Według nieoficjalnych informacji z Brukseli, Brytyjczycy zaczynają rozumieć, że dobra umowa handlowa z 27 państwami należącymi do Unii Europejskiej to dla nich najlepsze wyjście po Brexicie. W ciągu ostatnich kilku miesięcy zarówno premier Theresa May, jak i większość jej ministrów, wiele razy twardo deklarowali, że Wielka Brytania może również nie podpisać żadnej umowy, jeśli jej warunki nie będą zadowalające.
Jakie będą umowy handlowe?
Unijni dyplomaci zgodnie mówią o sygnałach pojednawczych wysyłanych przez brytyjski rząd. Być może jest to próba uspokojenia sytuacji przed środowym uruchomieniem przez premier May oficjalnej procedury Brexitu przewidzianej w artykule 50. traktatu unijnego. Krok ten formalnie rozpocznie dwuletnie negocjacje, dobrze by więc było, aby obie strony przystąpiły do rozmów w przyjaznej atmosferze.
Ambasador jednego z unijnych krajów w UK, który doskonale orientuje się w unijnych kręgach: - Brytyjscy ministrowie w końcu zorientowali się, że ich strategia „no deal is better than a bad deal” nie przejdzie. Mają poważne obawy o to, jak zachowają się w UK ludzie, którym zależy na powodowaniu politycznego chaosu. Dostali jasny przekaz, że zbyt twarde negocjacje mogą się skończyć gospodarczym spustoszeniem na Wyspach – mówi ambasador.
Unijni liderzy są świadomi tego, na czym oparła swoją politykę premier May, która chce osiągnąć jak największe przywileje dla UK. - Z pomocą probrexitowych mediów od miesięcy próbuje przekonać rodaków, że brak umowy handlowej jest lepszy od złej umowa. Pora jednak zrozumieć jak niebezpieczna w skutkach może być taka taktyka – dodają dyplomaci.
Spekulacje na temat listu rozpoczynającego Brexit
W informacjach przekazanych Brukseli, brytyjscy urzędnicy podkreślają, że w jutrzejszym liście Theresy May nie znajdzie się nic poza formalnym tekstem o uruchomieniu artykułu 50. Być może znajdzie się tam niewielki akapit na temat modelu, według którego brytyjski rząd chciałby prowadzić rozmowy negocjacyjne. Tematów i wariantów nie brakuje – mówi się o tym, że Wielka Brytania mogłaby przez kilka pierwszych lat pozostać w unii celnej w ramach UE, kolejna sprawa dotyczy modelu sądownictwa i przede wszystkim swobody prowadzenia działalności handlowej.
Dyplomaci z UE są przekonani, ze już wkrótce będziemy świadkami zmiany nastawienia Brytyjczyków i ich retoryki antyimigracyjnej. – Sami dojdą do tego wniosku, że ograniczenie imigracji do 100 tys. osób rocznie jest nie tylko niewykonalne, ale nie leży też w ogóle w interesie ich gospodarki – mówią eksperci.
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.