Mohsen Danaie w 2010 roku otrzymał doktorat z University of Alberta w Kanadzie. Od 2016 roku pracuje i mieszka w UK, gdzie zajmuje się m.in. zastosowaniem elektronowej spektroskopii strat energii w celu zbadania przemian fazowych w różnych systemach wodorowych metali. Naukowiec posiada ważną wizę i wydawałoby się, że jest cennym imigrantem, który pracuje na Wyspach.
Ale nie dla Home Office. Dr Danaie to kolejna osoba, która otrzymała urzędowy list z suchą treścią, którą można skrócić do jednego zdanie: „nie masz prawa przebywać w UK, natychmiast stąd wyjedź”. Niedawno pisaliśmy o przypadku młodego chłopaka, który urodził się na Wyspach, mieszka i pracuje tu cały czas – jemu również omyłkowo, kazano się wynosić - więcej
tutaj. Po tej aferze Home Office przyznało się do ponad 100 błędnie wysłanych listów do imigrantów z UE.
Minął miesiąc i mamy powtórkę. Tym razem urzędnicy nie byli w stanie nawet poprawnie napisać nazwiska dr Danaie w nagłówku listu. Treść jest standardowa, czytamy o tym, że prawo jazdy traci ważność, a następnie o braku prawa pobytu. Na koniec mamy groźbę do 6 miesięcy odsiadki, jeśli nie opuścimy UK. W przypadku oporu, dołożą nam zakaz wjazdu na Wyspy na okres do 10 lat.
W marginesie błędu
Dr Mohsen Danaie posiada podwójne obywatelstwo – kanadyjskie i irańskie. Od 2016 roku pracuje w Diamond Light Source w Oxfordshire. Posiada wizę ważną do września 2019 roku, a wcześniej pracował na Oxford University.
- Mówi się, że margines błędu w Home Office do 10 proc. Jestem w tych 10 proc. Mimo ważnej wizy, dostałem ten list. Treść jest dość przykra, na wielu płaszczyznach. Do tego ta literówka w nazwisku. Taki bałagan w ministerstwie odpowiedzialnym za bezpieczeństwo wewnętrzne to naprawdę szok – mówi naukowiec.
Sprawą zainteresował się prof. David Dye z Imperial College London, który w sieci zwrócił się bezpośrednio do minister Amber Rudd. – Ciężko będzie o wybitnych fachowców w takich miejscach jak Diamond Light Source, gdy wysyłacie takie listy. Proszę naprawcie to i przeproście.
Danaie skontaktował się z Home Office, gdzie po sprawdzeniu sprawy otrzymał krótkie przeprosiny. Oraz zapewnienie, że informacje na jego temat zostały zaktualizowane.
- Nadal zastanawiam się jak ci ludzie tam pracują. Jak działa ta machina biurokratyczna, że nawet nazwiska adresatów piszą błędnie? Za to adres jest już w porządku. Ciekawi mnie na ile nowoczesną infrastrukturą dysponują urzędnicy. Czy czasem to nie stanowi dla nas niebezpieczeństwa? – mówi Danaie.
W końcu przemówił rzecznik Home Office, który w dwóch zdaniach potwierdził prawo pobytu naukowca i przeprosił za pomyłkę.
MS, MojaWyspa.co.uk