MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

05/12/2016 07:14:00

Zamrozić się po śmierci

Zamrozić się po śmierciBrytyjska nastolatka zmarła w październiku na raka, zgodnie z ostatnią wolą, została zamrożona po śmierci. Dziewczynka miała nadzieję, że w przyszłości medycyna będzie potrafiła przywrócić ją do życia i wyleczyć.
Kiedy to nastąpi? Za 100, 200 lat, a może nigdy? Tego nikt nie wie. Niczego nie obiecują także w miejscu, gdzie zamrażają. Krytycy oskarżają o sprzedawanie fałszywych nadziei, jednak chętnych nie brakuje. Wielu osobom u schyłku życia taka perspektywa poprawia samopoczucie, co też nie jest bez znaczenia.

Na czym polega zamrożenie po śmierci? Można go dokonać tylko w ciągu 2-15 min od chwili zgonu. Po upływie kwadransa jest już za późno. W pierwszym momencie ciało wkłada się do lodu i aplikuje zastrzyk chemiczny, by redukować krzepnięcie krwi. Następnie przenosi je do innego miejsca, jeszcze zimniejszego i schładza do temperatury powyżej punktu, kiedy dochodzi do zamrożenia. Krew jest zastąpiona środkiem zabezpieczającym organy przez rozkładem. Kolejne zastrzyki zapobiegają formowaniu się kryształków lodu w tkankach organizmu. Zaraz po tym, ciało schładzane jest do minus 130ºC. Na takim etapie można już kłaść człowieka w kontenerze z azotem o temp. minus 196ºC. W jednym lodowatym grobowcu umieszcza się do góry nogami oddzielnie sześciu zamrożonych ludzi. Pozostają tam aż do wynalezienia leku na ich chorobę. Każdy z lokatorów lodowatego cmentarza ma dokumentację medyczną przechowywaną na miejscu. Jest niezbędna w przypadku ewentualnej próby przywrócenia do życia po latach. Nikomu się jeszcze nie udało, ale chętnych do leżenia w azocie za pieniądze nie brakuje. Ceny zaczynają się od 35 tys. funtów.

O amerykańskim Michigan, gdzie mieści się kontrowersyjny Cryonics Institute zrobiło się znów głośno za sprawą sądowego procesu 14-letniej Brytyjki. Dziewczynka walczyła o to prawo z ojcem, który nie chciał wydać zgody. Twierdził, że działalność Instytutu nie ma żadnych podstaw w nauce. Oskarżał o sprzedawanie złudzeń. Córka, po której stronie stała matka i dziadkowie (finansujący eksperyment) otrzymała zgodę na zamrożenie po śmierci na kilka dni przed odejściem. Ojciec w końcu zaakceptował jej ostatnią wolę, chociaż uważał za pozbawioną sensu. Dziewczynka zmarła na rzadką odmianę raka i spoczywa w amerykańskim Instytucie jako najmłodsza. Oznaczona numerem 143 jest jednym z piętnastu Brytyjczyków, którzy w ten sposób zadecydowali o swoim losie. Jej „grób” ma nazwę HSSV-6-18 i podobnie jak innych, mieści się przemysłowej części miasta na przedmieściach Detroit.

Kontenery do przechowywania ludzi są białe i olbrzymie. Istnieją jednak mniejsze, w którym mrożone są psy, koty, ptaki, jaszczurka i chomik. Należą do pewnej mieszkanki Londynu, która planuje w przyszłości dołączyć do swoich zwierzątek. Później, nie teraz. Na razie cieszy się dobrym zdrowiem, ale jest zapobiegliwa i wszystko już przygotowała. Po śmierci trafi prosto na lodowaty „cmentarz” Instytutu.

Andy Zawacki, pracownik, codziennie sprawdza poziom azotu w każdym z „grobowców” poprzez specjalny otwór. Mężczyzna ma 50 lat i jest związany z miejscem od trzech dekad. Sam też chce być zamrożony. Zdarza mu się spać w Insytucie, zamiast jechać do domu, co zajmuje 2 godz. Rozpoczął pracę 30 lat temu, jako złota rączka, na pół etatu. Wówczas było tu jedno ciało. Z czasem zaangażowanie Andiego rosło. Pomógł nawet projektować pierwsze kontenery.

– Zwykle trzymamy po 6 ciał. W jednym mamy 5, dlatego że mieści mężczyznę baaardzo dużego. Ludzie często pytają, czy mogą być przechowywani wspólnie z bliskimi. Niestety nie. Raz zamknięty zbiornik nie może być już otwierany – mówi Zawacki.

Zwierzęta są traktowane dokładnie jak ludzie. Przechodzą te same procedury z zamianą krwi na ciecz zabezpieczającą organy włącznie, a następnie przez wszystkie etapy chłodzenia. Pracownicy nie mogą rozmawiać o żadnym z martwych lokatorów, chociaż wiedzą o nim bardzo dużo i dane te archiwizują. Rodziny zmarłych mogą odwiedzać ich i robią to zwłaszcza w rocznice uroczystości rodzinnych, wysyłają też kwiaty i pamiątki. Jest do tego specjalne pomieszczenie.

Sam budynek bardzo solidny, z betonu. Poza częścią chłodni zbudowano pomieszczenie dla personelu, pokój pogrzebowy i administracyjny.

Ojciec brytyjskiej nastolatki, chcący pozostać anonimowy, żyje w północnym Londynie. Jest prawnikiem i uważa, że amerykański Instutut żeruje na ludzkim nieszczęściu, kasując na desperacji umierających. – Pytałem ich, ile wynoszą szanse na przywrócenie do życia po zamrożeniu. Nikt nie dał mi nawet cienia nadziei, nawet jednej szansy na milion. To działanie bezcelowe. Potrzeba dwóch cudów jednocześnie: przywrócenia jej do życia i wyleczenia z raka – mówi ojciec nastolatki, sam będący po czterdziestce.

Dziewczynka zmarła w październiku. Świadoma końca napisała do sądu o wydanie pozwolenia na rozporządzenie ciałem pomimo braku pełnoletności. W liście czytamy: „Mam tylko 14 lat i nie chcę umierać, chociaż wiem, że to nieuniknione. Zamrożenie daje mi drugą szansę, nawet za kilkaset lat”. Ta świadomość na pewno zmieniła końcówkę jej życia. Dała uspokojenie i nadzieję, za którą zapłacili dziadkowie. Debata o sensie niesienia ulgi choremu w obliczu jego śmierci jest debatą sensu pozbawioną.

Tymczasem twardo stąpający po ziemi ojciec stawia kolejne logiczne pytania. Jaką mamy gwarancję, że rzeczywiście będą ją tam przetrzymywać tak długo? Kto to sprawdzi, jeżeli na świecie dawno nie będzie nie tylko najbliższej, ale i dalszej rodziny? Mężczyzna uważa, że lepszym rozwiązaniem jest dotowanie organizacji wspierających walkę z chorobami i badań nad nimi. Sam cierpi na jedną z odmian raka i był leczony w tym samym szpitalu, co córka.

Matka dziewczynki od początku wydała zgodę na zamrożenie córki. Argumenty ojca, którego dziecko widziało ostatni raz w życiu w 2007 roku, czyli w wieku lat 5, nie przedstawiają dla niej większej wartości. Były mąż tłumaczy, że po rozwodzie była żona uniemożliwiała kontakty, mimo wielu sądowych nakazów. 14-latka do końca choroby nie chciała widzieć się z ojcem.

Sylwia Milan, Cooltura
Więcej w tym temacie (pełna lista artykułów)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 1)

KlosowskaRenata

19 komentarzy

7 grudzień '16

KlosowskaRenata napisała:

wybudza ja czy jak tam za np.2000 lat i co? Beda ja trzymac w klatce i na niej experymentowac albo bedzie wolna tylko co dalej? swiat bedzie zupelnie inny-bedzie obca, nikogo znajomego zero rodziny a technologia-masakra...ja osobiscie nie chcialabym ...przerazajace

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska