„Przecież oni nie są Brytyjczykami, więc nie mają prawa do stawki minimalnej” – tak tłumaczył się przed urzędem skarbowym pewien pracodawca zatrudniający imigrantów. Przedstawiciele HMRC opublikowali listę powodów, a raczej tłumaczeń pracodawców, którzy łamali prawo. Lektura tej listy może przyprawić o ból głowy.
Pewien pracodawca tłumaczył, że „pracownik nie był na tyle dobry, więc uznał, że nie zasługuje na stawkę minimalną”. Co więcej, wyjaśnił, że płacenie mniej przez pierwsze trzy miesiące pracy to coś w rodzaju „brytyjskiego zwyczaju”.
Tymczasem od kilku miesięcy eksperci krytykują rząd, że robi za mało jeśli chodzi o ściganie nieuczciwych pracodawców. Faktycznie z danych wynika, że tacy pracodawcy rzadko ponoszą karę. Od lutego 2014 roku zaledwie trzy firmy z 700 (!) zostały formalnie oskarżone o łamanie przepisów pracowniczych, mimo że w wyniku ich działalności poszkodowanych zostało 13 tys. pracowników na łączną kwotę 3,5 mld funtów.
Może sytuację poprawi rządowa kampania, która niebawem wystartuje, mająca na celu zachęcić pracowników do walki o własne prawa i zgłaszanie nieuczciwych pracodawców. Na przykład takich, którzy tłumaczą, że „kiedy nie ma klientów w sklepie, to pracownicy są tylko w gotowości”.
- Nie ma miejsca na żadne wymówki jeśli rozmawiamy o niepłaceniu urzędowo uzgodnionych stawek wynagrodzenia. Kampania, z którą ruszamy ma podnieść świadomość wśród pracowników, zwłaszcza tych najniżej opłacanych. Muszą wiedzieć, że mają prawo do określonej stawki wynagrodzenia i żadne tłumaczenia pracodawcy tego nie zmienią. Jeśli tylko okaże się, że dostają mniej niż mówią o tym przepisy, to natychmiast powinni to zgłosić – mówi Margot James, minister biznesu
Na koniec jeszcze kilka tłumaczeń pracodawców, z listy opublikowanej przez HMRC: „Ona nie zasługiwała na national minimum wage, bo jedyne co robi, to parzy herbatę i zamiata podłogi”. Inni pracodawca zapewniał, że tak się umówił z pracownikami, że po prostu nie płaci im stawki minimalnej: „oni to rozumieją i nawet podpisali oświadczenie w tej sprawie”. Inny winę zrzucał na księgowego – „mój księgowy mówi w innym języku, nie rozumiał mnie i dlatego płacił moim ludziom mniej”. Jeszcze inny biznesmen uważał, że skoro pracownik nadal się uczy to tym samy nie musi być opłacany zgodnie ze stawką minimalną. A na koniec tłumaczenie typu „minimalna stawka nie odnosi się do branży, w której działam.”
Małgorzata Słupska, MojaWyspa.co.uk
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.