Minister finansów Andrzej Raczko powiedział, że formalne konsultacje projektu rządu trwałyby zbyt długo, więc rząd poprosi posłów lewicy o zgłoszenie poprawki w Sejmie jako własnej: "Ponieważ przyjęliśmy ze względu na czas i dobro sprawy formułę taką, że przejdzie to bezpośrednio w ręce posłów, nie chciałbym odbierać posłom przyjemności zaprezentowania tych rozwiązań".
Niejasna pozostaje treść zapisów, które mają wykluczyć nadużycia, jak np. rezygnowanie z etatów pracowniczych i zawieranie z pracodawcą umów o świadczeniu usług. Według niektórych źródeł, Rządowe Centrum Legislacyjne wątpiło w legalność tych zapisów, a rząd chciał uniknąć przesyłania Sejmowi projektu z negatywną opinią własnych ekspertów.
Minister finansów ogłosił "średniookresową strategię finansów publicznych": "Konieczny jest wzrost gospodarczy i konieczna jest redukcja deficytu budżetowego, to są dwie tezy, które wyraźnie wynikają z tego dokumentu" – mówił Raczko. Ministrowie finansów i gospodarki dali jasno do zrozumienia, że jeśli nie uda się osiągnąć obu rzeczy naraz, to deficyt budżetu wkrótce przekroczy kwotę dopuszczoną w konstytucji. Plan "racjonalizacji wydatków publicznych" rząd ma przedstawić za dwa tygodnie.
Wicepremier Jerzy Hausner ogłosił, że wzrost gospodarczy w pierwszym półroczu wyniósł 3 procent. Według niego, całoroczny wzrost gospodarczy na pewno przekroczy 3, a może nawet 3,5 procent. Wicepremier dodał, że to efekt poprawy sytuacji wielu firm, a umożliwił to rządowy program "Przedsiębiorczość, Rozwój, Praca": "Widać wyraźnie, że te działania sprzyjały temu co robiły przedsiębiorstwa". Ze słów Hausnera i Raczki wynika, że jeśli wysoki wzrost gospodarki nie utrwali się, to nie da się uniknąć katastrofy budżetowej.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.