MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

07/05/2018 07:25:00

Felieton: Przeskrobałeś? Nie polecisz

Felieton: Przeskrobałeś? Nie poleciszW Chinach powstaje społeczeństwo feudalne oparte na zdobyczach nowoczesnych technologii. Nie jest to problem wyłącznie chiński. Z dużym prawdopodobieństwem model społeczny wdrażany nad Jangcy stanowi wzór dla reszty świata, w tym państw Zachodu.
Feudalizm to ustrój oparty na podziale stanowym i hierarchicznej zależności jednostek. Mówiąc łopatologicznie: ci, którzy należą do stanu wyższego mogą więcej niż ci, którzy należą do stanu niższego. Do pewnego stopnia podobne zależności występują w świecie współczesnego pseudokapitalizmu/pseudodemokracji, nie są one jednak prawnie usankcjonowane. Polegają one na tym, że biedni generalnie mogą mniej, bogaci generalnie więcej – ale pod pewnymi względami mogą tyle samo. W tych warunkach możliwy jest scenariusz od pucybuta do milionera, milionerów wciąż można rozliczać przed sądami, a jako taką równowagę społeczną zapewnia dość rozległa klasa średnia (nawet jeśli mocno zabiedzona).

Granica między pseudokapitalizmem/pseudodemokracją i feudalizmem jest jednak cienka i przesuwa się w kierunku tego ostatniego. Na Zachodzie przesuwa się dyskretnie, bo „u nas” wiara w demokrację (w kapitalizm już mniej) wciąż jest żywa i rozpala emocje elektoratu. Zupełnie inaczej jest w krajach, których obywatele nie zaznali wygód poszanowania praw człowieka i równości wobec prawa. Wśród nich są nie tylko Burkina Faso, Jemen czy Bangladesz – w takiej sytuacji sprawę można by nawet zignorować – ale również Chiny. Chiny robią różnicę, bo zamieszkuje je 1,4 miliarda ludzi, którzy współtworzą – według miary PKB – drugą największą gospodarkę świata. Innymi słowy, Chiny to dużo ludzi, dużo pieniędzy, dużo władzy i duży wpływ na modele gospodarcze, polityczne i społeczne w różnych częściach globu. Niestety, wpływ coraz bardziej ujemny, przynajmniej w sensie społecznym.

Jakiś czas temu straszyłem na tych łamach systemem SCS: Social Credit System. Dzisiaj wracam do tematu, bo pojawiły się pierwsze imponujące rezultaty tej inicjatywy. Dla przypomnienia: SCS to coś w rodzaju systemu kija i marchewki, w którym obywatele za dobre sprawowanie zdobywają od władz punkty dodatnie, a za złe – punkty ujemne. W zależności od ilości i jakości punktów mogą mniej lub więcej. Nie tylko pod względem dostępu do kredytu hipotecznego – bo w tym sensie systemy w rodzaju SCS działają w większości państw świata. Również w tak prozaicznych dziedzinach życia jak podróżowanie.

Efekty pilotażowej wersji programu są bardzo ponure. Jak niedawno doniósł „Telegraph”, w rezultacie działania SCS na 12 milionów Chińczyków nałożono ograniczenia dotyczące korzystania ze środków transportu. Dziewięć milionów z nich nie ma prawa wstępu na pokład samolotów, a trzy miliony nie polecą klasą biznes. Wszystko ze względu na „złe zachowanie”. Nie chodzi jednak o klepanie stewardess po pupie lub nawkładanie po pysku współpasażerowi. Przyczyną szlabanów są występki zupełnie niezwiązane z przemieszczaniem się drogą powietrzną. Takie jak jazda rowerem po ścieżce dla pieszych, jazda na gapę, palenie w miejscu objętym zakazem czy zwlekanie z zapłatą grzywny. Słowem: głupstwa i drobiazgi. Jeszcze bardziej ponure następstwa systemu SCS rysują się w kontekście motto tego przedsięwzięcia, firmowanego przez chiński rząd: „raz niewiarygodny, zawsze na widelcu” („once untrustworthy, always restricted” – jeśli ktoś ma pomysł na zgrabniejszy przekład, proszę o wsparcie).

Łatwo sobie wyobrazić, w jakim kierunku może pójść rozwój SCS w kraju, który w swojej kilkutysiącletniej historii ledwie otarł się nie tyle o demokrację, co o jej elementy związane z działaniem gospodarki kapitalistycznej. Dziś Pekin wykorzystuje postęp ekonomiczny i technologiczny, by zaciskać pętlę na gardle tego, co za kilka dekad mogłoby przekształcić się w społeczeństwo obywatelskie. W tym celu tworzy nie tylko system SCS, ale również największą na świecie sieć monitoringu z rozpoznawaniem twarzy:



Jaki to będzie miało wpływ na kraje Zachodu? Znakomicie wyraził to jeszcze w roku 1973 David Rockefeller, podsumowując na łamach „New York Timesa” swoje wrażenia z podróży po Chinach: „Chiński eksperyment społeczny realizowany pod przewodnictwem Mao Tse Tunga jest jednym z najważniejszych i najbardziej pomyślnych w historii ludzkości. To, jak bardzo Chiny otworzą się na świat i jak świat zinterpretuje i zareaguje na społeczne innowacje oraz modele życia rozwinięte w tym kraju, będzie miało doniosły wpływ na przyszłość wielu narodów”. Było to siedem lat od rozpoczęcia rewolucji kulturalnej, jednego z najbardziej zbrodniczych przedsięwzięć w historii ludzkości.

Dziś Mao już nie ma, ale są jego pogrobowcy. Chiny otworzyły się na świat i wchodzą z nim w rozległe interakcje. Swoimi makabrycznymi eksperymentami społecznymi zainspirowały jednego z najbardziej wpływowych ludzi w USA. Teraz, kiedy te eksperymenty nie są równie makabryczne, za to bardziej efektywne z punktu widzenia kontroli społecznej, mogą się wydać zachodniej wierchuszce społecznej jeszcze bardziej godne naśladowania.

Pan Dobrodziej
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)


 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska