, więc nie wiadomo, kto za tym stoi.
Po powrocie do domu kobieta zgłosiła nadużycie administratorowi strony. Ten przyznał jej rację i poinformował, że konto zostanie usunięte. Ale to nie był koniec jej kłopotów. Po kilku dniach profil pojawił się ponownie. Zdesperowana matka napisała bezpośrednio do osoby ukrywającej się za fikcyjnym kontem, że ma usunąć zdjęcie jej dziecka. - Ktoś, kto bezczelnie podszywał się pod małe dziecko napisał: "Dobrze mamusiu, już usuwam, nie denerwuj się". Ta osoba zwyczajnie robiła sobie żarty w sytuacji, kiedy mnie zupełnie nie było do śmiechu. Kiedy odpisałam, że sprawa jest już na policji żartowniś nagle zmienił ton i przestał udawać małe dziecko. Napisał, że sama jestem sobie winna, skoro zamieściłam te zdjęcia, ale widocznie nieco się wystraszył, bo usunął fotografie mojej córeczki - mówi Agata.
Profil, na którym kobieta znalazła zdjęcia swojej córeczki, nadal funkcjonuje. Znajduje się na nim wiele zdjęć małych dzieci. - Sądząc po historii Agaty można być niemal pewnym, że zostały one tam zamieszczone bez wiedzy i zgody rodziców - pisze "Kronika". Fotografiom dzieci towarzyszą opisy rzekomych krzywd, jakie wyrządzili im rodzice. Na profilu tym można się doszukać wątków pedofilskich. Np. pod jednym ze zdjęć małej dziewczynki znajdują się rozważania, czy ma już piersi. Agata czeka na zakończenie swojej sprawy. Na wszelki wypadek pousuwała wszystkie zdjęcia swojej córeczki z Naszej klasy.
To jest jak wszyscy wiedzą NEWS z innego portalu
Jak sięgam pamięcią, ostrzegałem i informowałem kiedyś że umieszczanie jakiejkolwiek informacji na swój temat oraz osób bliskich , na portalach internetowych, może stworzyć wiele problemów.
Nie wszyscy są uczciwymi użytkownikami portalów i wchodząc tam na fałszywych loginach z góry z zaplanowanym zamiarem ściągnięcia informacji na temat osób umieszczających ważne poniekąd informacje dla zainteresowanych a nie ważne niby dla umieszczających. Póżniej mamy rozczarowanie i prywatne nieraz intymne zdjęcia w innych portalach lub w gazetach prasy polonijnej czy światowej! A zapewniam nie zawsze będzie nam to przysparzało nie lada kariery lecz odwrotnie- problemy.
Za późno na refleksję i usuniecie swoich danych gdyż niejednokrotnie będzie to ręka w nocniku
Ktoś powie że ja byłem cynikiem lecz to się sprawdza, w samym życiu niestety.
![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif ) ![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif ) ![:-] :-]](modules/Forum/images/smiles/lol.gif ) [ Ostatnio edytowany przez: Korba102 13-09-2008 09:23 ] Nigdy nie byłem wazeliniarzem, wolę nagą prawdę od szydzącego pochlebstwa. Nikt nie jest doskonały ale trzeba być zawodowcem w tym co się robi. Nie oceniam za wygląd tylko za przekaz
|
 
|

 
|
|