Już w ubiegłym roku, kiedy to spora cześć mieszkańców Wielkiej Brytanii nie mogła pogodzić się z wygraną obozu Leave, pojawiły się pierwsze pogłoski o tym, że „głosowanie zostało zmanipulowane przez hakerów”. W całym tym zamieszaniu tego typu informacje traktowano raczej z pobłażaniem, bowiem jak niby chińscy czy rosyjscy hakerzy mieliby sfałszować referendum na Wyspach?
Na prawie rok od czerwcowego głosowania pojawiają się jednak potwierdzone informacje na temat aktywności zagranicznych hakerów. Może nie chodziło wprost o fałszowanie wyniku, ale potwierdzono, że hakerzy mogli zaatakować stronę rejestrującą wyborców na kilka dni przed głosowaniem. Jak pamiętamy, doszło wtedy faktycznie do
awarii strony, co odbiło się głośnym echem. To właśnie ma być „zasługa” hakerów, którzy próbowali zaatakować stronę.
Z ustaleń ekspertów wynika, że sposób przeprowadzenia ataku i doprowadzenia do awarii strony był bardzo podobny do stylu i charakteru wcześniejszych działań ze strony rosyjskich i chińskich grup hakerów.
Zagraniczna „interwencja” w przebieg referendum
Członkowie parlamentarnej komisji nie ujawniają zbyt wielu szczegółów, ale ich końcowy komentarz mówi wprost, że „nie wykluczamy zagranicznych ingerencji w proces przygotowania i przebieg referendum unijnego w Wielkiej Brytanii”.
Informacji na temat aktywności hakerów, którzy uderzają w najbardziej znaczące wybory czy referenda na świecie, jest coraz więcej. Brytyjskie referendum nie jest tu wyjątkiem. Szybko po ogłoszeniu wyniku wyborów prezydenckich w USA, pojawiły się oskarżenia wobec Rosji, którą oskarżano o ataki hakerskie będące odwetem za zaangażowanie USA w konflikt syryjski.
W raporcie komisji znajdziemy fragmenty, które opisują zaangażowanie Rosji i Chin w nowoczesne narzędzia związane z cyber przestępczością. Chodzi tu m.in. o aktywność hakerów, stosowanie chwytów psychologicznych i technik manipulacji na dużą skalę.
- Wiele razy widzieliśmy już przykłady działalności chińskich i rosyjskich hakerów w innych krajach. Na rząd cały czas twierdzi, że u nas nie potwierdzono aktywności hakerów podczas referendum. Jednak naszym zdaniem tylko dlatego, że sprawcy nie zostawili mocnych śladów. To zawodowcy, którzy nie atakują wprost, ich działania są bardziej wysublimowane, ale zgodne z tym jak działali już wcześniej, w innych krajach – mówi Bernard Jenkin.
Strona Register to Vote zablokowana została wieczorem 7 czerwca, niecałe trzy tygodnie przed głosowaniem. Ministrowie tłumaczyli tę sytuację nadmiernym zainteresowaniem internautów i przeciążeniem serwerów. Informowaliśmy o tym na Mojej Wyspie
tutaj.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.