 Posty: 231
Z nami od: 26-08-2012 Skąd: brak |
To wszystko nie jest takie oczywiste. Wiem to z doświadczenia i proszę o mniej kategoryczności w wypowiedziach, chociaz to nie ja jestem autorką watku. Za to miałam sytuację z wieloma podobieństwami.W Polsce.
Moja córka, jedynaczka byż może miała ADHD. Tak to wyglądało. Np nie umiała chodzić, tylko zawsze biegła. Nie umiała wysiedzieć w miejscu, krzyczała jej ekspresja była znacznie silniejsza niż przeciętnie etc. Jako jedynaczka prawdopodobnie nie miała za bardzo z kim poćwiczyć zasad współżycia społecznego. Od urodzenia (to juz kwestia wrodzonego usposobienia) przebojowa, miała pewne kłopoty z akceptowaniem zachowań innych dzieci, która sama uznała za jakkolwiek niewłasciwe. Mówiąc wprost: kto jej na odcisk nadepnął, ten dostał łomot i tyle. Na jej usprawiedliwienie podam, że nigdy sama nie wszczynała awantur, agresywnych zachowań i zawsze tylko reagowała na tzw " nieprawidłowości". Reagowała szybko, konkretnie i b. dobitnie. Tj ona zawsze miała obiektywną rację. Serio ! Jednak, jako dziecko nie potrafiła ocenic ew skutków swojego postępowania. A skutki potrafią być niebezpieczne, szczególnie, jak dzieciak od 5 roku życia trenuje karate. Np dała koledze po łbie (niestety nogą)po tym, jak ten rzucił jej tornistrem gdzieś w dal. Więc fakt: żeby nie rzucił, to by po łbie nie dostał.
Dlatego w szkole (PL) od razu w 1 klasie została wysłana (za moją zgodą) do poradni psychologicznej na badania. Szkoła miała wstępny pomysł, czy by ja nie przenieśc o 2 klasy wyżej, bo upatrywali przyczyny, ze córka zbyt szybko wykonuje polecenia (i prawidłowo) a potem nuda ja roznosi i nie daje żyć nikomu. W poradni przechodziła szereg testów, obserwacji etc badań. Poradnia na koniec zrobiła 3 rzeczy.
1. Poradziła mi, abym zaprzestała na jakis czas (kilka lat) posyłania jej na karate, gdyż to dla niej zbyt duża pokusa, by nie stosować, to, co umie w sytuacjach z którymi sobie nie radzi tj konfliktowych. A to zbyt niebezpieczne dla otoczenia. Że jak bedzie starsza, dojrzalsza, to można wznowić, na razie stop. Ja ją zaprowadzałam na karate by rozładować nadmiar jej energii i to odnosiło skutek. Ale ten kij miał 2 końce - opisane jw, więc zastosowałam się do porady.
2. Poradnia opracowała wytyczne dla szkoły. Córka miała zostac w tej samej klasie. Zdolnosci intelektualne pozwalały przenieśc wyżej (wybitna inteligencja), ale emocjonalne: w żadnym razie. Rozwój intelektualny i emocjonalny nie szedł w parze. Więc miała zostać w swojej klasie. Nauczycielka miała jej zadawac na lekcji 2-gie tyle do zrobienia oraz trudniejsze niz innym, by ją zając , dać jej zadania, by musiała się wytężyć, by je wykonać. Do tego system pochwał etc, szczegółowe wytyczne. (to wszystko wykonano, w ciągu 2 lat było zupełnie po problemie)
3. Skierowanie do lekarza psychiatry dziecięcego z podejrzeniem ADHD w celu zdiagnozowania ADHD bądź czego innego, np autyzm i ukierunkowania dalszej, odpowiedniej terapii.
W poradni powiedzieli, ze tylko i wyłacznie LEKARZ PSYCHIATRA DZIECIĘCY jest uprawniony do takiej diagnostyki. Żaden psycholog nie ma takich uprawnień, bo i wiedzy nie ma. Może tylko podejrzewać, ale to dalekie od diagnozy.
Zatem, skoro takie podejrzenie padło, to ja, jaka jestem, najpierw przeczytałam furmankę materiałów o ADHD, autyźmie, w tym wszystko o metodach diagnostyki, przy czym posiłkowałam się poważnymi materiałami naukowymi, materiałami dla studentów psychiatrii, materiałami dla samych psychiatrów etc.
Uzbrojona w tę wiedze nt BARDZO SKOMPLIKOWANYCH PROCEDUR DIAGNOSTYCZNYCH, które to PROCEDURY są absolutnie NIEPRZEKRACZALNE i bez żadnych, najmniejszych odchyłów przy diagnostyce ADHD i autyzmu, oraz zajmują szmat czasu (obserwacje, dzienniczki, specjalne formularze nr taki i sraki ... eh, szkoda przytaczać, mnóstwo tego)umówiłam się na wizytę u psychiatry dziecięcego w normalnej państwowej przychodni. Zwykła przychodnia, gdzie przyjmował również psychiatra dziecięcy. To było jedyne miejsce, gdzie dostałam termin za 6 mscy, a nie za 2 lata, a w wielu ośrodkach nie dostałam terminu wcale, bo zapisy nie prowadzone, gdyż terminy na lata zabukowane. Więc poszłam, gdzie się dostałam.
W Polsce opieka psychologiczna nad dziećmi jest na b.db poziomie, a psychiatryczna .. praktycznie w ogóle jej nie ma. Cóz , takie realia.
Pani doktor psychiatra podczas wizyty w gabinecie odebrała 3 telefony oraz 2 wizyty pielęgniarki uzgadniającej coś tam. W przerwach między telefonami rzuciła kilka razy okiem na moją córkę (wówczas 7 lat), która znudziła sie szybko siedzeniem na krześle i zaczęła się wdrapywać na lekarska leżankę w gabinecie.
To łypnięcie okiem wystarczyło dyplomowanej Pani psychiatrze na wydanie diagnozy. ADHD. Autentycznie ! Do dziś dnia trzymam na pamiątkę najoficjalniejszą w świecie, stwierdzoną pisemnie diagnozę ADHD u mojej córki od lekarza psychiatry.
pani doktor nie tylko nie dochowała ani jednej procedury diagnostycznej, ona jej nawet nie rozpoczęła. Ba, nawet przysłowiowej temperatury (moze dla przyzwoitości chociaż!) nie zmierzyła. A diagnozę wystawiła w ciągu kilku minut.
Mnie się nie chciało gitary zawracać, żeby na nią skargi pisać do Izby Lekarskiej etc instytucji. Po prostu olałam sprawę. Działania szkoły oraz moje wg wskazań psychologa dały efekt i w ciagu 2 lat było po problemie. Do dziś nie wiem, czy córka miała to ADHD, czy nie, a może jakiś autyzm, to już nie istotne.
Córka podrosła, dojrzała, NAUCZYŁA SIĘ inaczej rozwiązywać sytuacje stresujące, konfliktowe (kwestia współpracy rodzic - psycholog - nauczyciel szkolny). Nabyła tez bardzo skutecznie umiejętności społeczne, stała sie bardzo komunikatywna, dzisiaj po latach ma niezmierzone ilości kumpli, którzy sie do niej garną wręcz, uwielbiają ją, jest naprawdę bardzo lubianą osobą, tak, ze ja sie ino odganiać muszę od nadmiaru jej kontaktów towarzyskich.
Po tym wszystkim chciałam powiedzieć, że, jako rodzic trzeba byc jednak czujnym, postarać sie o obiektywizm i mieć ograniczone zaufanie do tzw autorytetów, które dziecko oceniają i wyceniają (patrz: przytoczona psychiatra - konował). Współpracować - owszem, ale zawsze samemu zachować zdrowy rozsądek i nie brać każdej opinii bezkrytycznie. Po prostu myśleć samodzielnie, własnej głowy używać. Bo jest mnóstwo ludzi kompetentnych, życzliwych i drugie tyle olewających lub wręcz nieżyczliwych konowałów. A matka zazwyczaj jednak sama zna swoje dziecko najlepiej i z pewnością chce dobrze dla dziecka.
Diagnoza autyzmu w 20 min jest oczywiście WYKLUCZONA, bez względu na to, kto jej dokonuje.
Inna sprawa: kto jej dokonał ? To jednostka chorobowa z zakresu psychiatrii i tylko dyplomowany lekarz psychiatra jest uprawniony do takiej diagnostyki. Oczywiście po spełnieniu wszelkich, ściśle określonych procedur diagnostycznych.
|
 Posty: 231
Z nami od: 26-08-2012 Skąd: brak |
Jeszcze z zupełnie innego źródła sprzed 2 lat ktoś opisywał swoje "przygody" - wklejam:
"Mieszkamy w Anglii. Mam autystycznego syna chcę opisać jak tu wyglądała procedura diagnozy i co nam zaproponowali. Na początku napisze ze w momencie kiedy zdałam sobie sprawę ze z moim dzieckiem jest coś nie tak czułam się strasznie zagubiona. Trafiłam na forum tutaj ale nie znalazłam zbyt wielu informacji jak to tu wszystko wygląda w Anglii. Dlatego zdecydowałam się ze opisze wszystko po kolei może kiedyś to komuś pomoże.
Mieszkamy w małym miasteczku ale na tyle dużym ze jest centrum dla dzieci i są szkoły. Kiedy nasze dziecko miało regres nie łączyliśmy go z autyzmem strasznie ciężko ząbkował i wszyscy mówili żebyśmy się nie martwili i ze to minie jak małemu wyrżną się ząbki. Zęby się wyrżnęły a utracone umiejętności nie powróciły. Wtedy naszym największym zmartwieniem było to ze syn nie mówi (nie zdawaliśmy sobie sprawy ze to coś poważniejszego). Udaliśmy się najpierw do Health Visitor (to taka osoba zajmująca się dziećmi do której można się zgłosić z problemami). Najpierw poprosiła nas o spisanie wszystkich rzeczy które nas martwią i przyjście po ok miesiącu. Po tym jak przedstawiliśmy listę problemów które zaobserwowaliśmy powiedziała, ze widzi problem jaki to nie może się wypowiadać bo nie ma kompetencji najlepiej jak by zobaczyła go pediatra ale ona nie może go osobiście zreferować. Dziecko musi mieć skończone 2 lata żeby Health Visitor mogła zainterweniować a jeśli ma mniej musi to zrobić lekarz pierwszego kontaktu. Poszliśmy na wizytę do lekarza pierwszego kontaktu powiedzieliśmy ze syn miał regres i ze nie mówi on oczywiście nie widział problemu stwierdził ze dziecko jest jeszcze za małe i pewnie wyrośnie z tego a to ze nie mówi to normalne bo chłopcy zaczynają później. Maz poprosił o wizytę u pediatry. Tu jest tak ze lekarz pierwszego kontaktu refuje do specjalista motywując swoja decyzje. On umotywował to tak ze nie widzi problemu jego zdaniem wizyta jest nie potrzebna i została wymuszona przez ojca. Po takim liście najprawdopodobniej trafiliśmy na koniec kolejki czekaliśmy na wizytę u pediatry ponad 3 miesiące. W międzyczasie mieliśmy coś w rodzaju bilansu 2 latka na którym syn wypadł niezbyt dobrze pani stwierdziła deficyty. Wizyta u pediatry wyglądał tak ze doktor zrobił z nami wywiad miał do pomocy asystentkę która próbowała coś z synem zrobić na zasadzie zabawy. Syn akurat tego dnia miał straszny dzień nie współpracował, wszystkim rzucał. Zrobili test – asystentka wyszła z nim za drzwi zero reakcji na nas rodziców nawet się nie obejrzał ze wychodzi ani nie zareagował na nas po powrocie. Po tej wizycie u pediatry wszystko już poszło dość szybko zreferowała syna na obserwacje do szpitala w większym mieście. Czekaliśmy na obserwacje kolejne 3 miesiące ale z tego co się dowiedziałam to było bardzo szybko - tu w Anglii wszystko strasznie długo trwa. Obserwacje zaczęły się w październiku były 3 obserwacje w szpitalu + wywiad w domu + wizyta omawiająca wynik obserwacji (ogólnie trwało to ponad miesiąc).
Byliśmy jedna z 4 rodzin. Odbywało się to na zasadzie grup zabawowych na które chodziliśmy jedyna różnica to taka ze była 4 dzieci na każdej zabawce był piktogram lub zdjęcie. Wszystkie dzieci były zaburzone. Większość jeśli nie wszystkie prócz naszego syna były na rediagnozie. Nasz funkcjonował najgorzej. Na obserwacji był zespól specjalistów każdy z nich próbował wchodzić w interakcje z dzieci patrzyli również jak dzieci reagują na siebie wzajemnie. Był pediatra specjalizujący się w zaburzeniach u dzieci, terapeuta mowy, terapeuta od zabaw, terapeuta zajęciowy. Dzieci mogły wybierać zabawki jakie chciały panie podchodziły próbowały włączyć się do zabawy także proponowały zabawy od siebie. Było tez wspólne jedzenie i picie śpiewanie piosenek i czas spędzany na powietrzu – pewnie chodziło tez o to aby zobaczyć jak wygląda koordynacja ruchowa. Każdy ze specjalistów w międzyczasie zrobił z nami wywiad.
Na pierwszym spotkaniu powiedziano nam ze dadzą nam diagnozę jak będą w 100% pewni ze to akurat dana jednostka chorobowa.
Na ostatniej wizycie mieliśmy omówienie obserwacji każdy specjalista po który uczestniczył w obserwacjach wypowiadał się po kolei co zaobserwował.
Nasz syn bez żadnych wątpliwości dostał diagnozę autyzm.
Na początku dostaliśmy teczkę zawierająca wszystkie informacje o autyzmie o przysługujących nam możliwych terapiach (opisane wszystkie terapie jakie są realizowane i dopuszczone w UK), wypisane wszystkie dofinansowaniach o które możemy się starać z powodu ze mamy chore dziecko, oraz opis jak to wygląda od strony prawnej w UK, są również wypisane grupy wsparcia dla rodziców gdzie można szukać pomocy dla siebie.
Od razu zaproponowano na specjalną grupę na która chodzą zaburzone dzieci. Powiedziano nam również ze będą przychodzić do nas terapeuci i realizować program terapii. Nasze dziecko jest strasznie zaburzone nie nadaje się na ten moment nawet do przedszkola specjalnego. Z powodu dużego zaburzenia zaproponowano i pokazano nam na razie sesje kontaktu, w oparciu o Metodę Opcji autorstwa małżeństwa Kaufmanów będziemy realizować ćwiczenia w domu aby syna trochę „uruchomić”. Terapeutka mowy ma napisać dla syna specjalny program pracy będzie go z nim realizowała z pomocą centrum dziecięcego do którego chodziliśmy na grupy zabawowe. Syn dostał pediatrę z którym możemy kontaktować się w sprawach leczenia biomedycznego on również będzie wyznaczał nam wszystkie badania. Na początek dostaliśmy możliwość zrobienia badan genetycznych oraz pytali się nas czy chcemy antybiotyk na grzyba.
Powiem tak z mojego punktu widzenia to najgorzej przebić się na początku ale jak już dziecko dostanie się do osób które się znają na autyzmie to wszystko idzie w miarę sprawnie i bez problemu. Widać ze maja doświadczenie w tej dziedzinie. Ośrodki współpracują ze sobą bez problemu są elastyczne (np. osoby ze szpitala będą przyjeżdżały do centrum dziecięcego w naszej miejscowości żeby przeprowadzać sesje z naszym synem, pokazać ćwiczenia żeby osoby z centrum dziecięcego na miejscu mogły nam pomagać).
Tak jak napisałam wcześniej wszystko to trwało bardzo długo. Nie mogłam doczekać się konkretnej pomocy dlatego w międzyczasie wprowadziliśmy diety b.mleczna, b.glutenowa, b.cukrowa Odgrzybialiśmy syna citroseptem, olejem z oregano + probiotyki, wprowadziliśmy suplementy, zrobiliśmy badania w Polsce najbardziej ciesze się z diagnozy SI i diagnozy funkcjonalnej. Ćwiczenia z SI trochę ruszyły moje dziecko tak jak odgrzybianie citroseptem jak do tej pory to rzeczy które dały najlepsze efekty. Zaczęliśmy tez homeopatie w Polsce "
|