Tak Polacy zostali wychowani i takie dziedzictwo przekazali im rodzice, dziadkowie. Ci, nad których grobami się dzisiaj pochylamy i nad których mogiłami spotykamy się ze swoimi rodzinami. Tak Wszystkich Świętych celebruje się w Polsce. A jak Polacy spędzają ten dzień na Wyspach?
Na zawsze w sercu
Rozstanie z każdą bliską osobą jest trudne, często niezrozumiałe, dla wielu niepojęte i bardzo bolesne. Niektórzy uważają, że pamięć i wspomnienie zmarłych sprawiają, że dana osoba żyje nadal, tylko że w umysłach i sercach innych.
- Krzysztof odszedł w maju. Przyjaźniliśmy się od blisko dekady. O takie relacje na emigracji nie jest łatwo. Był dla mnie kimś wyjątkowym. Nie poradził sobie z rakiem jelita grubego, choroba zabrała go w ciągu kilkunastu miesięcy. Aż trudno uwierzyć, bo tyle wiedział o raku, przeczytał tony książek, gromadził materiały, prowadził zdrowy tryb życia, uprawiał sport, nigdy nie palił tytoniu. Wiele lat wcześniej współchorował z żoną Anną. Wspierał ją w walce przez lata. Wydawało się, że taki silny, mądry, optymistyczny mężczyzna będzie zawsze. Tymczasem nie doczekał swoich 61. urodzin. Bardzo mi go brakuje. To jego pierwsze takie święto w tym innym wymiarze. Wierzę, że jest mu tam dobrze i że jest szczęśliwy. A dzisiaj na londyńskim cmentarzu symbolicznie zapalę dla niego znicz. Nadal przecież jest, mieszka w moim sercu i pamięci - mówi Katarzyna Majewicz.
Podobnego zdania jest Iwona Sawicka, która dzisiaj wspomina dziadków i syna. - Byłam bardzo młodą 20-letnią osobą, kiedy straciłam ukochaną babcię. To było moje pierwsze zderzenie ze śmiercią kogoś bliskiego. Babcia była tak samo ważna jak mama, w dużej części uczestniczyła w moim wychowaniu, a dom dziadków zawsze będzie mi się kojarzył z miłością, spokojem i dobrocią. Dwa lata później odszedł dziadek. Tęsknił za babcią. I chociaż od tamtej pory minęło ponad 20 lat, oboje wspominam często. Myślę o nich, przywołuje wspomnienia z dzieciństwa. Codziennie wśród moich myśli znajduje się również ta o synku, któremu nie było dane przyjść na świat. Dzisiaj oni tam, w niebie, mają swój bal. Tak myślę o tym wyjątkowym dniu, nie bagatelizując i spychając w cień tego co nieuniknione, że każdy ma swój czas i kto się narodził musi umrzeć. Często o tym zapominamy ulegając złudzeniu, że jesteśmy nieśmiertelni - komentuje Sawicka.
W biegu
Wielu Polaków na emigracji nie może ze względu na liczne obowiązki obchodzić dnia Wszystkich Świętych zgodnie z polską tradycją. Mówią, że mimo bariery pamiętają i czują, że jest to inny dzień. - W Polsce to wielkie święto, bo pamięć o zmarłych jest tak samo ważna, jak pamięć o żywych. Wszystko zależy od tego, jak zostaliśmy wychowani. Będąc nawet na końcu świata zawsze będę pamiętała o ważnych dla mnie ludziach. O moich rodzicach, o przyjaciółce, która odeszła zbyt młodo i osierociła syna. Do dzisiaj bardzo wzruszam się na wspomnienie o jej chorobie i śmierci, bo to wielka tragedia, jak odchodzi dziecko lub młody człowiek. Śmierć jest zawsze bardzo bolesna, mimo że wierzę w Boga, to jednak dla mnie nadal niezrozumiała. Paraliżuje mnie strach przed nieznanym, troska o tych, którzy odeszli, ale mam nadzieję kiedyś na spotkanie z nimi, gdzieś tam... A w niedzielę wybiorę się na procesję na cmentarzu. Taka namiastka Polski w Londynie - powiedziała Agata Lewańska.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.