Zdaniem Hunta rząd może potrzebować dodatkowego czasu, aby doprowadzić Brexit do formalnego finału. – Nikt nigdy nie twierdził, że cała ta operacja nie będzie ogromnym wyzwaniem – mówi minister.
Według ministra, rząd Theresy May będzie potrzebował czasu przede wszystkim na przeprowadzenie działań legislacyjnych, w przypadku gdy uda się domknąć warunki porozumienia tuż przed wymaganym obecnie marcowym terminem. Dlatego Hunt uważa, że warto skorzystać z możliwości formalnego opóźnienia Brexitu na podstawie artykułu 50. traktatu unijnego. Byłoby to wyjście z sytuacji, ponieważ do 29 marca zostało naprawdę niewiele czasu.
Renegocjacje?
Premier Theresa May naprawdę tego czasu potrzebuje. Po tym jak posłowie Izby Gmin dali jej dwa tygodnie na
renegocjację warunków porozumienia z Brukselą, jest jasne, że cała procedura może potrwać jeszcze długo. Theresę May czeka niezwykle trudne zadanie, bowiem opór ze strony unijnych liderów jest bardzo duży. Wszyscy mówią wprost, że nie ma mowy o renegocjacjach zapisu obecnego projektu porozumienia, gdzie kluczową sprawę odgrywa m.in. zapis o „bezpieczniku” na irlandzkiej granicy.
Pytany o datę wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, minister Hunt stwierdził: - Myślę, że to zależy od długości trwania całego procesu. Jeśli uda nam się uzyskać zgodę dla zapisów nowego porozumienia tuż przed 29 marca, może się zdarzyć tak, że będziemy potrzebowali dodatkowego czasu na przeprowadzenie koniecznych działań legislacyjnych. Wszystko więc zależy od przebiegu rozmów. Jeśli załatwimy to wcześniej i sprawniej, to data 29 marca będzie nadal realna – mówi Hunt.
Potrzebny cud
Jego wypowiedzi potwierdzają pogłoski o tym, że coraz więcej ministrów w gabinecie May zaczyna sobie zdawać sprawę jak mało czasu zostało na uchwalenie niezbędnego prawa. – Sytuacja zmienia się bardzo dynamicznie. Jeszcze tydzień temu deputowani nie dawali nam szansy, obecnie sprawa wygląda zupełnie inaczej, a premier May będzie walczyć w Brukseli. Przed nami nadal wiele przeszkód, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo – dodaje minister.
Jednak Karin Kneissl, jego odpowiedniczka w austriackim rządzie uważa, że Wielkiej Brytanii będzie bardzo trudno uzyskać przedłużenie ram czasowych Brexitu i cała sprawa może się skończyć marcowym wyjściem bez umowy. – Według zapisów artykułu 50. termin upływa 29 marca. To dość niewiele czasu. Pamiętajmy o tym, że wielu zagadnień nie udało się rozwiązać od lat, trudno wiec spodziewać się, że uda się to teraz, w ciągu kilku dni. To by oznaczało wielki przełom i wymagało wręcz magicznych rozwiązań, aby państwa członkowskie zaakceptowały zmiany – mówi Karin Kneissl.
Eksperci z think tanku Institute for Government mówią wprost, że Wielka Brytania nie jest przygotowana do wyjścia bez umowy.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.