Nick Clegg opowiada dziennikarzom, że na skutek rządowych zmian spora część uczniów nie będzie mogła w szkole zjeść ciepłego posiłki za darmo. A to dlatego, że rządowy program ma skoncentrować się bezpłatnych śniadaniach dla wszystkich dzieci w wieku do 11 lat. Przy okazji ministerstwo edukacji chce ograniczyć dotychczasowe środki wydawane na dożywianie dzieci w szkołach.
Przedstawiciele rządu argumentują, że obawy opozycji są bezpodstawne, ponieważ dzieci mają dostawać zarówno gorące posiłki w porze lunchu, jak też i śniadania. Podkreślają, że śniadanie jest nawet ważniejszym posiłkiem, który pomaga dzieciom skupić się na lekcjach i lepiej się uczyć. Nie wiadomo do końca jednak czy faktycznie wszystkie dzieci będą objęte nową formą dożywiania.
Clegg podkreśla, że już w obecnym modelu część dzieci z ubogich domów została pominięta przy szkolnych obiadach. – Oceniając jednak cały program trzeba przyznać, że działał on całkiem dobrze, a ciepłe posiłki okazały się dużą pomocą dla mało zarabiających rodzin. Tymczasem z tego co widzimy, program śniadaniowy swoich zasięgiem obejmie dużo mniej dzieci. A będzie przy tym tańszy – zauważa Clegg.
- Margaret Thatcher przeszła do historii jako „złodziejka mleka”, wiele na to wskazuje, że premier Theresa May będzie znana jako „złodziejka obiadów” (launch snatcher) – mówi Sarah Olney z Liberalnych Demokratów.
Chyba aż tak źle nie będzie. Program Magic Breakfast jest jeszcze szlifowany i poddawany konsultacjom. Ważne mają być nie tylko śniadania same w sobie, jako posiłki, ale również forma ich spożywania. Chodzi o stworzenie śniadaniowych klubów i integrację dzieci wokół tej formy posiłku. Z drugiej strony istnieją obawy czy we wszystkich szkołach znajdzie się odpowiednie zaplecze lokalowe dla takich klubów. Będzie też problem z nauczycielami, którzy będą musieli nadzorować dzieci i prowadzić takie kluby.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.