Nawiazujac do postu skierowanego do mnie..."nic to", jak mawial Pan Wolodyjowski
Jestem na forum od dawna, ale przez lata konto bylo bezuzyteczne. Do wpisow moderatorow, tudziez innych uzytkownikow mam stosunek ambiwalentny. Z pewnoscia jednak nie determinuje mojej codziennosci. Jest ostatnia rzecza pisanie - przywolanych - skarg do Redakcji.
Coraz mniej jest interesujacych watkow, gdzie w rzeczywistosci mozna podyskutowac. Bez osobistych wycieczek lub udowadniania za wszelka cene swoich racji.
Dyskusja, a wiec wymiana pogladow, gdzie mozemy dzielic sie wiedza, spostrzezeniami. Wnosimy wlasne doswiadczenia, wiedze i korzystamy z tego, co napisza inni. W tej chwili nie ma takiego watku na forum, co jest wystarczajaco wymowne.
Powstrzymalem sie od zaczynania nowych tematow, jako najzwyczajniejsza forme straty czasu. W jakim celu zakladac watki, jesli - wylaczajac kilku forumowiczow - reszta sprowadzi skadinad ciekawa problematyke na tory ordynarnego pieniactwa? Niewazne bowiem co wiemy w danej dziedzinie, gdy wazniejsza cecha jest umiejetne operowanie emotikonami...gdy biale musi byc przeciez czarne, a czarne to biale ... moze nieco przybrudzone.
Zle rozumiana ambicja nie pozwoli nawet napisac slowa "przepraszam". Nie wiem czy to maniera wspolczesnych czasow, wspolczesnych serwisow, gdzie kazdy musi byc "lepszy" od oponenta. Chociaz w sieci, chociaz przez chwile. Wiadomo, w prawdziwym zyciu juz roznie z tym bywa.
Mam pisac skarge na moderatora, ze wpisuje sie w ten schemat? Oj, nie. Wole juz nie pisac, wystarczy, gdy poczytam o hemoroidach, sokowirowkach i perypetiach "lekarza", o ktorym wiemy, ze jest "rezydentem"...
Milego weekendu