Co do pytań, to:
1. Wizyta u GP, czyli moja pierwsza wizyta w ciąży. Ciążę dla siebie prowadzę w Polsce i tam też będę rodzić, ale chciałam być tu zarejestrowana.
GP spytał mnie tylko o ostatnią miesiączkę i czy się staraliśmy. Powiedziała jakie witaminy mam brać, wypisała papiery i powiedziała, że się ze mną skontaktują ze szpitala.
Pamiętaj, że tutaj ciążę prowadzi położna poza nielicznymi przypadkami.
2. Wizyta w szpitalu u położnej trwała 2h i zwłaszcza tutaj potrzebny jest tłumacz jeśli nie poradzisz sobie sama.
Pytania zadawali mi z systemu - o różne choroby dziedziczne, wyznanie, wyznanie męża, gdzie pracuje mąż (noż k... szkoda, że nie pytali ile zarabia). Tłumaczą jakieś pierdoły, które może już wiesz - np. o konflikcie serologicznym, cykrzycy itp. Opowiadają o badaniach, które robią. Nie musisz tego rozumieć, jeśli Cię to nie interesuje i bazujesz na zaufaniu do prowadzącego ciążę.
Pobierają krew, mierzą ciśnienie (ja musiałam jeszcze przynieść siku).
Mogą pytać czy wyrażasz zgodę na pobranie krwi.
3. Wezwanie na 1 usg. Tam pani pytała tylko czy chcę wiedzieć, jakie jest u nas prawdopodobieństo dziecka z trisomią 13, 18, 21.
To tyle z tego, co tu przeżyłam. Więcej nie powiem, bo wracam do mojego ukochanego lekarza, pod jedyne skrzydła ginekologiczne jakim ufam

)