Prawda jest taka, że podświadome poszukiwanie tego, co znane i sprawdzone, to naturalny popęd każdego człowieka. O ile nie jest powodowany chorobliwym wstydem i poczuciem zagubienia, a świadomym wyborem – to może być nawet korzystny. – Moja rodzina kupuje polskie i korzysta z polskich usług, bo wolę zapłacić swojemu niż obcemu. Bardziej ufam Polakom – i budowlańcom, i lekarzom. Uważam, że znają się na różnych rzeczach lepiej, więc chcę dołożyć swoją cegiełkę do rozwoju ich biznesu. Czemu mam nie wspierać swoich i nie trzymać we własnej grupie? – opowiada 38-letnia Ela. Stosuje takie podejście od lat – przy pełnej aprobacie męża, który jest rodowitym Brytyjczykiem. On też docenia polskie produkty i usługi.
Przedsiębiorca z kraju kwitnącej cebuli
Chociaż ogólne nastawienie do polskich przedsiębiorców w Wielkiej Brytanii jest raczej przyjazne, to zdarza się usłyszeć niepochlebne opinie o nich – i rodakach korzystających z ich usług. – Mieszkam tutaj, tak wybrałem, więc się przystosowuję. Nie szukam sobie pomagierów i tłumaczy, unikam polaczków od biznesu, którzy tak bardzo wspierają rodaków, że nie zapomną żadnego na odchodne oskubać. Polak potrafi zażyczyć sobie za standardową usługę cztery razy więcej – bo myśli, że skoro do niego przyszedłeś, to nigdzie indziej nie dasz sobie rady – irytuje się 27-letni Kamil. Na co dzień jest taksówkarzem, ale nie poszukuje dodatkowej fuchy i unika umawiania się z innymi Polakami na kurs po znajomości.
Jego dziewczyna Asia ma podobne zdanie, ale wyraża je w łagodniejszych słowach: – Rzeczywiście, są ludzie, którzy starają się zbudować sobie polski klosz. Osobiście znamy takich, którzy po 15 latach w Londynie nie znają nawet podstawowych atrakcji tego miasta, nie mają żadnych znajomych – poza Polakami, kupują tylko w polskich sklepach... Nie potępiam tego, bo najczęściej są to osoby, które nie przyjechały tu dla zabawy, tylko po lepsze pieniądze dla rodziny. Szkoda jednak, że to na nich najłatwiej żerują nieuczciwi biznesmeni.
Popyt był, jest i będzie
Choć Polacy w Anglii czują się coraz bardziej swojsko, to jednak coraz rzadziej próbują przyjąć angielski styl życia. Wydaje się, że równowaga między byciem Polakiem i asymilującym się imigrantem jest coraz łatwiejsza do osiągnięcia. Jednym ze znaków zmiany jest inne nastawienie Polaków, które można zaobserwować w dyskusjach – ale i oficjalnie, na przykład przy okazji konkursów i rankingów dla polskich przedsiębiorców w Londynie. Poszukiwanie polskich produktów i usług już nie jest symbolem nieporadności i ograniczenia – a raczej synonimem świadomości i zamiłowania do tego, co własne.
Ilona Deka, Cooltura
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.