Członkowie EU Environment Committee w Izbie Lordów nie mają wątpliwości – jeśli brytyjski rząd nie doprowadzi podczas negocjacji brexitowych do podpisania korzystnej umowy handlowej z UE, to w sklepach UK dojdzie do paraliżu.
W ich raporcie czytamy m.in. o tym, że wyższe ceny żywności produkowanej na miejscu nie będą stanowić większego problemu dla bogatszych konsumentów. Jednak załamanie się importu odczują przede wszystkim osoby mniej zarabiające, bo nagle w ich osiedlowych sklepach zrobi się dużo drożej.
Ponad 41 proc. żywności z importu
Jeśli w marcu 2019 roku Wielka Brytania wyjdzie formalnie z Unii Europejskiej bez umowy handlowej, to będziemy mieć do czynienia ze średnią stawką importową żywności z UE na poziomie 22 proc. To dość sporo, takie koszty odbiją się na cenach w sklepach.
- Oczywiście to nie oznacza, że żywność podrożenie również o 22 proc, jednak poszczególne towary mogą drożeć od kilku do kilkunastu procent. Jedno jest pewne, klienci sklepów mocno to odczują. Aby tak nie było, rząd mógłby obniżyć cła importowe, zarówno z Unii jak i spoza niej, ale to z kolei byłoby zagrożeniem dla brytyjskich producentów żywności, którzy nie mogliby za bardzo konkurować ceną – mówią eksperci.
Sprawa w przypadku w UK jest poważna, bowiem ten kraj importuje aż połowę konsumowanej przez mieszkańców żywności. A 30 proc. tego importu pochodzi z Unii Europejskiej, a 11 proc. z krajów stowarzyszonych handlowo z UE. Praktycznie mówimy więc o 41 proc.
Oficjalnie premier Theresa May deklaruje, że celem negocjacji jest uzyskanie kompleksowej umowy handlowej oraz porozumienia celnego, które zapewnią Wielkiej Brytanii bezkompromisowy handel i przepływ towarów.
Jak będzie w praktyce?
Członkowie komitetu są sceptyczni. Skala importu jest ogromna, a zagrożenie tkwi nie tylko w stawkach importowych, ale również po stronie logistyki brytyjskich portów i lotnisk, gdzie po Brexicie pojawią się nowe stanowiska kontroli sprowadzanej żywności.
- Zarówno producenci żywności, jak i importerzy, muszą mieć czas na przygotowanie się do nowej rzeczywistości. Z kolei konsumenci oczekują, że łańcuch dostaw będzie działał bez zarzutu, po to, aby w ich sklepach nie było pustych półek ani gwałtownych podwyżek – mówi Lord Teverson z Liberalnych Demokratów.
Po formalnym Brexicie, brytyjscy rolnicy będą nadal otrzymywać unijne dotacje. Pieniądze z Brukseli przestaną jednak do nich napływać po 2022 roku. Większość firm działających na brytyjskim rynku spożywczym nie ma pojęcia, na ile Brexit uderzy w ich interesy.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk