Z najnowszego raportu wynika, że od 2010 roku liczba deportacji wzrosła pięciokrotnie, ale dopiero po czerwcowym referendum wystrzeliła naprawdę w górę – podaje „The Independent”. Mimo że brytyjski rząd cały czas zapewnia o gwarancjach niezmienności prawa dla imigrantów z krajów UE, to właśnie liczna deportacji tych ostatnich lawinowo rośnie.
Wygląda na to, że czerwcowe referendum było punktem startowym, po którym deportacje unijnych imigrantów przybrały na sile. Wystarczy przeanalizować chociażby I kwartał tego roku, kiedy to liczba deportacji była większa o 26 proc. w porównaniu do pierwszych trzech miesięcy 2016 roku.
Jeśli weźmiemy pod uwagę ostatnie 12 miesięcy, to okazuje się, że z terenu Wielkiej Brytanii deportowano prawie 5 tys. obywateli krajów UE – to najwyższa liczba od początku istnienia rejestru, w skali roku daje to 14 proc. wzrost. Dane publikowane są kilka dni po tym, jak do mediów przedostały się przecieki z Home Office ukazujące planowane restrykcje wobec nowych imigrantów, którzy będą chcieli wjechać do UK – więcej informacji na ten temat
TUTAJ.
Tymczasem w brytyjskim mediach głośno jest o wypowiedziach Tony’ego Blaira, który wezwał do wprowadzenia nowych zasad mających ograniczyć skalę imigracji do UK. Blair, niegdyś znany z otwartości wobec UE i imigrantów, dziś zmienia danie. Otwarcie mówi o tym, że polityka otwartych drzwi już nie jest właściwa. Blair dziś domaga się bardziej zaawansowanych kontroli imigracyjnych w UK i nowych przepisów dotyczących realizacji zasady swobodnego poruszania się.
Z kolei organizacje strzegące praw człowieka, analizując dane o deportacjach, doszukały się licznych przypadków, gdzie decyzja była niezgodna z prawem. Deportacji jest coraz więcej, a bardzo często powody decyzji są przypadkowe i nie do końca zgodne z rzeczywistością. Gdy konserwatyści dochodzili do władzy rocznie deportowano ponad 900 obywateli krajów UE. Tymczasem w 2016 roku liczba ta wynosiła już prawie 5 tys.
Co więcej, okazuje się, że liczba deportacji imigrantów spoza krajów UE maleje. Wygląda więc na to, że urzędnicy Home Office upodobali sobie imigrantów z krajów UE. Nie bardzo pasują tu słowa Theresy May, które w czerwcu wygłosiła w parlamencie. – Obywatele krajów UE są integralną częścią naszej gospodarki, kultury i życia społecznego. Chcę, aby było jasne, że chcę chronić ich prawa.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk