Niczym z Archiwum X
Jedną z takich grup w Essex wynajął zdesperowany rodzic, którego syn zmarł w tajemniczych okolicznościach, a zwykli gliniarze odsyłali go od wydziału do wydziału i na koniec powiedzieli wprost, że po tak długim czasie nie ma się w tej sprawie co babrać.
Lee Balkwell miał 33 lata, gdy zmarł w 2012 i po krótkim dochodzeniu uznano, że był to wypadek. Ale jego ojciec, 71-letni Les Balkwell od półtorej dekady walczy o prawdę, podejrzewa, że syna zamordowano. – Muszę poznać wszystko, jak to z nim było – zarzeka się Les i dlatego zwrócił się do prywatnej policji.
Sprawa wydaje się dziwna, ciało Lee znaleziono w betoniarce w Baldwins Farm w Upminster 18 lipca 2002. Uznano, że był to nieszczęśliwy wypadek, policja zamknęła dochodzenie i mimo próśb ojca ofiary nie wznowiono jej.
– Od 16 lat mam czyściec, moja żona podupadła na zdrowiu, ale ja nie spocznę, dopóki nie wyjaśnię tajemnicy jego śmierci – mówi Balkwell, mieszkaniec Hornchurch. Przez te wszystkie lata nie spałem normalnie. Straciłem syna, który nikogo nie skrzywdził.
Kardynalne błędy gliniarzy
Detektywi z TM-Eye stwierdzili na podstawie dowodów, że jedna ręka ofiary była nadpalona, inne ślady wskazywały, że był on przed śmiercią związany, zaś oparzenia pochodziły od tasera. I żeby było ciekawiej, trzy lata po śmierci Lee na farmie znaleziono policyjny paralizator. Śledczy jakoś tego nie zauważyli.
Dziwne było też polecenie o zniszczeniu ubrania denata wkrótce po jego śmierci. Każdy glina, prywatny czy „zwykły” uzna to za kardynalny błąd. Sprawdzimy to dokładnie, obiecuje jeden z szefów TM-Eye.
Sprawa jest śmierdząca, a policja z Essex ograniczyła się do przeproszenia rodziny Lee, że nie zrobiono nic więcej, bo byli zalani innymi sprawami. Wypłacono 40 tys. funtów odszkodowania, ale wątpliwości ojca Lee pozostały i domaga się on prawdy. Rzecznik policji w Essex potwierdził, że dostał od TM Eye prośbę o wgląd w materiały sprawy i dodał, policja przejrzy raz jeszcze te akta.
– Ludzie z Tm EyeP są ostatnią szansą, tylko oni mogą mi pomóc w wyjaśnieniu śmierci syna. Dobrze, że jest prywatna policja – dodaje Les Balkwell.
Ochrona dla bogaczy?
Ale przeciwnicy nowej formacji wytaczają ciężkie działa, mówią, że ochronę od niej dostają tylko bogaci. Szefowie prywatnej policji odpowiadają: pracują u nas byli policjanci, którzy nie realizowali się na służbie, albo ze względów finansowych szukali szczęścia u nas.