MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii
Forum Polaków w UK

Przeglądaj tematy

(polish..ed) bus driver blue diary

« poprzednia strona | następna strona » | ostatnia »

Strona 23 z 28 - [ przejdź do strony: 1 | 2 | 3 ... 22 | 23 | 24 ... 26 | 27 | 28 ] - Skocz do strony

Str 23 z 28

odpowiedz | nowy temat | Regulamin

andypolo

Post #1 Ocena: 0

2021-04-10 20:47:17 (3 lata temu)

andypolo

Posty: 2980

Mężczyzna

Z nami od: 27-03-2010

Skąd: C-L-S

Czy to Ty autor65, czy ktoś podszywa się pod ciebie?

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

autor65

Post #2 Ocena: 0

2021-04-11 14:55:56 (3 lata temu)

autor65

Posty: 3853

Mężczyzna

Z nami od: 02-08-2010

Skąd: Portsmouth

a czyżby ktoś pisał w moim stylu? Zaczynają mnie naśladować? Pięknie!
niestety to tylko ja...miałem być już w Polsce ale jeszcze troszkę poczekam
poz.
Kaz
człowiek się zmienia za ...granicą

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Strona WWW

andyopole

Post #3 Ocena: 0

2021-04-11 17:16:41 (3 lata temu)

andyopole

Posty: 12798

Mężczyzna

Z nami od: 20-09-2008

Skąd: Oregon

Cytat:

2021-04-11 14:55:56, autor65 napisał(a):
a czyżby ktoś pisał w moim stylu? Zaczynają mnie naśladować? Pięknie!
niestety to tylko ja...miałem być już w Polsce ale jeszcze troszkę poczekam
poz.
Kaz



Podrabia się tylko dobre marki, więc samo przypuszczenie nobilituje.

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

E-mail

autor65

Post #4 Ocena: 0

2021-04-25 21:10:32 (3 lata temu)

autor65

Posty: 3853

Mężczyzna

Z nami od: 02-08-2010

Skąd: Portsmouth

Obrazek

Jestem dobrym człowiekiem

Tak, tak. Taka jest prawda... i dowiedzieć się o tym miałem niedawno, bo nie dalej jak w zeszły czwartek. Dobra wstrzymajcie się na chwilę, nie wynoście mnie jeszcze na ołtarze, na to przyjdzie jeszcze czas.
Jak się o tym dowiedziałem a raczej przekonałem zaraz wyjaśnię.
Czekałem właśnie na Godota tzn. na 7-demkę, która też jak on się ociągała z przybyciem.
Z racji wykształcenia siedziałem sobie pod mostem, a właściwie pod kładką na betonowym zakończeniu filara. Wyciągnąłem paczkę papierosów, to najlepszy sposób na wcześniejsze przybycie autobusu. Zapaliłem i wtedy podszedł ON...
................................................................................................
ale cała historia zaczęła się dużo wcześniej,
ze dwa lata temu, postanowiłem w przypływie dobrych chęci, a wiadomo czym wybrukowana jest droga do ... !
Za namową przyjaciółki Hani przystąpiłem do sieci sprzedaży cudownych środków paramedycznych z dobrą chęcią, że pomogą mojemu synowi. Tak, zrobiłem wywiad (no dobra resercz) z aktywnymi członkami grupy na temat skuteczności owych medykamentów. Zapowiadało się dobrze. Zachęcony i przekonany zakupiłem cholernie drogi zestaw startowy. Wszystko było by dobrze, gdyby zdecydowana odmowa mamy mojego najmłodszego syna. Środki nie zmarnowałem, wykorzystałem na sobie i jak widać na załączonym obrazku działają doskonale. Ja mam się dobrze.
Nie poprzestałem na tym i podjąłem dalsze próby. Od dłuższego czasu byłem zainteresowany niekonwencjonalnymi metodami poprawy zdrowia psychicznego i fizycznego. Cel nadal pozostawał ten sam.
Aby zdobyć wyższy stopień wtajemniczenia zdecydowałem przekroczyć wszystkie granice, wspiąć się na szczyty i poleciałem na specjalne kursy do Polski...na zaproszenia pani Hani oczywiście.
To dobra kobieta i przyznać to muszę, że bardzo mi się podobała, chciałem powiedzieć bardzo mi pomogła. Poznaliśmy się wirtualnie, a ja byłem w potrzebie wyspowiadać się z moich grzechów i występków. Byłem w kompletny dole. Ona - lekarka dusz. Bezinteresownie odbyła ze mną kilka sesji i nie dość, że namówiła mnie na szkolenia w dostępie do podświadomość to skutecznie mnie wyleczyła z totalnej, nie, nie opozycji tylko depresji, za co jestem dozgonnie wdzięczny. Dowód? Proszę. Zacząłem się uśmiechać do ludzi na ulicy.
Prosty stąd wniosek, że i ja też tak mogę tylko potrzebuje trochę poćwiczyć i będę mógł uleczyć inne dusze i Piotrusia.
Hania odebrała mnie z lotniska i podwiozła do hotelu. Rano następnego dnia mieliśmy razem udać się na szkolenie do jej znajomej, która miała uprawnienia do kształcenia. Cudowna kobieta z tej Hani i bardzo ładna w przeciwieństwie do mnie. Moje szanse zmalały ale nie poddawałem się. Poza tym myślałem o szkoleniu w sztuce barsowania.
Szkolenie było rewelacyjne. Spędziłem jeden z tych najlepszych dni w moim życiu. Obfitowało w zwroty akcji, miłe odczucia w trakcie brasowania i dużo śmiechu i radości. Jedną z najważniejszych zasad w całej tej przygodzie jest: ''wszystko w życiu przychodzi mi z łatwością, radością i chwałą!''
Zapłaciłem ''kupę kasy'' i ...
uśmiechnięta Gloria, zaprosiła mnie na drugi dzień na gratisowe dodatkowe szkolenia!
Gloria - instruktorka mająca uprawnienia do szkoleń.
Hania zrobiła wielkie oczy, zaskoczona hojnością Glorii.
Umówiliśmy się na spotkanie wieczorem na rynku, żeby omówić dzisiejsze wydarzenia.
Cudowny wieczór na rzeszowskim rynku minął nam bardzo szybko, dużo turystów, pełne bary i kawiarnie, muzyka i przyblakłe lampy w ten kończący wakacje dzień... zapamiętam na długo.
aż nadeszła chwila rozstania:
całowanie:

to takie
''soft''
kochanie
lepiej mocne przytulanie
by poczuła
mego serca drganie
czy na dystans
dziubek nastawi,
że niby na tym
koniec zabawy
jak wtedy, na pożegnanie
pochyliłem się,
gdy już w aucie siedziała
żeby skraść jej causa
śmiesznie oczka zamknęła
i usta wydymała
-No tak?!
pomyślałem
ona też... jak się całować
zapomniała
Wstałem wcześnie i pędem do Glorii.
Spojrzałem na zegarek. Byłem prawie godzinę wcześniej. Postanowiłem poczekać przynajmniej do za piętnaście dziewiąta.
Pukam. Otworzyła mi Gloria.
- Już myślałam, że zrezygnowałeś!
- Nie, skądże. Byłem godzinę wcześniej ale nie chciałem przeszkadzać.
- A która jest godzina?
-Za piętnaście dziewiąta- oznajmiłem pokazując zegarek.
- No tak, ale chyba w Anglii!
- Dobrze, mój drogi. Ty zaczynasz barsować a ja będę ci podpowiadać co i jak.
Spojrzałem na nią z góry do dołu. Była ubrana w krwiście czerwona sukienkę z bezwstydnym rozcięciem za udo...daleko za udo.
Tak jak dziewczyna tańcząca w barze z Harrisonem Fordem we Frantic-u przy piosence Grace Jones.
Położyła się na leżance, przygotowując się do odbioru barsa przez początkującego pupila.
Sukienka jej się rozjechała. Podłożyła ją pod nogę ale sytuacja się powtórzyła. Już miałem iść i poszukać spinacza biurowego, żeby jej pomóc jednak sama dała radę. W czasie zabiegu barsowania ktoś zadzwonił do drzwi. Poleciała otworzyć przyjaciółce, wróciła dokończyć ze mną szkolenie, była już ubrana w dres nie mylić z dress.
Wracając za kilka dni do UK samolotem, zacząłem analizować moje gratisowe szkolenie i wtedy nagle zrozumiałem na czym miało ono polegać...chyba trochę za późno. Nie, nie, po prostu mam szczere i uczciwe serce....do bólu ;) . Dobrzy ludzie tak mają. Przyjechałem przecież do Hani!
W międzyczasie miałem kilka dni wolnych i rozkoszowałem się urokiem Rzeszowa. Wieczorami siadłem na zewnątrz małego pub-a z buteleczką zbożowego piwka. Nie paliłem bo tak obiecałem Hani. Ale wiecie, mam też słabe strony. Kupiłem karton Marlboro dla znajomego. Wyjąłem paczkę i rozpakowałem. Położyłem obok ślicznej szklanki z piwem i cyknąłem słit focie. Wyjąłem papierosa i.... Tak, w związku ze złożoną obietnicą nie miałem ani zapalniczki ani zapałek. Zszedłem do baru na dole pub-a ale niestety barista nie pomógł mi. Zahaczyłem o pobliski sklep. Nic. Czyżby prezydent Rzeszowa Ferenc zerwał kontrakt na dostawę ognia z Prometeuszem. Po nim wszystkiego można się spodziewać. Tyran, którego wszyscy kochają.
Usiadłem zrezygnowany i niepotrzebnie zacząłem się rozglądać po okolicy. Podstawowy błąd. Wystarczy nieopacznie nawiązać kontakt wzrokowy z miejscowym menelem i już po tobie. O przepraszam, człowiekiem doświadczonym przez los - nigdy nie wiemy co go spotkało.
Był już obok mnie.
Zaczął banalnie, standardowo:
- Kierowniku? Mogę fajkę.
-A masz ogień?
- Jasne szefie
Jego stan był tragiczny. Zawinięta ręka brudnym ręcznikiem, pokaleczona twarz i pełny uśmiech.
-Przyjmą mnie w szpitalu?
- Muszą. Na Chopina masz najbliżej.
-dać ci jeszcze parę fajek dla brata w wojsku?
- Nie mam brata w wojsku...odpowiedział szczerze, nie wiedział, że to takie hasło z moich czasów.
Dałem mu kilka na zapas.
W następny dzień rano wybrałem się na rynek. Rozdałem resztę kasy z wymiany potrzebującym...
Mi już nie była potrzebna. Wieczorem Hania dostarczyła mnie na Jasionkę. Znowu byłem wniebowzięty tym razem przez Ryanaira.
Wróciłem. No razem z Wami na betonowy kawałek kładki, gdy pojawił się ON.
Nie pamiętacie?
Ponownie ten sam błąd. Kontakt wzrokowy!
Nie było odwrotu. Deja vu.
-Can i have a ciggy, mate?
-Yes, of course.
Dałem mu fajkę i nie pytałem o brata w wojsku i wtedy...
Miałem już wstać i pobiec za nim. Przeprosić, wytłumaczyć.
Coś mi nie dało, nie mogłem wstać. Zrobiło mi się słabo.
Kupiłem te fajki wczoraj w orientalnym sklepiku. Mają takie pod ladą za £4 a nie za £10 nad ladą. Tym razem jak nigdy miałem pojechać z reklamacją, jakaś felerna partia przyszła z Ukrainy. Tego nie dało się palić, zbite, twarde, wilgotne.
Żal mi się zrobiło człowieka dotkniętego przez los...ale nic nie mogłem więcej dla niego zrobić. Cały karton Marlboro zjarałem do końca. Kumplowi powiedziałem, że zapomniałem.
Biedak- pomyślałem - i to przeze mnie tak się stało.
(Tak mógłby pomyśleć tylko dobry człowiek.)
Tak pomyślałem.

autor65

[ Ostatnio edytowany przez: autor65 25-04-2021 21:12 ]

człowiek się zmienia za ...granicą

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Strona WWW

EFKAKONEFKA33

Post #5 Ocena: 0

2021-04-26 10:21:33 (3 lata temu)

EFKAKONEFKA33

Posty: n/a

Konto usunięte

Autor. Fajnie Cię widzieć :-)
Na ścianie jej sypialni widać krzyż lecz ona i tak skończy potępiona, bowiem jakiś zniewalający obraz nocą zapłonął w jej myślach i pomiędzy jej udami złamany bólem człowiek.

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

autor65

Post #6 Ocena: 0

2021-04-28 11:16:14 (3 lata temu)

autor65

Posty: 3853

Mężczyzna

Z nami od: 02-08-2010

Skąd: Portsmouth

full metal jacket moon

jadę spokojnie, rozglądam się dookoła, wiem, że gdzieś tam jest
Chyba już pora na wielki różowy Księżyc. Tak, miałem rację. Wysuwa się powoli nad wiktoriańskimi kamieniczkami. Nieśmiało pokazuje mi się miedzy kominami to dodaje mu tajemniczości i uroku. Jest olbrzymi, zachwycający ...jak mówią miejscowi " breathtaking".
Jadę powolutku, znika mi, aby za zakrętem pojawić się znowu. Tym razem wykombinował aby lekko skryć się za chmurką i malowniczy widok dopełniły gałęzie drzewa. Cudo. Niestety nie miałem mojego Canona ani statywu, który ciągle pozostaje w depozycie...daleko.
Zajeżdżam na ostatni przystanek w mieście, na dworzec PKS :)
Wysiadam na fajkę, a tu chyba na moje zaproszenie na wprost mnie między wieżowcami czekał na mnie...tak, tak Full Jacket Moon.
Wsiadłem do kabiny i ręką zachęciłem pasażerów do środka.
Podeszła młoda para.
Poprosiłem ich o jedną rzecz przed zajęciem miejsca w moim autobusie.
(będę tłumaczył symultanicznie)
-Zanim wsiądziecie ma prośbę, zobaczcie Księżyc
-Księżyc?
-Tak, ten co krąży wokół Ziemi. Dziś jest wyjątkowy.
-Chyba Słońce? -zdziwiła się panienka
-No nie. Ziemia krąży wokół Słońca, a Księżyc od dość dawna wokół Ziemi. Niedawno to odkryli. (oznajmiłem pomijając nazwisko odkrywcy Nicolas Copernicus, pewnie i tak nic by jej nie mówiło)
Dzieciaki się odwróciły a ja wysiadłem z kabiny.
- O tu! - pokazałem palcem
- Nie, nie, tu to jest lampa, trochę wyżej.
- No, nie, że piękny! - oznajmiłem
- Piękny? - trochę zdziwiona widokiem Księżyca panienka
- No piękny jak...Nowe Adidasy albo plastikowe rzęsy...no jak nowy tatuaż!!! - przekonywałem
- Acha - usłyszałem potwierdzenie zachwytu
Wróciłem do kabiny, młodzi usiedli na ostatnim siedzeniu jakby wybierali sie do Londynu a wysiedli na trzecim przystanku...
Cofałem, żeby opuścić miasto. Zerknąłem w lewe lusterko ale już nie zobaczyłem różowego. Popatrzyłem w lusterko wewnętrzne, młodzi rozmawiali.
Może planują, że jak skończy się pandemia to zabukują lot Ryanair-em do tego Moon-a - pomyślałem.

„Takie będą kraje, jakie ich młodzieży chowanie” - parafrazując Zamoyskiego.

autor65
https://i.dailymail.co.uk/1s/2020/05/08/00/28139052-0-image-a-57_1588895546175.jpg

[ Ostatnio edytowany przez: autor65 28-04-2021 11:17 ]

człowiek się zmienia za ...granicą

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Strona WWW

PannaZMokraGlow

Post #7 Ocena: 0

2021-04-28 17:25:11 (3 lata temu)

PannaZMokraGlowa

Posty: n/a

Konto usunięte

Az podskoczylam na link do Daily Mail bo myslalam ze bedzie Twoje zdjecie albo cos w tym rodzaju.

Powinienes byc nauczycielem, pracowac z taka mlodzieza na co dzien.

Brawo raz jeszcze za opowiadanie.
Cudownie kolyszacy, kojacy styl, sprawia ze czytelnik odplywa rozmarzony w nowa czasoprzestrzen.

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

SweetLiar

Post #8 Ocena: 0

2021-04-28 17:40:13 (3 lata temu)

SweetLiar

Posty: 10986

Kobieta

Z nami od: 05-02-2015

Skąd: Lądek - Zdrój

Genialne autor :-) mogę Ci to ukraść?
Tyle rzeczy kończy się tak niespodziewanie: pieniądze, urlop, młodość i sól.

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

tesstickle

Post #9 Ocena: 0

2021-04-28 18:31:54 (3 lata temu)

tesstickle

Posty: 4130

Mężczyzna

Z nami od: 19-01-2020

Skąd: Dolna szuflada

Chyba byłem zbyt zajęty tym że nic nie rośnie w ogródku, i przegapiłem taaaaki tekst.

Szacun Autor 65.
Może kiedyś znowu się spotkamy.
- Jurandzie, powiedziałeś, żebym wydał wszystkie pieniądze, bo umrę w maju. A mamy wrzesień. - Ale pieniądze wydałeś? - Tak - Czasem moje przepowiednie sprawdzają się tylko w połowie

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

autor65

Post #10 Ocena: 0

2021-05-30 00:40:42 (3 lata temu)

autor65

Posty: 3853

Mężczyzna

Z nami od: 02-08-2010

Skąd: Portsmouth

nocny kurs

Było już późno, pięć minut do północy. Ostatni kurs. Gaszę światła w środku autobusu i włączam tablice NOT IN SERVICE. Koniec ciężkiego dnia pracy, do bazy mam 20 minut jazdy. Lubię ten moment. Ruszam dosyć szybko i patrzę z przyzwyczajenia i obowiązku w lusterka boczne a potem w wewnętrzne...zawsze łapię sie na tym, że tego ostatniego nie bardzo lubię. Widok w tym lusterku przypomina czarnobiałe filmy bez dźwięku. Cienie z latarni przesuwają się po pustym autobusie przypominając klatki z niemego filmu, trochę jak w starodawnym horrorze. Przechodzą mnie dreszcze. Próbuję oderwać wzrok ale nie mogę ten martwy film hipnotyzuje, wciąga i straszy. Moja wyobraźnia zaczyna kreować niesamowite imaginacje. Jednak zachowuję spokój i staram się skierować myśli i uwagę na pustą ulicę. jednak jakaś siła każe mi podnieść wzrok i ponownie spojrzeć w diabelskie lustro. Wiem co tam zobaczę... nie chcę, staram sie patrzeć przed siebie. Jednak nie daję rady. Patrzę z chciwością i panicznym strachem jednocześnie. Tak, tak! Widzę ICH wszystkich. Tych moich pasażerów, których woziłem latami a których od jakiegoś czasu nie widziałem. Siedzą nieruchomo na wszystkich miejscach.
-A gdzie do ku...wy nędzy ''social dystans''?!- pomyślałem.
Tak poznaje ich zdeformowane twarze, spróchniałe ubrania, sparciałe wózki i zgnite buty. Te dwie zaraz za mną "Czarownice z Eastwick'' - od razu je poznałem. Czemu tak na mnie patrzą? INNI TEŻ! To nie możliwe, to się nie dzieje naprawdę ale czuję okropny smród i przerażające chrzęst rozpadających się kości... Naglę słyszę dzwonek na stop.
-Co do k...? - powtórzyłem pod nosem moje ulubione brzydkie przekleństwo.
Nie widzą, że jadę nie w serwisie? Zatrzymałem się w pustym polu. Grzecznie zaczęli wysiadać, ale jedna z strzyg czy jak im tam zatrzymała się przy kabinie, zesztywniałem - spojrzała na mnie z wymówką swoimi pustymi oczodołami...
- Tak, tak przepraszam już opuszczam podłogę - zmitygowałem się.
- Co to ma być? - zapytałem sam siebie
- Muszę zmienić robotę - postanowiłem jak pięć lat temu
Otworzyłem okienko, żeby wywietrzyć pojazd.
Trochę ochłonąłem. W lusterku wreszcie normalnie jak w starym strasznym kinie w zwolnionym tempie przesuwają się czarno białe kadry.
Nagle tuż przed autobusem.....!!!
Dałem po hamulcach...za późno. Zjawa na ulicy przenikła przez szybę i powoli jak w zwolnionym filmie przesuwała się wzdłuż foteli oczywiście odwracając w nienaturalny sposób z pustymi, zakrwawionymi czarnymi dziurami zamiast oczu. Brakuje tylko żeby zawyła...
Zawyła!
Autobus zatrzymał się w poprzek drogi. Wysiadłem i ukląkłem na mokrym asfalcie.
- Proszę- powiedziałem do kałuży w której odbijał sie złowrogi księżyc w pełni.
Nic to nie dało. Mgła zaczęła opadać...tak gęsta, że nie miało najmniejszego sensu zapalać świateł przeciwmgielnych.
Zrezygnowany ruszyłem. Już nie daleko, jeszcze z pięć minut. Jadę coraz szybciej. Jeszcze tylko na górkę potem w dół i juz prawie...Widzę tylko linie namalowane na drodze, poboczy nie widzę i drogi za górką też nie ma!
Znam to uczucie...spadania, już raz to przeżyłem. Strach, niepewność, zdziwienie. Zwykle kończy się połamaniem kości...tym razem zapowiadało się gorzej. Serce podeszło mi do gardła, kostki palców zaciśniętych na kierownicy zrobiły się białe... kurde pas nie zapięty po klęczeniu.
-Źle to widzę- pomyślałem
Trwało to wieczność, ze trzy sekundy w nieważkości. Autobus wylądował nie uszkadzając zawieszenia. Jadę, kieruję. Trochę szybko, za szybko! Zakręt! Pisk opon i iskry w tylnym lusterku. Mam już 60mph na liczniku. Po hamulcach. Nie działają. Ręczny. Odpadł. Za moment rondo i ... koniec. Z pełnym pędem wpadam rondo, autobus przechyla się i ...14 ton uderza w lampę a potem w barierę. Wszystko widzę, pękająca stal, drobiny szkła zbliżają się do mojej twarzy. Nie widzę mojego całego życia w 26 obrazach. Odrobiny szyby kaleczą moje ciało i gałki oczne, przerażający ból trwa ułamek sekundy, kawałki blachy rozrywają klatkę piersiową i rozcinają serce, krew, wszędzie krew...i podróż do światła. Nie, nie obudziłem się. To nie ten rodzaj opowiadania.
Jestem ''tam''... nie wiem czy ta opowieść dotrze do was? - każdy tutaj może spełnić jedno życzenie.
Moje było takie.
Jak tu jest?
No cóż trzeba dokonać wyboru. Tak jak w życiu, tak i po życiu...

autor65


Obrazek
człowiek się zmienia za ...granicą

Do góry stronyOffline

Cytuj wypowiedź Odpowiedz

Strona WWW

Strona 23 z 28 - [ przejdź do strony: 1 | 2 | 3 ... 22 | 23 | 24 ... 26 | 27 | 28 ] - Skocz do strony

« poprzednia strona | następna strona » | ostatnia »

Dodaj ogłoszenie

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Ogłoszenia


 
  • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
  • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
  • Tel: 0 32 73 90 600 Polska,