Koniec ciężkiego dnia pracy, do bazy mam 20 minut jazdy. Lubię ten moment. Ruszam dosyć szybko i patrzę z przyzwyczajenia i obowiązku w lusterka boczne a potem w wewnętrzne. Zawsze łapię się na tym, że tego ostatniego nie bardzo lubię. Widok w tym lusterku przypomina czarnobiałe filmy bez dźwięku. Cienie z latarni przesuwają się po pustym autobusie przypominając klatki z niemego filmu, trochę jak w starodawnym horrorze. Przechodzą mnie dreszcze. Próbuję oderwać wzrok ale nie mogę ten martwy film hipnotyzuje, wciąga i straszy. Moja wyobraźnia zaczyna kreować niesamowite imaginacje. Jednak zachowuję spokój i staram się skierować myśli i uwagę na pustą ulicę. Jednak jakaś siła każe mi podnieść wzrok i ponownie spojrzeć w diabelskie lustro. Wiem co tam zobaczę... nie chcę, staram się patrzeć przed siebie. Jednak nie daję rady. Patrzę z chciwością i panicznym strachem jednocześnie. Tak, tak! Widzę ICH wszystkich. Tych moich pasażerów, których woziłem latami, a których od jakiegoś czasu nie widziałem. Siedzą nieruchomo na wszystkich miejscach.
- A gdzie do ku...wy nędzy '”social dystans''?! - pomyślałem.
Tak poznaje ich zdeformowane twarze, spróchniałe ubrania, sparciałe wózki i zgnite buty. Te dwie zaraz za mną „Czarownice z Eastwick'” - od razu je poznałem. Czemu tak na mnie patrzą? INNI TEŻ! To niemożliwe, to się nie dzieje naprawdę ale czuję okropny smród i przerażające chrzęst rozpadających się kości... Naglę słyszę dzwonek na stop.
-Co do k...? - powtórzyłem pod nosem moje ulubione brzydkie przekleństwo... DALSZY CIĄG
w tym wątku.
A może Wy macie jakiś talent, którym chcielibyście się podzielić na forum? Jeśli tak, zapraszamy
do tego działu.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.