- Moje opowieści rosną jak płatki śniegu wokół pyłku — mówił Tolkien. Dlatego w trakcie pisania, autor wciąż wprowadzał coraz to nowe wątki i detale, przez co dzieło zaczęło się rozrastać. Tolkien, z natury perfekcjonista, bez przerwy poprawiał gotowe już rozdziały, dopracowywał najdrobniejsze szczegóły geograficzne i chronologiczne. Tworzył mapy, tabele wydarzeń i całe elaboraty na temat języków jakimi posługują się mieszkańcy Śródziemia. Pisanie zajęło mu aż 12 lat, a z dwustu stron na których zamknął pierwszą opowieść o hobbicie, zrobiło się 1200. Pierwszy tom na publikację musiał poczekać jeszcze kolejne pięć lat.
O swojej książce Tolkien powiedział: „Napisałem ją własną krwią, taką, jaka jest, gęsta czy rzadka. Inaczej nie potrafię”.
Pierwsza odsłona „Władcy Pierścieni” ukazała się 29 lipca 1954 r. w skromnym nakładzie 3500 egzemplarzy.
Tolkienomania
Główną zasługą J.R.R. Tolkiena było stworzenie kompletnego świata z własną historią, mitologią i językami, w którym toczy się akcja jego powieści. To bajkowe miejsce z elfami, krasnoludami i mówiącymi drzewami, znanymi wcześniej jedynie z opowiadań ludowych.
W jego powieściach pojawiają się także równorzędne ludziom istoty jak orkowie, hobbici i inni. Każde z nich ma swoje charakterystyczne cechy, mówi swoim językiem. Szczegółowy opis świata wzbogacony jest mapami, tabelami chronologicznymi i genealogicznymi, kronikami władców, traktatami dotyczącymi języków i ras. Dodatkowo Tolkien wplata w swą opowieść różne gatunki jak legendy, baśnie, podania, czy mity.
Zagłębiając się w lekturze, można odnieść wrażenie, że autor doskonale zna Śródziemie, że żyje w nim od wielu lat. Wszystko to, co zrodziło się w jego wyobraźni jest wspaniale opracowane, a on sam przeżył tę wielką przygodę i teraz o niej opowiada.
Cała ta staranność i pieczołowitość w konstrukcji Śródziemia sprawiła, że gdy powieść została odkryta, wkrótce świat ogarnęła absolutna tolkienomania. Zaczęło się od Stanów Zjednoczonych, gdzie w latach 60-tych zyskał popularność w kręgach studenckich. To właśnie tam, w przerwach między publikacjami kolejnych tomów powieści, ludzie pisali do wydawnictw z prośbą o przyspieszenie. Robili to w języku elfickim, co z miejsca stało się miarą sukcesu powieści Tolkiena i mocy jaka w niej tkwi.
Frodo McCartney
„Władca Pierścieni” czytany był w milionach egzemplarzy od lat 60-tych. Przyczyniło się to do powstania całej masy fanklubów, gdzie ludzie spotykali się, jedli świeże grzyby, ulubiony przysmak hobbitów, palili fajki, pili cydr i rozmawiali o drzewach genealogicznych, ponieważ „żaden hobbit nie jest w stanie się temu oprzeć”.
Prawdziwie globalnym autorem uczyniły Tolkiena jednak adaptacje filmowe jego powieści.
Pierwszą z nich, już w latach 60-tych, chcieli zrobić członkowie zespołu The Beatles ze Stanleyem Kubrickiem jako reżyserem. Paul McCartney miał zagrać Frodo, a George Harrison Gandalfa. Na szczęście sam Tolkien nie był zwolennikiem tego pomysłu i nie wyraził zgody.
W kolejnych latach powstawały za to filmy animowane i gry osadzone w świecie Śródziemia. Największy oddźwięk miała jednak adaptacja Petera Jacksona z początku XXI wieku. Po trzy filmy z serii „Władca Pierścieni” i „Hobbit” otworzyły nowym pokoleniom oczy na twórczość Tolkiena.
— Pierwsze ekranizacje mające premierę w 2001, 2002 i 2003 roku pobiły wszelkie rekordy, zarówno frekwencji w kinach, jak i ceny produkcji, z budżetem bliskim 300 milionów dolarów. Trylogia spędziła 8 lat w produkcji i była dziełem niemniej ambitnym, niż poczynania samego Tolkiena. Wszystkie części „Władcy Pierścieni” były nominowane do Oskarów w sumie 30 razy, a otrzymały 17 statuetek. Całość w rozszerzonej, reżyserskiej wersji trwa 682 minuty i zarobiła prawie 3 miliardy dolarów.
W 2012 pojawił się pierwszy film z serii o hobbicie. Do roku 2014 powstały kolejne dwa z budżetem jeszcze większym, niż „Władca”.
Od lat powieści J.R.R Tolkiena inspirują tysiące czytelników i autorów na całym świecie. Już kilka pokoleń z wypiekami na twarzach śledzi losy Bilba i Froda, zarówno w oryginalnych książkach, jak i grach, adaptacjach filmowych, teatralnych, czy radiowych. Aż trudno uwierzyć, że cały ten fenomen, cały ten bogaty świat stworzył jeden człowiek, za pomocą jedynie dwóch palców, którymi stukał na klawiaturze maszyny do pisania.
Jarek Sępek, Cooltura