NHS od dłuższego czasu zmaga się z brakami kadrowymi, a do tej pory głównym ratunkiem było zatrudnienia specjalistów z krajów należących do Unii Europejskiej. Jednak po referendum unijnym w sprawie Brexitu, nie tak łatwo jest zachęcić lekarzy i pielęgniarki z krajów UE do osiedlenia się i pracy na Wyspach. Stąd też szukanie pomocy w ściąganiu fachowców z krajów pozaunijnych.
Lekarze i pielęgniarki z krajów nienależących do UE zostaną wykluczeni z rządowego programu limitów wizowych dla pracowników zagranicznych. Wspomniane limity to pomysł Theresy May z czasów, gdy była szefową Home Office. Limity ustaliły dopuszczalną liczbę zagranicznych fachowców spoza UE – rocznie na Wyspach pracę mogło podjąć maksymalnie 20700 osób. Szybko się okazało, że to za mało, zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę obecne potrzeby NHS.
Tym bardziej, że media szeroko opisywały na przykład sprawę, w której w ciągu pięciu miesięcy brytyjscy urzędnicy odrzucili ponad 2300 wniosków wizowych od wykwalifikowanych lekarzy spoza UE. Powodem było przekroczenie wspomnianych limitów. W kwietniu szefowie NHS zaczęli głośno mówić, że ten przepis uniemożliwia im znajdowanie ludzi do pracy w szpitalach, a kolejne
100 podań od hinduskich lekarzy poszło do kosza.
Wakaty dla lekarzy i informatyków
NHS nadal szuka fachowców do pracy – jest ponad 35 tys. wakatów dla pielęgniarek oraz 10 tys. miejsc dla lekarzy. Obecnie prawie 13 proc. pracowników NHS to imigranci spoza UE. Wskaźnik ten rośnie, gdy spojrzymy na specjalizacje lekarzy – 45 proc. kardiologów dziecięcych i neurochirurgów to właśnie przyjezdni spoza UE.
Ograniczenia wizowe z czasów Theresy May w Home Office dotykają nie tylko NHS. Problemy mają również firmy z branży IT – niedawno ponad tysiąc podań wizowych od inżynierów i speców IT spoza UE spotkało się z odmową ze strony urzędników.
Proponowana zmiana jak na razie dotyczyć ma lekarzy i pielęgniarek. Ale i tak zyskają na tym inne branże. Bowiem medycy zostaną wyjęci ze statystyk i zwolnią sporo miejsca dla fachowców z IT, nauczycieli itd.
- Zaproponowana zmiana to dobry znak, który może oznaczać, że brytyjski rząd wreszcie podchodzi do sprawy imigracji po Brexicie w sposób bardziej elastyczny. Właśnie takiego podejścia Wielka Brytania potrzebuje w chwili gdy formalnie nie będzie już związana z Unią Europejską – oceniają eksperci.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk